skladalo mu obietnice i przepowiadalo rozne rzeczy – i bardzo niewiele z tego sie spelnilo. Uwieziony miedzy dwoma filarami przyszlosci, jednym opisanym przez Evansa, drugim obiecanym przez Petera, Francis nie wiedzial, co myslec, ale zdawal sobie sprawe, ze znacznie blizej mu do jednego z nich.

– Aniol – wyjakal. – Co z aniolem, Peter?

– Mam nadzieje, ze dzis jest ta noc, Mewa. To naprawde nasza jedyna szansa. Ostatnia. Niewazne. Ale to rozsadne podejscie. Mysle, ze sie uda.

W glowie Francisa rozbrzmial wyrazny pomruk wszystkich glosow naraz. Chlopak musial jednoczesnie sluchac ich i Petera, ktory opisywal przygotowany na noc plan. Francis odniosl wrazenie, ze Strazak nie chcial mu zdradzac za wielu szczegolow, jakby zamierzal odsunac go na margines, z dala od centrum wydarzen.

– Lucy bedzie celem? – spytal Francis.

– Tak i nie – odparl Peter. – Odegra role przynety, I tyle. Nic jej sie nie stanie. Wszystko jest przygotowane. Bracia Moses beda ja kryli z jednej strony, ja z drugiej.

Francis pomyslal, ze to nieprawda.

Przez chwile sie wahal. Mial wprost za duzo do powiedzenia. Potem Peter przysunal sie do niego i pochylil glowe, tak ze ich slowa przeplywaly tylko miedzy nimi dwoma.

– Mewa, co cie dreczy?

Chlopak potarl dlonie jak ktos probujacy usunac z palcow cos lepkiego.

– Nie jestem pewien – sklamal. Lamal mu sie glos; rozpaczliwie pragnal natchnac go sila, pasja i przekonaniem, ale kiedy zaczal mowic, kazde slowo wypelniala slabosc. – Na komisji czulem to samo, co wtedy, kiedy przyszedl do mojego lozka i grozil. Kiedy zabil Tancerza poduszka. Kiedy zobaczylem wiszaca Kleo…

– Kleo sie powiesila.

– On tam byl.

– Odebrala sobie zycie.

– On tam byl! – powtorzyl Francis z naciskiem.

– Dlaczego tak myslisz?

– To aniol okaleczyl jej dlon. Kciuk nie mogl po prostu spasc tam, gdzie go widzielismy. Nigdzie nikt nie znalazl nozyczek ani wlasnej roboty noza. Krew byla tylko na schodach, wiec palec zostal odciety tam. Ona tego nie zrobila. To on.

– Ale po co?

Francis przylozyl dlon do czola. Wydawalo mu sie, ze ma goraczke, ze jest rozpalony.

– Zeby polaczyc ze soba swoje ofiary. Pokazac nam, ze jest wszedzie. Nie umiem tego do konca wyjasnic, Peter, ale to byla wiadomosc. Tylko my jej nie rozumiemy.

Strazak przyjrzal sie uwaznie przyjacielowi. Tak, jakby jednoczesnie mu wierzyl i nie wierzyl.

– A posiedzenie komisji? Powiedziales, ze wyczules jego obecnosc? – Slowa Petera ociekaly sceptycyzmem.

– Aniol musi miec mozliwosc wychodzenia i wracania. Ma dostep tu i tam. Do swiata wewnetrznego i zewnetrznego.

– I co mu to daje?

Francis wzial gleboki oddech.

– Wladze. Bezpieczenstwo.

Peter kiwnal glowa, jednoczesnie wzruszajac ramionami.

– Moze i tak. Ale trzeba pamietac, Mewa, ze aniol to tylko zabojca ze szczegolna sklonnoscia do mordowania blondynek o okreslonej budowie ciala i do okaleczania. Przypuszczam, ze Gulptilil czy jakis inny sadowy biegly umialby dociec, dlaczego tak jest. Moze wymyslilby teorie, ze aniol byl maltretowany w dziecinstwie, ale to tak naprawde bez znaczenia. Bo kiedy sie nad tym zastanowic, on po prostu jest jeszcze jednym zlym facetem, i moim zdaniem zlapiemy go dzis w nocy. To typ kompulsywny, nie bedzie umial oprzec sie pulapce. Prawdopodobnie powinnismy ja zastawic od razu, zamiast grzeznac w miejscu z przesluchaniami i kartami pacjentow. Tak czy inaczej, aniol sie pojawi. I tyle.

Francis chcial dzielic pewnosc przyjaciela, ale nie umial.

– Peter – zaczal ostroznie. – Pewnie masz racje. Ale zalozmy, ze nie. Przypuscmy, ze on nie jest tym, za kogo ty i Lucy go bierzecie, a wszystko, co sie wydarzylo do tej pory, to cos innego.

– Mewa, nie nadazam.

Francis przelknal powietrze. Mial wyschniete gardlo i z trudem wydobywal z siebie glos.

– Nie wiem, nie wiem – powtorzyl. – Ale wszystko, co ty i Lucy zrobiliscie, bylo dla niego przewidywalne…

– Ale na tym polega kazde sledztwo. Na spokojnym badaniu faktow i szczegolow.

Francis pokrecil glowa. Chcial sie rozzloscic, ale czul tylko strach. W koncu wyprostowal sie i rozejrzal. Zobaczyl Gazeciarza, ktory pilnie zapamietywal naglowki z rozlozonej przed soba gazety. Dalej Napoleon jak zwykle pozowal na francuskiego generala. Francis zalowal, ze nie widzi Kleo w jej krolewskim wydumanym swiecie. Spojrzal na starcow, zagubionych we wspomnieniach, i na uposledzonych, uwiezionych w tepej dziecinnosci. Peter i Lucy uzywali logiki, zeby znalezc morderce. Ale to bylo najmniej logiczne podejscie w swiecie przesyconym wymyslami, omamami i zametem.

Przestan! Uciekaj! – wrzeszczaly glosy w jego glowie. Nie mysl! Nie wyobrazaj sobie! Nie spekuluj! Nie probuj niczego zrozumiec!

Dokladnie w tej chwili Francis uswiadomil sobie, ze wie, co sie stanie tej nocy. A on nie mogl temu zapobiec.

– Peter – wychrypial. – Moze aniol chce, zeby wszystko wlasnie tak wygladalo.

– Coz, mozliwe. – Peter zasmial sie lekko, jakby uslyszal niedorzeczny, abstrakcyjny zart. Byl bardzo pewny siebie. – Ale wtedy popelnilby blad, prawda?

Francis nie wiedzial, co odpowiedziec, ale na pewno sie z Peterem nie zgadzal.

Aniol nachylil sie nade mna tak blisko, ze czulem kazdy zimny oddech sczepiony z mrozacym slowem. Trzaslem sie, piszac twarza do sciany, jakbym mogl zignorowac jego obecnosc. Czulem, ze czyta mi przez ramie; zasmial sie tym samym okropnym smiechem, ktory slyszalem wtedy, gdy stal przy moim lozku w szpitalu i obiecywal, ze zgine.

– Mewa tyle rozumial. Ale nie umial poskladac tego do kupy – prychnal.

Przestalem pisac, moja reka znieruchomiala tuz przed sciana. Nie spojrzalem w jego kierunku, ale odezwalem sie glosem piskliwym, troche spanikowanym, ale mimo to stanowczym.

– Mialem racje, prawda? Co do Kleo?

Znow zasmial sie dyszaco.

– Tak. Nie wiedziala, ze tam jestem, ale bylem. A co najbardziej niezwykle, Mewa, to ze zamierzalem zabic ja przed nadejsciem switu. Chcialem po prostu poderznac jej gardlo we snie, a potem podrzucic jakies dowody ktorejs z kobiet w dormitorium. Cos takiego udalo mi sie z Chudym. Udaloby sie jeszcze raz. A moze poduszka na twarz. Kleo miala astme, za duzo palila. Wyduszenie z niej tchu nie trwaloby dlugo. Z Tancerzem dalem sobie rade.

– Dlaczego Kleo?

– Wskazala budynek, w ktorym mieszkalem, i krzyknela, ze mnie zna. Nie uwierzylem jej, oczywiscie. Ale po co ryzykowac? Cala reszta szla dokladnie tak, jak przewidywalem. Ale Mewa to wie, prawda? Bo jest taki sam jak ja. Chce zabijac. Wie, jak zabijac. Ma w sobie tyle nienawisci. Tak bardzo kocha smierc. Dla mnie zabijanie to jedyna odpowiedz. I dla Mewy tez.

– Nie – jeknalem. – Nieprawda.

– Znasz jedyna odpowiedz, Francis – szepnal aniol.

– Ja chce zyc – powiedzialem.

– Jak Kleo. Ale chciala tez umrzec. Zycie i smierc potrafia byc tak podobne. Prawie identyczne, Francis. A czym ty sie od niej roznisz?

Nie umialem odpowiedziec.

– Patrzyles, jak umierala? - spytalem zamiast tego.

– Oczywiscie – syknal aniol. – Widzialem, jak wyjmowala przescieradlo spod lozka. Musiala je chowac na te okazje. Bardzo cierpiala, a leki w ogole nie pomagaly. Przed soba widziala tylko kolejne dni i lata

Вы читаете Opowiesc Szalenca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату