jednak w dalszym ciagu byl na zewnatrz siebie jako daleki i uwazny obserwator. Znowu przytulila sie do niego; jej cialo falowalo i drzalo, pelne napiecia. Ponownie obejmowal jej ramiona, przesuwal dlonmi po jej skorze. Ulozyla sie na podlodze, a on polozyl sie na niej, opierajac sie na lokciach i kolanach. Lilith oplotla go nogami, wsunela reke pomiedzy ich ciala, ujela jego czlonek i wsunela w siebie. Zaczela poruszac sie w gore i w dol, a on wkrotce podchwycil ten rytm i poruszal sie wraz z nia.

„A wiec to jest seks…” — pomyslal.

Zastanowil sie, co moze odczuwac kobieta, majac w sobie cos tak twardego i dlugiego. Najwidoczniej to lubia: Lilith dyszala i trzesla sie, bez watpienia z rozkoszy, choc frapowala go mysl, ze jest w tym cos smiesznego. Mimo wszystko takie poruszanie sie w kobiecie bylo czyms ekscytujacym. Czy to o tym mowila poezja? Czy to za to mezczyzni staczali pojedynki i wyrzekali sie krolestw?

— Kiedy bedziemy wiedzieli, ze to sie skonczy? — zapytal po chwili.

Otworzyla oczy; nie byl w stanie okreslic, czy wyrazaly wscieklosc czy drwine.

— Bedzie pan to wiedzial — powiedziala. — Nie przerywajmy…

Ruchy Lilith stawaly sie coraz gwaltowniejsze: wyginala sie i rzucala, jakby we wnetrzu jej ciala szalala burza. Wszystkie miesnie jej ciala drgaly, a w miejscu, w ktorym w nia wkroczyl, czul ja w gwaltownych konwulsjach. Nagle i on sam poczul spazmy, ktore przerwaly mu obserwacje efektow ich zwiazku. Zamknal oczy, dyszal, a jego serce zaczelo bic jak oszalale. Skora stanela mu w ogniu, opuscil glowe i wstrzasnela nim seria wyladowujacych wytryskow.

Miala racje: latwo bylo zauwazyc, kiedy bedzie koniec. Jakze szybko zniknela ekstaza! Teraz zadal sobie trud przypomnienia poteznych wrazen, jakie odczuwal zaledwie minute wczesniej. Poczul sie oszukany, jakby zaproszono go na przyjecie i nie podano posilku. Czy to wszystko?

„Zreszta to nic” — pomyslal. — „To wszystko jest oszustwem!”

Wysunal sie z niej; Lilith nadal lezala bezwladnie, z zamknietymi oczyma i rozchylonymi wargami, pokryta potem i najwyrazniej wyczerpana. Jeszcze nie widzial takiej kobiety. Po chwili otworzyla oczy, oparla sie na lokciach i usmiechnela troche niesmialo.

— Halo! — powiedziala.

— Halo! — odparl i odwrocil spojrzenie.

— Jak sie pan czuje?

Watchman wzruszyl ramionami. Szukal precyzyjnych okreslen i nie mogl ich znalezc; oniesmielony powiedzial:

— Zmeczony przede wszystkim… Pusty… To normalne? Czuje sie… pusty…

— To normalne, po stosunku wszystkie zwierzeta sa smutne. To stare powiedzenie lacinskie. Jest pan zwierzeciem, Thor, prosze nie zapominac.

— Tak, zwierze… Popiol na zimnej plazy… Czy to sprawilo pani radosc, Lilith?

— Nie widzial pan tego? Nie, oczywiscie… Sprawilo mi to radosc.

Lekko polozyl dlon na udzie Lilith.

— Jestem zadowolony, ale wciaz zaniepokojony…

— Z jakiego powodu?

— Ten caly ciag wydarzen… Wchodzenie, wychodzenie, pocenie sie, jeki, ruchy bioder, a potem koniec… Ja…

— Nie — przerwala. — Prosze nie starac sie brac tego na rozum i nie analizowac. Zbyt wiele pan oczekiwal. To tylko rozrywka, Thor, to robia ludzie, by byc razem szczesliwymi. To wszystko… To nie jest doswiadczenie kosmiczne…

— Prosze mi wybaczyc… Jestem tylko glupim androidem, ktory…

— Nie. Jest pan kims, Thor.

Zauwazyl, ze sprawil jej przykrosc, odmawiajac podporzadkowania sie ich polaczeniu, wyrzadzil przykrosc takze sobie samemu. Podniosl sie powoli. Czul sie zalamany, mial wrazenie, ze jest pusta waza, porzucona na sniegu. Poznal przeblysk radosci az do rozladowania sie, ale czy ta chwila ekstazy warta byla tego, czego szukal, jesli przynosila ze soba smutek? Zrobila to dla jego dobra, chciala uczynic go bardziej czlowiekiem. Podniosl ja, na chwile przytulil do siebie, pocalowal, ujal jedna piers i powiedzial:

— Sprobujemy jeszcze innym razem, nieprawdaz?

— Kiedy bedzie pan chcial…

— Wydawalo mi sie to bardzo dziwne za pierwszym razem, ale obiecuje postepy. Jestem tego pewny.

— Oczywiscie, Thor. To zawsze jest dziwne po raz pierwszy.

— Teraz musze juz isc.

— Jesli tak trzeba…

— Tak, ale wkrotce wroce.

— Tak… — dotknela jego ramienia. — A ja zaczne realizowac to, co zadecydowalismy. Zaprowadze Manuela do Gamma Town.

— Doskonale.

— Niech Krug bedzie z toba, Thor.

— Niech Krug bedzie z toba. Zaczal sie ubierac.

Rozdzial dwudziesty trzeci

I Krug powiedzial: „Ale ja utworze wieczna roznice miedzy wami.”

„Dzieci z Macicy zawsze beda wychodzily z Macicy, a Dzieci z Kadzi zawsze beda wychodzily z Kadzi. I nie bedzie wam dane wydawac na swiat dzieci, jak jest to u Dzieci z Macicy.”

„I tak bedzie, abyscie zawdzieczali zycie jedynie Krugowi. Jemu pozostanie chwala za wasze stworzenie na wieki wiekow.”

Rozdzial dwudziesty czwarty

20 grudnia 2218

Wieza ma juz osiemset metrow i ciagle rosnie. Nie sposob oprzec sie jej potedze; gdy wychodzi sie z przekaznika w dzien czy w nocy, staje sie w oslupieniu na widok piekna tej lsniacej, ogromnej kolumny. Samotnosc, ktora ja otacza, dodaje jej jeszcze szlachetnosci i potegi.

Przekroczono juz polowe planowanej wysokosci konstrukcji.

Ostatnio mialo miejsce wiele wypadkow, spowodowanych pospiechem przy pracach. Dwoch robotnikow spadlo ze szczytu wiezy; jeden z elektrykow uszkodzil izolacje lacznika, co spowodowalo fatalne wyladowanie, ktorego ofiarami zostalo piec Gamm, montujacych kable; zderzyly sie dwa cylindry podnosnikow, powodujac smierc szesciu androidow; Alfa Euclid Planner cudem uniknal powaznych obrazen podczas zwarcia w komputerze, z ktorym byl sprzezony; trzy Bety runely z wysokosci czterystu metrow na pomocnicze oprzyrzadowanie, gdy rusztowanie runelo. Do tej pory budowa kosztowala zycie trzydziestu androidow, ale wsrod tysiecy pracownikow, zatrudnionych przy wznoszeniu wiezy, choc praca byla niebezpieczna, nie bylo nikogo, kto by twierdzil, ze poziom wypadkow jest szczegolnie wysoki.

Instalowanie urzadzen do przyspieszania tachjonow na pierwszych trzydziestu metrach bylo juz wlasciwie skonczone. Technicy codziennie sprawdzali strukture kompleksu. Naturalnie, uruchomienie calosci przed zakonczeniem montazu bylo niemozliwe, ale czesci skladowe poteznego urzadzenia testowano codziennie i Krug poswiecal wiele czasu na obserwowanie tych prob. Blyskaly wowczas kolorowe kontrolki, burczaly tablice wskaznikow, uklady sterowania zmienialy polozenie, drzaly igly przyrzadow kontrolnych. Krug z entuzjazmem oklaskiwal pozytywne rezultaty i ciagle zapraszal hordy gosci. W ciagu trzech ostatnich tygodni wieze odwiedzil Niccolo Vargas, Clissa, dwudziestu dziewieciu czlonkow Kongresu, jedenastu potentatow przemyslowych oraz szesnastu slynnych przedstawicieli literatury i sztuki. Pochwaly byly liczne i szczere, a nawet ci, ktorzy w glebi

Вы читаете Wieza swiatla
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату