jej ciele.
To dlatego, tlumaczyla sobie, ze lord Rothgar jest niebezpieczny.
Diana oparla brode na dloni i przez chwile zastanawiala sie nad cala sprawa. Markiz nie powinien byc przeciez dla niej zagrozeniem. Jego niechec do malzenstwa stanowila odpowiednie zabezpieczenie.
Czy nie moglaby wiec pozwolic sobie na jeszcze jeden flirt?
Uporzadkowala reszte papierow i bezwiednie siegnela po lezacy nieopodal mak. Bawiac sie nim przeszla do drugiego pokoju, gdzie spoczela na szezlongu przy otwartym oknie. Myslami powrocila do rozmowy sprzed roku:
– Co by sie stalo, panie, gdybym pozwolila ci calowac moja dlon? – spytala wowczas Rothgara.
– Coz, to w dalszym ciagu bylby flirt, hrabino.
– Flirt? – powtorzyla, unoszac lekko brwi.
– Tak, troche powazniejszy – przyznal.
– Wobec tego moja wiedza na temat flirtu jest bardzo ograniczona – westchnela.
– Moze chcialabys nauczyc sie czegos nowego?
– Nie, dziekuje – odrzekla wtedy slabnacym glosem. Jeszcze teraz na to wspomnienie serce bilo jej szybciej
Hrabina ucalowala lekko czerwone platki i uniosla sie troche na szezlongu. Gdybys kiedykolwiek zmienila zdanie-te slowa wciaz dzwieczaly jej w glowie.
– Claro! – zawolala sluzaca.
Pojawila sie ona niemal natychmiast, trzymajac w rekach suknie, ktora Diana chciala wlozyc na kolacje.
– Slucham pania.
– Powiedz Ecclesby'emu, ze po kolacji urzadzimy tance
Rothgar mial na sobie tylko pasowane spodnie i koszule. Zwiazane z tylu wlosy opadaly mu na plecy, kontrastujac z jej biela. Siedzial w pokoiku obok sypialni, przy damskim biurku, ktore bardziej nadawalo sie na toaletke niz miejsce,przy ktorym mozna prowadzic korespondencje. Miedzy innymi listami Carruthers przyslal mu dwa zaszyfrowane raporty. Jeden dotyczyl tego, co dzieje sie w Paryzu, a drugi stanowil dokladny opis dzialan francuskiego ambasadora w Londynie, Bardzo zaniepokoilo go to, ze D'Eon tak latwo zdolal wkrasc sie w laski krolowej. Po krotkim namysle zdecydowal, ze po powrocie sam bedzie musial zajac sie ta sprawa.
Nastepnie otworzyl list z pieczecia krolewska. Tak, jak sie spodziewal, nie bylo tam nic szczegolnego. Rothgar zatrzymal sie tylko na dluzej nad fragmentem poswieconym lady Arradale. Z jakichs powodow krol mial obsesje na punkcie hrabiny. Powinien raczej zajac sie wlasna zona i nie mieszac sie do czyichs prywatnych spraw. Markiz pomyslal, ze ten problem bedzie dla niego kolejnym wyzwaniem. Ktos zapukal do drzwi.
Rothgar zlozyl list i ukryl go wsrod innych na biureczku.
– Prosze.
Spodziewal sie Diany, natomiast w drzwiach pojawila sie Elf. Siostra miala na ustach usmiech, ale widzial, ze jest spieta.
– Piekny slub, nieprawdaz? – zagaila i zerknela do wnetrza pokoju. – Dobry Boze!
Rothgar zachowal stoicki spokoj.
– To dawny pokoj hrabiny – wyjasnil. – Rozowy kolor dziala kojaco na nerwy. Jesli teraz powiesz mi, ze przepu-talas rodzinny majatek, najwyzej pogroze ci palcem.
Elf rozesmiala sie swobodnie. Nie chodzilo wiec o pieniadze.
– Rozumiem, ze w zamku moglo zabraknac pokoi goscinnych, ale… – Ponownie rozejrzala sie wokol. – Przepraszam, czy moge zajrzec do sypialni?
Rothgar sam otworzyl jej drzwi. Elf stala przez dluzszy czas w progu, podziwiajac rozowa tapete, lozko z amorka-mi nad wezglowiem i baldachim w kwietne wzory.
– Czy mozemy sie zamienic? – spytala w koncu. – Takie dziewicze loze bardzo mnie podnieca.
Markiz usmiechnal sie do siebie.
– Byc moze o to chodzilo hrabinie – rzekl po namysle. -Ale na mnie nie ma jakos takiego wplywu.
Jednak wystarczylo, ze pomyslal o Dianie, a juz przed oczami stanela mu erotyczna scena z jej udzialem. Zobaczyl ja spiaca w samej bieliznie w tym wlasnie lozu i… Nie, nie, wystarczy!
Elf weszla do sypialni.
– Bardzo tu pieknie.
– Hm, no tak. Napijesz sie czegos? Moge ci nalac lemoniady z cytryna – zaproponowal.
Siostra natychmiast skinela glowa.
– Wspaniale! – Przyjela z jego rak chlodna szklanke. -Skad ja wziales, Bey?
– Zamowilem u sluzby – odparl. – Zreszta sam przywiozlem do Arradale chyba tone cytryn.
– Nie spodziewales sie5 ze hrabina bedzie je miala – zauwazyla zlosliwie.
– Raczej nie chcialem uszczuplac jej zapasow. Przeciez wiesz, ze uwielbiam cytryny. – Wskazal jej miejsce w lekkim wyplatanym fotelu. – No, Elf, powiedz, co cie sprowadza do mojego buduaru?
Usmiechnela sie raz jeszcze, ale juz mniej pewnie i wypila spory lyk lemoniady. Rothgar zajal miejsce naprzeciwko.
– Bardzo polubilam lady Arradale – zaczela, czujac, ze chyba po raz pierwszy wkracza w osobiste zycie brata. -Em, widzialam, jak wlozyles kwiat za jej stanik. Chyba nie chcesz z nia flirtowac?
Spuscila oczy, ale Rothgar patrzyl wprost na nia.
– A gdybym mial taki zamiar?
– Musialabym zaprotestowac – powiedziala mocniejszym glosem.
– Chyba nie sadzisz, ze moglbym ja skrzywdzic? Hrabina jest silna i wladcza kobieta i wie, na co moze sobie pozwolic.
Siostra pokrecila glowa.
– W tych sprawach nie ma mocnych i mozna kogos skrzywdzic nawet o tym nie wiedzac – stwierdzila. – Oczywiscie wiem, ze nie dopuscilbys do skandalu.
Markiz pochylil sie w strone siostry.
– Wiec nie rozumiem, czego sie obawiasz.
Przez chwile zastanawiala sie nad odpowiedzia. Czula sie niezrecznie, ale jednoczesnie jej interwencja zaczela nabierac sensu. Rothgar dal przeciez wyraznie do zrozumienia, ze interesuje sie Diana.
– Tego, ze zlamiesz jej serce!
– Jestem przekonany, ze hrabina potrafi odroznic flirt od trwalego zwiazku – rzekl szybko.
Elf potrzasnela glowa.
– Ale po co ten caly flirt?! – spytala dramatycznie. – Rosa opowiadala mi o waszym poprzednim spotkaniu.
– I co, myslisz, ze chce sie zemscic? – przerwal jej.
– Sam to powiedziales, Bey!
– Naprawde sadzisz, ze chce ja w sobie rozkochac, a potem porzucic w podly sposob? – zapytal z niedowierzaniem. – Myslalem, ze stac cie na wiecej fantazji.
Elf poczula, ze sie rumieni. Chciala jednak doprowadzic te rozmowe do konca.
– Wiec po co to wszystko? Przeciez pojutrze wyjezdzamy! Markiz wzruszyl ramionami.
– Wesela tworza sprzyjajaca atmosfere do flirtu – wyjasnil. – A tak sie sklada, ze poza wdowa, jestesmy z hrabina jedynymi osobami bez pary.
– Wobec tego flirtuj z wdowa!
– Nawet probowalem, ale ta kobieta ma niezamezna corke! – jeknal Rothgar.
Elf nie mogla powstrzymac smiechu.
– Wobec tego, jesli nie masz zamiaru sie zenic, powinienes powstrzymac sie od flirtow – stwierdzila z cala moca. – Diana potrzebuje mezczyzny, ktory moglby sie zajac jej sprawami. Ty jestes potrzebny w stolicy.
Markiz rozlozyl szeroko rece.
– Wiec widzisz, ze nic nie moze wyniknac z tego zwiazku. – Powoli zaczynal tracic cierpliwosc. – Oboje mamy inne plany.
Jednak siostra raz jeszcze pokrecila glowa.
– Obawiam sie, Bey, ze nie rozumiesz sytuacji lady Arra-dale – zaczela wyjasnienia. – Wybrala trudna droge i