— To on mial rogi? — zdziwila sie stara Lozkina.

— On to w przenosni powiedzial — wyjasnil Wasilij Wasiljewicz.

— Ide — powiedzial Pogosjan. — Ide, bo Udalow zamiast kolacja bajkami mnie tu karmi.

Ale Pogosjan nigdzie nie poszedl. Bardzo chcial, zeby go zatrzymywali, mowili, ze to wszystko zarty, ale nikt nie zatrzymywal i niczego takiego nie mowil. Wszyscy wiedzieli, ze wprawdzie Udalow ma bujna wyobraznie i jest czlowiekiem nerwowym, ale brzydzi sie klamstwem, a w dodatku Ksenia, jego malzonka, za mijanie sie z prawda urwalaby mu glowe.

— Ja go pytam — kontynuowal tymczasem Udalow — a on wymachuje swoimi lapkami i powiada: „Skandal, balagan kosmiczny”.

— A duzi sa ci przybysze? — zapytal Wasilij Wasiljewicz.

— Nie, nie bardzo, wzrostu dziesieciolatka — odparl Udalow.

— Tak tez myslalem — powiedzial Wasilij Wasiljewicz. — Gdzie niby mieli urosnac?

— Chcialem przejsc pod szlabanem, a on mnie z poczatku nie puszczal, napis pokazywal i mamrotal, ze przejscie wzbronione. Ja mu na to, ze jestem kierownikiem komunalnego przedsiebiorstwa budowlanego miasta Wielki Guslar, na przedmiesciach ktorego on prowadzi nie znane mi prace remontowe.

— I nie przestraszyles sie?

— Przestraszylem sie pozniej — wyznal Udalow. — Az poczatku wzielo gore oburzenie. Jezdzi tu jeden z drugim spychaczem, nie puszcza, ludzi straszy, a co najwazniejsze, spychacz ma obcej marki. Wowczas ten przybysz troche spuscil z tonu i mowi do mnie: „Bardzo przepraszam, czy nie bylibyscie tak uprzejmi pojsc ze mna, porozmawiac z naszym zwierzchnictwem?” Zona Kaca wychylila sie przez okno az do pasa i omal nie wypadla na podworze.

— I ty poszedles?

— A niby dlaczego nie? Poszedlem. Przelazlem pod szlabanem i ruszylem do zakretu, tam, za wzgorkiem, ujrzalem zadziwiajacy widok. Dopiero wowczas wszystko zrozumialem. Droga na odcinku co najmniej trzydziestu metrow byla calkowicie zniszczona, jakby kto w nia rabnal ogromnym mlotem albo spuscil z gory lawine. Ale ja od razu zrozumialem, o co chodzi, bo troche dalej na zboczu lezal, przechylony na bok, ich latajacy talerzyk.

— A jakie mial znaki rozpoznawcze? — zapytal podejrzliwie Pogosjan.

— Aparat nie mial zadnych znakow rozpoznawczych — odparl Udalow. — Im to nie jest potrzebne. Lezal wiec sobie ten talerzyk, a wokol niego klebil sie tlum przybyszow. Jedni statek naprawiaja, inni krzataja sie na drodze. Sprzet, urzadzenia mechaniczne, maszyny drogowe — az dziw bierze, ile tego wszystkiego moze sie pomiescic w niewielkim talerzyku.

Grubin wyszedl przez okno nogami naprzod i zblizyl sie do stolu.

— Ja ich pytam: „Przymusowe ladowanie?” Na to z tlumu wychodzi do mnie jeden, tez na trzech nogach, i powiada: „Skandaliczne ladowanie. Chuliganskie ladowanie. Powiem uczciwie, ze udzielilem nawigatorowi dwoch surowych nagan, w tym jednej z ostrzezeniem”. Ja na to: „Czemu tak ostro?” A on mi na to odpowiada…

Przy tych slowach Udalow przerwal opowiesc, bowiem poczul, niczym Szeherezada, ze sluchacze sa pod calkowitym urokiem jego historii. Obrocil sie w strone swojego okna i zapytal surowo:

— Ksenia, kiedy kolacja?

Ksenia nie odpowiedziala.

— Zdazysz jeszcze zjesc kolacje — powiedzial Kac. — Najpierw dokoncz swoja bajke.

— Dla kogo bajka, dla kogo prawda — powiedzial Udalow. Nikt sie nie rozesmial.

— Dawaj dalej — powiedzial Wasilij Wasiljewicz. — Robi sie chlodno.

— No wiec pytam — ciagnal Udalow zapalajac papierosa — „Dlaczego tak ostro?” A glowny przybysz odpowiada: „A co mam robic? Postawcie sie — powiada — na nasze miejsce. Przylatujemy na obca planete. Mamy — powiada — kategoryczne polecenie unikania kontaktow i ograniczenia sie jedynie do obserwacji wizualnej. Tubylcze — powiada — cywilizacje, powinny rozwijac sie wedle wlasnych praw”.

— Jakie niby tubylcze cywilizacje? — zapytal Pogosjan.

— My — odparl Grubin za Udalowa.

— My nie jestesmy cywilizacja tubylcza — oburzyl sie Pogosjan. — To obrazliwe slowo! Wychodzi, ze na golasa biegamy, tak? Na golasa?!

— Nie obrazaj sie — powiedzial Grubin. A Udalow tymczasem kontynuowal:

— „Wybieramy — powiada mi glowny przy-przybysz — spokojne miejsce pod niewielkim miasteczkiem…” — Jakie niewielkie miasteczko? — zapytal Pogosjan. — Wielki Guslar to niewielkie miasteczko, tak?

— „Wybieramy niewielkie, spokojne miasteczko, chcemy wyladowac w poblizu, zeby zebrac probki flory i zrobic rozmaite zdjecia. A tu nagle z winy tego niedouczonego nawigatora nastepuje katastrofa!” — I slusznie — powiedziala stara Lozkina. — Slusznie, ze udzielil nawigatorowi surowej nagany z ostrzezeniem. Jesli wypuscili cie w kosmos, to pracuj, a nie dlub w nosie.

— Moze on zobaczyl z gory, jaka piekna jest nasza Ziemia w okolicach Wielkiego Guslaru — powiedziala zona Kaca — i reka mu drgnela?

— A te ich nagany bywaja z zawieszeniem czy bez? — zapytal Wasilij Wasiljewicz.

— Nie wiem, nie pytalem — powiedzial Udalow. — Jesli kogos nie interesuje, to niech sobie idzie do domu i nie przeszkadza. Dyskutuje tu jeden z drugim!

Udalow, znajdujac sie w centrum uwagi, wyraznie zbezczelnial i w jego glosie dawaly sie teraz wyczuc metaliczne nuty. Sluchacze zamilkli.

— Wokol nas krzataja sie roboty, jezdza maszyny, kosmonauci sie spiesza, zeby naprawic szkode, zanim ich hanba dotrze do wiadomosci publicznej mieszkancow Ziemi. Dowodca kiwa helmem, wzdycha po swojemu i mowi dalej: „A jak sie bedziemy czuli, kiedy galaktyka dowie sie, ze nasz statek zniszczyl droge na Ziemi w okolicach Wielkiego Guslaru? A mozecie sobie wyobrazic, jak sie beda z nas smiac bezczelne Akaryle z planety Cuk? Jak obrzydliwe Tumsy beda miauczec w ataku ironii? Jak beda krecic wszystkimi swoimi glowami madrzy Ikikowie? Wstyd na caly kosmos…” — Nie, oni pewnie nie zawieszaja swoich surowych nagan — powiedzial Wasilij Wasiljewicz.

— I jakzes ty, Korneliuszu, potrafil zapamietac te wszystkie nazwy? — zapytal Grubin.

— Oni wiedzieli, z kim sie na Ziemi spotykac — odpowiedzial z godnoscia Udalow. — „Prosze sobie wyobrazic moj stan” — powiada ten przybysz, a ja, rzecz jasna, wyrazam mu swoje wspolczucie. Wtedy do nas podchodzi jeszcze jeden w pasiastym kombinezonie, czarniawy i zezowaty w trzy strony. Zaczyna tam cos po swojemu gadac. Ja na razie rozgladam sie na boki i dochodze do wniosku, ze remont talerzyka i naprawa drogi zajmie im caly dzien, a moze jeszcze i kawalek nocy. Nawet z ich sprzetem. „Nie wiem, czy sie nie myle — glowny przybysz przechodzi tymczasem na rosyjski. — Mam jednak nadzieje, ze dobry los zeslal nam rozumnego i dobrego tubylca”.

— Powiedzial: tubylca? — zapytal Pogosjan.

— Tak wlasnie powiedzial.

— Ja bym mu odpowiedzial — warknal Pogosjan. — Dalbym mu za swoje. Przeciez nie byles na golasa!

— Nie na golasa, tylko w marynarce — rzekl Udalow. — Ale ja o tym nie myslalem. Oai ze mna rozmawiali jak z bratem w rozumie. Po co bez potrzeby komplikowac stosunki miedzyplanetarne?

— Slusznie — zgodzil sie Wasilij Wasiljewicz — inaczej oni by ci udzielili takiej nagany, ze wiecej bysmy cie nie zobaczyli.

— Oj — powiedziala zona Kaca. — Jakie niebezpieczenstwo!

— Zadnego niebezpieczenstwa — uspokoil ja Udalow. — Ja im od razu odpowiedzialem: Jesli maja jakas prosbe albo zlecenie, ludzie Ziemi i Wielkiego Guslaru w mojej osobie gotowi sa natychmiast pospieszyc z pomoca.

— Zuch! — powiedzial Wasilij Wasiljewicz. — Po naszemu im odpowiedziales.

— I wtedy on mi powiada, ze ma prosbe. Droge to oni naprawia, ze sladu nie bedzie, talerzyk zabiera na orbite wokolziemska. Ale nie maja bialej farby.

— Czego?

— Bialej farby. Olejnej. Slupki na poboczu drogi wszystkie powywracali, na proszek rozbili. A slupki powinny byc pomalowane na bialo w celu unikniecia awarii pojazdow mechanicznych. No to mnie prosza: przynies, drogi bracie w rozumie, przynies nam puszke farby. Po krolewsku ci sie odwdzieczymy. Odpowiadam im, ze nie potrzebuje zadnej nagrody, ze zawsze gotow jestem pomoc. Oni mi na to, ze galaktyka nigdy nie zapomni o mojej skromnej przysludze. Polecialem wiec z powrotem do miasta…

Sluchacze siedzieli z minute w milczeniu, zastanawiajac sie, czy to juz koniec opowiesci, czy tez Udalow

Вы читаете Ludzie jak ludzie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату