jedzie. Przylecial do Nowego Jorku wczoraj w nocy.
– Dyplomacja nie jest moja mocna strona.
– Zdaje sobie z tego sprawe. Ale bedziesz musiala stanac na wysokosci zadania. Senator chce rozmawiac z oficerem sledczym i zwrocil sie z ta sprawa do mojego szefa. Rozkazy przyszly z gory. Masz okazac senatorowi jak najdalej idaca pomoc.
– To sledztwo objete jest Kodem Piatym – stanowczym tonem stwierdzila Ewa. – Nie obchodzi mnie, czy rozkazy przyszly od samego Pana Boga, nie zamierzam przekazywac tajnych danych osobie cywilnej.
Whitney usmiechnal sie szerzej. Mial dobroduszna pospolita twarz, pewnie juz z taka sie urodzil. Ale kiedy sie usmiechal i naprawde bylo mu wesolo na duszy, blysk bialych zebow na tle sniadej skory zmienial jego pospolite rysy w zupelnie wyjatkowe.
– Nie slyszalem tego. A ty nie slyszalas, jak ci powiedzialem, zebys zapoznala go wylacznie z oczywistymi faktami. Slyszysz natomiast to, poruczniku Dallas, ze ten gentleman z Wirginii jest nadetym aroganckim dupkiem. Na nieszczescie ten dupek ma wladze. Wiec uwazaj.
– Tak jest, sir.
Zerknal na zegarek, po czym wsunal raport i dyskietke do szuflady, ktora zamknal na klucz.
– Jeszcze zdazysz wypic kawe… i, poruczniku – dodal wstajac. – Jesli nie mozesz spac, niech lekarz przepisze ci srodki uspokajajace. Chce, zeby moi oficerowie zachowywali bystrosc umyslu.
– Prosze sie nie obawiac.
Senator Gerald DeBlass byl niewatpliwie nadety. Byl bezsprzecznie arogancki. I po spedzeniu minuty w jego towarzystwie Ewa musiala przyznac, iz jest dupkiem.
Senator byl zwalistym mezczyzna, majacym z szesc stop wzrostu i wazacym okolo dwustu dwudziestu funtow. Jego jasna czupryna byla przystrzyzona na jeza, przez co glowa wydawala sie duza i okragla. Mial ciemne oczy, ktore byly niemal tak czarne jak krzaczaste brwi, duzy nos i grube usta.
Mial ogromne dlonie i kiedy podal Ewie reke na powitanie, zauwazyla, ze jest gladka i miekka jak u dziecka.
Przyprowadzil ze soba swego asystenta. Derrick Rockman byl energicznym mezczyzna po czterdziestce. Choc mial prawie szesc stop piec cali wzrostu, Ewa uwazala, ze jest szczuplejszy od DeBlassa o jakies dwadziescia funtow. Schludny, zadbany; na jego prazkowanym garniturze i szaroniebieskim krawacie nie bylo ani jednej zmarszczki. Mial powazna twarz o atrakcyjnych harmonijnych rysach, a gdy pomagal swemu napuszonemu senatorowi zdjac kaszmirowy plaszcz, jego ruchy byly powsciagliwe i opanowane.
– Co, do diabla, zrobiliscie, zeby znalezc tego potwora, ktory zabil moja wnuczke? – zapytal DeBlass.
– Wszystko, co w naszej mocy, senatorze – Komendant Whitney wciaz stal. Choc poprosil DeBlassa o zajecie miejsca, mezczyzna przechadzal sie po pokoju, tak jakby przechadzal sie po swojej ulubionej Senackiej Galerii w East Washington.
– Mieliscie na to dwadziescia cztery godziny, a nawet wiecej – tubalnym glosem odparl DeBlass. – Dowiedzialem sie, ze wyznaczyl pan tylko dwoch oficerow do prowadzenia sledztwa.
– Owszem, ze wzgledow bezpieczenstwa. Dwoch moich najlepszych oficerow – dodal dowodca. – Porucznik Dallas nadzoruje dochodzenie i sklada meldunki jedynie mnie.
DeBlass skierowal swe czarne surowe oczy na Ewe.
– Jakie postepy pani poczynila?
– Zidentyfikowalismy bron, ustalilismy godzine smierci. Zbieramy dowody i przesluchujemy lokatorow domu, w ktorym mieszkala panna DeBlass, a takze sprawdzamy nazwiska znalezione w jej notesach. Poza tym, pracuje nad zrekonstruowaniem ostatnich dwudziestu czterech godzin jej zycia.
– W jej terminarzu nie ma wzmianki o zadnym spotkaniu. Z ostatnim klientem, ktory udowodnil swoje alibi, spotkala sie pare godzin przed smiercia.
– Prosze przestac! – zazadal DeBlass. – Mezczyzna, ktory placi za uslugi seksualne, nie bedzie mial wyrzutow sumienia z powodu popelnienia morderstwa.
Choc Ewa nie mogla dostrzec wspolzaleznosci miedzy tymi dwoma faktami, przypomniala sobie, na czym polega jej zadanie i kiwnela glowa.
– Pracuje nad tym, senatorze.
– Chce dostac kopie jej terminarzy spotkan.
– To niemozliwe, senatorze – lagodnym tonem rzekl Whitney.
– W sprawie o zabojstwo wszystkie dowody sa tajne. DeBlass tylko prychnal i pokazal reka na Rockmana.
– Panie dowodco. – Rockman siegnal do lewej kieszeni i wyjal zlozona kartke papieru, opatrzona holograficzna pieczecia. – Ten dokument wystawiony przez szefa policji umozliwia panu senatorowi dostep do wszystkich dowodow i informacji, jakie zgromadzono w sledztwie.
Whitney zerknal na oficjalne pismo, zanim odlozyl je na bok. Zawsze uwazal polityke za gre tchorzy i byl zly, ze musi brac w niej udzial.
– Osobiscie porozmawiam z szefem. Jesli podtrzyma swoje stanowisko, kopie beda gotowe jeszcze dzis po poludniu. – Zbywszy Rockmana, powrocil wzrokiem do DeBlassa. – Utrzymanie poufnego charakteru dowodow ma pierwszorzedne znaczenie w procesie sledczym. Jesli pan nalega na ich odtajnienie, ryzykuje pan dobro sprawy.
– Ta sprawa, jak pan to ujal, to krew z mojej krwi i kosc z mojej kosci.
– I dlatego mam nadzieje, ze przede wszystkim bedzie pan chcial nam pomoc w ujeciu mordercy.
Gdy przestal wrzeszczec, Rockman popatrzyl na nich przepraszajaco swoim spokojnym, powaznym wzrokiem.
– Prosze wybaczyc senatorowi. Jest podenerwowany. Choc byl w nie najlepszych stosunkach z wnuczka, to nalezala przeciez do rodziny. A senator przedklada rodzine ponad wszystko na swiecie. Jej smierc, taka gwaltowna i bezsensowna, doprowadza go do szalenstwa.
– To widac – mruknela Ewa. – Zlosc sie w nim gotuje. Rockman usmiechnal sie; potrafil sprawiac wrazenie jednoczesnie rozbawionego i zasmuconego.
– Dumni mezczyzni czesto ukrywaja swoj bol pod maska agresywnosci. Mamy pelne zaufanie do panstwa umiejetnosci i wytrwalosci w dazeniu do celu. Pani porucznik, panie komendancie – skinal glowa. – Oczekujemy wszystkich danych dzis po poludniu. Dziekuje, ze poswiecili nam panstwo tyle czasu.
– Jaki uprzejmy – mruknela Ewa, gdy Rockman zamknal za nimi cicho drzwi. – Chyba nie ulegnie pan naciskowi, panie komendancie.
– Zrobie, co bede musial. – W jego glosie kryla sie tlumiona furia. – A teraz bierz sie do roboty.
Praca w policji zbyt czesto bywa nuzaca. Po pieciu godzinach wpatrywania sie w monitor i sprawdzania nazwisk umieszczonych w notesach zamordowanej, Ewa byla bardziej zmeczona niz gdyby wziela udzial w biegu maratonskim.
Nawet z fachowa pomoca Feeneya, ktory dysponujac lepszym sprzetem wzial na siebie czesc nazwisk, wciaz bylo ich zbyt wiele jak na jednego oficera sledczego.:
Sharon byla bardzo popularna.
Czujac, ze jesli zagwarantuje swoim rozmowcom dyskrecje, zyska wiecej niz gdyby ich straszyla, Ewa kontaktowala sie za pomoca lacza z poszczegolnymi klientami i przedstawiala im sprawe. Tych, ktorzy nie chcieli sie zgodzic na rozmowe, zapraszala wesolo do odwiedzenia glownego gmachu policji, uprzedzajac, ze zostana oskarzeni o utrudnianie sledztwa.
Do popoludnia udalo sie jej porozmawiac z pierwsza dwunastka klientow i postanowila pojechac do Gorham. v Sasiad DeBlass, elegancki mezczyzna z windy, nazywal sie Charles Monroe. Ewa zastala go z klientka.
Pociagajaco przystojny, w czarnym jedwabnym szlafroku i pachnacy ponetnie seksem, Charles usmiechnal sie ujmujaco.