zamknela oczy, moglabym uwierzyc, ze slysze zgola zwyczajnego czlowieka.
Nie zamknelam oczu. Wielkie szczury wyszly, wlokac za soba wciaz nieprzytomnego pobratymca. Nie byl martwy, ale na pewno powaznie ranny. Jeden z wielkich szczurow lypnal na mnie, gdy pozostale znikly juz w tunelu. Jego puste czarne slepie, ktorym na mnie spojrzal, obiecalo mi moc bolu i cierpienia przy najblizszym spotkaniu.
Blondwlosy szczurolak przestal sie wic i lezal w calkowitym bezruchu, dyszac, z dlonmi wcisnietymi miedzy nogi. Nowo przybyly odezwal sie:
– Mowilem ci, zebys tu nigdy nie przychodzil.
Pierwszy szczurolak podniosl sie niezdarnie. Ruch ten najwyrazniej sprawil mu spory bol.
– Mistrzyni mnie wezwala, a ja usluchalem.
– To ja jestem twoim krolem. To mnie masz sluchac. – Czarny jak smola czlowiek-szczur wspial sie po schodach, niemal jak kot, gniewnie wywijajac ogonem.
Wstalam i po raz nie wiem juz ktory oparlam sie plecami o drzwi.
Obolaly szczurolak wychrypial:
– Jestes naszym krolem, tylko dopoki zyjesz. Jesli osmielisz sie przeciwstawic naszej mistrzyni, nie pociagniesz dlugo. Ona jest potezna, potezniejsza niz ty. – Glos wciaz mial slaby i urywany, ale powoli dochodzil do siebie. To sprawka gniewu.
Krol szczurow skoczyl, powietrze przeciela rozmyta czarna smuga. Jednym szarpnieciem podzwignal pobitego szczurolaka z ziemi, unoszac go tak, ze stopami przestal dotykac kamiennej posadzki. Przyciagnal go ku sobie, lekko uginajac rece w lokciach.
– Jestem twoi krolem i albo bedziesz mi posluszny, albo cie zabije.
Szponiaste palce wpily sie w gardlo jasnowlosego szczurolaka, az ten zaczal sie dusic, nie mogac zaczerpnac tchu. Krol szczurow cisnal swego podwladnego w dol schodow. Szczurolak potoczyl sie po stopniach ciezko, jakby w jego ciele nie bylo wcale kosci.
Gdy wyladowal z loskotem u podnoza schodow, powoli uniosl glowe i sapiac ochryple, spojrzal w strone podestu. Nienawisc w jego oczach podpalilaby las.
– Wszystko w porzadku? – spytal przybysz.
Dopiero po dluzszej chwili zorientowalam sie, ze mowil do mnie. Najwyrazniej zostalam wlasnie ocalona, choc wcale o to nie prosilam. No jasne.
– Dzieki.
– Nie przyszedlem tu, aby cie ratowac – odparl. – Zakazalem mojemu ludowi polowac dla wampirow. Dlatego tu przybylem.
– No, to nareszcie wiem juz, gdzie sie plasuje, gdzies powyzej pchly, ale niezbyt wysoko. Mimo to dziekuje. Niezaleznie od motywow, ktore toba kierowaly.
Skinal glowa.
– Nie ma za co.
Zauwazylam blizne po oparzeniu na jego lewym przedramieniu. Miala ksztalt dosc topornej korony. Ktos go napietnowal.
– Nie byloby ci latwiej, gdybys po prostu nosil przy sobie berlo i korone?
Spojrzal na swoja reke i usmiechnal sie po szczurzemu, obnazajac siekacze.
– Dzieki temu mam wolne rece.
Spojrzalam mu w oczy, aby przekonac sie, czy mowil serio, ale nie zdolalam go przejrzec. Sprobujcie wyczytac cos ze szczurzego pyska.
– Czego chca od ciebie wampiry? – spytal.
– Chca, abym dla nich pracowala.
– Zrob to. W przeciwnym razie poznasz co to bol i cierpienie.
– Tak jak ty, jesli bedziesz zabranial szczurom odpowiadac na jej wezwanie?
Wzruszyl ramionami, to byl niezdarny gest.
– Nikolaos uwaza sie za krolowa szczurow, poniewaz sa one zwierzetami, ktore potrafi przywolywac. Nie jestesmy jedynie zwierzetami, lecz takze ludzmi i mamy wybor. JA mam wybor.
– Zrob to, czego ona zada, a oszczedzisz sobie wiele bolu i cierpien – powiedzialam.
Znow ten sam usmiech.
– Mam zwyczaj dawac dobre rady. Rzadko sam je przyjmuje.
– Ja rowniez – odparlam.
Zerknal na mnie jednym czarnym slepiem, po czym odwrocil sie do drzwi.
– Ida.
Wiedzialam, kogo mial na mysli. Impreza skonczona. Nadchodzily wampiry.
Krol szczurow zwinnie zbiegl po schodach i podniosl lezacego na dole szczurolaka. Niemal bez wysilku przerzucil go sobie przez ramie, po czym zniknal w glebi tunelu, jak mysz sploszona zapalonym w kuchni swiatlem. Ciemna smuga.
Slyszalam tupot obcasow w korytarzu i odstapilam od drzwi. Te otwarly sie i stanela w nich Theresa. Spojrzala na mnie, po czym zlustrowala wnetrze pomieszczenia, opierajac dlonie na biodrach i wydymajac wargi.
– Gdzie one sa?
Pokazalam jej zraniona dlon.
– Zrobily swoje i poszly sobie.
– Nie mialy stad odchodzic – mruknela. Theresa wydala nagle cichy gardlowy warkot, byla wyraznie rozdrazniona. – To ten ich szczurzy krol, prawda?
Wzruszylam ramionami.
– Po prostu odeszly; nie wiem dlaczego.
– Wydajesz sie taka spokojna, opanowana. Nie przestraszylas sie szczurow?
Ponownie wzruszylam ramionami. Jezeli cos skutkuje, trzymaj sie tego.
– Nie mialy zranic cie do krwi. – Spojrzala na mnie. – Czy przy nastepnej pelni ksiezyca zaczniesz porastac sierscia?
W jej glosie wychwycilam nute zaciekawienia. Ciekawosc pierwszy stopien do piekla. Takze dla wampirzycy. Taka mialam w kazdym razie nadzieje.
– Nie – odparlam i na tym zakonczylam ten temat. Zadnych wyjasnien. Gdyby naprawde tego chciala, moglaby zaczac tluc mna o sciane, az powiem jej wszystko, co chciala uslyszec. Nawet by sie przy tym nie spocila. Oczywiscie Aubrey za skrzywdzenie mnie zasluzyl sobie na kare.
Spojrzala na mnie, leciutko mruzac powieki.
– Szczury mialy cie tylko przestraszyc, animatorko. Nie spelnily swego zadania.
– Moze nie tak latwo mnie przestraszyc. – Spojrzalam jej prosto w oczy.
Wygladaly calkiem zwyczajnie.
Theresa usmiechnela sie nagle do mnie, blyskajac klem.
– Nikolaos znajdzie sposob, aby wzbudzic w tobie strach, animatorko. Bo strach to wladza. – Ostatnie zdanie wymowila szeptem, jakby bala sie wypowiedziec je glosno.
Czego obawialy sie wampiry? Czy nekaly je wizje zaostrzonych kolkow i czosnku, a moze czegos znacznie gorszego? Jak mozna przerazic umarlego?
– Idz przede mna, animatorko. Idz na spotkanie z twoja mistrzynia.
– Czy Nikolaos nie jest takze twoja mistrzynia, Thereso?
Spojrzala na mnie tepo, bez wyrazu, jakby smiech byl tylko iluzja. Jej oczy byly zimne i ciemne. Nawet slepia szczurow zawieraly w sobie wieksza dawke zycia i osobowosci.
– Zanim ta noc dobiegnie konca, Nikolaos bedzie mistrzynia wszystkich, animatorko.
Pokrecilam glowa.
– Nie sadze.
– Moc Jean-Claude’a uczynila sie nieroztropna.
– Wcale nie – zaoponowalam. – Nieprawda.
– Wobec tego co, smiertelniczko?
– Wolalabym raczej umrzec, niz stac sie marionetka wampira.