– Zrobil cos niezwyklego ze znaczkami na kopercie. Przykleil dwa znaczki: jeden za cztery centy, a drugi za dwa. Pod czterocentowy z ucietym rogiem przykleil tez znaczek za centa. Znaczek ten byl zielony, jak dolary. Doszlismy do wniosku, ze chcial…
– Bob, zaczekaj! – krzyknal Jupiter.
Bob zamrugal oczami.
– Co sie stalo, Pierwszy? – zapytal.
– Powtorz to, co przed chwila powiedziales.
– Powiedzialem tylko, ze przykleil jednocentowy znaczek pod czterocentowym z ucietym rogiem i…
– To jest to! – krzyknal Jupiter. – To jest wskazowka!
– Jaka wskazowka? – wtracil sie Pete. Razem z Bobem i Zelda przypatrywali sie ze zdumieniem Jupiterowi, ktory az poczerwienial z emocji.
– Pani Zeldo – Jupiter zwrocil sie do Cyganki – Spike Neely mial wade wymowy. Powiedzial nam o tym inspektor Reynolds. Jakal sie i czesto poprzedzal wyrazy kilkoma “p-p-p”.
– No, dobrze, chlopcze, ale co to ma wspolnego z…
– Od jego siostry wiemy, ze na przyklad “odszedl” wymawial “p-p-p-odszedl”. A jak wymowilby slowo “rog”?
– Powiedzialby “p-p-p-rog” – odparla Zelda po chwili namyslu. Czy myslisz, ze…
– Schowal pieniadze pod progiem – wrzasnal Bob. – Byl pewien, ze Guliwer bedzie pamietal o jego wadzie wymowy i zrozumie, dlaczego ucial rog znaczka.
– Pani Miller mowila nam, ze Spike wytapetowal prawie caly dom podczas ostatniej wizyty. To nam podsunelo pomysl, ze ukryl pieniadze pod tapeta – powiedzial Jupiter podekscytowany. – Nie pomyslalem wtedy, ze naklejanie tapety na papierowe banknoty to nie najlepszy pomysl. Nie mozna jej odkleic bez uszkodzenia pieniedzy. A one tymczasem leza sobie bezpieczne pod progiem…
– Lonzo! – zawolala Zelda. – Wez narzedzia z drugiego wozu. Chodzcie tu, chlopcy.
Weszli do domu, nie zwracajac uwagi na trzech skrepowanych wiezniow na podlodze. Jupiter uwazal, ze pieniadze sa albo pod progiem pokoju dla gosci, w ktorym mieszkal wtedy Spike, albo w pokoiku na poddaszu.
Zaczeli od poddasza.
Lonzo oderwal deske progowa. Pete glosno krzyknal.
W swietle latarki zobaczyli pliki zielonych banknotow, ulozone rowniutko jeden obok drugiego!
– Pod rogiem – powtarzal Pete, mruzac oczy. – Pod rogiem. Co za pomyslowosc! Przeciez wiedzial, ze wielu ludzi rzuci sie na ten list jak sepy, probujac w nim cos znalezc. Jupe, jestes wielki!
– Powinienem zwrocic na to uwage juz wczesniej – stwierdzil Jupiter. – Pomijajac wade wymowy Spike'a, ten uciety rog powinien byl dac mi do myslenia. A biorac pod uwage fakt, iz naklejanie tapety na banknoty moglo je uszkodzic…
– To juz niewazne, chlopcze! – przerwala mu Zelda. – Spisales sie na medal. Guliwer nigdy by na to nie wpadl. Pieniadze zostaly odnalezione, przestepcy zlapani. Zaba skoczyla wysoko i uratowala sie przed glodnymi rybami w stawie – zachichotala cicho Zelda.
Jupiter zrobil taka mine, jakby dawno przewidzial rozwiazanie tej tajemniczej historii.
– To pani przeslala nam ostrzezenie, prawda?
Stara Cyganka skinela glowa.
– Rzeczywiscie, chlopcze, to ja. Moi Cyganie strzegli cie, ale ja chcialam zmobilizowac cie do najwiekszego wysilku i odnalezienia pieniedzy. I to mi sie udalo. A teraz musimy juz jechac. Zawiadomimy policje i sprawa zakonczona. Poczekajcie tu na ich przyjazd. Zajma sie pieniedzmi i tymi opryszkami na dole. Pewnie beda chcieli przesluchac i nas, ale to nie bedzie mozliwe, przynajmniej na razie.
– Poczekaj, Zeldo! – krzyknal Jupiter, gdy Cyganka i Lonzo odwrocili sie do wyjscia. – Zanim odjedziesz, chcialbym cie prosic o wyjasnienie czegos. Chodzi o kufer… W jaki sposob do nas wrocil? No i ta gadajaca czaszka – Sokrates… czy ona naprawde mowila, czy…
– Pozniej, pozniej – odparla Cyganka. – Za dwa tygodnie odwiedzisz mnie pod. starym adresem. Do tej pory juz tam wrocimy. Wtedy otrzymasz odpowiedz na swoje pytanie.
– Ale, prosze, opowiedz nam chociaz o Guliwerze – upieral sie Jupiter. – Co sie z nim stalo?
