Niebieski dres celowo zostal zle dobrany. Bluza byla za duza, nogawki spodni za krotkie. Gerhardt Peterson wygladal jak mezczyzna przechodzacy kryzys wieku sredniego, ktory wygrzebal z dna szafy stare ciuchy, aby udac sie do parku i tam uprawiac zagrazajacy jego zdrowiu jogging. Jedzenie wygladalo rownie fatalnie: kawalek czerstwego chleba i miska bulionu. Oded przyniosl wiadro z lodowata woda i wylal kilka kropli na reke Petersona. W ten sposob przypomnial mu, co bedzie, jesli nie zacznie mowic. Gabriel nie jadl nic. Nie chcial dzielic posilku z Gerhardtem Petersonem. Szwajcar jadl chetnie, lecz powoli, jakby staral sie odwlec to, co go nieuchronnie czeka. Gabriel go nie ponaglal. Peterson dokonczyl zupe i przetarl miske pietka chleba.
– Tak na marginesie, gdzie wlasciwie jestesmy?
– W Tybecie.
– To moja pierwsza podroz do Tybetu. – Peterson wysilil sie na krzywy usmiech. Gdy Gabriel nie zareagowal, grymas szybko zgasl. – Moge zapalic?
– Wykluczone.
– Czemu?
– Nie lubie dymu papierosowego.
Peterson odsunal pusta miske.
Gdyby Gabriel Allon nie zostal zabojca, bylby z niego swietny oficer sledczy. Z natury chetnie sluchal ludzi i odzywal sie tylko wtedy, gdy zachodzila taka koniecznosc. Nie musial wsluchiwac sie w brzmienie wlasnego glosu. Niczym tropiciel plochej zwierzyny byl obdarzony zdolnoscia zachowywania nienaturalnego bezruchu. Nigdy nie dotykal wlosow ani twarzy, nie gestykulowal ani nie krecil sie na krzesle. Wlasnie ten spokoj, w polaczeniu z milczeniem i niezmienna cierpliwoscia, czynil z niego groznego przeciwnika przy stole przesluchan. Tym razem zdumial sie jednak niespodziewana sklonnoscia Gerhardta Petersona do szczerych wynurzen.
– Jak sie dowiedzialem o kolekcji Rolfego? – Peterson powrocil do pierwszego pytania Gabriela. – W Zurychu malo co dzieje sie bez mojej wiedzy. To najwieksze miasto w Szwajcarii, lecz mimo to przypomina wioske. Mamy wtyczki wszedzie: w bankach, w biznesie, wsrod gastarbeiterow, w mediach.
Gabriel nie chcial, aby Peterson nabral pewnosci siebie, chwalac sie osiagnieciami zawodowymi, dlatego szybko zmienil temat.
– Wszystko to jest niezwykle zajmujace, ale jak sie dowiedziales o Rolfem?
– Rolfe byl starym, schorowanym czlowiekiem. Wiedzieli o tym wszyscy na Bahnhofstrasse i Paradeplatz. Dla nikogo nie stanowil tajemnicy fakt, ze nie ma juz przed soba dlugiego zycia. Potem pojawily sie plotki, ze Rolfe traci rozum. Chcial pozalatwiac wszystkie rozgrzebane sprawy, zanim stanie przed wielkim bankierem w niebie. Chcial mowic. Augustus Rolfe od bardzo dawna zajmowal sie finansami. Kiedy ktos taki jak on decyduje sie mowic, moga z tego wyniknac same klopoty.
– Dlatego zaczales go obserwowac.
Peterson skinal glowa.
– Od kiedy prawo szwajcarskie uznaje mowienie za przestepstwo?
– Mowienie nie jest przestepstwem, ale z pewnoscia jest niemile widziane, zwlaszcza jesli wiaze sie z ujawnieniem swiatu niezbyt chwalebnych faktow z naszej przeszlosci. My, Szwajcarzy, nie lubimy prac rodzinnych brudow na oczach cudzoziemcow.
– Czy twoi zwierzchnicy wiedzieli, ze kazales sledzic Rolfego? Powiedziales o tym ministrowi w Bernie?
– Ta sprawa nie miala charakteru oficjalnego.
W tej samej chwili Gabriel przypomnial sobie list bankiera: “W Szwajcarii sa ludzie, ktorzy pragna, aby przeszlosc pozostala dokladnie tam, gdzie jest teraz – w podziemiach bankow przy Bahnhofstrasse – i zrobia wszystko, zeby osiagnac swoj cel”.
– Skoro to nie byla oficjalna sprawa, na czyje zlecenie sledziles Rolfego?
Peterson milczal. Gabriel przestraszyl sie, ze wiezien przestanie mowic.
