przetestowac w kosmosie. Ruth je wyprobowal, stwierdzil, ze sa wygodne i stanowia dobra ochrone, a zapiecie na klamerke jest latwe w obsludze. Jaxom zlozyl Siwspowi raport, w ktorym ocenil je pozytywnie, co mialo zostac przekazane Hamianowi. Tym razem Jaxom i Ruth byli sami na mostku i Ruth jak zwykle rozciagnal sie przy oknie, pozerajac wzrokiem swoj ulubiony widok.
— Siwsp, wlasciwie dlaczego masz te obsesje na temat projektu dotyczacego mutantow? — zapytal Jaxom po przekazaniu wiadomosci dla Hamiana. — Sharra mowi, ze nazywasz to „Masakra”. Dlaczego wysadzenie Czerwonej Gwiazdy z jej orbity nie wystarczy?
— Jestes sam? — upewnil sie Siwsp.
To bylo niezwykle pytanie, gdyz Siwsp zazwyczaj wyczuwal obecnosc innych.
— Tak, jestem sam. Masz zamiar wyznac mi wszystko? — Jaxom na wpol zartowal.
— Rownie dobrze moge to zrobic teraz — odparl Siwsp, zaskakujac mlodego Lorda.
— To nie brzmi zbyt zachecajaco.
— Wprost przeciwnie. Musisz wiedziec, czego po tobie oczekuje odkad dowiedzialem sie o niezwyklych umiejetnosciach Rutha.
— O tym, ze wie dokladnie gdzie i kiedy jest? — dopowiedzial zlosliwie Jaxom.
— Tak. Potrzebujecie blizszych wyjasnien.
— To nic nowego, jesli chodzi o prace z toba.
— Niefrasobliwosc pokrywa obawe. Potrzebna jest szczerosc. Po to, by wytracic Czerwona Gwiazde z orbity niebezpiecznej dla Pernu, trzeba doprowadzic do eksplozji trzech silnikow. Dwie z tych eksplozji juz nastapily.
— Co takiego? — Jaxom usiadl prosto w wygodnym krzesle i wpatrzyl sie w ekran przed soba.
— Jak wiesz, zapoznalem sie z kronikami kazdego Weyru, Cechu i Warowni i przeanalizowalem je. Dwa niewielkie zapisy wskazuja na anomalie.
— Znajac pozycje Czerwonej Gwiazdy w czasie, kiedy ludzie wyladowali na Pernie, wnioskuje, ze planeta nie znajduje sie w punkcie, w ktorym powinna. Podczas pierwszego Opadu kapitanowie Keroon i Tillek przeprowadzili wielokrotne obliczenia jej orbity i drogi, po ktorej sie bedzie poruszac. Choc to dziwne, obecna pozycja rozni sie od ekstrapolacji z tych oryginalnych wyliczen. Stwierdzam, ze jej przebieg odchylil sie o 9,3 stopnia od swojej pierwotnej eliptycznej orbity. To nie jest zgodne z wyliczona trasa. Czyli cos juz musialo zmienic orbite. Dowod na to znajduje sie w dwoch niewielkich zapisach znalezionych w kronikach Isty i Keroonu, z Czwartego i Osmego Przejscia, ktore poprzedzily Dlugie Przerwy. Podczas kazdego z tych Przejsc zaobserwowano jasne blyski. To zdarzalo sie wowczas, gdy Czerwona Gwiazda znajdowala sie w apogeum w stosunku do Pernu. Te blyski byly na tyle jasne, ze zauwazono je i zapisano.
Jaxom odczul prawdziwy szok. Zamrugal, tak jakby zamkniecie i otworzenie oczu moglo mu pomoc w skoncentrowaniu mysli na tym, co mowil Siwsp.
— Te dwa kratery?
— Masz bardzo wyostrzona spostrzegawczosc.
— Och, Siwspie, strach tez.
— Strach jest bardzo dobra reakcja czlowieka, gdyz poteguje jego instynkt samozachowawczy.
— Ale to, co czulem, gdy po raz pierwszy ujrzalem krater, to nie byl strach. To bylo… to musialo byc… tak jakbym wiedzial, ze juz tam bylem! Wtedy odrzucilem tak dziwaczny pomysl. A ty, Siwspie, nie chciales bym wierzyl, ze juz tam bylem?
— Paradoks czasu oszolamia ludzi. Twoje przeczucie, ze miales cos wspolnego z kraterem nie jest niezwykle, ale wiele podobnych zdarzen zostalo juz uwiecznionych w zapisach psychicznych fenomenow.
— Naprawde? — spytal zartobliwie Jaxom. — Nie jestem pewien, ze podoba mi sie to, co sugerujesz, jezeli oczywiscie dobrze cie rozumiem.
— Jak rozumiesz to, co zostalo powiedziane?
— Ze w jakis sposob ja, na Ruthcie, z wystarczajaca do wykonania tej pracy liczba jezdzcow, zabralem silnik do tylu w czasie i pozostawilem go w rozpadlinie. Tam silnik wybuchl i uformowal krater, ktory odnalazlem podczas mojej pierwszej podrozy na Czerwona Gwiazde jakies tysiac osiemset Obrotow pozniej. O to ci chodzi?
— Zrobiles to dwa razy. Drugi raz byl szescset Obrotow temu. To jedyne wyjasnienie. Co wiecej, wiesz, ze to zrobiles.
— Nie chce tego robic — zaprotestowal Jaxom, myslac o tym, ze bedzie musial prosic Rutha, by zabral jego i innych tak daleko w przeszlosc. Jednak Siwsp mial tak dokladne informacje o tylu niezwyklych sprawach. — A jesli cos pojdzie zle?
— Zgodnie z paradoksem czasu, gdyby tak bylo, nie byloby cie tutaj, a na dodatek w obecnym czasie brakowaloby trzydziestu lub czterdziestu smokow.
— Nie, to nie tak — powiedzial Jaxom, usilujac zrozumiec. — Jeszcze sie tam nie udalismy. Wiec nadal tu jestesmy. Nie byloby nas tu, gdybysmy poniesli kleske podczas tej podrozy w przeszlosc. Nie, nie! — Zamachal w irytacji reka. Te petle czasowe sa takie niezrozumiale.
— Jednak poleciales i odniosles sukces, a kazda z tych wczesniejszych eksplozji spowodowala Dlugie Przerwy, ktorych w zaden inny sposob nie mozna wyjasnic. Przygotowales planete do ostatecznej zmiany orbity.
— Zaraz, zaczekaj — powiedzial Jaxom. Pokiwal palcem w strone ekranu, a na twarzy malowala mu sie niezwykla powaga. — Siwspie, razem dokonalismy juz wielu niezwyklych rzeczy, a dokonalismy ich dlatego, ze dowiodles swoich racji.
— Lordzie Jaxomie, komputer zwany Siwspem odnalazl prawdziwe informacje i wyciagnal z nich prawdziwe wnioski.
— Nie probuj zachowywac sie wobec mnie tak dyplomatycznie, przyjacielu. Nie o to mi chodzi. Nawet jezeli ja ci wierze, jezdzcy smokow na to nie pojda. Loty pomiedzy w czasie sa bardzo niebezpieczne. Wiesz, ze Lessa nieomal zginela udajac sie czterysta Obrotow w przeszlosc.
— Bedziecie mieli aparaty tlenowe, wiec nie ucierpicie od braku powietrza, tak jak ona. Jestescie przyzwyczajeni do tego, ze w pomiedzy nie doswiadczacie zadnych wrazen zmyslowych i to was nie zdezorientuje.
Jaxom nadal nie byl przekonany.
— Nie mozesz poprosic spizowych, zeby to zrobily, nawet jesli moga. Nie sadze, by kiedykolwiek F’lar lecial pomiedzy w czasie. W ogole nie wiem, by ktos procz Lessy to robil.
— I twoj Ruth. Co wiecej, jestes dumny, ze twoj bialy smok zawsze wie dokad i kiedy sie udaje.
— Tak, ale…
— Jesli Ruth wie dokad i do kiedy leci, a dokladne wskazowki istnieja, moze dostarczyc niezbednych wizualnych wspolrzednych.
— Ale ja wiem, ze inni jezdzcy nie zgodza sie na takie…
— Nie beda wiedzieli.
Jaxom znowu wpatrzyl sie w ekran.
— Jak — zapytal w koncu bardzo cierpliwie, niemal slodkim glosem — sprawisz, ze nie beda wiedzieli?
— To proste. Nie powiesz im. A skoro teraz juz wiesz, ze byles kilka razy na Czerwonej Gwiezdzie, i skoro odleglosc wedlug kryteriow pomiedzy nie bedzie dluzsza niz to, czego sie spodziewaja, nie beda wiedzieli, ze polecieli w czas i miejsce na Czerwonej Gwiezdzie, zgodne z obliczeniami dotyczacymi dwoch roznych eksplozji.
Jaxom dlugo sie nad tym zastanawial. W pewnej chwili zabraklo mu powietrza i zdal sobie sprawe, ze z powodu szoku nie byl w stanie oddychac.
Mysle, ze mozemy to zrobic, zauwazyl Ruth z wieksza pewnoscia siebie, niz sam Jaxom w tej chwili odczuwal.
Popatrzyl na swojego drogiego przyjaciela.
— Ty mozesz myslec, ze to mozliwe, ale ja musze byc absolutnie pewny. Siwspie, omowmy to jeszcze raz. Inni jezdzcy nie moga nic wiedziec o docelowym czasie naszej podrozy. Twierdzisz, ze poleca trzy zespoly jezdzcow, z trzema silnikami…
— Hamian nie bedzie mial wystarczajacej liczby skafandrow dla trzystu zwierzat potrzebnych do przeniesienia wszystkich trzech silnikow w tym samym czasie. Poprowadzisz tylko dwie grupy. F’lar, jak zaplanowano, poprowadzi trzecia. Bedzie jedynym, ktory umiesci silnik w obecnym czasie. Jak wiesz — mowil