osobna, ze ma zamiar zalozyc wlasna wytwornie filmowa, gdzie nareszcie zdola ukazac sie swiatu jak Laurence Olivier. Na pytania, skad wezmie pieniadze na takie przedsiewziecie, usmiechal sie tajemniczo i wzruszal ramionami mowiac, ze to glupstwo. Oczywiscie, kiedy mi o tym doniesiono (bo, jak panowie wiecie, w teatrze dyrektorowi zawsze o wszystkim doniosa), rozesmialem sie. Nikt lepiej niz ja nie znal jego dochodow. Musze byc zorientowany w tych rzeczach, bo ciagle mam do czynienia z aktorami i musze wiedziec, ile ktory z nich jest „wart”, jak to sie mowi. Ale Vincy zmienial sie z dnia na dzien, az wreszcie przyszedl do mnie dzis rano tu do gabinetu i zachowujac sie nieslychanie pogardliwie, zarowno wobec mnie samego, jak i wobec idei Chamber Theatre, ktory, jak panowie wiecie, sluzy wylacznie sztuce nowoczesnej i jej propagowaniu, zazadal jakiejs astronomicznej sumy za granie, mowiac, ze w obecnych warunkach gra za mniejsze pieniadze w podobnie nonsensownych bzdurach nie interesuje go. W przeciwnym wypadku grozil zerwaniem kontraktu. Przelknalem gniew, choc jego zachowanie bylo zupelnie idiotyczne, i spokojnie powiedzialem mu, ze ma prawo zerwac kontrakt z teatrem, ma prawo odejsc, nawet od jutra, ale oczywiscie musi pokryc wszystkie straty, co wyniesie wielka sume, gdyz zazadam od niego zwrotu kosztow za przygotowanie sztuki i oplacenie wszystkich aktorow, personelu technicznego itd., oraz za konieczny przestoj do chwili znalezienia odpowiedniego zastepcy i wprowadzenia go w role. Jednak po rozpoczeciu sezonu i podpisaniu kontraktow we wszystkich teatrach nie bedzie to oczywiscie taka prosta sprawa. Teraz zreszta, kiedy zginal, biedze sie bardzo nad tym od chwili, kiedy doszla mnie ta straszna wiadomosc. Aktorzy sa przesadni. Moze sie nie znalezc nikt, kto bedzie chcial wejsc w role zamordowanego kolegi…

– Tak. Oczywiscie… – Parker chrzaknal.

– Przepraszam! Odbieglem od tematu. Otoz po tej mojej odpowiedzi zreflektowal sie troche, ale mimo to wymowil prace w naszym zespole i stwierdzil, ze po wygraniu Krzesel bedzie sie uwazal za zwolnionego ze wspolpracy z nami, do czego mial zreszta, na podstawie kontraktu, oczywiste prawo i czego nie musial mi w ogole mowic. Ale to nie byly jedyne symptomy tego, co zespol poczatkowo kwitowal stukajac sie w czolo za jego plecami, a w co po paru dniach wszyscy uwierzyli, nie wylaczajac mnie. Przeciez aktor nigdy nie wymawia pracy, i to takim tonem, dyrektorowi teatru, jezeli nie widzi przed soba o wiele lepszych perspektyw. Zrobilem wiec dyskretny wywiad, ale moge stwierdzic z cala pewnoscia, ze zadna wytwornia filmowa ani zaden z teatrow nie podjely z nim zadnych rozmow. Rzecz jest wobec tego zupelnie niezrozumiala dla mnie. Nie wiem, skad chcial wziac owe fundusze. Na pewno nie ze swego aktorstwa ani z zadnych zyskow z tym zwiazanych…

– A czy manifestowal to swoje przyszle bogactwo, czy tez owe piekne perspektywy, jeszcze w jakis sposob? – zapytal inspektor.

