krotka wymiana zdan.

– Doktor pania przyjmie – poinformowala po chwili sekretarka tonem, jakim recepcjonistka zwraca sie do pacjenta w poczekalni.

Gulptilil stal za biurkiem, wpatrujac sie w drzewo rosnace tuz za oknem. Odchrzaknal, kiedy pani prokurator weszla, ale nie poruszyl sie. Lucy czekala, az lekarza zainteresuje jej obecnosc. Po chwili odwrocil sie, nieznacznie pokrecil glowa i opadl na fotel.

– Panna Jones – zaczal ostroznie. – Dobrze sie sklada, ze pani przyszla, juz mialem sam pania wezwac.

– Wezwac?

– Wlasnie tak – powiedzial Gulptilil. – Dopiero co rozmawialem z pani szefem, prokuratorem hrabstwa Suffolk. Powiedzmy, ze bardzo ciekawila go pani obecnosc tutaj i postepy w prowadzeniu sprawy. – Rozparl sie w fotelu. Na twarzy mial krokodylowy usmiech. – Ale chyba przyszla pani do mnie z jakas prosba, czyz nie?

– Tak – odparla powoli. – Chcialabym dostac nazwiska i karty wszystkich pacjentow z Williams, z dormitorium na pierwszym pietrze. A jesli to mozliwe, takze plan rozmieszczenia lozek, zebym mogla powiazac nazwiska z diagnozami i miejscem zajmowanym w sypialni.

Doktor Gulptilil kiwnal glowa wciaz sie usmiechajac.

– Chodzi o dormitorium, w ktorym panuje teraz piekielne zamieszanie dzieki pani poprzednim dociekaniom?

– Tak.

– Rozgardiasz, jaki pani juz stworzyla, predko sie nie uspokoi. Jesli dam te informacje, czy obieca mi pani, ze zanim rozpocznie jakiekolwiek dzialania w tej czesci szpitala, najpierw mnie poinformuje?

Lucy zacisnela zeby.

– Dobrze. A zatem, skoro o tym mowa, chcialabym, zeby cala te sale przeszukano.

– Przeszukano? Zamierza pani przetrzasnac nieliczne osobiste rzeczy pacjentow?

– Owszem. Musze odszukac wazne dowody rzeczowe, a jestem przekonana, ze czesc z nich znajduje sie wlasnie w tamtym dormitorium, dlatego potrzebuje pana pozwolenia na przeszukanie.

– Dowody rzeczowe? Na jakich podstawach opiera pani to przekonanie?

Lucy sie zawahala.

– Uzyskalam informacje z wiarygodnego zrodla, ze jeden z tamtejszych pacjentow posiadal zakrwawiona koszule. Rodzaj ran Krotkiej Blond pozwala wnosic, ze ten, kto popelnil zbrodnie, mialby ubranie wymazane jej krwia.

– Hm, to brzmi sensownie. Ale czy policja nie znalazla zakrwawionych ubran na Chudym, kiedy go aresztowano?

– Jestem zdania, ze te niewielka ilosc przeniosla na niego inna osoba.

Doktor Gulptilil sie usmiechnal.

– Ach, oczywiscie. – Westchnal. – Nasz wspolczesny Kuba Rozpruwacz. Zbrodniczy geniusz, nie, prosze wybaczyc, to zle okreslenie. Mistrz zbrodni. W samym srodku naszego szpitala. Coz, malo prawdopodobne, ale pozwalam pani kontynuowac sledztwo. A ta zakrwawiona koszula… moge ja zobaczyc?

– Niestety, nie mam jej.

Gulptilil kiwnal glowa.

– Nie wiedziec czemu, panno Jones, spodziewalem sie tej odpowiedzi. Dobrze. Ale czy moje pozwolenie na to przeszukanie nie stworzyloby problemow prawnych, gdyby cos znaleziono?

– Nie. To szpital stanowy, macie panstwo prawo go przeszukiwac w celu wykrycia jakichkolwiek niedozwolonych substancji albo przedmiotow. Ja prosze tylko o zrobienie tego w mojej obecnosci.

Gulptilil przez chwile kolysal sie w fotelu.

– A wiec nagle doszla pani do wniosku, ze ja i moj personel mozemy sie jednak przydac?

– Nie jestem pewna, czy rozumiem, co chce pan przez to powiedziec – sklamala Lucy.

Gulptilil najwyrazniej wyczul falsz, poniewaz westchnal znaczaco.

– Ach, panno Jones, bardzo mnie smuci pani brak zaufania do naszego personelu. Mimo to kaze urzadzic przeszukanie, chocby po to, by wyperswadowac pani to szalenstwo. Nazwiska i rozklad lozek w Williams tez dam. A potem, byc moze, bedziemy mogli podsumowac pani pobyt tutaj.

Lucy przypomniala sobie, o co prosil Francis.

– Jeszcze jedno – powiedziala. – Czy moglabym dostac liste pacjentow, ktorzy maja w tym tygodniu stanac przed komisja zwolnien? Jesli to nie klopot…

Doktor spojrzal z ukosa.

– Tak. Jako czesc mojego wkladu we wspieranie pani dochodzenia, kaze mojej sekretarce dostarczyc pani te dokumenty. – Gulptilil umial bez trudu sprawic, ze klamstwo brzmialo jak prawda, co Lucy Jones uwazala za niepokojaca zdolnosc. – Chociaz nie pojmuje, co nasze regularne posiedzenia komisji zwolnien moga miec wspolnego z pani dochodzeniem. Bylaby pani sklonna uchylic dla mnie rabka tej tajemnicy?

– Wolalabym nie, jeszcze nie w tej chwili.

– Pani odpowiedz mnie nie zaskakuje – skomentowal sztywno doktor. – Mimo to sporzadze dla pani te liste.

Kiwnela glowa.

– Dziekuje. – Wstala do wyjscia. Gulptilil podniosl reke.

– Ale musze pania o cos prosic, panno Jones.

– Tak, doktorze?

– Prosze zadzwonic do swojego przelozonego. Do tego pana, z ktorym nie tak dawno ucialem sobie przyjemna pogawedke. Powiedzialbym, ze teraz jest dobra chwila, zeby wykonac ten telefon. Pani pozwoli.

Odwrocil stojacy na jego biurku telefon tak, zeby mogla wykrecic numer. Nie udawal nawet, ze zamierza wyjsc.

Lucy wciaz dzwonily w uszach upomnienia szefa. „Strata czasu” i „dreptanie w miejscu” byly najlzejszymi z jego zarzutow. Z najwiekszym naciskiem powiedzial „Pokaz mi szybko postepy albo wracaj natychmiast”. Wysluchala gniewnej litanii o rosnacych na jej biurku stosach spraw wymagajacych szybkiego zalatwienia. Probowala wyjasnic, ze w szpitalu psychiatrycznym trudno prowadzic zwyczajne sledztwo, a panujaca tu atmosfera nie sprzyja wyprobowanym i sprawdzonym technikom, ale nie interesowalo go wysluchiwanie wymowek. „Znajdz cos w ciagu kilku dni albo konczymy zabawe”. To byla ostatnia rzecz, jaka wykrzyczal. Lucy zastanawiala sie, na ile jej szefa zatrula poprzednia rozmowa z Gulptililem, ale to nie mialo tak naprawde znaczenia. Szef byl glosnym, zawzietym i porywczym bostonskim Irlandczykiem. Kiedy przekonalo sie go, ze nalezy cos zrobic, poswiecal sie temu bez reszty, dzieki czemu wlasnie jego nieodmiennie wybierano na stanowisko prokuratora generalnego. Byl jednak rownie szybki do porzucania sledztw, kiedy tylko konczyl mu sie dosc waski margines tolerancji na niepowodzenia, co, pomyslala Lucy, okazywalo sie pewnie przydatne z politycznego punktu widzenia, ale jej nie pomagalo.

Poza tym musiala przyznac, ze nie miala postepow wyraznych i oczywistych dla polityka. Nie mogla nawet udowodnic zwiazku miedzy sprawami, nie liczac podobienstwa sposobu popelnienia morderstwa. Nic, tylko oszalec, pomyslala. Bylo dla niej jasne, ze morderca Krotkiej Blond, aniol, ktory sterroryzowal Francisa, i zabojca dwoch kobiet w jej rejonie, to jedna i ta sama osoba. I ze jest tutaj, bardzo blisko, i kpi sobie z pani prokurator.

Smierc Tancerza byla jego dzielem. Lucy o tym wiedziala. Wszystko skladalo sie w logiczna calosc.

A jednoczesnie nie mialo sensu. Aresztowania i akty oskarzenia nie opieraja sie na tym, co sie wie, tylko na tym, co mozna udowodnic, a jak dotad Lucy nie mogla udowodnic niczego.

Na razie aniol pozostawal nietykalny.

Pograzona w rozmyslaniach wracala do budynku Amherst. We wczesno-wieczornym powietrzu pojawil sie juz chlod, a po terenie szpitala niosly sie echem zagubione, samotne krzyki. Lucy nie zdawala sobie sprawy, ze cierpienie, ktore ze soba niosly te zalosne wolania, zacieralo sie w nadchodzacym chlodzie nocy. Gdyby nie byla tak zaprzatnieta analiza swojej trudnej sytuacji, pewnie by zauwazyla, ze odglosy, ktore bardzo ja niepokoily, kiedy przybyla do Western State, teraz wniknely w nia do tego stopnia, ze sama zaczynala stawac sie nieodlaczna czescia szpitala, zaledwie dodatkiem do szalenstwa.

Peter podniosl wzrok i uswiadomil sobie, ze cos sie nie zgadza, chociaz nie umial powiedziec co. Na tym

Вы читаете Opowiesc Szalenca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату