polowy wspanialymi rzesami. — Pozwol, ze teraz ja zabawie sie w odczytywanie jezyka ciala, Marleno. Widze, ze jestes zdecydowana zostac tutaj za wszelka cene.
— Tak — powiedziala bezbarwnie Marlena. — I spodziewam sie, ze mi pomozesz.
Eugenia Insygna przezuwala w ciszy wlasny gniew. Gdy zaczela mowic, jej glos byl cichy, lecz dobitny.
— On nie moze tego zrobic, Sieverze.
— Oczywiscie, ze moze, Eugenio — odpowiedzial tak samo cicho Genarr. — Jest komisarzem.
— Ale nie jest wladca absolutnym. Mam przeciez jakies prawa obywatelskie i jednym z nich jest wolnosc przemieszczania sie.
— Jesli komisarz wprowadza stan wyjatkowy — powszechny, albo tak jak w twoim przypadku, ograniczony do jednego obywatela — to prawa tego obywatela zostaja zawieszone. Tak przynajmniej stwierdza dekret z roku dwudziestego czwartego.
— Lecz jest to wbrew wszystkim prawom i tradycjom, ktore datuja sie od powstania Rotora.
— Zgadzam sie.
— Zrobie z tego afere, Pitt popamieta mnie…
— Eugenio, prosze. Posluchaj mnie, musisz sie zgodzic. Zostan tutaj, przynajmniej na razie. Bardzo cie o to prosze.
— O czym ty mowisz? Zostanie tutaj oznacza zgode na uwiezienie bez wyroku, bez procesu, bez sadu. Mamy zostac na Erytro dlatego, ze Pittowi spodobalo sie wydac taki „ukaz”…?
— Nie sprzeciwiaj sie, prosze. Tak bedzie lepiej.
— Lepiej? — slowa Insygny byly pelne pogardy.
— Marlena, twoja corka, bardzo tego pragnie. Insygna wygladala na zaskoczona.
— Marlena?
— W zeszlym tygodniu zaproponowala mi, abym pokierowal sprawami w ten sposob, by komisarz polecil wam zostac na Erytro.
Insygna wstala raptownie z krzesla, nie mogac uwierzyc w to. co uslyszala.
— I ty sie zgodziles? Genarr potrzasnal glowa.
— Nie. Posluchaj mnie, Eugenio. Poinformowalem jedynie Pitta, ze twoja praca dobiegla konca i zapytalem go, czy zamierza nakazac wam powrot na Rotora, czy zostawi was tutaj. Moje pytanie bylo absolutnie naturalne, Eugenio. Pokazalem je zreszta Marlenie, zanim je wyslalem i twoja corka byla w pelni usatysfakcjonowana. Powiedziala, cytuje: „Jesli pozostawiasz mu wolny wybor, to zdecyduje sie na zatrzymanie nas tutaj”. I tak wlasnie postapil.
Insygna usiadla.
— Sieverze. stosujesz sie do rad pietnastoletniej dziewczyny?
— Nie sadze, aby Marlena byla zwykla pietnastolatka. Ale dlaczego tak bardzo zalezy ci na powrocie na Rotora?
— Moja praca…
— Nie masz pracy. Nie bedziesz miala pracy, jesli Pitt tego nie zazada. Nawet gdyby pozwolil ci wrocic, z pewnoscia znalazlabys sie na bruku. Tutaj natomiast jest sprzet, ktorego mozesz uzywac, ktorego uzywalas. Przyjechalas tutaj przeciez po to, by zrobic cos, czego nie mozna bylo zrobic na Rotorze.
— Moja praca sie nie liczy! — wykrzyknela troche bez sensu Insygna. — Czy nie rozumiesz, ze ja chce wrocic z tych samych powodow, dla ktorych on chce mnie tu zatrzymac? On chce zniszczyc Marlene. Gdybym wiedziala o tym zanim tu przylecialysmy, gdybym wiedziala o Pladze Erytro, nigdy nie zdecydowalabym sie na pobyt tutaj. Nie wolno mi narazac Marleny.
— Ja rowniez nie mam zamiaru jej narazac — odpowiedzial Genarr. — Oddalbym za nia zycie.
— Lecz zostajac tutaj, ryzykuje.
— Marlena tak nie uwaza.
— Marlena! Marlena! Czy wydaje ci sie, ze ona jest boginia? Co ona moze wiedziec?
— Posluchaj Eugenio. Porozmawiajmy rozsadnie. Gdyby rzeczywiscie istnialo jakies zagrozenie, bylbym pierwszym, ktory wpakowalby was na statek na Rotora. A teraz skup sie i odpowiedz na moje pytanie: Czy Marlena cierpi na megalomanie?
Insygana wstrzasaly dreszcze. Jej gniew narastal.
— Nie wiem, o co ci chodzi.
— Czy Marlena kiedykolwiek przechwalala sie czyms, czy glosila wlasna wielkosc bez wzgledu na smiesznosc takich deklaracji?
— Oczywiscie, ze nie. Jest bardzo rozsadna… Ale dlaczego pytasz? Wiesz, ze nigdy nie deklarowala…
— Niczego bezpodstawnie. Wiem. Nigdy nie przechwalala sie swoim talentem. Wszystko, co wiemy na ten temat, zostalo wymuszone przez okolicznosci.
— Tak, lecz czemu sluza te pytania? Genarr sciszyl glos.
— Czy twierdzila kiedykolwiek, ze posiada olbrzymia intuicje? Czy mowila, ze jest absolutnie przekonana, ze cos, cos konkretnego z pewnoscia sie wydarzy lub nie wydarzy i nie podawala zadnego innego powodu oprocz wlasnej pewnosci?
— Nie, oczywiscie, ze nie. Marlena zawsze zwraca uwage na dowody. Nigdy nie twierdzi niczego bez odpowiednich dowodow.
— A jednak zdarzylo jej sie to przynajmniej raz. Jest przekonana. ze Plaga jej nie tknie. Twierdzi, ze absolutnie w to wierzy. Juz na Rotorze byla pewna, ze nic zlego nie moze spotkac jej na Erytro, a odkad znalazla sie w Kopule, pewnosc ta jeszcze sie nasilila. Jest zdecydowana — absolutnie zdecydowana — aby pozostac tutaj.
Oczy Insygny rozszerzyly sie. Dlon powedrowala w kierunku ust. Z gardla wydobyl sie nieartykulowany jek.
— W takim razie… — chciala cos powiedziec, lecz jej sie nie udalo.
— Tak? — zapytal poruszony Genarr.
— Nie rozumiesz? Ona zachorowala! Jej osobowosc ulega zmianom. Jej umysl jest chory! — Genarra porazila ta mysl, lecz po chwili powiedzial:
— Nie, to niemozliwe. W zadnym z dotychczasowych przypadkow Plagi nie pojawily sie takie symptomy. To nie jest Plaga.
— Ale jej umysl rozni sie od innych. Jej symptomy takze moga byc inne.
— Nie — odpowiedzial z przekonaniem Genarr. — Nie moge w to uwierzyc. Nigdy w to nie uwierze. Jestem przekonany, ze jesli Marlena mowi, ze jest odporna na Plage, to znaczy, ze jest tak naprawde. Jej odpornosc byc moze pozwoli nam rozwiklac zagadke Plagi.
Insygna pobladla.
— Czy to wlasnie dlatego chcesz zatrzymac ja na Erytro, Sieverze? Chcesz, aby stala sie narzedziem w walce z Plaga?
— Nie! Nie mam zamiaru jej wykorzystywac! Jednakze ona pragnie tu zostac i moze stac sie narzedziem bez wzgledu na to, czy tego chcemy, czy nie.
— A ty jej na to pozwolisz tylko dlatego, ze ma taki kaprys? Tylko dlatego, ze w jej glowie narodzil sie ten niewiarygodny pomysl, w ktorym nie dostrzegamy obydwoje za grosz logiki? Naprawde uwazasz, ze powinnismy pozwolic jej zostac tylko dlatego, ze tego pragnie? Czy odwazysz sie powiedziec mi to prosto w twarz?
— Prawde mowiac mam taka ochote — powiedzial z wysilkiem Genarr.
— Wyobrazam sobie, z jaka latwoscia przychodzi ci miec taka ochote. Ona nie jest twoim dzieckiem. Jest moja. Jest moim jedynym…
— Wiem — powiedzial Genarr. — Jest jedyna rzecza, jaka pozostala ci po… Krile. Nie patrz tak na mnie. Wiem, ze nigdy nie pogodzilas sie z ta strata. Rozumiem to, co czujesz.
Ostatnie zdanie wypowiedzial bardzo miekko, delikatnie, tak jak gdyby pragnal poglaskac ja po glowie.
— Mimo wszystko, Eugenio, jesli Marlena naprawde pragnie zbadac Erytro, nic nie jest w stanie jej powstrzymac. A jesli jest absolutnie pewna, ze Plaga nie zaatakuje jej umyslu, byc moze wlasnie to okaze sie najlepsza szczepionka przeciw Pladze. Jej psychiczna trzezwosc i pewnosc moga okazac sie doskonalym mechanizmem immunologicznym.
Insygna podniosla glowe. Jej oczy plonely.
— Mowisz bzdury i nie masz prawa zezwalac na romantyczne zachcianki pietnastoletniego dziecka. Marlena