przed mikrofonami tajnej policji – wszystkie te sytuacje sam poznalem i przezylem, a mimo to nie powstala z nich zadna postac, ktora bylaby mna samym z moim curriculum vitae. Postacie moich powiesci sa mozliwosciami mnie samego, ktore nie doszly do skutku. Dlatego kocham wszystkie tak samo i wszystkie tak samo mnie przerazaja: kazda z nich przekroczyla jakas granice, ktora ja tylko obchodzilem dookola. I wlasnie ta przekroczona granica (granica, za ktora konczy sie moje „ja”) mnie pociaga. Dopiero za nia zaczyna sie tajemnica, ktora zywi sie powiesc. Powiesc nie jest wyznaniem autora, ale badaniem tego, czym jest ludzkie zycie w pulapce, ktora stal sie swiat. Ale dosc. Wrocmy do Tomasza.

Jest sam w mieszkaniu i patrzy przez podworko na brudna sciane przeciwleglej kamienicy. Teskni za wysokim mezczyzna z wielka broda i za jego przyjaciolmi, ktorych nie znal i do ktorych nigdy nie nalezal. Ma uczucie takie, jakby ujrzal na peronie piekna nieznajoma i nim zdazyl ja zagadnac, wsiadla do sleepingu, ktory odjezdzal do Istambulu albo Lizbony.

Potem staral sie znow myslec, co byloby wlasciwe. Choc staral sie odlozyc na bok wszystko, co bylo uczuciem (podziw dla redaktora, rozdraznienie, ktore budzil w nim syn) ciagle jeszcze nie byl pewien, czy powinien byl podpisac tekst, ktory mu dali. Czy nalezy protestowac, kiedy ludziom knebluja usta? Tak. Ale z drugiej strony: dlaczego gazety poswiecily petycji tyle miejsca? Prasa (totalnie manipulowana przez panstwo) mogla przeciez przemilczec cala historie i nikt by sie o niej nie dowiedzial. Skoro o niej mowili, to znaczy, ze byla ona wladcom kraju na reke! Spadla im jak z nieba, aby mogli rozpoczac i usprawiedliwic nowa fale przesladowan.

Coz wiec nalezalo zrobic? Podpisac, czy nie? Pytanie mozna rowniez sformulowac w ten sposob: czy lepiej krzyczec i przyspieszyc swoj koniec? Czy milczec i wykupic sobie w ten sposob powolniejsze umieranie? Czy w ogole istnieje odpowiedz na te pytania? I znow przyszla mu do glowy mysl, ktora juz znamy: zycie ludzkie dzieje sie tylko raz i dlatego nigdy nie bedziemy mogli stwierdzic, ktora z naszych decyzji byla sluszna, a ktora zla, poniewaz w danej sytuacji moglismy zdecydowac tylko jeden raz. Nie dano nam zadnego drugiego, trzeciego, czwartego zycia, abysmy mogli porownac rozne konsekwencje decyzji. Z historia jest podobna sprawa jak z zyciem indywidualnym. Historia Czechow jest tylko jedna. Pewnego dnia skonczy sie, podobnie jak zycie Tomasza i nie bedzie jej mozna powtorzyc.

W roku 1618 w czeskich panach wezbralo mestwo, zdecydowali sie bronic swych swobod religijnych, rozzloscili sie na cesarza, ktory mial siedzibe w Wiedniu i wyrzucili przez okno praskiego zamku dwoch jego wysokich urzednikow. Tak rozpoczela sie wojna trzydziestoletnia, ktora doprowadzila do calkowitego niemal wyniszczenia czeskiego narodu. Czyz wiec jest tak, ze Czesi powinni byli byc wowczas bardziej ostrozni, a mniej odwazni? Odpowiedz wydaje sie latwa, ale nie jest.

W trzysta dwadziescia lat pozniej, w roku 1938 po konferencji w Monachium caly swiat zdecydowal sie poswiecic ich kraj Hitlerowi. Mieli wiec sprobowac walczyc samotnie przeciw osmiokrotnej przewadze? W przeciwienstwie do roku 1618 byli teraz bardziej ostrozni niz odwazni. Od ich kapitulacji rozpoczela sie druga wojna swiatowa, ktora w efekcie doprowadzila ich narod do definitywnej utraty wolnosci na wiele dziesiecioleci czy moze nawet stuleci. Czyz wiec powinni dzialac mniej ostroznie, a za to odwazniej? Co powinni byli zrobic?

Gdyby historia Czech mogla sie powtorzyc, z pewnoscia byloby dobrze wyprobowac za kazdym razem te druga ewentualnosc, a potem porownac rezultaty. Bez takiego eksperymentu wszelkie rozwazania sa tylko gra hipotez.

Einmal Lit keinmal. Co ma stac sie tylko raz, to jak gdyby nigdy sie nie stalo. Historia Czechow nie powtorzy sie, historia Europy rowniez nie. Historia Czechow i Europy to dwa szkice narysowane przez fatalne niedoswiadczenie ludzkosci. Historia jest rownie lekka jak poszczegolne zycie ludzkie, lekka jak puch, jak unoszacy sie kurz, jak to, czego juz jutro nie bedzie.

