wygladzie Japonczyka. Tanayama byl jak zwykle maly i pokrecony, i trudno bylo wyobrazic sobie, co jeszcze moze ulec zmianie w jego postawie. Nie zmienila sie takze ostrosc jego spojrzenia ani ponury grymas na ustach. Niewykluczone, ze mial na sobie to samo ubranie, ktore nosil przed trzema laty. Nie wypadalo pytac.
Powital go ten sam ostry, zgrzytliwy glos, jednak zaskoczyl go ton: wydawalo sie to nieprawdopodobne, ale w swietle ostatnich wydarzen astronomicznych, Tanayama mial zamiar udzielic mu pochwaly.
— Fisher, dobrze sie spisales. Chce, zebys uslyszal to ode mnie — powiedzial Tanayama swoim dziwnym, mimo to milym dla ucha planetarnym angielskim.
Fisher stojac przed dyrektorem (nie poproszono go, by usiadl) usilowal powstrzymac usmiech zadowolenia.
— Nie moge zorganizowac ci swieta panstwowego z tej okazji — powiedzial Tanayama — ani parady laserowej czy holograficznej procesji. Nie pozwala na to natura naszej pracy. Moge ci tylko pogratulowac.
— To mi wystarczy, dyrektorze — odpowiedzial Fisher. — Dziekuje panu.
Tanayama spogladal na niego swoimi waskimi oczami. W koncu powiedzial:
— Czy to wszystko, co chcesz mi zakomunikowac? Zadnych pytan?
— Przypuszczam, dyrektorze, ze powie mi pan to, co powinienem wiedziec.
— Jestes agentem, zdolnym agentem. Czy znalazles cos dla siebie?
— Nic, dyrektorze. Nie szukam niczego oprocz tego, co przewiduja instrukcje.
Tanayama kiwnal glowa.
— Prawidlowa odpowiedz, lecz mnie interesuja nieprawidlowe odpowiedzi. Na co wpadles?
— Jest pan zadowolony ze mnie, dyrektorze. Tlumacze to sobie w ten sposob, ze byc moze udalo mi sie dostarczyc jakies pozyteczne dla pana informacje.
— Pozyteczne pod jakim wzgledem?
— Sadze, ze nie ma nic bardziej pozytecznego dla pana, niz technologia hiperwspomagania.
Tanayama otworzyl usta i powiedzial cicho „Ah-h-h.”
— I co dalej? Zakladajac, ze jest tak jak mowisz, co mamy robic dalej?
— Poleciec do Sasiedniej Gwiazdy. Odnalezc Rotora.
— I nic poza tym? To wszystko, co mamy zrobic? Nie patrzysz dalej w przyszlosc?
W tym momencie Fisher postanowil zagrac va banque. Kolejna okazja moze sie nie zdarzyc.
— Jest jeszcze cos. Kiedy pierwszy ziemski statek opusci Uklad Sloneczny, za pomoca hiperwspomagania, ja bede na jego pokladzie.
Zanim jeszcze dokonczyl to zdanie, wiedzial, ze przegral — a przynajmniej nie dane bylo mu wygrac. Twarz Tanayamy pociemniala.
— Siadaj! — wypowiedziane to bylo ostrym, rozkazujacym tonem.
Fisher uslyszal dzwiek zblizajacego sie krzesla, ktorego prymitywny skomputeryzowany silnik zareagowal na slowa Tanayamy.
Usiadl, nie sprawdziwszy nawet, czy krzeslo rzeczywiscie stoi za nim. Nie chcial obrazic Tanayamy niepotrzebnym gestem, a przynajmniej nie w tej chwili.
— Dlaczego chcesz byc na pokladzie statku? — zapytal dyrektor. Fisher z trudem panowal nad swoim glosem.
— Mam zone na Rotorze.
— Zone, ktora opusciles przed piecioma laty. Sadzisz, ze powita cie z otwartymi ramionami?
— Mam takze dziecko, dyrektorze.
— Dziewczynke, ktora miala rok, gdy odjechales. Czy myslisz, ze ona pamieta o ojcu? Ze ty w ogole ja obchodzisz?
Fisher milczal. Sam wielokrotnie zadawal sobie te pytania. Tanayama odczekal jeszcze chwile, a pozniej dodal:
— Nie bedzie lotu na Sasiednia Gwiazde. Nie bedzie statku, ktory moglby cie zabrac. Fisher ponownie powstrzymal grymas zaskoczenia.
— Prosze o wybaczenie, dyrektorze. Nie powiedzial pan, ze mamy hiperwspomaganie. Powiedzial pan „Zakladajac, ze jest tak jak mowisz…” Powinienem byl zwrocic uwage na dobor slow.
— Tak, powinienes byl. Zawsze nalezy to robic. Niemniej jednak, mamy hiperwspomaganie. Mozemy poruszac sie w przestrzeni tak jak zrobil to Rotor. A przynajmniej bedziemy mogli, gdy zbudujemy statek o odpowiedniej konstrukcji i w pelni sprawny, co zajmie nam jakies rok lub dwa. A co potem? Czy powaznie sugerujesz lot ku Sasiedniej Gwiezdzie?
— Jest to jakas opcja, dyrektorze — powiedzial ostroznie Fisher.
— Calkowicie nieprzydatna. Mysl, czlowieku! Sasiednia Gwiazda znajduje sie w odleglosci ponad dwoch lat swietlnych. Bez wzgledu na to, jak zrecznie uda sie posluzyc hiperwspomaganiem. lot zajmie nam wiecej niz dwa lata. Nasi teoretycy przewiduja, tez pomimo tego, iz hiperwspomaganie pozwala statkowi na osiaganie szybkosci wiekszej od szybkosci swiatla przez krotkie okresy czasu — im wieksza szybkosc, tym krotszy okres — to rezultat koncowy jest taki, ze statek nie osiagnie zadnego punktu w przestrzeni szybciej, niz zrobilby to promien swietlny, gdyby statek i promien wyruszyly z tego samego punktu poczatkowego.
— Jesli tak jest…
— Jesli tak jest, to oznacza to, ze musialbys przebywac na malej powierzchni z tymi samymi ludzmi przez ponad dwa lata. Czy sadzisz, ze wytrzymalbys? Wiesz doskonale, ze male statki nigdy nie podrozowaly daleko. My zas potrzebujemy Osiedla — struktury wystarczajaco duzej, by zapewnic rozsadne srodowisko da pasazerow, jak Rotor. Ile czasu zajmie nam budowa Osiedla?
— Trudno mi powiedziec, dyrektorze.
— Dziesiec lat? Zakladajac, ze wszystko pojdzie zgodnie z planem i nie zdarza sie zadne opoznienia czy nieszczescia. Pamietaj, ze nie budowalismy Osiedli od ponad stu lat. Wszystkie nowe Osiedla zostaly skonstruowane przez inne Osiedla. Jesli nagle rozpoczniemy prace konstrukcyjne, zwrocimy na siebie uwage wszystkich istniejacych juz Osiedli, a tego chcemy uniknac. I wreszcie, gdy zbudujemy juz nasze Osiedle, wyposazymy je w hiperwspomaganie i wyslemy w ponad dwuletnia podroz ku Sasiedniej Gwiezdzie, co stanie sie po przylocie na miejsce? Nasze Osiedle bedzie latwym celem do zniszczenia, jesli Rotor ma statki wojenne, a z pewnoscia bedzie mial. Rotor bedzie mial wiecej statkow wojennych niz nasze podrozujace Osiedle. Oni sa juz na miejscu od trzech lat i beda tam jeszcze dwanascie zanim my sie dostaniemy. Gdy tylko nas zobacza, rozwala Osiedle w drobny pyl.
— W takim razie, dyrektorze…
— Koniec zgadywania, agencie Fisher. W takim razie musimy dysponowac rzeczywistym nosnikiem hiperprzestrzennym, ktory zapewni nam przenoszenie sie na dowolna odleglosc w dowolnie krotkim okresie czasu.
— Prosze o wybaczenie, dyrektorze, ale czy to jest mozliwe? Nawet w teorii?
— Nie nasza rola jest decydowanie o tym. Potrzebujemy naukowcow, ktorzy zajma sie ta sprawa, a niestety nie mamy ich. Juz od ponad stu lat najwieksze umysly ziemskie przenosza sie do Osiedli. Musimy zawrocic ten odplyw. Dokonamy inwazji Osiedli — oczywiscie nie doslownie — i przekonamy najlepszych fizykow i inzynierow, by wrocili na Ziemie. Mozemy im wiele zaoferowac, ale trzeba to zrobic ostroznie. Nie mozemy dzialac zbyt otwarcie, rozumiesz, bo inne Osiedla moga nas uprzedzic. Tak. a teraz…
Przerwal i przyjrzal sie uwaznie Fisherowi. Fisher poruszyl sie niespokojnie i powiedzial:
— Tak. dyrektorze?
— Mam na oku pewnego fizyka, T. A. Wendel. Mowia mi, ze to najlepszy hiperspecjalista w calym Ukladzie Slonecznym…
— Hiperspecjalisci odkryli na Rotorze hiperwspomaganie — Fisher nie mogl powstrzymac sie przed nadaniem swojemu glosowi pewnej oschlosci.
Tanayama zignorowal to.
— Odkrycia dokonywane sa dzieki szczesliwym zbiegom okolicznosci — powiedzial. — Mniej zdolni moga wyrwac sie do przodu, podczas gdy geniusze ciagle badaja podstawy. Czesto zdarzalo sie tak w historii. Poza tym, jak sie w koncu okazalo. Rotor dysponowal jedynie hiperwspomaganiem, napedem dajacym szybkosc swiatla. A ja chce miec naped przewyzszajacy szybkosc swiatla, znacznie przewyzszajacy szybkosc swiatla. I chce Wendel.
— Chce pan, zebym go sprowadzil?
— Ja. To kobieta. Tessa Anita Wendel z Adelii.