– Okropnie mi przykro, pani porucznik. Bylem umowiony o trzeciej i do konca spotkania brakuje jeszcze pietnastu minut.

– Poczekam. – Ewa bez zaproszenia weszla do srodka. W przeciwienstwie do mieszkania DeBlass, w tym apartamencie nie brakowalo wygodnych skorzanych foteli i grubych dywanow.

– Ach… – Najwyrazniej rozbawiony Charles zerknal przez ramie na dyskretnie zamkniete drzwi do sypialni. – Pani rozumie, intymnosc i dyskrecja odgrywaja zasadnicza role w moim zawodzie. Moja klientka moze sie zdenerwowac, jesli zobaczy policjantke na progu mieszkania.

– Nie ma sprawy. Jest tu kuchnia?

Z jego piersi wyrwalo sie ciezkie westchnienie.

– Jasne. Za tamtymi drzwiami. Prosze sie rozgoscic. Niedlugo przyjde.

– Niech pan sie nie spieszy. – Ewa przeszla do kuchni. W przeciwienstwie do eleganckiego salonu, urzadzona byla po spartansku. Charles chyba rzadko jadal w domu. Mimo to stala tu duza lodowka, w ktorej znalazla taki rarytas jak schlodzona pepsi. Zadowolona usiadla, by ja wypic i poczekac, az Charles zakonczy swoje spotkanie.

Wkrotce uslyszala szmer glosow mezczyzny i kobiety, a potem cichy chichot. Chwile pozniej Charles wszedl do srodka z tym samym beztroskim usmiechem na twarzy.

– Przykro mi, ze musiala pani czekac.

– Nie ma sprawy. Czy spodziewa sie pan jeszcze kogos?

– Dopiero poznym wieczorem. – Wyjal dla siebie pepsi, zerwal pieczec gwarantujaca swiezosc produktu i przelal napoj do wysokiej szklanki. Zwinal tube w kulke i wrzucil do utylizatora. – Kolacja, opera i romantyczne rendez – vous.

– Lubi pan takie rzeczy? Opere? – spytala, gdy blysnal zebami w szerokim usmiechu.

– Nienawidze. Moze pani sobie wyobrazic cos nudniejszego od baby z wielkim biustem, ktora wrzeszczy po niemiecku przez pol nocy?

Ewa zastanowila sie.

– Nie.

– Ale co robic. Ludzie maja rozne gusta. – Jego usmiech przygasl, gdy usiadl obok niej w kaciku pod oknem. – Slyszalem o Sharon w porannych wiadomosciach. Spodziewalem sie, ze ktos przyjdzie. To straszne. Nie moge uwierzyc, ze ona nie zyje.

– Dobrze ja pan znal?

– Bylismy sasiadami przez ponad trzy lata… i od czasu do czasu pracowalismy razem. Zdarzalo sie, ze ktorys z naszych klientow mial ochote na trio, wiec wspolnie uczestniczylismy w zabawie.

– A kiedy nie chodzilo o interesy, tez sie razem zabawialiscie?

– Byla piekna kobieta i uwazala, ze jestem przystojny. – Poruszyl okrytymi jedwabiem ramionami, wedrujac wzrokiem do okna z przyciemnionymi szybami, za ktorymi przelecial tramwaj pelen turystow.

– Jesli jedno z nas mialo ochote na krotki przerywnik w pracy, drugie.zazwyczaj sprawialo mu te przyjemnosc. – Znowu sie usmiechnal.

– Rzadko sie to zdarzalo. Wie pani, jesli sie pracuje w sklepie ze slodyczami, szybko traci sie ochote na czekolade. Byla moja przyjaciolka, pani porucznik. I bardzo ja lubilem.

– Chcialabym wiedziec, co pan robil miedzy dwunasta a trzecia nad ranem tej nocy, kiedy zginela?

Uniosl brwi ze zdziwienia. Jesli wczesniej przyszlo mu do glowy, ze moze byc uwazany za podejrzanego, to byl doskonalym aktorem. Nic dziwnego, pomyslala Ewa, ludzie pracujacy w takim fachu musza miec talent aktorski.

– Bylem z klientka. Zostala u mnie na noc.

– Czy to normalna praktyka?

– Klientki wola taki uklad. Pani porucznik, podam pani jej nazwisko, jesli bedzie to absolutnie konieczne, ale wolalbym tego nie robic. Przynajmniej dopoki nie wyjasnie jej okolicznosci.

– Chodzi o morderstwo, panie Monroe, wiec to konieczne. O ktorej przyprowadzil pan tu swoja klientke?

– Okolo dziesiatej. Zjedlismy kolacje U Mirandy w podniebnej restauracji nad Szosta ulica.