Tomasz jeszcze raz przypomnial sobie z nostalgia, ba, niemalze z miloscia wysokiego, zgarbionego redaktora. Ten czlowiek zachowywal sie tak, jakby historia nie byla szkicem, ale gotowym juz obrazem. Zachowywal sie tak, jakby wszystko, co robi, mialo sie powtorzyc niezliczona ilosc razy w wieczornym powrocie i jakby byl pewien, ze nigdy nie zawaha sie w swych czynach. Byl przekonany o swej racji i nie uwazal tego przekonania za dowod ograniczenia, ale za znamie cnoty. Czlowiek ten zyl w innej historii niz Tomasz: w historii, ktora nie byla szkicem (albo ktora nie wiedziala, ze nim jest).

15.

W kilka dni pozniej przyszla mu do glowy ta jeszcze mysl, ktora zapisuje jako dodatek do poprzedniego rozdzialu: w Kosmosie istnieje planeta, na ktorej wszyscy ludzie narodza sie po raz drugi. Beda przy tym miec pelna swiadomosc swego zycia spedzonego na Ziemi, wszystkich nabytych tam doswiadczen.

I byc moze istnieje jeszcze nastepna planeta, gdzie wszyscy narodzimy sie po raz trzeci z doswiadczeniami dwoch poprzednich wcielen.

A moze istnieja jeszcze nastepne i nastepne planety, na ktorych ludzkosc bedzie sie rodzic zawsze o jeden stopien (o jedno zycie) dojrzalsza. To jest Tomasza wersja wiecznego powrotu.

Ale my tutaj, na Ziemi (na planecie numer jeden, na planecie niedoswiadczenia) mozemy tylko bardzo niejasno przypuszczac, co by sie moglo zdarzyc czlowiekowi na innych planetach. Czy bylby madrzejszy? Czy w ogole dojrzalosc lezy w mozliwosciach czlowieka? Czy mozemy ja osiagnac przez powtarzanie?

Jedynie z perspektywy takiej utopii mozna by z pelna odpowiedzialnoscia uzywac pojec optymizmu i pesymizmu: optymista to ten, ktory sadzi, ze na planecie numer piec historia ludzkosci bedzie juz mniej krwawa. Pesymista jest ten, kto sadzi inaczej.

16.

Slynna powiesc Juliusza Verne'a, ktora Tomasz uwielbial jako dziecko, nazywala sie „Dwa lata wakacji” i doprawdy, dwa lata to maksymalna miara dla wakacji. Tomasz myl okna juz trzeci rok.

Wlasnie w tych tygodniach uswiadomil sobie (na wpol ze smutkiem, na wpol z usmiechem), ze jest juz zmeczony (mial codziennie jeden, a czasem nawet dwa stosunki milosne) i ze nie majac juz nawet na nie ochoty posiada kobiety ostatnia resztka sil. (Dodam: nie seksualnych, ale fizycznych sil; nie mial problemu ze swym przyrodzeniem, ale ze swym oddechem; w tym wlasnie bylo cos komicznego.)

Pewnego dnia staral sie zorganizowac na popoludnie randke, ale jak to sie czasem dzieje, nie mogl sie dodzwonic do zadnej kobiety, tak ze grozilo mu puste popoludnie. Byl zrozpaczony. Chyba z dziesiec razy dzwonil do pewnej dziewczyny, bardzo pociagajacej studentki wydzialu aktorskiego, ktorej cialo bylo opalone na jakichs nudystycznych plazach Jugoslawii z taka skrupulatnoscia, jakby powoli obracal je na roznie jakis niewiarygodnie dokladny przyrzad.

Dzwonil do niej bez skutku ze wszystkich sklepow, w ktorych pracowal. Kiedy okolo czwartej skonczyl prace i wracal do biura oddac podpisane faktury, nagle zatrzymala go na ulicy w centrum Pragi nieznajoma kobieta. Usmiechala sie do niego:

– Gdzie mi pan zniknal, panie doktorze? Stracilam pana kompletnie z oczu!

Tomasz zastanawial sie w panice, skad ja zna. Czy to moze dawna pacjentka? Zachowywala sie tak, jakby byli bliskimi przyjaciolmi. Staral sie odpowiadac w taki sposob, zeby nie zauwazyla, ze jej nie poznaje. Zastanawial sie juz nawet, jak ja sklonic, zeby z nim poszla do mieszkania przyjaciela, do ktorego klucz mial w kieszeni, kiedy nagle z jakiegos przypadkowego gestu poznal, kim jest ta kobieta: byla to studentka szkoly teatralnej, wspaniale opalona, do ktorej dzis przez caly dzien pracowicie wydzwanial.

Ta przygoda go rozbawila, ale i wystraszyla: jest zmeczony nie tylko fizycznie, ale i psychicznie: dwoch lat wakacji nie mozna przedluzac w nieskonczonosc.

17.

Вы читаете Nieznosna lekkosc bytu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату