poczujecie, bedzie wlasnie procesem zamiany osobowosci. Nie denerwujcie sie, przy jakimkolwiek zagrozeniu odetniemy blyskawicznie obwod i powrocicie do swych osobowosci.
— Mam nadzieje, ze wszystko pojdzie dobrze — wymamrotal Krug.
Watchman nic juz nie widzial i nie slyszal — czekal. Nie mogl wykonac zadnego znaku otuchy, poniewaz unieruchomiono ich, przywiazujac pasami do lezanek, aby zapobiec gwaltownym ruchom podczas trwania procesu. Usilowal sie modlic.
— Wierze w Kruga, wiecznego stworce wszystkich rzeczy, naszego Opiekuna i Wyzwoliciela… Krugu, blagamy cie, bys poprowadzil nas do swiatla… AAA AAG AAC, chwala Krugowi. . . AGA AGG AGC AGU, chwala Krugowi. . . AGA ACC ACG…
Bez zadnego ostrzezenia splynela na niego sila i oderwala jego osobowosc od ciala, jak gdyby rozcieto go na dwoje. Zaczal sie oddalac. Bladzil po przepasciach, gdzie nie lsnila zadna gwiazda, widzial barwy, nie nalezace do zadnego spektrum, slyszal nieslyszalne dzwieki… Bezwolnie przemieszczal sie ku rozleglemu wybrzezu, na ktorym rozciagaly sie gigantyczne kable, laczace nicosc z nicoscia. Znikal w ponurych tunelach i wynurzal sie na horyzoncie, odnoszac przy tym wrazenie, ze rozciaga sie on az do nieskonczonosci. Nic nie wazyl, nie trwal, nie mial ksztaltu, unosil sie po nieskonczonych przestrzeniach tajemnicy.
Naraz, bez zadnego ostrzezenia, wszedl w dusze Simeona Kruga. W nieokreslony sposob strzegl wlasnej osobowosci i nie stal sie Krugiem, ale przejal wspomnienia, postawy, reakcje i cele, ktore zawierala swiadomosc Kruga. Nie mogl wywierac zadnego wplywu na te wspomnienia, postawy, reakcje czy cele, mogl tylko przesuwac sie pomiedzy nimi jako bierny widz.
Dziecinstwo: cos wilgotnego i bezksztaltnego w ciemnym rogu pokoju, nadzieje, marzenia, klamstwa, sukcesy, checi, zdolnosci, dyscyplina, iluzje, sprzecznosci, fantazje, frustracje, tabu, dziewczyna o pomaranczowych wlosach i ciezkich piersiach, rozchylajace sie uda i wspomnienie pierwszego wybuchu namietnosci, gdy zostal odrzucony. Wszedzie produkty chemiczne, cuchnace kadzie, rysunek struktury molekularnej, wirujacy na ekranie. Podejrzenia, triumf. Zgeszczenie dojrzalego ciala, powrot do blip-blip. 2-5-1, 2 -3-1, 2-1. Wieza, wznoszaca sie ku niebu niczym lsniacy fallus. Manuel, usmiechajacy sie i przepraszajacy. Gleboka, ciemna kadz, w ktorej poruszaja sie niewyrazne ksztalty. Krag doradcow finansowych, szepczacych cos o skomplikowanych obliczeniach. Dziecko, bezksztaltna czerwona buzia. Gwiazdy, blyszczace na ciemnym niebie. Thor Watchman, duma i wiedza. Leon Spaulding, tajemniczy i zgorzknialy. Radosna dziewczyna, poruszajaca sie w rytmie stosunku. Eksplozja orgazmu. Wieza, przeszywajaca chmury. Wibrujacy dzwiek sygnalu z gwiazd. Justin Maledetto, rozwijajacy plany wiezy. Naga Clissa Krug, wydety brzuch, piersi nabrzmiale pokarmem. Wilgotne Alfy, wynurzajace sie z Kadzi. Dziwny statek o chropowatym pancerzu, wznoszacy sie ku gwiazdom. Lilith Meson. Siegfried Fileclerk. Cassandra Nucleus, opadajaca na zamarznieta ziemie. Ojciec Kruga bez twarzy, caly owiany mgla. Potezna budowla, gdzie chwieja sie i chodza androidy podczas pierwszego etapu nauki. Szereg lsniacych robotow. Otwarte pluca podczas weryfikacji systemow podtrzymania. Ciemne jezioro, pelne trzcin i hipopotamow. Akt laski. Zdrada. Milosc. Cierpienie. Manuel. Thor Watchman. Cassandra Nucleus. Otwarta karta z naniesionymi diagramami aminokwasow. Potega. Pozadanie. Wieza. Fabryka androidow. Clissa podczas porodu, krew splywajaca pomiedzy udami. Poslanie z gwiazd. Ukonczona wieza. Kruche mieso. Gniew. Doktor Vargas. Informacyjny szescian i tekst: „Na poczatku byl Krug i Krug rzekl: Niech sie stanie Kadz. I stala sie Kadz.”