– Nazywaja sie Rada Rutli – odparl po dluzszej przerwie.
– Opowiedz mi o nich.
– Nalej mi jeszcze tej podlej zupy, a wyjawie ci wszystko, czego zazadasz.
Gabriel uznal, ze moze mu ofiarowac to jedno zwyciestwo. Uniosl reke i trzy razy uderzyl otwarta dlonia w sciane. Oded wsadzil glowe w uchylone drzwi, a Gabriel mruknal do niego cos po hebrajsku. W odpowiedzi Oded sciagnal usta z niemym wyrzutem.
– I chleba – dorzucil Peterson, kiedy Oded wychodzil. – Chce wiecej chleba do zupy.
Oded popatrzyl na Gabriela, czekajac na potwierdzenie.
– Przynies mu tego pieprzonego chleba.
Tym razem nie zrobili przerwy na posilek, totez Peterson musial wyglosic wyklad o Radzie, Rutli z lyzka w jednej rece i kawalkiem chleba w drugiej. Mowil nieprzerwanie przez dziesiec minut, od czasu do czasu siorbiac zupe lub odrywajac kes pieczywa. Szczegolowo opisal cala historie sojuszu, jego cele i zamierzenia, a takze mozliwosci jego czlonkow.
– Jestes jednym z nich? – zainteresowal sie Gabriel, gdy wyklad dobiegl konca.
To pytanie najwyrazniej rozsmieszylo Petersona.
– Kto? Ja? Syn nauczyciela z Berner Oberland? – Przylozyl chleb do piersi na znak, ze mowi prawde. – Ja mialbym byc czlonkiem Rady Rutli? Nie, nie naleze do niej, jestem tylko jednym z jej oddanych slug. Wszyscy Szwajcarzy sa sluzacymi. Uslugujemy cudzoziemcom, ktorzy przywoza do nas pieniadze, aby je zdeponowac w naszych bankach. Sluzymy rzadzacej oligarchii. Sluzba – to my.
– Jakiego rodzaju uslugi swiadczysz Radzie Rutli?
– Zapewniam jej bezpieczenstwo i dostarczam informacji.
– Co otrzymujesz w zamian?
– Pieniadze i protekcje.
– Wiec powtorzyles im to, czego sie dowiedziales o Rolfem?
– Zgadza sie. A oni przekazali mi informacje, ktore on staral sie ukryc.
– Wiec tak sie dowiedziales o zbiorze obrazow, ktore Rolfe otrzymal od nazistow za uslugi finansowe swiadczone im w czasie wojny.
Peterson nieznacznie przechylil glowe.
– Herr Rolfe ukrywal cenne przedmioty i usilowal zataic kontrowersyjne fakty. Z perspektywy Rady Rutli popelnial fatalny blad.
– Jakie polecenie otrzymales od jej czlonkow?
– Mialem zintensyfikowac inwigilacje i upewnic sie, ze u schylku zycia Herr Rolfe nie zrobi czegos nieprzemyslanego. Zauwazono niepokojace symptomy. W banku Rolfego zjawil sie gosc: mezczyzna z miedzynarodowej agencji zydowskiej, ktora aktywnie dazy do wyjasnienia sprawy zamrozonych rachunkow ofiar holocaustu.
Swoboda, z jaka Peterson o tym mowil, sprawila, ze Gabriel mocno zacisnal zeby.
– Potem przechwycilismy kilka faksow. Rolfe najwyrazniej przymierzal sie do zatrudnienia konserwatora dziel sztuki. Zadalem sobie trywialne pytanie: Dlaczego stojacy nad grobem czlowiek traci czas na odnawianie obrazow? Z mojego doswiadczenia wynika, ze umierajacy zwykle pozostawiaja tego typu drobiazgi swoim spadkobiercom.
– Podejrzewales Rolfego o chec przekazania obrazow?
– Gorzej.
– Co moglo byc gorsze?
– Publiczne wyznanie, dotyczace ukladow z wysokimi ranga nazistami i oficerami niemieckiego wywiadu. Wyobrazasz sobie, jaka burza rozpetalaby sie po takiej deklaracji? Cale panstwo zadrzaloby w posadach. Kontrowersje zwiazane z zamrozonymi rachunkami wygladalyby przy tym jak lagodny zefirek.
– Czy wlasnie tego obawiala sie Rada Rutli?
– A to malo?
Gabriel caly czas mial jednak w pamieci slowa Augustusa Rolfego: “Niegdys mialem tych ludzi za swoich przyjaciol: to kolejny z moich licznych bledow”.
– Jej czlonkowie bali sie, ze Augustus Rolfe ujawni fakt istnienia ich organizacji. Sporo o niej wiedzial, bo byl jej czlonkiem, zgadza sie?