– To wyszlo w Timesie, na jesieni 1968.

Na zdjeciu widac bylo mlodego mezczyzne, ktory trzyma za gardlo drugiego mezczyzne. Wokol stoja ludzie i przygladaja sie. Pod fotografia widnieje podpis: „Karanie kolaboranta”.

Teresa odetchnela z ulga. Nie, to nie bylo jej zdjecie. Pozniej szla z Kareninem przez nocna Prage. Myslala o dniach, w ktorych fotografowala czolgi. Naiwni, sadzili, ze ryzykuja zyciem dla ojczyzny, a tymczasem pracowali dla rosyjskiej bezpieki.

Doszla do domu o wpol do piatej. Tomasz juz spal. Jego wlosy mialy zapach kobiecego lona.

8.

Co to jest kokieteria? Mozna by chyba powiedziec, ze jest to takie zachowanie, ktore ma temu drugiemu dac do zrozumienia, ze zblizenie seksualne byloby mozliwe, przy czym ta mozliwosc nie moze nigdy wygladac jak pewnosc. Mowiac inaczej: kokieteria to nie zobowiazujaca obietnica spolkowania.

Teresa stoi za kontuarem baru, a klienci, ktorym nalewa alkohol, ja kokietuja. Czy ten ciagly zalew komplementow, dwuznacznikow, dowcipow, propozycji, usmiechow i spojrzen jest jej niemily? W ogole nie. Ma nieodparta ochote, by wystawic na ten przyplyw swe cialo (to obce cialo, ktore chce wygnac w swiat).

Tomasz ciagle ja przekonuje, ze milosc i fizyczne zblizenie to sa dwie zupelnie rozne rzeczy. Nie chciala tego zrozumiec. Teraz jest otoczona przez mezczyzn, do ktorych nie czuje cienia sympatii. Jak by to bylo kochac sie z nimi? Pragnie to wyprobowac przynajmniej w formie nie zobowiazujacej obietnicy, ktora nazywamy kokieteria. Zeby nie bylo nieporozumienia: nie chce rewanzowac sie Tomaszowi. Chce znalezc wyjscie z labiryntu. Wie, ze stala mu sie ciezarem; traktuje sprawy zbyt powaznie, z wszystkiego robi tragedie, nie umie zrozumiec lekkosci i barwnej niewaznosci milosci fizycznej. Chcialaby sie tej lekkosci nauczyc! Marzy, by ktos nauczyl ja, jak nie byc anachroniczna!

Jesli dla innych kobiet kokieteria jest druga natura, rutyna bez znaczenia, to dla Teresy stala sie ona polem do waznych eksperymentow, ktore maja jej pokazac, do czego jest zdolna. Ale wlasnie dlatego, ze jest to dla niej takie wazne, kokieteria jej nie ma w sobie lekkosci, jest nienaturalna, wymuszona, przesadna. Rownowaga pomiedzy obietnica a brakiem zobowiazania (na tym wlasnie polega prawdziwa wirtuozeria kokieterii!) jest u niej zachwiana. Obiecuje zbyt gorliwie, niedostatecznie podkresla, ze obietnica jest nie zobowiazujaca. Innymi slowy, wydaje sie kazdemu az nadto przystepna. Kiedy potem mezczyzni domagaja sie spelnienia tego, co – jak im sie wydawalo – zostalo im obiecane, natrafiaja na gwaltowny opor, ktorego nie moga sobie wyjasnic inaczej, niz jako wyrachowanie i zlosliwosc Teresy.

9.

Na wolnym stolku przy barze przysiadl szesnastoletni mniej wiecej chlopiec. Powiedzial kilka wyzywajacych zdan, ktore pozostaly potem w rozmowie, jak na rysunku pozostaje bledne pociagniecie piora, ktorego nie mozna zmazac.

– Ma pani piekne nogi – powiedzial do niej.

– A co, widzi pan przez bufet – odburknela.

– Znam pania z ulicy – wyjasnil, ale w tym momencie juz odwrocila sie od niego i obslugiwala innego klienta. Zamowil potem koniak. Odmowila.

– Mam juz osiemnascie lat – obruszyl sie.

– To niech mi pan pokaze legitymacje – powiedziala Teresa.

– Nie pokaze.

– To niech pan pije lemoniade.

Chlopiec podniosl sie bez slowa ze stolka i odszedl. Mniej wiecej za pol godziny znow wrocil i usiadl przy barze. Jego gesty byly nieskoordynowane i na trzy metry mozna bylo wyczuc z jego ust alkohol.

– Lemoniade! – zawolal.

– Pan jest pijany – powiedziala Teresa.

Chlopiec pokazal na tabliczke, ktora wisiala na scianie za Teresa: Podawanie alkoholu mlodziezy do lat osiemnastu wzbronione.

– Tam jest napisane, ze nie moze mi pani podac alkoholu – powiedzial, mierzac w Terese szerokim gestem. – Ale nigdzie nie jest napisane, ze nie mam prawa byc pijany.

– Gdzie sie pan tak urzadzil? – spytala Teresa.

– W knajpie naprzeciwko – smial sie i znow domagal sie lemoniady.

– To czemu pan tam nie zostal?

– Bo chce patrzec na pania – odpowiedzial chlopiec. – Ja pania kocham.

Jego twarz skrzywila sie dziwnie, kiedy to mowil. Teresa nie zrozumiala: wysmiewa sie? Kokietuje? Zartuje? Albo po prostu jest tak pijany, ze nie wie, co mowi?

Postawila przed nim lemoniade i zajela sie innymi goscmi.

Zdanie: „Kocham pania!” jak gdyby wyczerpalo chlopca. Nic juz nie powiedzial, cicho polozyl na kontuarze pieniadze i zniknal niepostrzezenie.

Ale gdy tylko odszedl, odezwal sie maly, lysawy mezczyzna, ktory wypil wlasnie trzecia wodke:

– Pani powinna wiedziec, ze niepelnoletnim nie wolno podawac alkoholu!

– Przeciez mu nie podalam! Dostal lemoniade!

– Patrzylem dobrze, czego mu tam pani do tej lemoniady dodala!

– Cos pan zmysla! – krzyknela Teresa.

– Jeszcze jedna wodke – zakomenderowal mezczyzna z lysina i dodal. – Juz od dawna pania obserwuje!

– To niech pan bedzie wdzieczny, ze moze pan ogladac piekna kobiete i niech pan siedzi cicho! – odezwal sie wysoki mezczyzna, ktory przed chwila podszedl do baru i obserwowal cala scene.

– Pan sie nie wtraca! Co panu do tego?! – krzyczal mezczyzna z lysina.

– A moglby pan wyjasnic, co to pana obchodzi? – zapytal wysoki mezczyzna.

Teresa nalala lysemu zamowiona wodke, wypil jednym haustem, zaplacil i wyszedl.

– Dziekuje panu – powiedziala Teresa do wysokiego mezczyzny.

– Nie ma o czym mowic – odpowiedzial i rowniez wyszedl.

10.

W kilka dni pozniej znow zjawil sie w barze. Kiedy go zobaczyla, usmiechnela sie do niego jak do przyjaciela:

– Musze panu raz jeszcze podziekowac. Ten lysy czesto tu przychodzi i jest dosc nieprzyjemny.

– Niech pani o nim zapomni.

– Czemu sie mnie czepia?

– To jakis zwykly pijaczek. Jeszcze raz bardzo pania prosze: niech pani o nim zapomni.

– Skoro pan mnie o to prosi, zapomne o nim. Wysoki mezczyzna patrzyl jej w oczy:

– Niech mi to pani obieca.

– Obiecuje.

– To piekne, slyszec z pani ust, ze cos mi pani obiecuje – powiedzial mezczyzna i wciaz patrzyl jej w oczy.

To byla kokieteria: zachowanie, ktore daje do zrozumienia temu drugiemu, ze zblizenie seksualne jest mozliwe, choc jednoczesnie ta mozliwosc jest nie obowiazujaca i teoretyczna.

– Jak to w ogole mozliwe, ze w tej najobrzydliwszej dzielnicy Pragi mozna spotkac taka kobiete jak pani? A ona:

Вы читаете Nieznosna lekkosc bytu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату