a powietrze gornych warstw atmosfery — balony kwarcowe. „Zagiel” ruszyl z powrotem w trzydziestoletnia podroz, ktorej celu juz nie bylo mu sadzone osiagnac. Teraz jego towarzysz ziemski niesie ludziom to, co kosztem takich ofiar udalo sie zdobyc zaginionym podroznikom…
Dalszy ciag zapisow — szesc szpul tasmy — wymagal specjalnych badan astronautow Ziemi i mial byc nadany w obwodzie Wielkiego Pierscienia.
Nikt nie mial ochoty ogladac nastepnych filmow o losach „Zagla” — o ciezkiej walce z uszkodzeniem i z gwiazda „T”, a szczegolnie ostatniej szpuli zapisu dzwiekowego. Zbyt silne byly niedawne przezycia wlasne. Zdecydowano odlozyc dalszy przeglad do nastepnej pobudki, gdy bedzie obecna cala zaloga. Zmeczeni wrazeniami dyzurni udali sie na spoczynek zostawiajac Noora w centralnej sterowni.
Erg nie myslal wiecej o swym nie ziszczonym marzeniu. Usilowal ocenic te okruchy wiedzy, jakie uda sie przekazac Ziemi za cene wysilkow i ofiar dwoch wypraw — „Zagla” i „Tantry”. Zdawalo mu sie, ze osiagniecia te maja posmak goryczy. Moze dlatego, ze sam doznal rozczarowania?
Po raz pierwszy pomyslal o macierzystej planecie jako o niewyczerpanym bogactwie ludzi, subtelnych i zadnych wiedzy, wyzwolonych z ciezkich trosk, niebezpieczenstw przyrody i pet prymitywnej spolecznosci. Dawniej czlowiek cierpial i popelnial bledy. I dzis w epoce Pierscienia dreczy go niepokoj, przezywa rozczarowania, ale wszystko to dzieje sie w jakims innym wymiarze, w dobie rozkwitu tworczosci naukowej i artystycznej. Tylko dzieki wiedzy i pracy Ziemia wyzwolila sie z grozy glodu, przeludnienia, chorob zakaznych, wyczerpania paliwa, braku pozytecznych skladnikow chemicznych, przedwczesnej smierci i slabosci ludzi. Te okruchy wiedzy, ktore wiezie z soba „Tantra”, rowniez sie przyczynia do dalszego rozwoju badan naukowych.
Erg Noor otworzyl skrytke dziennika podroznego „Tantry” i wydobyl pudelko zawierajace odlamek metalu ze statku odnalezionego na czarnej planecie. Ciezki kawalek jaskrawego blekitu ciazyl mu na dloni. Wiedzial, ze na planecie macierzystej i na innych planetach systemu slonecznego, a takze na blizszych gwiazdach nie ma takiego metalu. To jeszcze jedno, bodaj najwazniejsze odkrycie, pomijajac wiadomosc o zagladzie Zirdy, ktora „Tantra” dostarczy Ziemi i Pierscieniowi…
Gwiazda zelazna znajduje sie bardzo blisko Ziemi, zbadanie jej czarnej planety przez specjalnie przygotowana i wyekwipowana wyprawe, teraz, po doswiadczeniach „Zagla” i „Tantry”, nie bedzie juz tak niebezpieczne. Statek spiralny otworzono niefortunnie. Gdyby mieli czas na solidne przemyslenie tego przedsiewziecia, zrozumieliby z pewnoscia jeszcze wtedy, ze ogromna rura spiralna stanowi czesc silnikowego systemu tajemniczego statku.
W pamieci Noora odzyly znowu wydarzenia tego ostatniego, fatalnego dnia, kiedy Niza zaslonila go soba jak tarcza, a on bezradnie upadl w poblizu potwora.. Krotko rozkwitalo jej mlodziencze uczucie jednoczace w sobie bohaterska ofiarnosc kobiet czasow starozytnych z madra odwaga epoki wspolczesnej…
Zjawil sie Pur Hiss, by go zastapic na dyzurze. Erg Noor wyszedl do biblioteki-laboratorium, ale nie skrecil stamtad na korytarz wiodacy do kabin sypialnych, tylko otworzyl ciezkie drzwi kabiny szpitalnej.
Rozproszone swiatlo dzienne Ziemi polyskiwalo na silikolowyeh szafach z lekarstwami i narzedziami, odbijalo sie od metalowych czesci aparatury rentgenowskiej, przyrzadow sztucznego krwiobiegu i oddychania. Erg Noor uchylil zaslony z grubej tkaniny i wszedl w polmrok. Slabe, podobne do ksiezycowego, swiatlo w rozowym krysztale silikolu przybieralo cieple zabarwienie. Dwa tyratronowe aparaty bodzcowe, wlaczone na wypadek nieoczekiwanej zapasci, cicho pobrzekiwaly, podtrzymujac czynnosci serca sparalizowanej. We wnetrzu klosza, w rozowosrebrnym swietle, wyciagnieta na wznak Niza robila wrazenie pograzonej w spokojnym, szczesliwym snie. Trzeba bylo stu pokolen przodkow, zyjacych w warunkach zdrowia, higieny i dostatku, aby linie ciala kobiety, tego najpiekniejszego tworu Ziemi, nabraly owej doskonalosci, ktorej miara jest harmonijne polaczenie wdzieku i sily.
Ludzie wiedzieli od dawna, ze przypada im w udziale planeta wybitnie obfitujaca w wode. Woda byla bodzcem do bujnego rozwoju roslinnosci, a ta wytwarzala ogromne zasoby tlenu. Swiat zwierzat przechodzil w ciagu wielu setek milionow lat najroznorodniejsze fazy doskonalenia, poki wreszcie nie zjawil sie czlowiek. Badania przejawow zycia na planetach niezliczonych swiatow wykazaly, ze im trudniejszy i dluzszy byl ewolucyjny szlak selekcji, tym wyzszy stopien organizacji osiagaly istoty myslace, tym wieksza mialy zdolnosc przystosowania sie do otoczenia. Ich piekno wyrazalo sie celowoscia budowy ciala.
Wszystko, co istnieje, porusza sie i rozwija po linii spiralnej. Erg Noor wyobrazal sobie te olbrzymia spirale powszechnego wstepowania wzwyz w zastosowaniu do spoleczenstwa ludzkiego. Po raz pierwszy zrozumial z niezwykla jasnoscia, ze im trudniejsze sa warunki zycia i pracy organizmow pelniacych jakby funkcje maszyn biologicznych, im trudniejsza jest droga postepu, tym scislej sie skreca spirala, tym blizej siebie sa jej poszczegolne zwoje, a wiec tym powolniej przebiega proces rozwoju i tym bardziej podobne do siebie, bardziej jednolite staja sie nowo powstale formy.
Zle czynil goniac za cudownym mirazem blekitnych slonc, o ktorych tak blednie pouczal Nize. Lot ku nowym swiatom to nie odkrywanie tych czy innych zamieszkanych, przypadkowo zorganizowanych planet, lecz swiadome kroczenie ludzkosci wzdluz calego ramienia Galaktyki, pochod wiedzy i piekna. Takiego, jakim jest Niza…
Erga Noora ogarnela nagle straszliwa tesknota i opadl na kolana przed silikolowym sarkofagiem Nizy. Oddechu dziewczyny nie mozna bylo dostrzec, rzesy rzucaly na twarz liliowe cienie, poprzez lekko rozchylone wargi polyskiwala biel zebow. Na lewym ramieniu, na przedramieniu, przy lokciu i przy nasadzie szyi widnialy bladosinawe plamy. Byly to slady dzialania zabojczego pradu.
— Czy widzisz cokolwiek, czy pamietasz cokolwiek w swoim snie? — zadawal Erg Noor pytania.
Serce scisnelo mu sie wielkim zalem; czul, ze staje sie zupelnie bezradny. Zwarl splecione palce usilujac przekazac Nizie swoje mysli, namietny zew ku zyciu i szczesciu. Ale dziewczyna o rudych kedziorach lezala bez ruchu jak posag z rozowego marmuru.
Lekarka Luma Lasvi weszla cicho do kabiny szpitalnej i wyczula czyjas obecnosc. Uchyliwszy ostroznie zaslony, zobaczyla kleczacego szefa. Nie po raz pierwszy go tutaj widziala i zawsze mu goraco wspolczula. Erg Noor podniosl sie zachmurzony. Luma szybko podeszla do niego i wyszeptala:
— Musze z panem pomowic.
Erg Noor skinal glowa i mruzac oczy od swiatla, wyszedl do drugiego pomieszczenia. Nie usiadl na wskazanym mu przez Lume krzesle i stojac oparl sie o scianke emanatora majacego ksztalt grzyba. Luma stala przed nim wyprostowana, aby sie wydac wyzsza i pelna powagi, jak tego wymagal temat rozmowy. Spojrzenie Noora sklonilo ja do przerwania tych przygotowawczych czynnosci.
— Pan wie — zaczela niepewnie — ze neurologia wspolczesna wykryla istote powstawania emocji, zarowno w sferze swiadomosci, jak i podswiadomosci. Na podswiadomosc dzialaja leki hamujace poprzez platy mozgowe, ktore zawiaduja chemiczna regulacja organizmu, a wiec i systemu nerwowego.
Erg Noor uniosl brwi. Luma Lasyi zrozumiala, ze mowi niejasno i rozwlekle.
— Chce powiedziec, ze medycyna dysponuje mozliwosciami oddzialywania na te osrodki mozgowe, ktore zawiaduja naszymi afektami. Moglabym…
— Pani mysli o przeciwdzialaniu mojej milosci, aby mnie uwolnic od cierpienia?
Luma Lasvi pochylila glowe.
Erg Noor uczynil gest sprzeciwu.
— Nie zrezygnuje ze swego uczucia, chocbym mial nie wiem jak cierpiec. Cierpienie, jezeli nie przekracza naszych sil, wiedzie ku zrozumieniu, a zrozumienie — ku milosci. Pani jest bardzo dobra, Lumo, ale… nie trzeba.
To powiedziawszy Erg Noor zniknal za drzwiami.
Z pospiechem, jak gdyby w czasie alarmu, inzynierowie i mechanicy montowali w centralnej sterowni i w bibliotece-laboratorium ekrany TWF lacznosci ziemskiej. Statek wszedl w sfere, gdzie stawal sie mozliwy odbior rozproszonych przez atmosfere fal radiowych sieci kosmicznej Ziemi.
Odglosy, dzwieki, ksztalty i barwy macierzystej planety dodawaly astronautom otuchy, wystawiajac jednoczesnie na probe ich cierpliwosc — dlugie trwanie podrozy kosmicznej stawalo sie nie do zniesienia.
Statek wywolywal sztucznego satelite 57 na zwyklej fali dalekich rejsow kosmicznych. Co godzina oczekiwano z napieciem odzewu z tej poteznej nadawczo-odbiorczej stacji, laczacej Ziemie z kosmosem.
Wreszcie wolanie statku dotarlo do Ziemi.
Cala zaloga czuwala nie porzucajac stanowisk przy odbiornikach. Powrot do zycia po trzynastu ziemskich, a dziewieciu wzglednych latach rozlaki z Ziemia! Astronauci z nienasycona lapczywoscia wchlaniali komunikaty ziemskie i w granicach sieci swiatowej omawiali wazne zagadnienia.
Tak wlasnie przypadkowo zlowiona propozycja gleboznawcy Heba Ura wywolala szesciotygodniowa dyskusje i sklonila uczonych do przeprowadzenia skomplikowanych obliczen.