centrum miasta. Mial wilgotne wlosy po niedawnym prysznicu, czul sie zaspokojony i zrelaksowany, nie wiedzial, dokad sie uda, i mial w kieszeni bardzo cienki zwitek banknotow.
Atak terrorystow z jedenastego wrzesnia 2001 roku zmienil zycie Reachera na dwa bardzo przyziemne sposoby. Po pierwsze, oprocz skladanej szczoteczki do zebow nosil teraz przy sobie paszport. W nowych czasach wiele spraw, np. podrozowanie, wymagalo posiadania dokumentu tozsamosci ze zdjeciem. Reacher byl wloczega, nie pustelnikiem – czlowiekiem niespokojnym, chociaz bez zaburzen, wiec z wdziekiem przystosowal sie do zmienionych warunkow.
Po drugie, zmienil sposob kontaktowania sie z bankami. Po opuszczeniu armii przez wiele lat dzwonil do swojego banku w Wirginii i prosil, aby za posrednictwem Western Union przelac mu elektronicznie pieniadze do miejsca, w ktorym sie akurat znajdowal. Obecne ograniczenia majace na celu utrudnienie finansowania dzialalnosci terrorystycznej powaznie zawezily pole dzialania bankowosci telefonicznej. Reacher musial sie poslugiwac karta bankomatowa. Nosil ja w swoim paszporcie i mial PIN o numerze 8197. Chociaz uwazal sie za czlowieka o nielicznych talentach, posiadl kilka umiejetnosci zwiazanych ze swoimi cechami fizycznymi – nieprzecietnym wzrostem i sila. Wsrod nich byla umiejetnosc podania dokladnego czasu bez spogladania na zegarek oraz specyficzne zdolnosci arytmetyczne. Stad PIN 8197. Reacher lubil liczbe 97, poniewaz byla najwieksza dwucyfrowa liczba pierwsza, a liczba 81 byla jedyna z mnostwa liczb, ktorej pierwiastek kwadratowy byl jednoczesnie suma tworzacych ja cyfr. Pierwiastek kwadratowy z 81 to 9, czyli dokladnie tyle co suma 8 i 1. Zadna z pozostalych liczb w kosmosie nie odznaczala sie rownie cudowna symetria. Byla doskonala.
Zdolnosci arytmetyczne Reachera w polaczeniu z wrodzonym cynicznym stosunkiem do instytucji finansowych kazaly mu zawsze sprawdzac saldo, gdy podejmowal gotowke. Nigdy nie zapominal o odjeciu prowizji za wyplacenie pieniedzy w bankomacie i co kwartal powiekszal saldo o smiesznie niskie odsetki naliczone przez bank. Mimo podejrzen nigdy tez nie zostal okantowany. Za kazdym razem saldo bylo dokladnie takie, jak przewidywal. Bank nigdy go nie zaskoczyl ani nie wprawil w konsternacje.
Az do tego ranka w Portland, kiedy poczul sie zaskoczony, choc nie skonsternowany. Okazalo sie, ze jego saldo jest o ponad tysiac dolarow wieksze.
Dokladnie o tysiac trzydziesci dolarow, wedle pobieznej kalkulacji Reachera. Oczywisty blad. Popelniony przez bank. Pieniadze zaksiegowano na niewlasciwym rachunku. Pomylka zostanie naprawiona. Oczywiscie nie zatrzymalby tych pieniedzy. Byl optymista, a nie glupcem. Wcisnal inny przycisk, aby otrzymac skrocony wykaz operacji bankowych na jego rachunku. Maszyna wyplula maly skrawek papieru, na ktorym szarym atramentem wydrukowano piec ostatnich transakcji. Trzy pobrania gotowki z bankomatu, ktore doskonale pamietal. Jedno obciazenie odsetkami bankowymi oraz przelew w kwocie jednego tysiaca trzydziestu dolarow dokonany trzy dni temu. Wszystko jasne. Pasek papieru byl zbyt waski, aby zmiescily sie na nim kolumny debet i kredyt, wiec kwota depozytu zostala umieszczona w nawiasie, co oznaczalo zasilenie rachunku. (1030).
Jeden tysiac trzydziesci dolarow.
1030.
Sama liczba nie byla szczegolnie interesujaca, mimo to Reacher przypatrywal sie jej przez minute. Oczywiscie nie byla to liczba pierwsza. Zadna liczba parzysta wieksza niz dwa nie mogla byc liczba pierwsza. Jej pierwiastek kwadratowy? Odrobine wiekszy niz 32. Pierwiastek szescienny? Nieco mniejszy niz 10,1. Dzielniki? Niewiele. Z pewnoscia 5 i 206, oczywiscie 10 i 103 oraz jeszcze bardziej podstawowe, 2 i 515.
No tak, 1030.
Jeden tysiac trzydziesci dolarow. Blad.
Byc moze.
Z drugiej strony kto wie?
Reacher podjal piecdziesiat dolarow i wsunal je do kieszeni, aby miec na drobne wydatki, a nastepnie ruszyl na poszukiwanie telefonu.
Znalazl aparat na dworcu autobusowym. Numer banku znal na pamiec. Dziewiecdziesiat cztery dla wschodniej, dwadziescia cztery dla zachodniej czesci stanu. W Wirginii byla teraz pora lunchu, lecz ktos powinien przeciez tam siedziec.
Rzeczywiscie. Chociaz to nie z ta urzedniczka Reacher rozmawial wczesniej, sprawiala wrazenie kompetentnej. Moze na stanowisku obslugi pracowal jeden z menedzerow, aby zastapic podwladnego podczas przerwy na posilek. Kobieta przedstawila sie, lecz Reacher nie zapamietal jej nazwiska. Nastepnie wyglosila dlugi wyuczony na pamiec monolog, aby poczul sie jak szanowany klient. Wysluchal tej tyrady i poinformowal o przelewie. Byla zdumiona, ze klient dzwoni, aby powiadomic o bledzie, ktory bank popelnil na jego korzysc.
– Moze nie jest to blad – powiedzial Reacher.
– Spodziewal sie pan przelewu? – zapytala.
– Nie.
– Czy osoby trzecie czesto wplacaja pieniadze na panski rachunek?
– Nie.
– A zatem pewnie to blad, nie sadzi pan?
– Chcialbym wiedziec, kto dokonal przelewu.
– Czy moge zapytac dlaczego?
– Zabraloby to zbyt wiele czasu.
– Musze to wiedziec – odparla. – Chodzi o tajemnice bankowa. Gdyby bank bez uzasadnionego powodu powiadomil osobe trzecia o transakcjach klienta, naruszylby wiele zasad i przepisow oraz norm etycznych.
– Ten przelew moze byc przeslaniem – powiedzial Reacher.
– Przeslaniem?
– Z przeszlosci.
– Nie pojmuje.
– Z czasow, gdy pracowalem w zandarmerii wojskowej – poinformowal Reacher. – Komunikaty zandarmerii nadawane przez radio sa szyfrowane. Jesli funkcjonariusz pilnie potrzebuje pomocy kolegi, komunikuje sie z nim za pomoca kodu dziesiec – trzydziesci. Rozumie pani, co mowie.
– Nie, niezupelnie.
– Mysle, ze jesli nie znam osoby, ktora wykonala przelew, mamy do czynienia z bledem na tysiac trzydziesci dolarow. Ale jesli wiem, kto to taki, mozemy miec do czynienia z wolaniem o pomoc.
– W dalszym ciagu nie rozumiem.
– Prosze spojrzec jak zapisano przelew. To moze oznaczac kod radiowy dziesiec-trzydziesci, a nie tysiac trzydziesci dolarow. Niech pani spojrzy na wydruk.
– Czy tamta osoba nie mogla po prostu do pana zadzwonic?
– Nie mam telefonu.
– Wyslac e-mail? Telegram? Zwykly list?
– Nie mam stalego adresu korespondencyjnego.
– W jaki sposob zwykle sie z panem kontaktujemy?
– Nie robicie tego.
– Przelew na panski rachunek bankowy bylby bardzo dziwnym sposobem komunikowania sie.
– Jedynym.
– Na dodatek bardzo trudnym. Tamta osoba musialaby ustalic numer pana rachunku.
– Wlasnie o to chodzi – odpowiedzial Reacher. – Taki czlowiek musialby byc inteligentna i pomyslowa osoba. A jesli inteligentna i pomyslowa osoba prosi o pomoc, musi znajdowac sie w powaznych opalach.
– Ten sposob komunikacji bylby tez bardzo kosztowny. Trzeba by zaplacic ponad tysiac trzydziesci dolarow.
– Dokladnie. Ten czlowiek musialby byc inteligentny, pomyslowy i zrozpaczony.
Na linii zapanowala chwila milczenia.
– Moglby pan sporzadzic liste potencjalnych kandydatow, abym mogla ja zweryfikowac?
– Pracowalem dla wielu inteligentnych ludzi, na ogol bardzo dawno temu. Potrzebowalbym tygodni, aby sporzadzic taka liste, a wowczas mogloby byc za pozno. Na dodatek nie mam telefonu.
Kolejna chwila milczenia, tym razem przerwana przez dzwiek wciskanych klawiszy.