ktore chca sie z wami zobaczyc.
Austin znalazl Zavale w pracowni projektowej pojazdow glebokiego zanurzenia i przekazal mu polecenie szefa. Sandecker wprowadzil ich do pokoju, ktory byl centralnym osrodkiem NUMA.
– Kurt, Joe, milo, ze przyszliscie – powital ich wylewnie i wzial obu pod reke.
Austin usmiechnal sie na te oblude admirala. Kiedy Sandecker kogos wzywal, nie bylo wyboru. Ten, kto sie spoznil lub w ogole nie przyszedl, mial okazje przekonac sie, co znaczy gniew admirala.
Za Sandeckerem stal Balthazar Aguirrez i jego dwaj synowie. Bask rozpromienil sie na widok Austina. Potrzasnal jego reka, potem uscisnal dlon Zavali.
– Zaprosilem pana Aguirreza i jego synow, zeby podziekowac im za pomoc w Kanadzie – wyjasnil Sandecker.
– Nie zrobilibysmy tego bez waszej pomocy – powiedzial Austin, zwracajac sie do Baskow. – Przykro mi z powodu smierci waszego pilota i straty helikoptera. I rany Pablo.
Aguirrez zbyl to machnieciem reki.
– Dziekuje, przyjacielu. Helikopter to tylko maszyna, ktora latwo zastapic inna. Jak widac, rana mojego syna szybko sie goi. Szkoda mi pilota, ale jak wszyscy ludzie na moim jachcie, byl dobrze oplacanym najemnikiem i doskonale zdawal sobie sprawe z ryzyka tego zawodu.
– Niemniej jednak to bolesna strata.
– Oczywiscie. Ciesze sie z waszego sukcesu, ale czy nie macie jakichs wiadomosci o mieczu i rogu?
– Wyglada na to, ze panskie relikwie przebyly dluga i trudna droge – odrzekl Sandecker. – Dzieki notesowi znalezionemu przez Kurta w makabrycznym muzeum Barkera udalo nam sie odtworzyc ich historie. Panski przodek Diego zeglowal z Wysp Owczych przez Atlantyk. Nie dotarl jednak do Ameryki. On i jego zaloga zmarli, najprawdopodobniej z powodu jakiejs epidemii. Statek dryfowal, az dotarl do lodow polarnych. Zeppelin odkryl karawele setki lat pozniej podczas tajnego lotu do bieguna polnocnego i zabral cialo panskiego przodka. Awaria zmusila potem sterowiec do ladowania na lodzie. Kiolya znalezli go i zabrali ciala Diego i kapitana zeppelina, Heinricha Brauna.
– Kurt opowiedzial mi te historie – odparl niecierpliwie Aguirrez. – Ale co z relikwiami?
– Prosze usiasc. Mysle, ze czas na brandy – powiedzial Sandecker.
Admiral wskazal gosciom wygodne skorzane fotele na wprost masywnego biurka i podszedl do barku ukrytego w scianie. Wrocil z butelka i napelnil kieliszki. Potem otworzyl skrzyneczke i wyjal garsc specjalnie zwijanych cygar. Poczestowal wszystkich i poklepal sie po gornej kieszeni marynarskiej kurtki.
– Chyba zgubilem obcinacz do cygar. Nie macie panowie scyzoryka? Nie szkodzi. – Siegnal do tylu i polozyl na blacie miecz w pochwie. – Moze to wystarczy.
Balthazar z niedowierzaniem wytrzeszczyl oczy. Drzacymi rekami wyciagnal miecz z pochwy i uniosl go wysoko nad glowe, jakby wzywal do boju rycerzy Karola Wielkiego.
– Durendal – wyszeptal.
– Rog otrzyma pan za kilka dni razem ze szczatkami panskiego przodka – powiedzial Sandecker. – Pomyslalem, ze moze pochowa pan te bezcenne relikwie z ich prawowitym wlascicielem.
Balthazar wsunal miecz z powrotem do pochwy i podal synom.
– Prawowitym wlascicielem jest narod baskijski. Wykorzystam miecz i rog Rolanda do zapewnienia Baskom suwerennosci. – Usmiechnal sie. – Ale w pokojowy sposob.
Niebieskie oczy Sandeckera blyszczaly wesolo. Byl wyraznie zadowolony, ze udal mu sie ten teatralny spektakl. Uniosl wysoko kieliszek.
– Wypijmy za to.
Pozniej, tego samego dnia, do Austina zadzwonil Ryan. Wrocil juz do Waszyngtonu. Poprosil o spotkanie w “zwyklym miejscu”. Austin przyjechal na Roosevelt Island kilka minut wczesniej. Czekal pod pomnikiem, kiedy zobaczyl nadchodzacego Ryana. Ryan byl jeszcze blady i wymizerowany po postrzale. Nie mial tego aroganckiego wyrazu twarzy, ktory tak draznil Austina.
Usmiechnal sie i wyciagnal reke.
– Dzieki, ze przyszedles, Kurt.
– Jak sie czujesz?
– Tak, jak musi sie czuc tarcza strzelnicza.
– Nie jestes przyzwyczajony – odrzekl Austin, myslac o swoich bliznach po nozu i kulach. – Ale swiadomosc, ze pokrzyzowales Barkerowi plany, powinna lagodzic bol. Gratuluje.
– Nie udaloby mi sie bez pomocy Bena, Chucka i Diego Aguirreza.
– Nie badz taki skromny.
– To ty jestes skromny. Slyszalem o twoich przygodach na pokladzie zeppelina.
– Mam nadzieje, ze nie zalozymy towarzystwa wzajemnej adoracji – odparl Austin. – Nie chcialbym psuc naszej wspanialej znajomosci.
Ryan rozesmial sie.
– Zaproponowalem to spotkanie, zeby cie przeprosic. Wiem, ze bylem zarozumialy i apodyktyczny.
– Zdarza sie najlepszym z nas.
– Jest jeszcze cos. Probowalem wykorzystac Therri do uzyskania twojej pomocy.
– Wiem. Ale Therri jest zbyt niezalezna, zeby ja wykorzystac.
– W kazdym razie musialem cie przeprosic, zanim sie pozegnamy.
– Mowisz, jakbys zamierzal zniknac na zawsze za horyzontem.
– Za kilka dni wyjezdzam na Bali, zeby zobaczyc, czy SOS uda sie przeszkodzic w nielegalnym handlu zolwiami morskimi. Potem musze pomoc w ratowaniu lwow morskich w Afryce Poludniowej i sprawdzic, co mozemy zrobic z klusownictwem w Parku Narodowym Galapagos. Jednoczesnie bede zbieral fundusze na nastepce “Sentinela”.
– Ambitne plany. Zycze szczescia.
– Bedzie mi potrzebne. – Ryan spojrzal na zegarek. – Przepraszam, ale musze leciec. Trzeba ustawic ludzi.
Poszli razem na parking. Uscisneli sobie rece.
– O ile wiem, w tym tygodniu bedziesz sie widzial z Therri.
– Wybieramy sie na kolacje, kiedy tylko uporamy sie z robota biurowa.
– Obiecuje, ze nie przeszkodze wam jak w Kopenhadze.
– Nie ma obawy – odrzekl Austin. Zerknal na niebo i usmiechnal sie tajemniczo. – Tam, gdzie ja zabiore, nikt nam nie przeszkodzi.
41
– Moge dolac szampana, mademoiselle? – zapytal kelner.
Therri usmiechnela sie.
– Bardzo prosze.
Kelner zrecznie napelnil krysztalowy kieliszek. Potem sklonil sie i wrocil na swoje miejsce, gotow na kazde wezwanie. Byl nienagannie ubrany, jego czarne, zaczesane do tylu wlosy lsnily od brylantyny, gorna warge zdobil cienki wasik.
– Jest cudowny – szepnela Therri. – Skad go wziales?
– Prosto z Orient Expressu – odrzekl Austin. Na widok powatpiewajacej miny Therri dodal: – Powiem prawde. Wypozyczylem go z dzialu obslugi gastronomicznej NUMA. Pracowal jako
– Wykonal kawal dobrej roboty, organizujac nasza kolacje – zauwazyla Therri.
Siedzieli przy dwuosobowym stoliku nakrytym bialym wykrochmalonym obrusem. Zastawa stolowa i sztucce byly w stylu art deco. Ubrali sie wieczorowo. Therri wlozyla zapierajaca dech czarna sukienke bez ramiaczek, Austin nowy smoking, ktory zastapil poprzedni, zniszczony podczas wyscigu psich zaprzegow w Waszyngtonie. Kwartet smyczkowy gral Mozarta. Therri wskazala glowa muzykow.
– Przypuszczam, ze sa z Narodowej Orkiestry Symfonicznej.