Poczulam ogromna ulge. Uwierzyla.
– Chyba ma pani racje. Dzieki za rade. Moze jej nawet poslucham. – Tak sie ucieszylam, ze az poklepalam Kremika po kudlatym lebku.
Odchodzac, uslyszalam jeszcze, jak pani Pringle mowi:
– No, Kremik, rob swoje i wracamy do domu.
Juz drugi raz jednego dnia do mego mieszkania zakradl sie intruz. Przeszlam przez korytarz i wyjelam bron. Drzwi otworzyly sie. Z jednego z mieszkan wyszedl mezczyzna z dwojka dzieci.
Wsunelam dlon z powrotem do torby z zakupami, udajac, ze czegos szukam. Po chwili echo ich krokow rozplynelo sie na schodach i ucichlo.
Nie moglam tak stac na korytarzu z pistoletem w reku. Ktos predzej czy pozniej wezwie policje. Wszyscy byli juz w swoich mieszkaniach, jedzac kolacje, czytajac gazete albo bawiac sie z dziecmi. Po pracy przedmiescia Ameryki byly ostrozne i czujne. Nie przemkniesz sie przez nie z pistoletem w garsci.
Nioslam torbe w lewej rece przed soba, moja prawa dlon z pistoletem wciaz znajdowala sie wewnatrz. W najgorszym razie strzele przez torbe. Dotarlam do drzwi mieszkania i wyjelam z torebki klucze. Postawilam torbe pod sciana i przelozylam bron do lewej reki. Z lewej tez umiem strzelac, choc nie tak celnie, ale powinno wystarczyc. Trzymalam gnata przy lewym udzie, mialam nadzieje, ze nikt nie zjawi sie akurat w korytarzu i nie zobaczy broni, ktora tak gorliwie staralam sie ukryc. Ukleklam przy drzwiach, trzymajac klucze mocno w prawej dloni, aby nie zabrzeczaly. Szybko sie ucze.
Unioslam bron przed soba na wysokosci piersi i wsunelam klucz do zamka, po czym przekrecilam. W napieciu czekalam na odglos strzalow, nagly halas czy cokolwiek innego. Nic. Wlozylam klucz do kieszeni i przelozylam pistolet do prawej reki. Wysuwajac lekko lewa reke, ostroznie przekrecilam klamke i mocno pchnelam drzwi.
Z hukiem rabnely o sciane, nikogo za nimi nie bylo. Zadnych strzalow. Cisza. Kucalam przy framudze z bronia wysunieta do przodu, przepatrujac pomieszczenia. Nie dostrzeglam nikogo. Na fotelu, wciaz stojacym naprzeciw drzwi, nie bylo tym razem nikogo. Mysle, ze nawet widok Edwarda sprawilby mi olbrzymia ulge.
Na schodach przy koncu korytarza rozlegly sie czyjes kroki. Musialam podjac decyzje. Siegnelam lewa reka za siebie po torbe z zakupami. Przez caly czas bacznie lustrowalam wnetrze pokoju i nie opuscilam pistoletu. Wpelzlam do mieszkania, wsuwajac pekata torbe przed soba. Energicznym pchnieciem, wciaz kucajac i kulac glowe w ramionach, zatrzasnelam za soba drzwi.
Grzalka w akwarium szczeknela i zaszumiala, a ja drgnelam nerwowo. Pot sciekal mi po kregoslupie.
Nieustraszona pogromczyni wampirow. Gdyby teraz ktos mogl mnie zobaczyc. W mieszkaniu chyba nie bylo nikogo procz mnie, ale wolalam nie ryzykowac. Zajrzalam do szaf i pod lozko. Odgrywalam Brudnego Harry’ego, z hukiem otwierajac drzwi i przesuwajac sie wzdluz scian. Czulam sie jak idiotka, ale nie wyszloby mi na zdrowie, gdybym uznala, ze w mieszkaniu nie ma zywego ducha, a okazaloby sie inaczej. Na stole w kuchni lezala strzelba i dwa pudelka naboi. Pod spodem znalazlam pojedyncza kartke papieru. Zgrabne czarne litery ukladaly sie w napis – „Masz dwadziescia cztery godziny, Anito”.
Spojrzalam na kartke i powtornie przeczytalam wiadomosc. Byl tu Edward. Chyba przez minute w ogole nie oddychalam. Wyobrazalam sobie moja sasiadke rozmawiajaca z Edwardem. Czy gdyby pani Pringle nie kupila jego klamstwa i okazala zaniepokojenie, zabilby ja?
Nie wiem. Po prostu nie wiem. Cholera! Bylam jak zaraza. Wszystkim, ktorzy przebywali w poblizu mnie, grozilo smiertelne niebezpieczenstwo, coz jednak moglam na to poradzic?
Gdy nekaja cie watpliwosci, wez gleboki oddech i rob swoje. Od lat kierowalam sie ta zasada. Slyszalam gorsze, naprawde.
Wiadomosc oznaczala, ze mialam dobe, zanim Edward odwiedzi mnie ponownie, by poznac lokalizacje dziennej kryjowki Nikolaos. Jezeli nie dowie sie tego, co chcial wiedziec, sprobuje wycisnac to ze mnie sila. Byc moze bede musiala go zabic. Nie bylam pewna, czy dam sobie z tym rade. Powiedzialam Ronnie, ze jestesmy profesjonalistkami, ale jesli Edward byl zawodowcem, to w porownaniu z nim ja bylam tylko zwykla amatorka. Podobnie jak Ronnie.
O rany. Alez bylo mi ciezko na duszy. Musialam przebrac sie na impreze. Nie mialam czasu, aby przejmowac sie Edwardem. Tego wieczoru musialam zmierzyc sie z innymi problemami.
Swiatelko przy mojej automatycznej sekretarce mrugalo regularnie, wlaczylam odsluchiwanie. Najpierw glos Ronnie, powtarzajacej to, co juz powiedziala mi na temat LPW. Najwyrazniej przed spotkaniem ze mna w barze u Dave’a najpierw zadzwonila tutaj. Potem:
– Anito, to ja, Phillip. Wiem, gdzie odbedzie sie ta impreza. Bede czekal na ciebie pod Grzesznymi Rozkoszami o wpol do siodmej. Na razie.
Urzadzenie pyknelo, zaszumialo i ucichlo. Mialam dwie godziny, aby sie przebrac i dotrzec na miejsce spotkania. Mnostwo czasu. Przecietnie na zrobienie makijazu potrzebuje pietnastu minut. Fryzura zajmuje mi jeszcze mniej, wystarczy ze raz i drugi przeczesze wlosy szczotka. Trzask, prask i po wszystkim. Jestem gotowa.
Nie robie zbyt czesto makijazu, a kiedy juz do tego dojdzie, zawsze odnosze wrazenie, ze jest albo za ciemny, albo nazbyt sztuczny. Ale zawsze slysze wtedy komentarze w rodzaju: „Dlaczego czesciej nie nakladasz cieni? Naprawde podkreslaja twoje oczy”. Albo moj ulubiony: „Umalowana wygladasz znacznie lepiej”, co zdaje sie sugerowac, ze bez makijazu jestem prawdziwym postrachem dnia. Nie uzywam w ogole podkladu. Nie lubie miec usmarowanej calej twarzy. Czuje sie wtedy, jakbym miala na twarzy rozpackany tort.
Mam az jedna buteleczke bezbarwnego lakieru, ale nie uzywam go do paznokci, a do rajstop. Jezeli uda mi sie chodzic przez caly dzien w jednych rajstopach, nie zaciagajac ich ani nie lapiac oczka, moge uznac, ze mialam wielkie szczescie.
Stanelam przed duzym lustrem w sypialni. Zalozylam przez glowe top z jednym ramiaczkiem. Top nie mial plecow, laczyly go z tylu sliczne male kokardki. Te akurat moglam sobie odpuscic, ale poza tym ciuszek prezentowal sie niezgorzej. Wpuscilam top do czarnej spodniczki, prostej, ale eleganckiej. Wrazenie psuly bandaze i plastry na moich dloniach. Trudno. Nie mozna miec wszystkiego. Spodnica falowala przy bardziej energicznych ruchach. I miala specjalne kieszonki. Moglam przez nie dosiegnac pochewek ze srebrnymi nozami, ktore nosilam na paskach opinajacych uda. Wystarczylo wsunac dlonie do kieszonek i juz mialam bron w rekach. Pieknie. Gdy nosisz paski na udach, twoim najpowazniejszym wrogiem jest pot. Nie potrafilam wymyslic zadnego sposobu, aby ukryc pistolet pod ubraniem. Niezaleznie od tego, ile razy ogladacie w telewizji bohaterki noszace na udzie kabure z rewolwerem, jest to piekielnie niewygodne. Chodzisz wtedy jak kaczka w mokrej pielusze.
Ubioru dopelnialy rajstopy i czarne satynowe szpilki. Bron i buty mialam juz wczesniej, cala reszta byla nowa.
Podobnie jak niebrzydka czarna torebka na cienkim pasku, abym zawsze miala wolne rece. Wlozylam do niej moj mniejszy pistolet – firestara. Wiem, ze zanim wydobylabym bron z dna torebki, bandziory zdazylyby naszpikowac mnie olowiem, ale lepsze to niz nic.
Nalozylam lancuszek z krzyzykiem, srebro wspaniale wygladalo na tle czarnego topu. Niestety watpilam, aby wampiry pozwolily mi wejsc na swoja impreze w poswieconym krzyzyku na szyi. No coz… Zostawie go w aucie, wraz ze strzelba i nabojami.
Edward przezornie zostawil przy stole pudelko. Przypuszczalam, ze przyniosl w nim strzelbe. Co powiedzial pani Pringle – ze ma dla mnie maly prezent?
Edward dal mi dwadziescia cztery godziny, ale od kiedy mialam je zaczac odliczac? Czy zjawi sie tu bladym switem, aby torturami wymusic na mnie odpowiedz? Nie, Edward nie byl rannym ptaszkiem. Powinnam byc bezpieczna przynajmniej do wczesnego popoludnia. Taka mialam w kazdym razie nadzieje.
24
Zatrzymalam woz w strefie zakazu parkowania przed Grzesznymi Rozkoszami. Phillip stal oparty o sciane budynku, rece luzno zwiesil wzdluz bokow. Mial na sobie czarne skorzane spodnie. Na sama mysl o noszeniu skory w tym upale zmiekly mi kolana. Poza tym mial rowniez czarny siatkowy podkoszulek, spod ktorego wyzieraly blizny i opalenizna. Nie wiem, czy to za sprawa skorzanych spodni czy koszulki, ale skojarzyl mi sie z meska dziwka. Przekroczyl niewidzialna granice pomiedzy lagodnym flirtem a prostytucja.
Probowalam wyobrazic go sobie jako dwunastolatka. Bezskutecznie. Cokolwiek mu zrobiono, byl tym, kim byl,