byla dla Tomasza nagroda Nobla, ale brzemieniem, ktore mialo byc zen zdjete dopiero niedlugo przed smiercia.
15.
Maszerowala wokol basenu naga, razem z mnostwem innych nagich kobiet, Tomasz stal w koszu zawieszonym pod stropem basenu, krzyczal na nie i zmuszal je, zeby spiewaly i robily przysiady. Gdy ktoras zle wykonywala cwiczenia, zabijal ja strzalem z pistoletu.
Chce jeszcze raz powrocic do tego snu: jej groza nie rozpoczela sie w chwili, kiedy Tomasz oddal pierwszy strzal. Sen byl straszny
od samego poczatku. Isc nago marszowym krokiem wsrod innych nagich kobiet – to byl dla Teresy najbardziej podstawowy obraz koszmaru. Kiedy mieszkala u matki, nie wolno jej bylo zamykac sie w lazience. Matka chciala jej w ten sposob powiedziec: twoje cialo jest takie samo, jak wszystkie inne ciala; nie masz zadnego prawa do wstydu; nie masz zadnego powodu, by ukrywac to, co istnieje i tak w miliardach identycznych egzemplarzy. W swiecie matki wszystkie ciala byly takie same i maszerowaly w szeregu za soba. Nagosc byla dla Teresy od dziecinstwa znakiem obowiazkowego uniformizmu obozu koncentracyjnego, znakiem ponizenia.
Ale jeszcze jedna rzecz byla koszmarna od samego poczatku snu: wszystkie kobiety musialy spiewac! Nie tylko ich ciala byly identyczne, identycznie nic nie warte, nie tylko byly dzwieczacymi mechanizmami bez duszy, ale do tego cieszyly sie z tego! Byla to radosna solidarnosc bezdusznych. Kobiety byly szczesliwe, ze odrzucily brzemie duszy, te smieszna pyche, iluzje wyjatkowosci, indywidualnosci, ze kazda jest podobna do kazdej. Teresa spiewala wraz z nimi, ale nie cieszyla sie. Spiewala ze strachu, ze kiedy przestanie spiewac, kobiety ja zabija.
Ale co to znaczylo, ze Tomasz do nich strzelal i ze jedna po drugiej martwe padaly do basenu?
Kobiety, ktore ciesza sie ze swej jednakowosci i nierozroznialnosci, witaja z radoscia swa przyszla smierc, ktora ich jednakowosc uczyni absolutna. Wystrzal byl wiec tylko szczesliwym uwienczeniem ich makabrycznego marszu. Dlatego po kazdym wystrzale zaczynaly sie radosnie smiac i kiedy trup osuwal sie pod powierzchnie wody, one spiewaly jeszcze glosniej.
A dlaczego tym, ktory strzelal, byl wlasnie Tomasz i dlaczego chcial zastrzelic rowniez Terese?
Dlatego, ze to on wlasnie poslal pomiedzy nie Terese. To wlasnie ten sen chce zakomunikowac Tomaszowi, poniewaz Teresa nie umie mu tego sama powiedziec. Przyszla do niego, by uciec ze swiata matki, ze swiata, w ktorym wszystkie ciala byly sobie rowne. Przyszla do niego po to, by jej cialo stalo sie czyms wyjatkowym, nie do zastapienia. A on tymczasem postawil znak rownosci pomiedzy nia a innymi: wszystkie tak samo caluje, tak samo gladzi, nie robi zadnego, zadnego rozroznienia pomiedzy cialem Teresy i innymi cialami. A wiec poslal ja z powrotem do tego swiata, z ktorego chciala uciec. Kazal jej nago maszerowac razem z innymi nagimi kobietami.
16.
Snily jej sie na przemian trzy serie snow: pierwsza, w ktorej szalaly kotki, opowiadala o jej cierpieniach za zycia. Druga pokazywala w nieskonczonych wariantach obraz jej egzekucji. Trzecia mowila o jej zyciu po smierci, kiedy ponizenie staje sie stanem nieskonczonym.
W tych snach nie bylo niczego do odszyfrowywania. Oskarzenie kierowane pod adresem Tomasza bylo tak jasne, ze mogl tylko milczec i ze spuszczona glowa gladzic reke Teresy.
Oprocz tego, ze byly wymowne, jej sny byly rowniez piekne. Okolicznosci tej nie dostrzegl Freud w swojej teorii snow. Sen jest nie tylko komunikatem (ewentualnie zaszyfrowanym komunikatem), ale rowniez aktywnoscia estetyczna, gra wyobrazni, ktora jest wartoscia sama w sobie. Sen jest dowodem na to, ze fantazja, marzenie o czyms, co sie nie wydarzylo, nalezy do najglebszych potrzeb czlowieka. I tu jest korzen zdradliwego niebezpieczenstwa snow. Gdyby sen nie byl piekny, mozna by o nim szybko zapomniec. A tymczasem Teresa wciaz powracala w myslach do swych snow, powtarzala je sobie w duchu, przemieniala w legendy. Tomasz zyl pod hipnotycznym czarem meczacego piekna snow Teresy.
– Tereso, Teresko, dokad mi odchodzisz? Przeciez ty codziennie snisz o smierci, jak gdybys naprawde chciala odejsc… – mowil jej, kiedy siedzieli kolo siebie w kawiarni.
Byl dzien, rozum i wola znow mialy wladze. Kropelka czerwonego wina powoli sciekala po sciance kieliszka, a Teresa mowila:
– Tomasz, to nie moja wina. Przeciez ja wszystko rozumiem. Ja wiem, ze mnie kochasz. Wiem, ze te niewiernosci to nie jest zadna tragedia…
Patrzyla na niego z miloscia, ale bala sie nocy, ktora przyjdzie, bala sie swoich snow. Jej zycie rozpolowilo sie. Walczyly o nia dzien z noca.
17.
Ten, ktory ciagle chce zajsc „gdzies wyzej”, musi liczyc sie z faktem, ze pewnego dnia poczuje zawrot glowy. Coz to jest zawrot? Lek przed upadkiem? Ale czemu odczuwamy zawrot glowy rowniez na szczycie wiezy otoczonej bezpieczna bariera? Zawrot glowy to cos innego niz lek przed upadkiem. Zawrot glowy oznacza, ze nas ta glebia pod nami przyciaga, wabi, budzi w nas pragnienie upadku, przed ktorym bronimy sie strachem.
Pochod nagich kobiet wokol basenu, trupy w wozie pogrzebowym, ktore cieszyly sie, ze Teresa jest martwa jak one, to bylo „na dole”, ktorego sie lekala, skad raz uciekla, ale ktory ja tajemnie wabil. To byl jej zawrot glowy: wzywala ja do siebie slodka (prawie wesola) rezygnacja z losu i z duszy. Wzywala ja do siebie solidarnosc bezdusznych i w chwilach slabosci miala ochote usluchac tego wezwania i wrocic do matki. Miala chec odwolac armie duszy z pokladu ciala; usiasc wsrod przyjaciolek matki i smiac sie z tego, ze ktoras z nich glosno pierdnela; maszerowac wraz z nimi nago wokol basenu i spiewac.
18.
To prawda, ze az do odejscia z domu Teresa walczyla z matka, ale nie zapominajmy, ze przy tym nieszczesliwie sie w niej kochala. Byla w stanie zrobic dla niej wszystko, gdyby tylko matka poprosila ja o to glosem milosci. Sile by odejsc znalazla tylko dlatego, ze nigdy tego glosu nie uslyszala.
Kiedy matka zrozumiala, ze agresywnoscia niczego juz u corki nie wskora, zaczela pisac do niej listy pelne skarg. Skarzyla sie na meza, na szefa, na zdrowie, na dzieci i nazywala Terese jedynym czlowiekiem, jaki jej w zyciu pozostal. Teresie wydawalo sie, ze slyszy wreszcie glos matczynej milosci, glos, do ktorego tesknila przez dwadziescia lat. Miala ochote wrocic. Tym bardziej tego pragnela, im byla slabsza. Zdrady Tomasza nagle odslonily jej wlasna bezradnosc, a poczucie bezradnosci rodzilo zawrot glowy, bezbrzezne pragnienie upadku.
Pewnego razu matka zatelefonowala. Podobno ma raka. Jej zycie mozna obliczac juz tylko na miesiace. Ta wiadomosc przemienila rozpacz Teresy spowodowana zdradami Tomasza w bunt. Robila sobie wyrzuty, ze zdradzila matke dla mezczyzny, ktory jej nie kocha. Byla sklonna zapomniec wszystko, czym matka jej dokuczala. Przeciez obydwie sa w takiej samej sytuacji: matka kocha ojczyma tak, jak Teresa kocha Tomasza, a ojciec zadrecza matke zdradami tak, jak Tomasz zadrecza Terese. Jesli matka byla dla Teresy niedobra, to tylko dlatego, ze zbyt wiele musiala wycierpiec.
Powiedziala Tomaszowi o chorobie matki i oznajmila mu, ze wezmie tydzien urlopu, aby moc do niej pojechac. Jej glos byl pelen buntu.
Jak gdyby czujac, ze do matki przyciaga ja zawrot glowy, To masz nie zyczyl sobie tej podrozy. Zadzwonil do