przebudowac. Wszystkie systemy laboratoryjne i automatyka sterowania sa w naszych rekach.

– Chwilowo jeszcze caly wasz park supermaszyn bedzie musial pracowac na jalowym biegu – zauwazyl Kapitan – bedzie regulowac mechanizmy teleportacji i telekinezy, ktore sa juz zbedne poza granicach miasta, a wewnatrz miasta sa bezuzyteczne, tworzyc pramaterie do wytwarzania przedmiotow, ktorych wy sami nie mozecie wykorzystywal a ktorych juz nikt nie zazada, bedziecie jezdzic na chodnikach tai i z powrotem odczuwajac cala bezmyslnosc tych wedrowek. Nie mozna od razu rozbic konstrukcji i mechaniki Koordynatora, no i, oczywiscie, rozbijac ich nie trzeba: przeciez w swoim czasie przydadza sie i wam. Ale mimo wszystko nie radze zdawac sie na Koordynator. Przygladajcie sie sami. Uczcie sie. Umiesccie swoich ludzi we wszystkich kluczowych punktach kierowania. A przy okazji, w jaki sposob rozrozniacie ich specjalnosci?

– Wedlug koloru wlosow i oczu. Syntetyzatory to bruneci, lacznosciowcy siwi, technicy natury rudzi. W podgrupach wedlug koloru oczu: fizycy przestrzeni sa czarnoocy, chemicy produktow spozywczych maja oczy zielone.

– Bydlecy sposob – westchnal Kapitan. – W przyszlosci musicie sie nauczyc rozrozniac ludzi w inny sposob. Musicie nauczyc sie wielu rzeczy.

Zajaknal sie i pomyslal o paradoksalnosci sytuacji, w jakiej znalazlo, sie to nowo narodzone spoleczenstwo. Wszystko, czym wlada, nie nalezy do niego. Musi ono w nowy sposob pracowac, wychowywac i przygotowywac zmiane, poznawac i przeobrazac swiat, przeksztalcac prace w tworczosc i zmusic Koordynator do sluzby ludziom: jako potezna, ale posluszna im maszyne cybernetyczna. Nie, nie mozna teraz pozostawic tej malenkiej ludzkosci bez rady i pomocy. Ich misja na Hedonie nie jest jeszcze zakonczona, przybiera tylko inna skale i formy. Kapitan popatrzyl na figurki w blekitnych kurteczkach i w oczach najblizej siedzacych odczytal nadzieje i prosbe.

– . Nie bojcie sie – oswiadczyl – najwazniejsza rzecz zostala zrobiona: stworzony zostal supermozg, zbiorowy mozg wszystkich tu obecnych, ktory potrafil podporzadkowac sobie maszyne. Niech ten zbiorowy mozg bedzie wladza waszego spoleczenstwa, jego rada naczelna. A wy wybierzecie w radzie organ roboczy, komitet, zajmujacy sie biezacymi problemami. Z tym wlasnie komitetem bedziemy sie spotykac. Wy myslicie szybciej i szybciej dacie sobie rade z trudnosciami, nasze sugestie moga tylko wam w tym pomoc. W rozbitym pucharze waszej cywilizacji zachowala sie rzecz najwazniejsza – jego zawartosc, a naczynie sami musicie ulepic, takie, jakiego bedzie wymagac zycie.

Rozowym chodnikiem wrocili do „Portosa”. Nikt ich nie odprowadzal.

– Zwolajcie pierwsze posiedzenie rady – powiedzial Kapitan.

Rozdzial VI

Pole akustyczne. Od czego zaczac?

Nie rozmawiali o minionych zdarzeniach. Kiedy wracali do stacji, Kapitan wydal polecenie: zadnych pytan, rozwazan, gadaniny, po obiedzie spac I chociaz krytyczne chwile juz dawno minely, nie dawal wciagnac sie do dyskusji. Dlatego tez jedli obiad w milczeniu, niechetnie zujac pospiesznie odgrzane konserwy. Tylko lody w zamrozonych tubkach wprowadzily pewne ozywienie.

– Nie lubie w tubkach. Przezytek minionego wieku – z niezadowoleniem skrzywil sie Alik.

– Mnie podczas upalow wszystko jedno, byle duzo – powiedzial Maly, ziewajac przerazliwie.

– Mieliscie isc spac! – przypomnial Kapitan. – Konczyc jedzenie i marsz do lozek.

Maly posluchal, lecz Alik, ktory juz wstal zza stolu, zaryzykowal pytanie:

– A moze wyslalibysmy radiogram na Ziemie? Przygotuje tekst.

– Nie potrzeba – ucial Kapitan. – Spac!

Alik posluchal wzburzony i zly. Kapitan zachowuje sie jak kapral. Alik nigdy nie widzial kaprala – wojska juz dawno nie bylo, ale zapamietane z ksiazek zwroty zapadaja w pamiec mocno i na dlugo. Rzucil sie na lozko, lecz monotonne chrapanie Malego, dobiegajace spoza uchylonych drzwi, nie pozwalalo mu sie skoncentrowac. Nirwana. Petla. Szara grudka na tle pustego akwarium. Emocjonalne echo. Coraz bardziej chcialo mu sie spac. Moze Kapitan nalegal nie bez racji? Alik ziewnal szeroko i zasnal po dzieciecemu latwo i spokojnie.

– Wszyscy na poklad! – obudzil go Maly.

– Co sie stalo? – Alik jeszcze niezupelnie sie obudzil.

– Wieczorna herbata i kolejna narada.

Alik przypomnial sobie wszystko i rozzloscil sie. Czy Kapitan ma prawo wtracac sie w prywatne zycie zalogi? Dlaczego Alik i Maly nie maja prawa rozwazyc tego, co sie zdarzylo i prosic Bibla o wyjasnienia? DI czego Kapitan wysyla wszystkich spac jak piecioletnie dzieci?

Wypil w milczeniu swoj kubek indyjskiej herbaty, nawet nie podnoszac wzroku na Kapitana. A ten oczywiscie zauwazyl to:

– Gniewasz sie? Na kogo, synu? Na mnie?

– Zgadl pan, Kapitanie – Alik wreszcie odwazyl sie na otwarta walke – na pana. Nie jestesmy na statku ani na wachcie. Tylko dlatego pozwole sobie powiedziec wszystko, bez wzgledu na subordynacje. Nie interesuje sie pan zdaniem zalogi, Kapitanie. Wydajac polecenie: „Zadnych rozwazan nad tym, co sie zdarzylo, zadnych pytan. Spac!”, nie wyjasnil pan, jakie nadzwyczajne okolicznosci wywolaly taka koniecznosc, dlaczego w bialy dzien trzeba bylo klasc sie do lozek i komu mogly zaszkodzic przyjacielskie rozmowy o tym, co sie zdarzylo. Nie wyjasnil pan rowniez dziwnej, z mojego punktu widzenia, odmowy wyslania na Ziemie radiogramu o wydarzeniach juz calkowicie jasnych i okreslonych. Odpowie pan: nad rozkazami sie nie dyskutuje, tylko sie je wypelnia. Ale samo wypelnianie to za malo. Konieczne jest rowniez zrozumienie rozkazu i szacunek dla niego. W danym przypadku nie bylo ani jednego, ani drugiego.

Tyrady Alika wysluchano, nie przerywajac mu: Bibl uwaznie, ale bez zainteresowania, Maly z obojetna mina: „Chcialbym miec twoje zmartwienia”, a Kapitan z usmiechem, raczej dobrodusznym niz surowym.

– No coz, jasne – odparl – lepiej pozno niz wcale. Przyznam, bylem kategoryczny: nie doradzalem, lecz rozkazywalem. Wyjasnienia wywolalyby niepotrzebne protesty i sprzeciwy, takie, jakich wysluchalismy. Spytam tylko, czy zasneliscie od razu po polozeniu sie do lozek?

– Natychmiast – odparl Bibl.

– Nawet nie pamietam, jak znalazlem sie w lozku – przylaczyl sie Maly.

Alik milczal, opusciwszy oczy: jego rozmyslania w lozku tez chyba nie trwaly zbyt dlugo.

Kapitan usmiechnal sie:

– A przeciez to wlasnie przewidywalem. Poranne wydarzenia – gasnace slonca, smierc Nauczyciela, emocjonalne echo i nasz udzial w myslowym wezwaniu Koordynatora, nie mogly nie wywolac przeciazenia naszego ukladu nerwowego. Konieczne bylo odprezenie i uzyskalismy je. A teraz o odmowie wyslania komunikatu na Ziemie. Przeciez to laserogram. Dziurawienie przestrzeni kosmicznej laserem wymaga ogromnej ilosci energii, a my wciaz jeszcze jestesmy ograniczeni zasobami energetycznymi i niewystarczajaca moca aparatury. Alik wie o tym doskonale, ale uwaza, ze wydarzenia na planecie wszystko juz wyjasnily, i wyslalby mniej wiecej taki komunikat: „Technokratyczna dyktatura na Hedonie zniszczona. Wladza w rekach wolnych wybrancow narodu. Zapewnione przyjacielskie kontakty. Czekamy na polecenia”. Czyz nie tak, Alik?

Alik milczal. Najprawdopodobniej taki wlasnie tekst przedstawilby Kapitanowi.

– Nie uwazam, ze taki komunikat odpowiadalby prawdzie, a tym bardziej byl na czasie. Po pierwsze, nie dyktatura technokratyczna, lecz wladza superkomputera w Blekitnym Miescie, ktora zreszta jeszcze nie jest zniszczona. I wcale nie trzeba jej niszczyc, tylko podporzadkowac woli i rozumowi czlowieka. Po drugie, zadnych polecen chwilowo nie oczekujemy. Sami sie zorientujemy. A kiedy sie zorientujemy i rzeczywiscie beda konieczne polecenia i zadania, zadac i polecac bedziemy my; w Sluzbie Kosmicznej na Ziemi wiedza o tym i rozumieja to. Oto dlaczego nie zgodzilem sie na propozycje Alika.

Вы читаете Wszystko dozwolone
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×