– Szuka go pani, prawda? – zapytal.

– Nie powinnam tego robic – odparla.

– Nie mialbym pretensji, gdyby pani odmowila. Ponownie zapadlo milczenie. Klikanie klawiszy ustalo. Wiedzial, ze ma to nazwisko przed nosem, na ekranie monitora.

– Prosze mi powiedziec – poprosil.

– Nie moge tego zrobic ot tak, po prostu. Bedzie mi pan musial pomoc.

– Jak?

– Prosze o kilka wskazowek, abym nie musiala podawac go w ciemno.- Jakich wskazowek?

– Chodzi o mezczyzne czy kobiete? – zapytala. Reacher usmiechnal sie szeroko. Odpowiedz byla zawarta w pytaniu. Chodzilo o kobiete. Inteligentna, pomyslowa kobiete obdarzona wyobraznia i zdolnoscia lateralnego myslenia. Kobiete wiedzaca o jego slabosci do dodawania i odejmowania.

– Niech zgadne – zaczal. – Przelewu dokonano z Chicago.

– Tak, z rachunku osobistego w banku w Chicago.

– Neagley – odgadl.

– Wlasnie takie nazwisko mam przed oczyma – odpowiedziala urzedniczka. – Frances L. Neagley.

– W takim razie prosze zapomniec o tej rozmowie – rzekl Reacher. – Pomylka banku nie wchodzi w gre.

3

Reacher sluzyl trzynascie lat w armii, w zandarmerii. Znal Frances Neagley od dziesieciu lat i wspolpracowal z nia przez siedem. Byl oficerem. Najpierw podporucznikiem, pozniej porucznikiem, kapitanem, majorem. Nastepnie zostal zdegradowany do stopnia kapitana i ponownie awansowany na majora. Neagley uporczywie odmawiala awansu, jakby nie mogla sie rozstac ze stopniem sierzanta. Nie chciala pojsc do szkoly oficerskiej, a Reacher nigdy nie dowiedzial sie dlaczego. Nie wiedzial o niej wielu rzeczy, oprocz tych, ktore poznal podczas dziesieciu lat znajomosci.

Wiedzial jednak w sumie calkiem sporo. Frances byla inteligentna, zaradna i dokladna. Na dodatek niezwykle twarda. Pozbawiona zahamowan. Nie w dziedzinie zwiazkow miedzyludzkich. Unikala nawiazywania blizszych kontaktow. Byla nieslychanie skryta i stronila od wszelkich form bliskosci fizycznej lub emocjonalnej. W sferze zawodowej. Jesli uznala, ze cos jest sluszne lub konieczne, nikt nie mogl jej powstrzymac. Nic nie moglo jej przeszkodzic – polityka, wzgledy praktyczne ani nawet to, co cywile nazywaja prawem. Kiedys Reacher wciagnal ja do specjalnej grupy sledczej. W dwoch najwazniejszych latach istnienia grupy oddala jej nieocenione uslugi. Wiekszosc ludzi przypisywalo spektakularne sukcesy zespolu przywodztwu Reachera, – lecz to Frances byla ich prawdziwym autorem. Wywierala na nim silne wrazenie. Czasami wrecz go przerazala.

Jesli zwracala sie do niego z prosba o pilna pomoc, nie czynila tego dlatego, ze zgubila kluczyki do samochodu.

Neagley pracowala dla prywatnej agencji ochrony w Chicago. Wiedzial o tym. A przynajmniej pracowala tam cztery lata temu, gdy kontaktowali sie ostatni raz. Opuscila armie rok po nim i podjela prace wspolnie ze znajomym. Jak sadzil, nie w charakterze pracownika, lecz wspolnika.

Siegnal gleboko do kieszeni i wyciagnal kilka cwiercdolarowek. Wcisnal klawisz rozmowy zamiejscowej i poprosil o polaczenie. Podal nazwe firmy, tak jak ja zapamietal. Glos operatorki umilkl i po chwili rozlegl sie nagrany komunikat podajacy numer telefonu. Reacher rozlaczyl sie i wykrecil go. Sluchawke podniosla recepcjonistka. Poprosil o polaczenie z Frances Neagley. Kobieta grzecznie poprosila, aby poczekal. Odniosl wrazenie, ze firma Neagley byla wieksza, niz sadzil. Wyobrazal sobie jedno pomieszczenie, ciemne okno, dwa sfatygowane biurka i szafki wypelnione dokumentami. Spokojny glos sekretarki i dzwiek wciskanych klawiszy telefonu oraz cicha muzyka dolatujaca z oddali sugerowaly znacznie wieksze miejsce. Moze zajmowali dwie kondygnacje jakiegos biurowca, mieli eleganckie biale korytarze, obrazy na scianach i wewnetrzna siec telefoniczna.

Po chwili uslyszal meski glos:

– Tu biuro Frances Neagley.

– Czy jest u siebie? – zapytal Reacher.

– Moge zapytac kto mowi?

– Jack Reacher.

– To dobrze. Dziekuje, ze sie pan z nami skontaktowal.

– Z kim rozmawiam?

– Jestem asystentem pani Neagley.

– Ma asystenta?

– Tak.

– Czy jest u siebie?

– Jest w drodze do Los Angeles. Na pokladzie samolotu, jak sadze.

– Zostawila dla mnie wiadomosc?

– Chcialaby sie z panem jak najszybciej spotkac.

– W Chicago?

– Bedzie w Chicago przez kilka dni. Mysle, ze powinien pan tam pojechac.

– O co chodzi?

– Nie mam pojecia.

– Czy ta sprawa ma zwiazek z praca zawodowa?

– Nie sadze. Zalozylaby teczke. Omowila sprawe z nami. Nie prosilaby o pomoc obcych.

– Nie jestem obcy. Znam ja dluzej niz pan.

– Przepraszam. Nie wiedzialem.

– Gdzie zamierza sie zatrzymac w Los Angeles?

– Tego rowniez nie wiem.

– W jaki sposob mam ja odnalezc?

– Powiedziala, ze bedzie pan wiedzial.

– Co to ma byc? Jakas proba? – zapytal Reacher.

– Powiedziala, ze nie potrzebuje panskiej pomocy, jesli nie potrafi jej pan odnalezc.

– Nic jej nie jest?

– Cos ja trapi. Nie powiedziala mi co.

Reacher odwrocil sie od sciany, nie odrywajac sluchawki od ucha. Metalowy przewod owinal sie wokol klatki piersiowej. Spojrzal na autobusy i tablice odjazdow.

– Z kim jeszcze sie kontaktowala?

– Mam cala liste nazwisk – odparl tamten. – Pan odpowiedzial pierwszy.

– Czy zadzwoni, gdy wyladuje?

– Pewnie tak.

– Prosze jej powiedziec, ze jestem w drodze.

4

Reacher wsiadl do autobusu kursujacego na lotnisko w Portland i kupil bilet w jedna strone na lot United Airlines do Los Angeles. Jako dokumentu tozsamosci uzyl paszportu, regulujac naleznosc karta bankomatowa. Bilet w jedna strone byl koszmarnie drogi. Lot Alaska Airlines bylby tanszy, lecz Reacher nie znosil tych linii. Umieszczali karteczki z biblijnymi cytatami na tacy z posilkiem, co zupelnie odbieralo mu apetyt.

Przejscie przez odprawe bagazowa nie stanowilo problemu. Praktycznie nie mial bagazu podrecznego ani paska, kluczykow, telefonu komorkowego i zegarka. Musial jedynie polozyc drobne na plastikowej tacce, a nastepnie zdjac buty i przejsc przez bramke emitujaca promienie rentgenowskie. Zajelo to w sumie trzydziesci sekund. Teraz mogl ruszyc do wyjscia, umiesciwszy monety w kieszeni, wlozywszy buty na nogi i myslac o Frances

Вы читаете Elita Zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату