spreparowac dyskietki, a potem wrocic do lozka, w ktorym spala jego klientka.

Szkoda, ze ten scenariusz jest mozliwy do przyjecia, pomyslala wychodzac do hallu. Polubila Charlesa Monroe, ale dopoki nie sprawdzi dokladnie jego alibi, bedzie pierwszy na jej krotkiej liscie podejrzanych.

3

Ewa nienawidzila pogrzebow. Czula wstret do sposobu w jaki ludzie celebrowali smierc. Kwiaty, muzyka, nie konczace sie mowy i placze.

Moze Bog istnieje. Nie wykluczala takiej ewentualnosci. A jesli istnieje, pomyslala, to musi sie smiac ze stworzonych przez siebie bezsensownych rytualow.

Mimo to pojechala do Wirginii, aby wziac udzial w pogrzebie Sharon DeBlass. Chciala zobaczyc zgromadzonych w jednym miejscu czlonkow rodziny i przyjaciol zmarlej, by dokladnie im sie przyjrzec i wyrobic sobie zdanie na ich temat.

Senator stal z ponura twarza i suchymi oczami, a jego cien – Rockman – w lawce za nim. Miejsca z lewej strony DeBlassa zajmowali jego syn i synowa.

Rodzice Sharon byli mlodymi, atrakcyjnymi ludzmi, wzietymi adwokatami, ktorzy prowadzili wlasna firme prawnicza.

Richard DeBlass stal z pochylona glowa, opuszczonymi oczami, niczym bardziej wymuskana i jakby mniej dynamiczna wersja swego ojca. Czy to przypadek, zastanowila sie Ewa, czy tez zostalo ustalone, ze Richard bedzie stal w rownej odleglosci miedzy ojcem a zona?

Elizabeth Barrister wygladala skromnie i elegancko w ciemnym kostiumie; jej falujace mahoniowe wlosy lsnily, sylwetka byla wyprostowana. Ewa zauwazyla, ze do zaczerwienionych oczu wciaz naplywaly lzy.

Co czuje matka, przez cale zycie zastanawiala sie Ewa, kiedy straci dziecko?

Senator DeBlass mial takze corke, i to ona wlasnie zajmowala miejsce po jego prawej stronie. Senator Catherine DeBlass poszla w slady ojca i poswiecila sie polityce. Przerazajaco chuda, stala wyprostowana po wojskowemu, a jej osloniete czarna sukienka ramiona wygladaly jak male kruche galazki. Stojacy obok niej maz, Justin Summit, wpatrywal sie w okryta rozami blyszczaca trumne, ktora umieszczono na przedzie kosciola. U jego boku ich syn Franklin, ktory wciaz byl w tym okresie dorastania, kiedy mlodzieniec wloczy sie z cala banda, wiercil sie niespokojnie.

Przy koncu lawki, jakby z dala od reszty rodziny, stala zona DeBlassa, Anna.

Nie wiercila sie ani nie plakala. Ewa nie zauwazyla, zeby choc raz zerknela na obsypana kwiatami skrzynie, ktora kryla zwloki jej jedynej wnuczki.

Oczywiscie, byli tez inni zalobnicy. Rodzice Elizabeth stali razem, trzymajac sie za rece i glosno placzac. Krewni, znajomi i przyjaciele przykladali chusteczki do oczu albo po prostu rozgladali sie dokola z zaciekawieniem lub przerazeniem. Prezydent przyslal swego przedstawiciela, a kosciol byl bardziej nabity politykami niz senacka restauracja.

Chociaz bylo tam ponad dwiescie twarzy, Ewa bez trudu dostrzegla w tlumie Roarke'a. Stal w lawce razem z innymi, ale latwo zorientowala sie, ze jest typem samotnika. Mogloby byc dziesiec tysiecy ludzi w budynku, a on i tak trzymalby sie od nich z dala.

Jego interesujaca twarz nie wyrazala zadnych uczuc: ani poczucia winy, ani zalu, ani zainteresowania tym, co sie dzieje. Rownie dobrze moglby ogladac jakas kiepska sztuke. Ewa pomyslala, ze to chyba najlepsze okreslenie pogrzebu.

Ludzie odwracali glowy w jego strone, by rzucic mu szybkie spojrzenie, albo – jak w przypadku zgrabnej brunetki – jawnie go kokietowac. Roarke lekcewazyl jednych i drugich.

Na pierwszy rzut oka wydal sie jej zimnym, niedostepnym niczym twierdza czlowiekiem, ktory ma sie na bacznosci przed wszystkim i wszystkimi. Ale musial miec jakas pasje. Do zbicia takiej fortuny w tak mlodym wieku trzeba czegos wiecej niz dyscypliny wewnetrznej i inteligencji. Trzeba ambicji, a zdaniem Ewy, ambicja latwo roznieca plomien w sercu.

Patrzyl przed siebie, gdy zaintonowano piesn pogrzebowa, po czym bez ostrzezenia odwrocil glowe i spojrzal przez nawe do tylu, prosto w oczy Ewy, ktora siedziala piec lawek za nim.

