Jancis posmutniala.

— Czasem sami sie przechytrzamy. Jaxomie, daj, teraz ja popracuje. Wez sobie klahu. Powinien byc nadal smaczny i goracy. — I biorac Kroniki z jego rak, zaczela rozkladac strony na panelu. — Uwazasz, ze Mistrz Robinton i inni mieli racje, ograniczajac dostep do Siwspa?

— Chyba tak, bo nie wiadomo o co ludzie beda go pytac. — Jaxom pomyslal o tym, jak sam sie rozgadal, chociaz to Siwsp zadawal pytania. Wypil klah, ktory nie byl tak goracy jak lubil, ale mimo to poczul sie mniej zmeczony.

Pijac zastanawial sie, jak zalatwic dopisanie do listy imienia swojej zony, Sharry. Byla niezwykle podekscytowana, kiedy powiedzial jej, ze Siwsp posiada wiedze medyczna. Miala dwoch pacjentow cierpiacych tak silne bole, ze nawet sok fellisowy nie mogl ich usmierzyc. Mistrz Oldive, proszony o rade, takze nie potrafil im pomoc. Oczywiscie Oldive, jako Mistrz Uzdrowiciel, bedzie mial pierwszenstwo w dostepie do Siwspa. Jaxom rzadko uzywal swoich przywilejow Lorda Warowni, tu jednak chodzilo o sprawe zycia i smierci, wiec nie zawaha sie i uczyni wyjatek dla zony.

— To bedzie na razie wszystko, Mistrzu Jancis — odezwal sie Siwsp przytlumionym glosem. — Energia jest prawie wyczerpana. Potrzebuje godziny dobrego slonca, aby odnowic jej zasoby. Gdy odslonicie pozostale ogniwa, bede mogl pracowac dluzej.

— Czy zrobilam cos zle? — wystraszyla sie Jancis.

— Nie — uspokoil ja Jaxom. — Maszyna pobiera energie sloneczna z tych paneli, ktore ty i Piemur odsloniliscie na dachu, a slonce zaszlo juz dawno temu. — Ziewnal szeroko. — Jest pozno. Oboje powinnismy isc spac.

Jancis zastanowila sie nad tym, potem siegnela po prawie pusty dzbanek.

— Nie, ja sie rozbudzilam. Ty odpocznij, a ja przygotuje wiecej klahu. Bedziemy go potrzebowali mnostwo, kiedy rano ludzie zaczna sie schodzic. — Mowiac to, wybiegla z pokoju.

Jaxom lubil Jancis. Nie tak dawno temu uczyli sie razem w Cechu Kowali. Jancis pracowala o wiele ciezej niz on i wykazywala ogromny talent w dziedzinie projektowania i rysunkow. Zaslugiwala na tytul Mistrza. Byl troche zaskoczony, kiedy ona i Piemur doszli do porozumienia, chociaz Sharra zaaprobowala to z calego serca. Twierdzila, ze samotne wedrowki po Poludniowym Kontynencie zachwialy rownowage psychiczna Piemura i teraz potrzebuje on solidnego zwiazku, ktory skieruje go na wlasciwa droge. Z drugiej strony, Jancis tez to wyjdzie na dobre, bo bezczelny mlody harfiarz pomoze jej nabrac pewnosci siebie i wyzbyc sie czesci kompleksow spowodowanych dorastaniem w cieniu wielkiego dziadka, Fandarela.

Jaxom byl zmeczony, lecz wiedzial, ze nie zasnie. Poszedl wiec przewietrzyc sie. Skinal glowa znudzonym wartownikom, wyszedl na chlodne, nocne powietrze, i wspial sie na halde rozkopanej ziemi. Ruth czule do niego mruknal z innego pagorka, a Jaxom poslal swojemu bialemu smokowi pieszczotliwa mysl.