– Alez tak! W teatrze sytuacja juz od dawna stala sie bardzo napieta. Ewa Faraday byla, az do chwili poznania Vincy’ego, nieomal narzeczona Henryka Darcy, ktory odkryl ja w jednym z zespolow amatorskich i zrobil z niej aktorke. Potem jednak musiala sie zakochac w Vincym albo po prostu zawrocil jej w glowie, bo zerwala z Henrykiem i zaczela przebywac tylko w towarzystwie Vincy’ego. Stalo sie to w kilkanascie dni po rozpoczeciu prob Krzesel, przed trzema miesiacami. Ten czlowiek mial ogromny wplyw na kobiety. Chyba go pokochala jednak, bo Henryk to przeciez jeden z najlepszych i najzdolniejszych ludzi, jakich mamy w teatrze. Gdyby wyszla za niego, bylaby szczesliwa i slawna. Ale kto moze zrozumiec kobiete? W kazdym razie Darcy nie mrugnal nawet okiem, jak sie to mowi, chociaz musial ich oboje codziennie spotykac, bo los tak chcial, ze grali akurat w sztuce, gdzie wystepuje tylko dwoje aktorow. Darcy rezyseruje te sztuke, a poza tym wystepuje w drobnym epizodzie Mowcy. Musial byc z nimi bez przerwy, dyskutowac z nimi, ustawiac ich, spotykac ich dwa razy dziennie… Ale nie takie rzeczy widzialem juz w teatrze! Dla Ewy nadal byl najserdeczniejszy. Zapewne kocha ja jeszcze. Ale ona swiata nie widziala poza tamtym. Podobno Vincy mowil jej, ze sie z nia ozeni, ze chce z nia zalozyc ognisko rodzinne i ustatkowac sie wreszcie. Zreszta, kto moze wiedziec, co jej mowil, co obiecywal i jak na nia dzialal? Mysle, ze przyszedl na swiat z ta straszna cecha, jaka ma lep na muchy. Kobiety lgnely do niego, a potem nie mogly sie oderwac. A on rzucal je bez wahania, jezeli tylko mu sie sprzykrzyly albo jesli przestawal ich potrzebowac. To samo stalo sie z Ewa. Przed kilku dniami doszlo pomiedzy nimi do wielkiej awantury w teatrze. To znaczy Ewa nie brala jak gdyby udzialu w tej awanturze, tylko on, Vincy. Krzyczal na nia i wymyslal jej od ostatnich, ze czepia sie go, ze krepuje mu zycie, ze nie ma do niego zadnego prawa, ze jest mu kula u nogi. Stalo sie to w dzien czy dwa potem, jak zaczal rozpuszczac pogloski o swojej fortunie. Widocznie uznal, ze malzenstwo z mloda, znana juz, ale nie najslawniejsza aktorka nie ma dla niego teraz zadnego sensu. Byl pelen fantastycznych projektow, w ktorych nie mogla ona odgrywac zadnej roli… Po tej awanturze zerwal z nia i nie odzywal sie do niej slowem poza scena. Na scenie zachowywal sie tak, jakby mial do czynienia ze zmija. Zreszta w czasie tej awantury doszlo do innego jeszcze incydentu. Kiedy Vincy podniosl glos krzyczac na Ewe, Darcy’ego nie bylo jeszcze w teatrze. Mysle zreszta, ze wybral sobie ten moment. Chcial ja upokorzyc publicznie i nie dostac rownoczesnie po zebach. Bo Darcy na pewno nie pozwolilby Vincy’emu tak sie zachowac wobec niej, bez wzgledu na to, czy rzucila go dla Vincy’ego, czy nie… Otoz mamy w teatrze inspicjenta, nazwiskiem Jack Sawyer, ktory jest mlodym, dosyc watlym chlopcem, studentem dorabiajacym u nas, zeby moc ukonczyc studia medyczne. Inspicjent znajdowal sie wtedy niedaleko i kiedy Vincy uzyl wobec Ewy jakiegos nieparlamentarnego okreslenia, podszedl do niego i powiedzial, ze mezczyzna nie ma prawa zachowywac sie w ten sposob wobec kobiety. Trzeba panom wiedziec, ze dla Stefana Vincy personel teatru w ogole nie zaliczal sie do ludzi. Traktowal ich tak jak pan feudalny swoich poddanych, a prawdopodobnie o wiele gorzej, bo nie dostrzegal ich w ogole. Vincy i Henryk Darcy sa wysokimi, roslymi mezczyznami, ale ten inspicjent to mizerak. Wiec, nie namyslajac sie, Vincy uderzyl go w twarz. Spoliczkowany chlopiec porwal za toporek, ktory strazak polozyl na stolku w korytarzu, i bylby go moze nim uderzyl, gdyby nie wmieszali sie inni, ktorzy zdazyli nadbiec. Oczywiscie cala sprawa mogla skonczyc sie bardzo brzydko dla Vincy’ego, ale na moja prosbe Sawyer dal sie przeprosic Vincy’emu, ktoremu zagrozilem, ze moze dostac sie za to do wiezienia na przeciag kilku miesiecy. Oczywiscie nie poszedlby do wiezienia, ale otrzymalby grzywne. Chcialem jakos to zalagodzic. W teatrze takie spory i klotnie szalenie utrudniaja prace i odbijaja sie od razu na grze zespolu i przebiegu calego spektaklu. Ale to nie byl koniec. Ewa oczywiscie zemdlala wtedy i trzeba ja bylo pol godziny cucic, a potem dostala ataku placzu, w zwiazku z czym przedstawienie rozpoczelo sie z pietnastominutowym opoznieniem. A kiedy przyszedl Darcy, ktory wystepuje dopiero pod koniec drugiej odslony, i dowiedzial sie od razu o tym, co sie stalo, wszedl w przerwie do garderoby Vincy’ego i zapowiedzial mu spokojnie, ze jesli jeszcze raz powie chociaz jedno nieuprzejme slowo do Ewy Faraday, wowczas zabije go jak psa. Potem wyszedl, nie czekajac na odpowiedz. Garderobiany Ruffin, ktory byl przy tym, bo stale musi przebywac podczas spektaklu w garderobie Vincy’ego, chociaz boi sie go jak ognia, bo ten ostatni traktuje Ruffina obrzydliwie, opowiedzial mi, ze Vincy zbladl jak papier i przez dluzsza chwile trzasl sie najwyrazniej ze strachu, a dopiero zapowiedz przez megafon oznajmiajaca koniec przerwy i wejscie na plan zmusily go do otrzasniecia sie z tego wrazenia. Natychmiast potem przeprosil formalnie Ewe, ale stosunki miedzy nimi zostaly raz, i jak sie okazuje, na zawsze zerwane…