– O dziesiatej. – Ewa kiwnela glowa, przypomniawszy sobie odpowiedni fragment nagrania.

– Kamera inwigilujaca wnetrze windy. – Znowu usmiechnal sie czarujaco. – To staroswieckie przepisy. Wiem, ze moglaby pani mnie zalatwic, ale chyba szkoda na to czasu.

– Kazdy akt seksualny popelniany na terenie strzezonym jest wykroczeniem, panie Monroe.

– Charles, prosze.

– Mozesz narzekac, Charles, ale maja prawo zawiesic ci licencje na szesc miesiecy. Podaj mi jej nazwisko, a zapomnimy o calej sprawie.

– Chcesz mi odebrac jedna z moich najlepszych klientek – mruknal. – Darleen Howe. Podam ci jej adres. – Wstal, by wziac swoj elektroniczny notes, po czym odczytal jej stosowne dane.

– Dzieki. Czy Sharon rozmawiala z toba o swoich klientach?

– Bylismy przyjaciolmi – powiedzial ostroznie. – Tak, rozmawialismy o pracy, chociaz nie bylo to calkiem etyczne, Opowiadala mi zabawne historie. Ja mam bardziej konwencjonalny styl pracy. Sharon byla… otwarta na nietypowe propozycje. Czasami wychodzilismy na drinka i wtedy sporo opowiadala. Bez podawania nazwisk. Miala wlasne okreslenia na swoich klientow. Imperator, lasica, dojarka, cos w tym stylu.

– Czy kiedykolwiek wspominala o kims, kto jej sie narzucal, kto wzbudzal jej niepokoj? O kims, kto uzywal przemocy?

– Nie miala nic przeciwko przemocy i nie, nikogo sie nie bala. Jedno trzeba wiedziec o Sharon – zawsze miala nad wszystkim kontrole. Chciala tego, poniewaz przez wiekszosc zycia, jak mowila, byla pod kontrola innych. Miala ogromnie duzo zalu do swojej rodziny. Kiedys mi powiedziala, ze nigdy nie zamierzala zostac prostytutka. Zdecydowala sie na ten krok tylko dlatego, ze chciala rozwscieczyc swoja rodzine. Ale pozniej spodobalo jej sie to, co robila.

– Znowu wzruszyl ramionami, wypil lyk pepsi. – Wiec pozostala w tym zawodzie i upiekla dwie pieczenie przy jednym ogniu. To jej wlasne slowa. – Podniosl oczy. – Wyglada na to, ze zabil ja jeden z tych skurwysynow.

– Taak. – Ewa wstala, chowajac magnetofon. – Nie wyjezdzaj z miasta, Charles. Bedziemy w kontakcie.

– To wszystko?

– Na razie.

Wstal, znowu sie usmiechajac.

– Mila jestes jak na gline… Ewo. – Przesunal na probe opuszkiem palca po jej ramieniu. Kiedy uniosla brew, musnal palcem jej policzek. – Spieszysz sie?

– Dlaczego pytasz?

– Coz, mam pare godzin wolnych, a ty jestes bardzo pociagajaca. Duze zlociste oczy – mruknal. – Maly doleczek w brodce. – Moze zostaniesz troche dluzej?

Poczekala, az opuscil glowe i jego usta zawisly nad jej ustami.

– Czy chcesz mnie przekupic, Charles? Bo jesli tak, a jestes w polowie tak dobry jak mysle…

– Lepszy. – Ugryzl ja delikatnie w dolna warge, jego reka zeslizgnela sie na dol, by piescic jej piers. – O wiele lepszy.

– W.takim razie… musialabym oskarzyc cie o przestepstwo.

– Usmiechnela sie, kiedy odskoczyl jak oparzony. – A to zasmuciloby nas oboje. – Rozbawiona poglaskala go po twarzy. – Ale dzieki za propozycje.

Drapiac sie po policzku, odprowadzil ja do drzwi.

– Ewo?

Zatrzymala sie z reka na galce i zerknela na niego przez ramie.

– Tak?

– Abstrahujac od lapowki, gdybys zmienila zdanie, chetnie sie z toba spotkam.

– Dam ci znac. – Zamknela drzwi i ruszyla w strone windy. Charlesowi Monroe, pomyslala, nie byloby trudno wymknac sie ze swojego mieszkania, pozostawiajac w nim spiaca klientke i zlozyc wizyte Sharon. Szybki seks, szybkie morderstwo…

Zadumana wsiadla do windy.

Jako mieszkaniec tego budynku nie mialby trudnosci z dostaniem sie do systemow zabezpieczajacych. Moglby

Вы читаете Dotyk Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×