lacznik, usilujacy go zdradzic.

McAllister wpatrywal sie z oslupieniem w ambasadora.

– Nie rozumiem…

– Jason Bourne, ktorego pan nam opisal, nigdy nie istnial. Byl mitem.

– Chyba nie mowi pan powaznie?

– Najpowazniej, jak tylko mozna sobie wyobrazic. Byly to bardzo burzliwe czasy na Dalekim Wschodzie. Gangi handlarzy narkotykow dzialajace w rejonie Zlotego Trojkata prowadzily bezlitosna, chaotyczna wojne, w ktora w mniejszym lub wiekszym stopniu zamieszani byli doslownie wszyscy: konsulowie, wicekonsulowie, policja, politycy, przestepcy, patrole graniczne. Niewyobrazalne sumy pieniedzy stawaly sie przyczyna rownie niewyobrazalnej korupcji. Gdziekolwiek i kiedykolwiek zdarzalo sie jakies powazne zabojstwo, Jason Bourne natychmiast zjawial sie na scenie i zbieral oklaski.

– On b y l morderca – upieral sie oszolomiony McAllister. – Pozostawial slady, swoje slady! Wszyscy je znali!

– Wszyscy wierzyli,- ze to sa jego slady, panie podsekretarzu. Tajemniczy telefon na policje, jakas czesc ubrania przeslana poczta, czarna chustka znaleziona kilka dni pozniej w krzakach. To wszystko stanowilo czesc przemyslanej strategii.

– Jakiej strategii? O czym pan mowi?

– Prawdziwy Jason Bourne byl skazanym za przestepstwa morderca, uciekinierem, ktory skonczyl z kula w glowie w miejscu zwanym Tam Ouan, kilka miesiecy przed zakonczeniem wojny w Wietnamie. Zostal rozstrzelany w srodku dzungli, poniewaz okazal sie zdrajca. Jego cialo pozostawiono na miejscu, by zgnilo. Po prostu zniknal i juz. Kilka lat pozniej czlowiek, ktory dokonal egzekucji, przyjal jego nazwisko, zeby wziac udzial w naszej operacji. Niewiele brakowalo, zeby zakonczyla sie ona powodzeniem, a w kazdym razie powinna sie zakonczyc powodzeniem, gdyby nie to, ze w pewnej chwili stracilismy na nia namiar.

– Prosze?

– Wymknela sie spod kontroli. Ow czlowiek, bardzo dzielny czlowiek, zszedl dla nas do podziemia, gdzie przez trzy lata poslugiwal sie nazwiskiem Bourne'a. Potem zostal ciezko ranny, w wyniku czego wystapila u niego niemal calkowita amnezja. Stracil pamiec i nie wiedzial juz ani kim jest, ani, co gorsza, kim mial byc.

– Moj Boze…

– Znalazl sie miedzy mlotem a kowadlem. Z pomoca zapijaczo-nego lekarza mieszkajacego na jednej ze srodziemnomorskich wysepek probowal odtworzyc swoje zycie i odzyskac tozsamosc, lecz, niestety, nie udalo mu sie. Jemu sie nie udalo, ale udalo sie kobiecie, ktora przypadkowo poznal. Kobieta ta jest teraz jego zona. Przeczucia, jakie miala, okazaly sie sluszne: nie byl bezlitosnym morderca. Zmuszala go, zeby analizowal swoje slowa i czyny, dzieki czemu zdolal nawiazac kontakty prowadzace z powrotem do nas, lecz my, dysponujacy najbardziej rozbudowana machina wywiadowcza na swiecie, nie chcielismy wziac pod uwage czynnika ludzkiego. Zastawilismy pulapke, zeby go zabic…

– Musze panu przerwac, panie ambasadorze – wtracil sie Reilly.

– Dlaczego? – zapytal Havilland. – Przeciez to prawda, a poza tym nie jestesmy nagrywani.

– Powinien pan zaznaczyc, ze decyzje te podjela pojedyncza osoba, a nie rzad Stanow Zjednoczonych. Dyplomata skinal glowa.

– Rzeczywiscie. Czlowiek ow nazywal sie Conklin, ale to nie ma zadnego znaczenia, Jack. Ludzie pracujacy dla rzadu calkowicie sie z nim zgadzali. To po prostu sie stalo, i juz.

– Ludzie pracujacy dla rzadu ocalili mu takze zycie.

– Nieco po czasie – mruknal Havilland.

– Ale dlaczego? – zdolal wreszcie wykrztusic McAllister. Nachylil sie w fotelu, oszolomiony niesamowita historia. – Przeciez byl jednym z nas! Dlaczego ktos chcial go zabic?

– Nikt nie uwierzyl, ze naprawde stracil pamiec. Przyjeto bledne zalozenie, ze zdradzil, zabil trzech kurierow i zniknal z ogromna suma rzadowych pieniedzy. Bylo tego ponad piec milionow dolarow.

– Piec milionow…? – Podsekretarz obsunal sie powoli w glab fotela. – Osobiscie mogl rozporzadzac takimi funduszami?

– Tak – odparl ambasador. – To takze stanowilo czesc strategii, fragment naszego planu.

– Przypuszczam, ze wlasnie w tej chwili musi pan przerwac.

– To absolutnie nieodzowne – wtracil sie Reilly. – Nie z powodu samej operacji, gdyz niezaleznie od jej wyniku nie mamy zamiaru nikogo za nic przepraszac, ale przez wzglad na czlowieka, ktory pracowal dla nas jako Jason Bourne.

– Przyznam, ze brzmi to dosyc tajemniczo.

– Wkrotce sie wyjasni.

– W takim razie czekam na informacje o tej operacji. Reilly spojrzal na Havillanda. Stary dyplomata skinal glowa i powiedzial:

– Stworzylismy Bourne'a po to, zeby wywabil z kryjowki i zabil najgrozniejszego morderce w Europie.

– Carlosa?

– Jest pan bardzo bystry, panie podsekretarzu.

– Przeciez nie moglo chodzic o nikogo innego. W Azji bez przerwy porownywano Bourne'a i Szakala.

– Wlasnie o to nam chodzilo – odparl Havilland. – Te porownania byly czesto fabrykowane i rozpowszechniane przez grupe zwana Treadstone-71 – ludzi odpowiedzialnych za przeprowadzenie operacji. Nazwa pochodzi od domu przy Siedemdziesiatej Pierwszej ulicy w Nowym Jorku, gdzie wskrzeszony Jason Bourne przechodzil szkolenie. Byl to nasz punkt dowodzenia, tak ze powinien te nazwe zapamietac.

– Rozumiem… – mruknal z zaduma McAllister. – A wiec te porownania, coraz czestsze, w miare jak rosla slawa Bourne'a, stanowily wyzwanie dla Carlosa… Dlatego wlasnie Bourne przeniosl sie do Europy – zeby zmusic Szakala do opuszczenia kryjowki i podjecia walki.

– Slusznie, panie podsekretarzu. W najwiekszym skrocie, wlasnie na tym polegal nasz plan.

– Niewiarygodne. W gruncie rzeczy genialne, nie trzeba byc fachowcem, zeby dojsc do takiego wniosku. Jeden Bog wie, ze ja nim na pewno nie jestem…

– Ale moze pan zostac.

– Powiada pan wiec, ze ow czlowiek grajacy przez trzy lata role Bourne'a zostal ranny…

– Postrzelony – poprawil go Havilland. – Otrzymal postrzal w glowe.

– I stracil pamiec?

– Calkowicie.

– Moj Boze!

– Jednak pomimo wszystkiego, co przeszedl, niewiele brakowalo, zeby z pomoca tej kobiety udalo mu sie jednak zrealizowac zadanie. Nawiasem mowiac, ona jest ekonomistka, a wtedy pracowala dla kanadyjskiego rzadu. Niezla historia, nieprawdaz?

– Niesamowita. Jaki czlowiek byl w stanie tego dokonac? Rudowlosy John Reilly zakaslal znaczaco; ambasador odpowiedzial mu spojrzeniem.

– Dotarlismy do sedna sprawy, panie McAllister – powiedzial otyly mezczyzna, poprawiajac sie w fotelu. – Jezeli ma pan jakies watpliwosci, to ostatnia okazja, zeby sie wycofac.

– Wolalbym sie nie powtarzac. Ma pan przeciez tasme.

– Nadmierny apetyt nie zawsze wychodzi wszystkim na zdrowie.

– Zdaje sie, iz chce mi pan przez to dac do zrozumienia, ze w pewnych okolicznosciach moze nawet nie byc rozprawy, tak?

– Tego nie powiedzialem.

McAllister przelknal z trudem sline, wpatrujac sie w spokojne, chlodne oczy czlowieka z Rady Bezpieczenstwa Narodowego. Po chwili przeniosl wzrok na Havillanda.

– Prosze mowic dalej, panie ambasadorze. Kim jest ten czlowiek? Skad go wzieliscie?

– Nazywa sie Dawid Webb. Obecnie jest wykladowca orientalis-tyki w niewielkim uniwersytecie w Maine i mezem pewnej Kanadyjki, ktora, bez zadnej przenosni, wyprowadzila go z tego labiryntu. Gdyby nie ona, juz by nie zyl, ale z kolei gdyby nie on, ta kobieta zginelaby w Zurychu.

– Interesujace – wyszeptal McAllister.

– To jest jego druga zona. Pierwsze malzenstwo zakonczylo sie wstrzasajaca rzezia, od ktorej jednoczesnie wszystko sie dla nas zaczelo. Wiele lat temu Webb byl mlodym pracownikiem sluzby zagranicznej, a zarazem

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×