wzgledu na mniejsza ilosc rozproszonego swiatla, ktore utrudnialoby im poszukiwania. Okna domu Veagerow spogladaly na nia jak wytrzeszczone oczy trupa. Cienie dookola ukladaly sie w miriady ksztaltow, lecz zadne z nich nie wydawaly sie przyjazne. Poczula sie spokojniejsza, dopiero gdy wyjela pistolet, odbezpieczyla go i polozyla sobie na kolanach.

We wstecznym lusterku blysnely reflektory samochodu. Odwrociwszy sie, zobaczyla z ulga vana ekipy kryminalistycznej. Zatrzymal sie za nia. Schowala pistolet z powrotem do torebki.

Mlody, barczysty mezczyzna wysiadl z furgonetki i podszedl do jej samochodu. Kiedy sie pochylil, zeby zajrzec przez okno, dostrzegla blysk zlotego kolka w jego uchu.

– Czesc, Jane – powiedzial.

– Czesc, Mick.

Dzieki, ze przybyles.

– Ladnie tutaj.

– Poczekaj, az zobaczysz dom.

Blysnely reflektory nastepnego samochodu.

To byl Korsak.

– Gang w komplecie – stwierdzila.

– Zabierzmy sie do pracy.

Korsak nie znal Micka.

Kiedy Rizzoli przedstawiala ich sobie, zauwazyla, ze Korsak, patrzac na ucho technika, zawahal sie, zanim podal mu reke.

Odgadywala jego mysli.

Kolko w uchu.

Napakowany.

Z pewnoscia gej.

Mick zaczal wyjmowac swoj sprzet.

– Przywiozlem nowy minicrimescope czterysta – oznajmil.

– Lampa lukowa o mocy czterystu watow, trzykrotnie jasniejsza niz trzystopiecdziesieciowatowy stary GE. Najsilniejsze zrodlo swiatla, jakim do tej pory dysponowalismy. Jasniejszy nawet od piecdziesieciowatowego xenona. – Mozesz wziac ode mnie kamere?

Nim Korsak zdazyl odpowiedziec, Mick wpakowal mu do rak torbe, po czym odwrocil sie do vana, siegajac po nastepny sprzet.

Oslupialy Korsak stal z kamera w rece, patrzac z niedowierzaniem na plecy technika. Dopiero po dluzszej chwili ruszyl w strone domu.

Nim Rizzoli i Mick przyniesli przed drzwi wejsciowe sprzet, w sklad ktorego wchodzil crimescope, przewod zasilajacy i okulary ochronne, Korsak zdazyl otworzyc dom i zapalic swiatla. Wlozyli ochraniacze na buty i weszli do srodka.

Mick zatrzymal sie za progiem, podobnie jak przed poludniem Rizzoli, patrzac z podziwem na strzelista klatke schodowa.

– U szczytu sa witrazowe okna – powiedziala Rizzoli.

– Powinienes to zobaczyc, kiedy przeswieca przez nie slonce.

Uslyszeli zirytowany glos Korsaka, dobiegajacy z salonu.

– Zdaje sie, ze przyjechalismy tu do pracy.

Mick rzucil Rizzoli porozumiewawcze spojrzenie, majace oznaczac: Co za dupek.

W odpowiedzi wzruszyla ramionami.

Poszli korytarzem tam, skad dobieglo ich wolanie Korsaka.

– To ten pokoj – powiedzial Korsak.

Mial na sobie inna koszule niz po poludniu, lecz ta swieza byla juz takze mokra. Wysunawszy do przodu szczeke, stanal na szeroko rozstawionych nogach, jak kapitan Bligh na pokladzie swojego okretu.

– Musimy zbadac te czesc podlogi. W sztucznym swietle slady krwi wygladaly nie mniej wstrzasajaco.

W czasie gdy Mick przygotowywal swoj sprzet, wlaczajac do gniazdka kabel zasilajacy i ustawiajac kamere na statywie, Rizzoli patrzyla jak zahipnotyzowana na sciane. Zadne odnowienie nie zmieni faktu, ze byla niemym swiadkiem przemocy. Biochemiczny slad pozostanie na niej na zawsze, niczym niewidzialna pieczec.

Tego wieczoru przyjechali nie po to, zeby szukac sladow krwi. Szukali czegos znacznie trudniejszego do odkrycia. Potrzebne im bylo do tego specjalne zrodlo swiatla, wystarczajaco silne, zeby odslonic to, czego nie dalo sie zobaczyc nieuzbrojonym okiem.

Rizzoli wiedziala, ze swiatlo jest energia rozchodzaca sie w postaci fal elektromagnetycznych. Swiatlo widzialne, to, ktore rejestrujemy golym okiem, miesci sie w pasmie od czterystu do siedmiuset nanometrow. Swiatla o falach krotszych, zwanych pasmem ultrafioletu, oko ludzkie nie widzi. Jednakze niektore substancje organiczne, miedzy innymi pochodne czlowieka, pobudzone energia ultrafioletu emituja swiatlo widzialne, ktore to zjawisko nazywa sie fluorescencja. Swiatlo ultrafioletowe potrafi wykryc plyny organizmu ludzkiego, czastki kosci, wlosow i wlokien. Dlatego zazyczyla sobie, zeby przywieziono crimescope. Spodziewala sie, ze w jego ultrafioletowym swietle zobacza cale spektrum dalszych sladow.

– Jestem prawie gotowy – powiedzial Mick.

– Musimy zaciemnic pokoj, na ile tylko mozliwe.

Spojrzal na Korsaka.

– Zacznijmy od wygaszenia swiatel w holu, dobrze, detektywie?

– Chwileczke, gdzie sa okulary ochronne? – zaprotestowal Korsak.

– To ultrafioletowe swiatlo rozpieprzy mi oczy.

– Nie przy dlugosci fali, ktorej uzywam.

– W kazdym razie chce okulary.

– Prosze bardzo, w torbie jest kilka par. Starczy dla wszystkich.

Rizzoli zazegnala sytuacje.

– Ja pojde zgasic swiatlo.

– Wyszla z pokoju i powylaczala wszystkie lampy.

Kiedy wrocila, Korsaka i Micka w dalszym ciagu dzielila cala dlugosc pokoju, jak gdyby podejrzewali sie wzajemnie o zarazliwa chorobe.

– Od ktorego miejsca zaczniemy? – spytal Mick.

– Zacznijmy od miejsca, gdzie znaleziono ofiare – powiedziala Rizzoli – a potem stopniowo coraz dalej.

– Zbadamy caly pokoj.

Mick rozejrzal sie dookola.

– Tam lezy bezowy dywan, ktory w ultrafioletowym swietle bedzie prawdopodobnie fluoryzowal.

– Tamta biala kanapa rowniez.

– Ostrzegam, ze na ich tle trudno bedzie cos dostrzec.

Spojrzal na Korsaka, ktory zdazyl juz nalozyc gogle i wygladal teraz jak przegrany facet w srednim wieku, noszacy ciemne okulary, zeby sie wydawac twardzielem.

– Wylacz swiatla w pokoju – dodal.

– Sprawdzimy, czy bedzie wystarczajaco ciemno.

Korsak nacisnal kontakt i pokoj pograzyl sie w ciemnosci.

Przez wielkie okna bez zaslon widac bylo gwiazdy, ale nie swiecil ksiezyc, a geste drzewa w ogrodzie nie dopuszczaly swiatla z sasiednich domow.

– Niezle – orzekl Mick.

– Moge pracowac w takich warunkach.

Lepiej niz w innych miejscach, gdzie musialem pelzac przykryty kocem. Ostatnio

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×