– Myslalem, ze nie zyje – wtracil Pete.
– Ja tego nie powiedzialam – odrzekla Zelda. – Powiedzialam, ze zniknal ze swiata ludzi. Teraz byc moze powroci ze swiata, w ktorym przebywal. Do zobaczenia – za dwa tygodnie!
Zelda i Lonzo zbiegli po schodach. Trzej Detektywi uslyszeli, jak samochody Cyganow odjezdzaja w noc z rykiem silnikow. Popatrzyli po sobie, a Bob odetchnal z ulga.
– O, rany! – powiedzial. – Udalo sie, Jupe! Odnalezlismy pieniadze!
– Z pomoca Zeldy – dodal Jupiter. – Nie moge sie juz doczekac spotkania z nia. Mam przeczucie, ze dowiem sie od niej wielu interesujacych rzeczy!
Rozdzial 18. Alfred Hitchcock zadaje pytania
Alfred Hitchcock, rezyser filmow sensacyjnych, ktory stal sie przyjacielem i mentorem Trzech Detektywow, siedzial w swym saloniku, przegladajac grube notatki dotyczace tajemnicy gadajacej czaszki. Przygotowal je Bob Andrews. W koncu rezyser podniosl glowe znad papierow i spojrzal na chlopcow siedzacych po drugiej stronie stolu i czekajacych na jego opinie.
– Robota pierwsza klasa! – powiedzial. – Jupiterze, przyjmij slowa uznania za odnalezienie pieniedzy, ktorych policja szukala bezskutecznie juz od tak dawna.
Okragla twarz Jupitera byla jednak zasepiona.
– Nie – westchnal. – Powinienem byl rozwiklac te tajemnice znacznie wczesniej. Najpierw myslalem, ze naklejenie znaczka na znaczek oznaczalo ukrycie pieniedzy pod tapeta. Powinienem byc madrzejszy i szukac innego wyjasnienia. Gdyby nie szczesliwy zbieg okolicznosci…
– Szczescie sprzyja tym, ktorzy maja oczy szeroko otwarte – powiedzial Alfred Hitchcock. – Mowilem ci to juz wczesniej. Nie kazda sprawe udaje sie rozwiazac od razu. To sie nie udalo jeszcze zadnemu detektywowi. Mysle, ze swietnie sobie poradziles.
– Dziekuje – Jupiter rozchmurzyl sie. – W kazdym razie pieniadze zostaly odnalezione.
– I to w sama pore – zauwazyl rezyser. – Jeszcze dwa dni i z domu nic by nie zostalo. Z pieniedzy tez. A tak przy okazji, czy odebraliscie nagrode?
Jupiter westchnal. Pete westchnal. Bob westchnal.
– Nie, nie odebralismy – odezwal sie Bob. – Nie bylo zadnej nagrody. To byl tylko wymysl Smootha Simpsona, podobnie jak wszystko, co nam powiedzial. Ale otrzymalismy bardzo mily list od dyrektora banku. A inspektor Reynolds powiedzial, ze zaluje, iz nie jestesmy starsi i nie mozemy pracowac w jego zespole jako detektywi.
– A wiec przynajmniej dostaly wam sie slowa uznania – rzekl pan Hitchcock. – Mam do was pare pytan, chlopcy. W waszych notatkach opisujecie, jak Spike Neely ukryl pieniadze, jak mu sie udalo przemycic ze szpitala ukryta wiadomosc do swego przyjaciela Guliwera. Wiadomosc, ktora dopiero wam udalo sie rozszyfrowac. Ja chcialbym sie jednak dowiedziec, co sie stalo z Guliwerem?
Chlopcy usmiechneli sie. Spodziewali sie tego pytania i Jupiter mial juz przygotowana odpowiedz.
– Gdy nadszedl list od Spike'a Neely'ego, Guliwer od razu domyslil sie, ze zawiera jakas ukryta wiadomosc. Kiedy bowiem wychodzil na wolnosc, Spike obiecal, ze przekaze mu swa tajemnice, jesli spotka go cos zlego. Guliwer nie potrafil jednak rozszyfrowac tej zagadki. Schowal wiec list w kufrze.
Pewnego dnia, kiedy wrocil do hotelu, recepcjonista powiedzial, ze pytali o niego jacys ludzie. Rozpoznal z opisu Mungera Trzy Palce i wpadl w poploch. Wiedzial, ze Munger nie cofnie sie przed porwaniem i torturami, aby wydobyc z niego tajemnice ukrytych pieniedzy, ktorej Guliwer, oczywiscie, nie znal. W przeciwnym razie juz by zawiadomil o niej policje, choc wcale nie byl przekonany, ze uwierzyliby w te historie.
Guliwer nie wszedl juz nawet do swojego pokoju. Zostawil w nim caly dobytek i wszelki slad po nim zaginal. Jego kufer wstawiono do hotelowej przechowalni, a pozniej zostal kupiony na aukcji. Przeze mnie.
– A wiec Guliwer nie umarl? – zapytal pan Hitchcock. – Przeciez Cyganka Zelda powiedziala, ze zniknal ze swiata ludzi.