– Prosze jej powiedziec, ze byt tu Jack Reacher. I ze bede sie krecil w poblizu.
Kobieta kiwnela glowa.
– Na pewno sie wzruszy.
REACHER wrocil szosa, przy ktorej staly motele, do strefy, gdzie ceny spadaly ponizej trzydziestu dolarow. Wybral jeden z nich, obudzil recepcjoniste i wynajal pokoj na koncu budynku. Lozko sie zapadalo, powietrze bylo stechle, ale mozna tu bylo przekimac. Zolnierz potrafi spac w kazdych wlasciwie warunkach.
Obudzil sie o siodmej, wzial prysznic i poszedl do cukierni. Zjadl dwa wielkie paczki i wypil trzy kawy. Potem zajal sie szukaniem nowych ubran. Odkad skonczyl sie jego przelotny flirt z domem, wrocil do swojego ulubionego systemu: kupowal tanie ciuchy, ktore potem wyrzucal zamiast prac. Znalazl sklep, gdzie mieli caly wieszak spodni w jego rozmiarze, dobral do nich koszule khaki. Do tego biala bielizne. Nie bylo tu przymierzalni, ale ekspedient pozwolil mu skorzystac z toalety dla personelu. Przebral sie w nowe ubranie, przelozyl wszystko z kieszeni. Wciaz mial osiem lusek z pistoletu Carmen, ktore podzwanialy jak drobniaki. Zwazyl je w dloni i wrzucil do kieszeni nowych spodni.
Zwinal stare ubranie w klebek i wsadzil do kubla na smieci stojacego w toalecie. Udal sie prosto do kasy, gdzie zaplacil trzydziesci dolarow gotowka.
Poczekal na chodniku do osmej, opierajac sie o sciane pod markiza. Potem wyruszyl na poszukiwanie adwokata.
Skrecil w lewo na skrzyzowaniu w centrum Pecos i wszedl w zaulek, gdzie w starym pomieszczeniu sklepowym miescily sie biura poreczycieli i kancelarie adwokackie, dokladnie tak, jak mowila strazniczka z aresztu. W kancelariach adwokackich staly rzedem biurka tuz przy sklepowych wystawach, przed nimi krzesla dla klientow, w glebi zas byly poczekalnie. Minela zaledwie osma dwadziescia, a wszedzie panowal nieopisany ruch. Klientami byli wylacznie Latynosi, podobnie jak niektorzy adwokaci, w sumie jednak byl to kosmopolityczny tygiel. Mezczyzni, kobiety, mlodzi, starzy, ruchliwi, malomowni. Laczylo ich jednak to, ze wszyscy byli udreczeni do granic mozliwosci.
Wybral jedyne biuro, gdzie przed adwokatem stalo puste krzeslo. Siedziala za nim mloda biala kobieta, moze dwudziestopiecioletnia, z gestymi ciemnymi wlosami, przycietymi krotko. Zamiast bluzki miala na sobie biala krotka koszulke, na oparciu fotela wisiala skorzana kurtka. Bliska lez, rozmawiala przez telefon.
Podszedl do jej biurka i usiadl. Spojrzala na niego, ale nie przerwala rozmowy. Miala ciemne oczy i bielutkie zeby. Mowila powoli po hiszpansku z akcentem ze Wschodniego Wybrzeza, na tyle wolno, ze wszystko rozumial. Mowila: „To prawda, wygralismy, ale on nie zaplaci. Najzwyczajniej odmowil”. Reacher obserwowal jej twarz. Byla przybita i zaklopotana, mrugala szybko dla powstrzymania gorzkich lez frustracji. Powiedziala:
Spojrzala przed siebie, zacisnela oczy i zaczela gleboko oddychac przez nos, wdech, wydech, wdech, wydech. Otworzyla oczy, wrzucila akta do szuflady i spojrzala na Reachera.
– Klopoty? – spytal.
Wzruszyla ramionami, jednoczesnie kiwajac glowa.
– Wygranie sprawy to tylko polowa bitwy – powiedziala. – Czasem znacznie mniej niz polowa.
– Co sie stalo? Jakis gosc nie chce placic?
Znow kiwnela glowa.
– Pijany ranczer wjechal na ciezarowke mojego klienta. Ranny zostal moj klient, jego zona oraz dwojka ich dzieci. Stalo sie to podczas zbiorow, nie mogli pracowac na roli, wiec cale plony diabli wzieli. Slodka papryka. Uschla na polu. Zaskarzylismy tego pirata drogowego i za sadzono nam dwadziescia tysiecy dolarow, ale facet nie chce placic. Uparl sie, ze nam nie zaplaci. Bierze na przetrzymanie. Zamierza wziac ich glodem, zeby wrocili do Meksyku.
– Nie byli ubezpieczeni?
– Za wysoka skladka. Moglismy tylko wystapic bezposrednio przeciwko ranczerowi.
– Cholerny pech – przyznal Reacher.
– Niewiarygodny – westchnela. – Doprawdy trudno uwierzyc, przez co musza przechodzic ci ludzie. Patrol graniczny zastrzelil im najstarszego syna.
– Naprawde?
Kiwnela glowa.
– Dwanascie lat temu. Byli wowczas nielegalnymi imigrantami. Szli noca na polnoc, patrol gonil ich, w koncu zastrzelili najstarszego syna. Rodzina pochowala go i ruszyla w dalsza droge.
– Nic sie nie dalo zrobic?
– Zartuje pan? Nielegalnie przekroczyli granice. Nie mieli zadnych praw. To nie pierwszy taki przypadek. Teraz w koncu sie tu osiedlili, otrzymali obywatelstwo w ramach amnestii dla nielegalnych imigrantow, staramy sie, by zaufali prawu, a tu nagle spotyka ich cos takiego. Ale zmienmy temat, co pana do mnie sprowadza?
– Nie chodzi o mnie – rzekl Reacher – tylko o moja znajoma.
– Potrzebuje adwokata?
– Zeszlej nocy strzelala do swojego meza. Bil ja.
– Zabila go?
Reacher kiwnal glowa.
– Na amen.
Wziela zolty notes.
– Jak sie pan nazywa? – spytala.
– Reacher. A pani?
– Alice. Alice Amanda Aaron.
– Powinna pani otworzyc wlasna kancelarie. Bylaby pani na pierwszym miejscu w ksiazce telefonicznej firm.
Usmiechnela sie nieznacznie.
– Kiedys otworze – powiedziala. – To piecioletni uklad z moim wlasnym sumieniem.
– Spelnienie powinnosci?
– Pokuta. Albo zadoscuczynienie. Za to, ze los sie do mnie usmiechnal, ze uczeszczalam do Harvardu, ze pochodze z rodziny, dla ktorej dwadziescia tysiecy dolarow to przecietny czynsz za lokal firmowy na Park Avenue, a nie sprawa zycia i smierci podczas teksanskiej zimy
– Jest pani w czepku urodzona, Alice.
– Prosze opowiedziec mi o swojej znajomej.
– Nazywa sie Carmen Greer, jej mezem byl Slup Greer. Nie bil jej przez ostatnie poltora roku, poniewaz trafil do paki za uchylanie sie od podatkow. Wczoraj wyszedl na wolnosc i wrocil do dawnych obyczajow, wiec go zastrzelila, trudno bedzie znalezc dowody i swiadkow. Nikt nie wiedzial o tym, ze jest bita.
– Obrazenia? – spytala Alice, notujac.
– Dosc ciezkie, ale zawsze tlumaczyla, ze winne sa konie, ze spadala podczas jazdy.
– Ale to pewne, ze maz ja bil?
– Wedlug mnie, tak. Musi wyjsc za kaucja – powiedzial Reacher. – Jeszcze dzisiaj.
– Za kaucja?
– Alice wytrzeszczyla oczy.
– Dzisiaj? Mowy nie ma.
– Ale ona ma przeciez dziecko. Mala dziewczynke o imieniu Ellie, szesciu i polletnia…
– To bez znaczenia – odrzekla. – Wszyscy maja dzieci. W takiej sprawie sa tylko dwa sposoby na uzyskanie kaucji. Po pierwsze, mozemy przeprowadzic cala rozprawe podczas przesluchania w sprawie kaucji. Ale nie jestesmy na to gotowi. W tych okolicznosciach przygotowanie materialow zajmie wiele miesiecy.
– Niby w jakich okolicznosciach?
– Jej slowo przeciwko reputacji zmarlego. Jesli nie istnieja swiadkowie, bedziemy musieli przeanalizowac w sadzie akta jej choroby i udowodnic, ze obrazenia nie zostaly spowodowane upadkami z konia. Ona oczywiscie nie ma pieniedzy, w przeciwnym razie nie przyszedlby pan do mnie, bedziemy, wiec musieli poszukac bieglych, ktorzy zgodza sie stanac przed sadem bez honorarium. Nie znajdzie sie takich od reki.
– Wiec, co sie da zrobic od reki?