Zadziwiajace, ze musiala bardzo nad soba panowac, by wytrzymac jego niespodziewane i wladcze spojrzenie. Sila woli powstrzymala sie przed mrugnieciem czy odwroceniem wzroku. Przez chwile patrzyli na siebie. Potem zostali zaslonieci przez zalobnikow, ktorzy zaczeli opuszczac kosciol.

Kiedy Ewa weszla do nawy, by go poszukac, nie bylo juz po nim sladu.

Wlaczyla sie w sznur samochodow i limuzyn jadacych na cmentarz. Karawan i pojazdy z rodzina lecialy uroczyscie nad nimi. Tylko wyjatkowi bogacze mogli sobie pozwolic na pogrzeb. Jedynie obsesyjni tradycjonalisci nadal skladali w grobie zwloki bliskich im osob.

Pukajac palcami w kierownice zaczela nagrywac swoje spostrzezenia na magnetofon. Kiedy doszla do Roarke'a, zawahala sie i jeszcze mocniej sciagnela brwi.

– Dlaczego zadal sobie tyle trudu, by przyjechac na pogrzeb przypadkowej znajomej? – Mruknela do magnetofonu, ktory miala w kieszeni. – Zgodnie z danymi, poznali sie dopiero niedawno i byli tylko na jednej randce. Jego postepowanie wydaje sie niekonsekwentne i niejasne.

Przeszedl ja dreszcz i przejezdzajac przez lukowata brame cmentarza ucieszyla sie, ze jest sama w samochodzie. Uwazala, ze prawo powinno zabraniac wkladania kogokolwiek do dziury w ziemi.

Duzo slow i placzu, mnostwo kwiatow. Slonce lsnilo jak miecz, ale w powietrzu czulo sie przejmujacy chlod. Kiedy podeszla do grobu, wsunela rece do kieszeni. Znowu zapomniala rekawiczek. Dlugi ciemny plaszcz, w ktorym przyjechala, byl pozyczony. Pod spodem miala swoj jedyny szary kostium z wiszacym na jednej nitce guzikiem, ktory zdawal sie blagac, by go wreszcie przyszyla. Kozaczki byly wykonane z bardzo cienkiej skorki i stopy Ewy powoli zamienialy sie w dwie brylki lodu.

Byla tak zziebnieta, ze nie myslala o nieszczesciu, z jakim kojarzyl sie widok nagrobka, nie czula zapachu swiezo wykopanej ziemi. Uzbroiwszy sie w cierpliwosc, poczekala, dopoki nie przebrzmialo ostatnie zalobne slowo o niesmiertelnosci duszy, po czym podeszla do senatora.

– Wyrazy wspolczucia dla pana i calej rodziny, senatorze DeBlass. Rzucil jej twarde i ostre spojrzenie.

– Niech pani sobie oszczedzi wspolczucia, pani porucznik. Chce sprawiedliwosci.

– Ja tez. Pani DeBlass… – Ewa podala reke zonie senatora i wydalo sie jej, ze jej palce sciskaja wiazke kruchych galazek.

– Dziekuje, ze pani przyszla.

Ewa skinela glowa. Wystarczylo jej jedno spojrzenie, by sie zorientowac, ze Anna DeBlass panuje nad soba dzieki duzej dawce srodkow uspokajajacych. Przesunela wzrokiem po twarzy Ewy i popatrzyla ponad jej ramieniem.

– Dziekuje, ze pani przyszla – powiedziala dokladnie tym samym bezbarwnym tonem do nastepnej osoby, ktora zlozyla jej kondolencje.

Zanim Ewa zdazyla znowu sie odezwac, ktos scisnal ja za reke. Zobaczyla Rockmana, ktory usmiechnal sie do niej z powaga.

– Poruczniku Dallas, senator i jego rodzina doceniaja wspolczucie i zainteresowanie, jakie pani okazala, przybywajac na te smutna uroczystosc. – Ze zwyklym sobie spokojem zaczaj wyprowadzac ja z cmentarza, – Na pewno pani zrozumie, ze rodzicom Sharon trudno byloby rozmawiac nad grobem corki z oficerem prowadzacym sledztwo w sprawie jej smierci.

Ewa pozwolila mu sie prowadzic przez jakies piec stop, zanim wyrwala reke.

– Zna sie pan na swojej robocie, Rockman. Rozumiem, ze to delikatny i dyplomatyczny sposob powiedzenia mi, zebym zabrala dupe w troki.

– Wcale nie. – Nadal usmiechal sie uprzejmie. – Chodzi po prostu o czas i miejsce. Moze pani liczyc na nasza pelna wspolprace, pani porucznik. Jesli zyczy sobie pani przesluchac rodzine senatora, chetnie to zorganizuje.

– Sama zorganizuje swoje przesluchania, sama wyznacze ich czas i miejsce. – Jego spokojny usmiech wyprowadzal ja z rownowagi, wiec postanowila sprawdzic, czy potrafi go zgasic. – A co z panem, Rockman? Ma pan alibi na noc morderstwa?

Вы читаете Dotyk Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×