zamiary. Posuwa sie tajemnymi szlakami ciagnac innych, nieswiadomych za soba — daje mu to poczucie wladzy.

— Moze masz racje. Trzymal w sekrecie odkrycie Nemezis, wymusil na mnie dochowanie tajemnicy.

— Ma wiele sekretow, wiecej niz moze nam sie wydawac. I oto pojawia sie Marlena, przed ktora nie mozna ukryc prawdziwych motywow i mysli. Nikt tego nie lubi, a juz najmniej Pitt. Postanawia wiec wyslac ja tutaj i ciebie razem z nia, poniewaz nie moze wyslac jej samej.

— W porzadku. I co z tego?

— Nie sadzisz chyba, ze Pitt pragnie jej powrotu? Kiedykolwiek?

— To paranoja, Sieverze. Nie twierdzisz chyba, ze Pitt ma zamiar skazywac ja na wieczne zeslanie.

— W pewien sposob tak. Widzisz Eugenio, nie znasz poczatku historii Kopuly tak jak ja czy Pitt i niewiele osob poza nami. Wiesz, ze Pitt lubuje sie w tajemnicach — dotyczy to takze Kopuly. Nie wiesz natomiast, dlaczego pozostajemy w Kopule i nie kolonizujemy Erytro.

— Tlumaczyles mi to. Swiatlo…

— Tak brzmi oficjalna wersja, Eugenio. Swiatlo! Do swiatla mozna sie przyzwyczaic. A pomysl, co jeszcze mamy: swiat o normalnej grawitacji, nadajaca sie do oddychania atmosfere, przyjemne temperatury, cykle pogodowe podobne do ziemskich, zadnych form zycia oprocz prokariotow, ktore nie sa niebezpieczne. I mimo to nie usilujemy skolonizowac tego swiata, nawet w ograniczony sposob.

— No wiec dlaczego?

— W poczatkowym okresie istnienia Kopuly ludzie swobodnie poruszali sie na zewnatrz. Nie bylo zadnych ograniczen, co do powietrza czy wody.

— Tak?

— I niektorzy z nich zachorowali. Psychicznie. Chronicznie. Nie, nie wpadali w szal, ale… brali rozbrat z rzeczywistoscia. Niektorym z czasem sie polepszylo, ale zaden z nich — wedle tego, co wiem — nie wyzdrowial calkowicie. Choroba nie jest zakazna i zajeto sie nimi po cichu na Rotorze.

Eugenia oburzyla sie.

— Sieverze, czy ty to zmyslasz? Nie slyszalam o tym ani slowa!

— Przypominam ci jeszcze raz, ze Pitt lubuje sie w tajemnicach. Nie bylo to nic, o czym musialabys wiedziec. Twoj wydzial nie zajmowal sie tym. Ja natomiast musialem wiedziec, poniewaz przyslano mnie tu po to, abym sie tym zajal. Gdyby mi sie nie powiodlo, musielibysmy na zawsze opuscic Erytro, a wszyscy baliby sie i byliby niezadowoleni.

Po chwili ciszy, Genarr zaczal od nowa:

— Nie powinienem ci tego mowic. Naruszam w pewnym sensie tajemnice sluzbowa. Jednak dla dobra Marleny…

Na twarzy Eugenii pojawila sie gleboka obawa.

— Czy sugerujesz, ze Pitt…

— Sugeruje, ze Pitt mogl liczyc na to, ze u Marteny rozwinie sie symptom tego, co nazywamy „plaga erytroiczna'. Ta choroba nie zabija. Nie wyglada nawet jak zwykla choroba, wprowadza natomiast niezwykly nielad w mozgu, co w przypadku Marteny mogloby oznaczac pozbawienie jej tego nadzwyczajnego daru — a o to chodzi Pittowi.

— To potworne, Sieverze. Niewyobrazalne. Zeby narazac dziecko…

— Nie mowie, ze tak sie stanie, Eugenio. To, ze Pitt tego chce, wcale nie znaczy, ze musi to dostac. Gdy objalem dowodztwo nad Kopula, wprowadzilem drastyczne metody zaradcze. Nie wychodzimy na zewnatrz, a jesli juz, to ubrani w odpowiednie skafandry ochronne. Nie przebywamy na otwartej przestrzeni dluzej niz jest to konieczne.

Ulepszylem takze procesy filtracyjne w samej Kopule. Od tego czasu mielismy tylko dwa przypadki choroby i to dosyc lekkie.

— Lecz co wywoluje te chorobe, Siever? Genarr zasmial sie krotko, urywanie.

— Nie wiemy. I to jest wlasnie najgorsze. Nie mozemy juz bardziej zaostrzyc naszych srodkow ochronnych. Dokladne badania eksperymenty potwierdzily teze, ze ani w powietrzu, ani w wodzie nie ma nic, co mogloby wywolac chorobe. Dotyczy to rowniez gleby — mamy przeciez glebe w Kopule, nie mozemy oddzielic sie od niej.

Mamy takze powietrze i wode — odpowiednio przefiltrowane. A z drugiej strony jest wiele ludzi, ktorzy oddychali zwyklym powietrzem Erytro, pili surowa wode i sa zdrowi, bez zadnych konsekwencji.

— W takim razie to musza byc prokarioty.

— Niemozliwe. Chcac nie chcac wszyscy zjadamy je lub wdychamy. Eksperymentowalismy na zwierzetach. Bez rezultatu. Poza tym gdyby byly to prokarioty plaga musialaby byc zarazliwa, a nie jest. Eksperymentowalismy takze z promieniowaniem Nemezis, lecz ono rowniez jest nieszkodliwe. Co wiecej, kiedys mielismy jeden przypadek — tylko jeden — zachorowania osoby, ktora nigdy nie opuszczala Kopuly. To wszystko jest bardzo tajemnicze.

— Masz jakies teorie?

— Ja? Nie. Jestem po prostu zadowolony, ze udalo nam sie powstrzymac te chorobe. Dopoki jednak nie poznamy przyczyn Plagi, nigdy nie bedziemy miec pewnosci, czy nie zacznie sie ona ponownie. Byla co prawda pewna sugestia…

— Jaka?

— Przedstawil mi ja psycholog, ja zas przekazalem ja dalej Pittowi. Otoz psycholog ten twierdzil, ze ci, ktorzy zachorowali, obdarzeni byli wieksza wyobraznia od tych, ktorzy zachowali zdrowie. Inaczej mowiac, bardziej podatni na chorobe sa ludzie o niezwyklej psychice, bardziej inteligentni, tworczy, nieprzecietni. Psycholog uwazal, ze bez wzgledu na przyczyne choroby, odpornosc wybitnych umyslow jest mniejsza, latwiejsza do przelamania.

— Czy sadzisz, ze mial racje?

— Nie wiem. Problem polega na tym, ze nie ma zadnych innych wyroznikow. Chorowali ludzie obydwu plci — niemal po rowno — bez wzgledu na wiek, wyksztalcenie czy cechy fizyczne. Oczywiscie ofiary Plagi stanowia mala probke tak, ze trudno tutaj mowic o przekonujacej statystyce. Pitt doszedl do wniosku, ze powinnismy trzymac sie teorii psychologa i w ostatnich latach przysyla mi samych nudziarzy, co prawda inteligentnych, ale niezbyt blyskotliwych. Takich jak ja sam. Jestem przykladem calkowitej odpornosci na Plage — zwykly umysl, prawda?

— Przestan Sieverze, nie jestes…

— Z drugiej strony — powiedzial Genarr nie czekajac na koniec protestow Insygny — wydaje mi sie, ze umysl Marleny jest bardzo nieprzecietny.

— O tak — dodala Eugenia — widze, do czego zmierzasz.

— Mozliwe wiec, ze kiedy Pitt przekonal sie o jej uzdolnieniach i zdal sobie sprawe, ze chce leciec na Erytro, olsnila go mysl, ze wyrazajac zgode na jej prosbe moze pozbyc sie kogos, kto od samego poczatku wydal mu sie niebezpieczny.

— W takim razie powinnysmy natychmiast wracac… na Rotora.

— Tak, ale jestem pewien, ze Pitt zabroni wam, przynajmniej na razie. Bedzie nalegal, ze twoje pomiary sa absolutnie niezbedne i musza zostac zakonczone, a nie bedziesz mogla uzyc argumentu Plagi. Jesli tylko wspomnisz o niej, kaze zbadac cie psychiatrom. Proponuje wiec, zebys dokonala tych pomiarow tak szybko jak sie da, a my zajmiemy sie Marlena. Na razie mamy spokoj z Plaga, a sugestia, ze zapadaja na nia niezwykle umysly jest tylko… sugestia i niczym wiecej. Nie ma rzeczywistych powodow do obaw. Mozemy ochronic Marlene i zrobic Pitta w konia, Rozumiesz?

Insygna wpatrywala sie w Genarra nie widzac go, a jej zoladek zamienil sie w mocno scisniety wezel.

Rozdzial 16

HIPERPRZESTRZEN

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×