– Tak… – Parker zanotowal cos w notesie i podniosl sie z krzesla. – Dziekuje panu bardzo, panie dyrektorze. To, co pan nam opowiedzial, jest w kazdym razie nieslychanie ciekawe. Otwiera pole do wielu domyslow, ktorych chcialbym sie, oczywiscie, wystrzegac… – Urwal. – Jest noc – powiedzial niepewnie – czy nie sadzi pan, ze nalezy sie-panu troche snu? W najblizszych godzinach nie bedziemy pana prawdopodobnie potrzebowali, az do rana. Gdyby wyniklo cos niespodziewanego, bede musial z przykroscia obudzic pana telefonem. Ale przypuszczam, ze nic takiego sie chyba nie zdarzy w ciagu nocy…

– Moge zanocowac tu – powiedzial pan Davidson. – Czesto nocuje tu, kiedy mam wiele roboty albo kiedy trwaja generalne proby z dlugimi przerwami. Mam kanapke, na ktorej lapie troche snu, a dyzurny portier budzi mnie telefonicznie.

– Jak pan sobie zyczy, panie dyrektorze. Tylko jedna prosba, prosze nadal nikogo nie zawiadamiac o wypadku. Jutro i tak prasa musi sie o tym dowiedziec, ale im pozniej reporterzy sie do nas dobiora, tym lepiej. Zawiesza pan, oczywiscie, przedstawienia?

– Krzesel tak. Ale mamy druga sztuke, gotowa prawie zupelnie, ktora byla przygotowywana rownolegle z Krzeslami, bo zupelnie nie wiedzialem, jaki moze byc oddzwiek u publicznosci. Takie sztuki potrafia albo robic ogromne kasy, albo pasc po dwu spektaklach. Ta miala ogromne powodzenie…

– I sadze, ze teraz bedzie miala jeszcze wieksze… – powiedzial Parker – o ile znam ludzi.

– I ja tak sadze – pan Davidson pokiwal glowa – chociaz w teatrze nigdy niczego nie mozna przewidziec…

– … jak o tym swiadczy dzisiejsza noc – zakonczyl inspektor z ponurym humorem. – I jeszcze jedno, panie dyrektorze. Dla formalnosci chcialbym wiedziec, jak pan spedzil dzisiejszy wieczor.

Вы читаете Smierc mowi w moim imieniu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×