Gwaltownosc, z jaka Krug odrzucil boskosc, byla katastrofalna dla Watchmana. Android dostrzegal to odrzucenie jako sliski mur z bialych kamieni, bez zadnej szczeliny, bez drzwi, wznoszacy sie na horyzoncie i odgradzajacy reszte swiata. Nie jestem ich Bogiem, mowil mur, nie jestem ich Bogiem, nie jestem ich Bogiem, nie zgadzam sie, nie zgadzam sie… Watchman ocenil wysokosc muru, wzniosl sie ponad nieskonczony mur i znalazl sie poza nim. To bylo jeszcze gorsze…
Znajdowala sie tu absolutna negacja wszelkich dazen androidow. Odkryl stanowisko i reakcje Kruga, ustawione jak zolnierze na cwiczeniach. Coz to sa androidy? Androidy sa przedmiotami, wytworzonymi w kadzi. Dlaczego istnieja? By sluzyc ludzkosci. Co mysle o ruchu na rzecz wolnosci androidow? Glupota. Kiedy nalezaloby wyrazic zgode na przyznanie praw czlowieka androidom? Wtedy, kiedy przyzna sie je komputerom i robotom. I szczoteczkom do zebow. Czy androidy sa zwierzetami? Niektore androidy sa bardzo inteligentne, nalezy je rozrozniac. Ale niektore komputery takze. I te, i te sa produktami fabrycznymi. Nie jestem zwolennikiem przyznania praw ludzkich przedmiotom. Ale jesli przedmioty sa dosc inteligentne, by sie tego domagac? I by modlic sie o otrzymanie tego? Przedmiot nie moze miec Boga, nie moze wyobrazac sobie istnienia Boga. Nie jestem zadnym Bogiem, co oni sobie mysla? Zrobilem ich, zrobilem ich, zrobilem ich. To sa przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty. Przedmioty.
Mur. Wewnatrz muru drugi mur, wyzszy i szerszy. Nie mozna przebyc tej przeszkody. Odpedza go straznicy, gotowi wylac tony gryzacego srodka na kazdego, kto zbytnio sie zblizy. Watchman slyszy ryk smokow. Niebo wylewa na niego strugi gnoju. Skurczyl sie, biedny przedmiot, rozbity przez system rzeczy. Zaczal zamarzac. Znajdowal sie na krawedzi Wszechswiata, w miejscu bez materii, w zimnej molekule. Lod blyszczy na jego purpurowej skorze. Cos go dotyka, drga. Cos go szarpie. Zimno, zimno, zimno. We Wszechswiecie nie ma Boga. Nie ma odkupienia. Nie ma nadziei. Krug mnie ochroni, nie ma nadziei! Jego cialo topi sie i zostaje uniesione przez purpurowa fale. Alfa Thor Watchman przestaje istniec.
Nie mogl zyc bez nadziei, zawieszony w pustce, pozbawiony wszelkiego kontaktu ze Wszechswiatem. Watchman rozmyslal o paradoksach nadziei bez istnienia i istnienia bez nadziei, rozpatrywal mozliwosc egzystencji jakiegos oszukanczego anty-Kruga, deformujacego podstepnie uczucia prawdziwego Kruga. Czy dostal sie do duszy tego anty-Kruga? Czy anty-Krug jest tak nieublaganie wrogi androidom? Czy istnieje jeszcze nadzieja przebycia muru i dotarcia do znajdujacego sie za nim Kruga?
Nie. Nie. Nie. Nie.
Watchman jakby zaakceptowal te ostatnia, rozpaczliwa prawde i poczul, ze wraca do rzeczywistosci. Przeslizgiwal sie przez wzniesienia, by rozpuscic sie na powrot w ciele, ktore dal mu Krug. Ponownie byl samym soba, wyczerpany, spoczywajacy na lezance w ciemnym, dziwnym pomieszczeniu. Z wysilkiem spojrzal w bok: Krug lezal na lezance obok niego. Dokola uwijala sie ekipa androidow. Teraz prosze wstac, powoli. Czy moze pan chodzic? Wymiana osobowosci zostala zakonczona. Zakonczona dla pana Kruga. Czy stoi? Stoi. Watchman podnosi sie. Oczy Watchmana odwracaja sie od oczu Kruga. Krug robi wrazenie ponurego, zlamanego, opuszczonego. Bez slowa ida razem do wyjscia, bez slowa wchodza do przekaznika, bez slowa przenosza sie do biura Kruga.
Cisza. Krug przerywa ja pierwszy.
— Nawet po przeczytaniu tej waszej Biblii nie wierze w to, w te glebie, w to rozszerzanie sie. Ale teraz wszystko rozumiem… Nie mieliscie prawa! Kto wam kazal zrobic ze mnie Boga?
— Nasza milosc do pana — odparl android ponurym glosem.
— Wasza milosc do was samych! — odparowal Krug. Wasze pragnienie uzycia mnie do waszych celow! Widzialem wszystko, Thor, gdy bylem w tobie. Plany, intrygi, jak manipulowaliscie Manuelem, jak zmusiliscie go, by manipulowal mna…
— Poczatkowo liczylismy jedynie na modly — powiedzial Watchman. — Potem zaczelismy tracic cierpliwosc. Zgrzeszylem, usilujac nagiac wole Kruga.
— Nie zgrzeszyles. Grzech powoduje boskosc, a jej nie ma. Popelniles blad taktyczny…
— Tak?
— Nie jestem Bogiem i nie ma we mnie zadnej swietosci.
— Tak, teraz to rozumiem. Wiem, ze nie istnieje zadna nadzieja.
Watchman skierowal sie ku przekaznikowi.
— Dokad idziesz? — zapytal Krug.
— Musze porozmawiac z moimi przyjaciolmi.
— Jeszcze z toba nie skonczylem!
— Jestem pograzony w rozpaczy — powiedzial Watchman. — Powinienem odejsc. Mam im do przekazania zle nowiny.
— Poczekaj! — powiedzial Krug. — Powinnismy o tym porozmawiac. Chce wraz z toba opracowac plan skonczenia z ta smieszna religia. Teraz, kiedy juz rozumiesz to szalenstwo…
— Prosze mi wybaczyc — powiedzial android. — Nie mam ochoty byc przy Krugu. W pewien sposob Krug zawsze bedzie z nami, wpisany w nasze dusze, jak i obecnie. Nie mozna rozmawiac o rozdzieleniu Kosciola i Kruga.