znalazla sie trojka buntownikow — co jest bardzo powaznym oskarzenie, nawet jesli nie jestesmy osiemnastowiecznym galeonem. Nie dosyc, ze nie polecicie w nastepnej ekspedycji, to wkrotce zapomnicie, jak wyglada wnetrze laboratorium. Pomyslcie juz teraz o znalezieniu sobie pracy, ale dopiero wtedy, gdy opuscicie wiezienie, do ktorego wsadzi was Koropatsky, nie zwazajac na wasz naukowy status. Nie doceniacie gniewu dyrektora!

Przemyslcie to sobie, cala trojka. Do Sasiedniej Gwiazdy czy z powrotem do domu?

Zapadla cisza. Nikt nie chcial odzywac sie pierwszy.

— No i co? — powiedziala ostro Tessa. — Wydaje mi sie, ze Fisher jasno przedstawil sytuacje. Czy nikt nie ma nic do powiedzenia?

— Rzeczywiscie — powiedziala cicho Blankowitz — nie przemyslalam calej sprawy. Powinnismy leciec dalej.

— Ja tez tak mysle — dodal Jarlow.

— A ty, Chao-Li Wu? — zapytala Wendel. Wu wzruszyl ramionami.

— Nie bede przeciwstawial sie reszcie.

— Ciesze sie. Caly incydent zostanie zapomniany. Nikt na Ziemi o niczym sie nie dowie. Ale lepiej nie probujcie tego ponownie: nie chce juz slyszec o zadnych buntach.

Gdy wrocili do kabiny, Fisher powiedzial:

— Chyba nie mialas nic przeciwko temu, ze sie wlaczylem. Obawialem sie twojego wybuchu.

— Nie, wszystko w porzadku. Nigdy nie przyszloby mi do glowy porownanie z Kolumbem, ktore bylo doskonale. Dziekuje, Krile — scisnela mu reke.

Usmiechnal sie lekko.

— Musialem jakos uzasadnic swoja obecnosc na statku.

— Zrobiles cos wiecej. Nie masz pojecia, jak bardzo zdegustowal mnie Wu i to tuz po tym, gdy skonczylam mowic ci, jak bardzo sie ciesze z jego odkrycia i z zaszczytow, ktore przypadna mu w udziale. Czulam sie wspaniale, rozdajac przyszle honory i dzielac sie nimi. Bylam zachwycona wlasna etyka naukowa, w ogole etyka, az tu nagle znajduje sie taki jeden, ktoremu duma nakazuje rozbijanie projektu.

— Wszyscy jestesmy ludzmi, Tesso.

— Wiem. Wiem takze, ze czarne plamy na sumieniu Wu nie zmieniaja istoty jego dokonan i bystrosci umyslu.

— Ja tez musze przyznac, ze moje argumenty opieraly sie na osobistych pragnieniach, a nie na dobru publicznym. Chce leciec do Sasiedniej Gwiazdy z powodow, ktore nie maja nic wspolnego z projektem.

— Rozumiem. I tak jestem ci wdzieczna — Fisher z zazenowaniem zauwazyl lzy w jej oczach. Pocalowal ja.

Byla to po prostu gwiazda — zbyt slaba, by odrozniac sie od innych. Krile nie dostrzeglby jej na ekranie monitora, gdyby nie otaczala jej siatka okregow i promieni.

— Wyglada niezbyt zachecajaco, prawda? — powiedzial z kamiennym wyrazem twarzy.

Meny Blankowitz, ktora towarzyszyla mu przy konsolecie obserwacyjnej. odpowiedziala cicho:

— To tylko gwiazda, Krile. Jedna z wielu.

— Chodzi mi o to, ze wyglada jak odlegla gwiazda, a my jestesmy tak blisko.

— W pewnym sensie blisko. Ciagle dzieli nas od niej dziesiata czesc roku swietlnego, a trudno nazwac to prawdziwa bliskoscia. Kapitan jest ostrozna. Ja na jej miejscu podciagnelabym Superluminal znacznie blizej. Chcialabym juz tam byc. Nie moge sie doczekac.

— Przed ostatnim przejsciem chcialas leciec do domu, Merry.

— Niezupelnie. Namowili mnie. Gdy skonczyles mowic, poczulam sie jak kompletna idiotka. Wydawalo mi sie oczywiste, ze gdy wrocimy, polecimy po raz drugi. Wyjasniles sytuacje. Tak… Chcialabym juz sie zabrac za DN.

Fisher doskonale wiedzial, czym bylo DN: detektor neuroniczny. On tez odczuwal podniecenie. Odkrycie inteligencji bylo znacznie wazniejsze niz badania metali, skal, lodu i wszystkich gazow razem wzietych.

— W takiej odleglosci? — zapytal z wahaniem w glosie. Potrzasnela glowa.

— Nie. Musimy znalezc sie blizej. A normalny lot zajalby nam teraz okolo roku. Gdy kapitan Wendel zakonczy badania wstepne, dokonamy jeszcze jednego przejscia. Najdalej za dwa dni dolecimy tak blisko, ze bede mogla rozpoczac obserwacje i w koncu okazac sie przydatna. To okropne, gdy czlowiek czuje sie jak nikomu niepotrzebny ciezar.

— Tak — odpowiedzial Fisher. — Wiem. Blankowitz zmieszala sie.

— Przepraszam, Krile. Nie mowilam o tobie.

— Nic nie szkodzi. Sam wiem jak malo jestem wam potrzebny i nic sie juz chyba nie da zmienic.

— Bedziesz nam potrzebny, gdy odkryjemy inteligencje. Porozmawiasz z nimi. Jestes Rotorlaninem, a to nam sie przyda. Fisher usmiechnal sie ponuro.

— Bylem Rotorianinem tylko przez kilka lat.

— To wystarczy.

— Zobaczymy — postanowil zmienic temat. — Jestes pewna, ze detektory neuroniczne nie zawioda?

— Tak, absolutnie. Odnajdziemy kazda inteligencje kierujac sie promieniowaniem pleksonowym.

— Pleksonowym? Co to znaczy, Merry?

— Sama wymyslilam ten termin na okreslenie charakterystyki kompleksu fotonowego ludzkich mozgow i nie tylko. Mozemy na przyklad odnalezc konia, ale musielibysmy byc bardzo blisko. Natomiast ludzkie mozgi dadza nam znac o sobie nawet przy astronomicznych odleglosciach.

— Skad wzielas taka nazwe? „Pleksonowy…”?

— Od „kompleksu”. Kiedys w przyszlosci… przekonasz sie. ze termin „pleksonowy” bedzie uzywany nie tylko w kontekscie wykrywania zycia, ale takze w badaniach wewnetrznych funkcji mozgu. Dlatego tez wymyslilam nazwe: „pleksofizjologia” albo „pleksoneuronika”.

— Uwazasz, ze nazwy sa az tak wazne? — zapytal Fisher.

— Owszem. Dzieki nim mozemy wyrazac sie krotko i precyzyjnie. Nie musisz mowic: „dziedzina nauki zajmujaca sie zwiazkami pomiedzy tym a tym”, mowisz po prostu „pleksoneuronika” — to brzmi znacznie lepiej. Nazwa jest skrotem. Oszczedza twoj czas, ktory mozesz przeznaczyc na myslenie o czyms innym. Poza tym… — zawahala sie.

— Poza tym?

Merry zaczela mowic bardzo szybko:

— Jesli wymysle nazwe, ktora sie przyjmie, juz samo to zapewni mi miejsce w historii nauki. Wiesz… cos takiego: „Termin» ple-ksonowy «zostal po raz pierwszy uzyty przez Merry Augine Blankowitz w roku 2237, podczas pionierskiego lotu na statku Superluminal”. Nie sadze, aby pamietano o mnie z innych powodow i dlatego… staram sie.

— A co bedzie, jesli wykryjesz swoje „pleksony”, a nigdzie nie znajdziemy ludzi? — zapytal Fisher.

— Chodzi ci o obecne formy zycia? To byloby wspaniale! Ale szanse sa minimalne. Przezylismy juz tyle rozczarowan. Poczatkowo myslano, ze znajdziemy chocby jakies prymitywne formy zycia na Ksiezycu, a potem na Marsie, Kallisto, Tytanie. I nic z tego nie wyszlo. Ludzie rozwazali najbardziej niesamowite mozliwosci: zywe galaktyki, zywe chmury pylu, zycie na powierzchni gwiazd neutronowych i tym podobne. I nic nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistosci. Jesli uda nam sie wykryc inteligencje, to bedzie to ludzka inteligencja — jestem tego pewna.

— A co z „pleksonami” zalogi statku? Czy nasze promieniowanie nie zakloci twoich badan?

— Tak, to jest pewien problem. Musimy prowadzic nasze obserwacje w ten sposob, by wykluczyc pomylke.

Trzeba to robic bardzo starannie. Najmniejszy przeciek „pleksonowy” ze statku moze zniszczyc caly plan. Byc moze kiedys wyslemy automatyczne detektory neuroniczne w kosmos po to, by szukaly „pleksonow' i inteligencji. Na pokladzie takich sond beda same maszyny i dzieki temu wiarygodnosc badan znacznie sie zwiekszy. Teraz nie mamy innego wyjscia, jak tylko wziac poprawke na nasza obecnosc w poblizu detektorow. Musimy odnalezc inteligencje wczesniej, niz sami znajdziemy sie w przeszukiwanym miejscu.

Wypowiedz Merry przerwalo pojawienie sie Chao-Li Wu. Naukowiec spojrzal z niesmakiem na Fishera i zapytal obojetnie:

— Jak tam Sasiednia Gwiazda?

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×