Jaxom nawet nie wspomnial o tym Sharrze, ale odczuwal dziwne poczucie wlasnosci w stosunku do tego plaskowyzu, ktory on i Ruth pierwsi odkryli, a w szczegolnosci w stosunku do maszyny, ktora odkopali. Uslyszawszy, jak Siwsp wymienial imiona pierwszych kolonistow, Jaxom zastanawial sie, kim byli jego wlasni przodkowie. Wstydzil sie, ze jest potomkiem Faxa i moze wlasnie dlatego tak rzadko korzystal z tradycyjnych przywilejow Lorda Warowni. Inni Lordowie mieli wieksze powody do chwaly. Larad, Lord Telgaru, chociaz z natury skromny, teraz, gdy dowiedzial sie, ze pochodzi z rodu, ktoremu dali poczatek Sallah Telgar Andiyar i Tarvi Andiyar, musi czuc niezmierna dume. Groghe, Lord Warowni Fort, odznaczajacy sie zdrowym rozsadkiem, tez bedzie sie cieszyl, ze jego przodek byl bohaterem. Ale dlaczego Warownia Fort nie zostala nazwana imieniem walecznego admirala Bendena? Dlaczego Warownia Benden znajduje sie na wschodzie? I dlaczego Siwsp wie tak malo o smokach? Fascynujace. A przeciez to dopiero poczatek rewelacyjnych odkryc.

Sluchalem, powiedzial Ruth szybujac ze swojej grzedy na halde, na ktorej stal Jaxom, tego, co mowilo to stworzenie, Siwsp. To prawda, ze powstalismy w wyniku eksperymentu? Ruth zblizyl sie i przytulil do swojego jezdzca. Co to jest eksperyment?

Jaxom poslyszal oburzenie w glosie Rutha i stlumil smiech.

— Najszczesliwsza rzecz, jaka mogla sie wydarzyc, drogi przyjacielu. I oczywiscie nie ma najmniejszego znaczenia, w jaki sposob ty i inne smoki powstaliscie — odrzekl zdecydowanie. — Poza tym, zawsze wiedzieliscie lepiej niz ktokolwiek inny na Pernie, ze smoki sa kuzynami jaszczurek ognistych. Wiec dlaczego mialoby cie dreczyc to, jak zostales stworzony?

Nie wiem, odpowiedzial Ruth dziwnie przyciszonym, niepewnym tonem. Czy ten Siwsp to dobra rzecz?

— Mam nadzieje, ze tak. — Jaxom musial sie chwile zastanowic nad odpowiedzia. — Mysle, ze od nas bedzie zalezalo, jak wykorzystamy jego wiedze. Jesli dzieki niemu Pern pozbedzie sie Nici…

Wtedy smoki nie bylyby wiecej potrzebne, prawda?

— Nonsens! — Jaxom powiedzial to ostrzej niz zamierzal. Zarzucil ramie wokol szyi Rutha, by dodac mu otuchy. Poglaskal go po policzku, a potem przytulil sie do jego barku. — Pern zawsze bedzie potrzebowal smokow. Gdyby Nici zniknely, moglibyscie zajac sie o wiele wazniejszymi i mniej niebezpiecznymi pracami, niz wypalanie ich z nieba. Nie martw sie o przyszlosc, przyjacielu.

Jaxom zastanawial sie, czy F’lar, Lessa i F’nor slyszeli juz, ze smoki niepokoja sie o to, co bedzie z nimi dalej. Ale nawet gdyby takie wiadomosci juz do nich dotarly, nie przejeliby sie tym. Jezdzcy smokow byli calkowicie oddani sprawie pozbycia sie Nici z Pernu, a dla F’lara stalo sie to wprost obsesja.

— Ruth, prosze, nie warto, bys sie tym zadreczal. Niebo bez Nici to, obawiam sie, daleka przyszlosc. Siwsp moze wiedziec o wiele wiecej od nas o oblokach Oorta, planetach i innych rzeczach, ale jest tylko maszyna, ktora mowi. A mowic jest latwo.

Ciagle gladzac policzek Rutha, Jaxom rozgladal sie po osiedlu, ktore niegdys zamieszkiwali jego przodkowie. Tam, gdzie pospiesznie odkopano budynki, powstaly nieforemne pagorki. Tak ciezko pracowali, a wszystkie pomieszczenia okazaly sie puste. Dopiero w ostatnim odkopanym budynku znalezli prawdziwy skarb, ktory ukazal im prawde o ich przeszlosci. Czy bedzie to rowniez klucz do przyszlosci? Jaxom pocieszal swojego smoka, ale w glebi duszy zywil te same watpliwosci, ktore trapily Rutha.

Moze F’lar popelnial blad pragnac ostatecznie wytepic Nici. Przeciez mogloby to nieuchronnie oznaczac koniec przydatnosci smokow. A jednak… zobaczyc ostatnia Nic za swojego zycia. Co wazniejsze, dzieki wiedzy Siwspa zycie na Pernie mogloby stac sie o tyle latwiejsze. Kto by tego nie chcial? Rozmyslajac o tym wszystkim, Jaxom zobaczyl, ze w budynkach, ktorych zespoly kopaczy uzywaly jako sypialni, zapalaja sie swiatla. Slonce jeszcze nie wzeszlo, ale najwidoczniej bylo wielu innych, ktorzy, tak jak on sam, spali niewiele tej nocy, podnieceni niesamowitym odkryciem.

A co z obietnica pomocy, ktora zlozyl im Siwsp? Zlozyl, czy zlozylo? Mowienie o Siwspie jak o urzadzeniu wydawalo sie niegrzeczne, bo jego niewatpliwie meski glos byl tak gleboki i pelen zycia. Jednak Siwsp sam nazywal… nazywalo sie urzadzeniem, produktem nowoczesnej technologii i, pomimo calej jego wiedzy, byl to tylko nieozywiony przyrzad. Tym niemniej Jaxom stwierdzil, ze woli myslec o Siwspie jako o istocie z krwi i kosci, podobnej do niego samego. Zdal sobie zarazem sprawe, ze bedzie musial zmienic wiele z uprzednio zaakceptowanych pogladow, a to moze okazac sie trudne. Znajome warunki zycia sa takie wygodne! Ale istnienie nowego wyzwania sprawialo Jaxomowi przyjemnosc. Poczul niewiarygodne podniecenie na mysl o przyszlosci, ktorej nie moglby sobie nawet wyobrazic dwa dni wczesniej, kiedy on i Ruth pomagali Piemurowi i Jancis odkopywac ten budynek. Zmeczenie pierzchlo, ustepujac miejsca radosnemu oczekiwaniu na nowe wydarzenia.

— To bedzie ekscytujace, Ruth. Pomysl o tym w ten sposob: wlasnie jak o ekscytujacym wyzwaniu. — Potarl palcami wyrostki nad okiem Rutha. — Nam obu przyda sie wyzwanie, cos nowego. Zycie stawalo sie nudne.

Lepiej nie mow tego Sharrze — ostrzegl go Ruth.

Jaxom usmiechnal sie radosnie.

— Jak znam swoja zone, dla niej to tez bedzie wyzwanie.

Zblizaja sie Ramoth, Mnementh, Canth, Lioth, Golanth i Moranth, oznajmil Ruth weselszym tonem.

— Posilki, co? — Jaxom jeszcze raz mocno potarl wyrostki nad okiem Rutha. — Przynajmniej bedziesz mial towarzystwo.

Ramoth jest naburmuszona, stwierdzil Ruth, nagle ostrozny. Canth mowi, ze w weyrze Lessy swiatla palily sie cala noc, a Ramoth rozmawiala dlugo z innymi krolowymi. Jego glos brzmial niespokojnie.

— Nie martw sie Ruth, prosze. Wszystko bedzie dobrze. To jest nowy poczatek, taki jak przy Naznaczeniu. Chociaz lepszego dnia niz tamten juz nigdy nie przezyje.

Вы читаете Wszystkie weyry Pern
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×