oczach zastrzelil jej meza, a ona mu za to podziekowala.

Pukanie w szybe. Bez sensu, przeciez drzwi sa otwarte. Bobby podniosl glowe i zobaczyl kolege z jednostki, Patricka Loftusa. Patrick probowal delikatnie zwrocic na siebie jego uwage.

– Popieprzona noc – westchnal.

– No.

– Szkoda, ze to przegapilem. Dopiero co przyjechalem. Kiedy juz bylo po herbacie. – Loftus mieszkal na Cape Cod. Pewnie jakas godzine jazdy stad. A wiec wszystko zdarzylo sie tak szybko. Dopiero teraz Bobby zorientowal sie, ze nie wie nawet, ktora godzina. Zostal wezwany, wskoczyl do wozu, przygotowal karabin. Wszystko zatarlo mu sie w pamieci, zmienilo sie w jeden nieprzerwany ciag wydarzen. Przybyl, zobaczyl, zrobil swoje.

Cholerny swiat, zabil czlowieka. Odstrzelil mu pol glowy. Dziekuje, powiedziala kobieta. Dziekuje. Bobby wychylil sie z wozu.

– Kamery? – spytal. – Zaslaniam cie.

– To dobrze. – Bobby zwymiotowal na ulice.

– Strasznie mi przykro – powiedzial Loftus cicho.

Bobby odchylil sie na twarde oparcie. Zamknal oczy.

– Mnie tez – mruknal.

Wkrotce zjawili sie ludzie z grupy wsparcia. Policjanci, jak on. Powiedzieli mu, czego ma sie spodziewac. Najpierw bedzie przesluchanie w prokuraturze. Powinien mowic prawde, ale w jak najwiekszym skrocie. Ma prawo do adwokata – koszty pokryje Zrzeszenie Policjantow Stanu Massachusetts. Ma prawo przerwac przesluchanie, kiedy tylko poczuje sie niepewnie. Ma prawo nie mowic nic, co mogloby zostac wykorzystane przeciwko niemu.

Powinien pamietac, ze wedlug przepisow uzycie sily jest uzasadnione w sytuacji, gdy zagrozone jest zycie policjanta badz osob postronnych. Trzeba wziac to pod uwage, odpowiadajac na pytania sledczych.

Zastepca prokuratora okregowego bedzie potrzebowal jakichs dwoch tygodni na analize przebiegu wypadkow. Zbada sie bron Bobby’ego, przeslucha tasmy z nagraniem jego rozmow ze stanowiskiem dowodzenia. Na miejscu zdarzenia przeprowadzi sie testy balistyczne, wszyscy swiadkowie zostana przesluchani, lacznie z czlonkami jednostki Bobby’ego, kobieta, dzieckiem i starym, dobrym panem Harlowem.

Po zakonczeniu sledztwa prokuratura zdecyduje, czy postawic go w stan oskarzenia. Jesli mial powod, by strzelac, nic mu nie grozi. Rzecznik prasowy wyda jeden komunikat, prokuratura drugi i Bobby wroci do pracy. Jesli jednak prokuratura postawi mu zarzuty…

Coz, nie wybiegajmy za daleko w przyszlosc.

Od tej pory Bobby jest na platnym urlopie. W tym czasie powinien sprobowac pogodzic sie z tym, co sie stalo. Moze porozmawiac z chlopakami, ktorzy przezyli cos podobnego – grupa wsparcia moze zorganizowac takie spotkanie. Jesli chce, moze nawet zglosic sie na terapie pourazowa. Grupa wspolpracuje z doskonala specjalistka, a poza tym to bedzie dobrze wygladalo w aktach.

Zabic kogos to powazna sprawa, nawet dla policjanta. Im wczesniej stawi temu czolo, tym szybciej bedzie mogl wrocic do normalnego zycia.

Ludzie z grupy wsparcia poszli, ich miejsce zajeli sledczy.

Wpol do czwartej nad ranem. Bobby byl na nogach juz prawie dwadziescia dwie godziny. Sledczy zabrali go do siedziby prokuratury, gdzie wszyscy dostali kubki parujacej kawy i zasiedli przy porysowanym drewnianym stole jak starzy kumple.

Bobby nie dal sie zwiesc. Byl wyczerpany od nadmiaru adrenaliny, jak cpun trzezwiejacy po haju, ale wciaz pozostawal snajperem, czlowiekiem, ktory godzinami potrafi w niezwyklym skupieniu ogladac swiat przez celownik.

Zaczela sie zabawa.

Gdzie byl, kiedy przyszlo wezwanie?

W Boston Beer Garden, odparl i od razu stracil kilka punktow. Dodal, ze pil cole, barman to potwierdzi, i troche poprawil swoja sytuacje. O ktorej zaczal prace? O ktorej skonczyl? Na wiesc, ze byl pietnascie godzin na sluzbie, zmarszczyli brwi, a rzucona mimochodem uwaga, ze to dla niego nie pierwszyzna, w koncu tak go przeszkolono, by mogl dlugo pracowac, niewiele pomogla.

Jak dotarl na miejsce zdarzenia, jak szybki byl czas jego reakcji, co pamieta z rozmowy z porucznikiem Jachrimem? Wyraznie szukali punktu zaczepienia, wiec Bobby odpowiadal coraz bardziej zwiezle. Wyczuwal w ich slowach grozbe, ale nie mogl rozpoznac jej zrodla. Wreszcie zmienili temat, lecz towarzyska atmosfera szybko sie ulatniala. Pytania byly coraz ostrzejsze, a odpowiedzi coraz surowiej oceniane.

Musial wyjasnic, dlaczego postanowil wejsc do domu pana Harlowa. Powiedzial, jak ulozyl karabin na stoliku, wytlumaczyl, dlaczego uchylil balkon, czemu zdecydowal sie uzyc takich, a nie innych kul.

Co i kogo widzial w domu naprzeciwko?

Tu spisal sie lepiej. Bialego mezczyzne, biala kobiete. Nie podal nazwisk, nie mowil, ze uznal ich za meza, zone i dziecko. Byl tak bezstronny, jak to mozliwe. Postrzelil czlowieka, ale osobiscie nic do niego nie mial.

Wreszcie przeszli do sedna sprawy. Czy wiedzial, ze ofiara byl James Gagnon?

Bobby po raz pierwszy sie zawahal.

Ofiara. Interesujace okreslenie. Mezczyzna nie byl juz podejrzanym, kims, kto mierzyl z pistoletu do zony i zaciskal palec na spuscie, tylko ofiara. Bobby pomyslal, ze moze teraz nalezaloby poprosic o adwokata. Ale tego nie zrobil.

Odpowiedzial na tyle zgodnie z prawda, na ile potrafil. Porucznik Jachrimo powiadomil go, ze przypuszczalnie chodzi o Gagnonow, ale do chwili zdarzenia Bobby nie uzyskal potwierdzenia tej informacji.

Sledczy znow usiedli wygodniej. Usatysfakcjonowani? Podejrzliwi? Trudno powiedziec. Spytali, czy znal pania Gagnon i czy rozmawial z nia w trakcie incydentu.

Nie, odparl Bobby. Podziekowala mi tylko za zabicie meza, dodal w mysli.

Teraz pora na kwestie zasadnicze. Dlaczego postanowil strzelic? Czy dostal zgode dowodcy na uzycie broni?

Nie.

Czy ofiara grozila mu lub innemu policjantowi?

Nie.

Czy ofiara grozila zonie?

Niczego takiego nie slyszal.

Ale ofiara miala bron.

Tak.

Czy Gagnon z niej wystrzelil?

Sasiedzi zglaszali, ze slyszeli strzaly.

Przed jego przyjazdem. A co potem? Czy widzial, jak ofiara oddaje strzal?

Jego palec zaciskal sie na spuscie.

Czyli oddal strzal?

Tak. Nie. Nie jestem pewien. On strzelal, ja strzelalem. Wszystko zdarzylo sie w ulamku sekundy.

Czyli ofiara nie wystrzelila?

Nie jestem pewien.

Moze zatem zabity tylko mierzyl z broni do swojej zony? Tak jak robil to od dluzszego czasu?

Mial palec na spuscie.

Ale czy go nacisnal? Czy probowal zastrzelic zone?

Bylem przekonany, ze istnieje takie zagrozenie.

Dlaczego?

Wyczytalem to z jego usmiechu. Bobby nie mogl powiedziec tego glosno. Dlatego wyjasnil: Podejrzany stal pol metra od kobiety, mierzyl jej w glowe z pistoletu i jego palec zaciskal sie na spuscie. Uznalem, ze to bezposrednie zagrozenie.

Naprawde sadzi pan, ze ten czlowiek zabilby zone na oczach dziecka?

Tak, prosze pana, tak sadzilem.

Ale dlaczego?

Bo tak, prosze pana, czasem bywa.

Вы читаете Samotna
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×