znowu takiej miny.
Znam ja od lat, pracowalysmy razem przy innych historiach. Nie wiem jeszcze, czy bedzie chciala sie w to zaangazowac, ale wierz mi, jesli sie zgodzi, bedziesz wdzieczny. Ona jest fantastyczna.
Cal nie odpowiedzial, bo myslal intensywnie. Czy jego opor wynikal z tego, ze czul sie, jakby tracil kontrole nad sytuacja? A czy w ogole kiedykolwiek mial nad nia kontrole? Wiedzial na pewno, ze im wiecej ludzi zaangazuje sie w te sprawe, za tym wiecej osob bedzie czul sie odpowiedzialny.
A przede wszystkim jak ujawnienie wszystkich faktow wplynie na miasto?
– Przez te wszystkie lata mowiono i pisano czasem o Hollow. Ty sie tak o nas dowiedzialas. Ale to nigdy nie bylo nic powaznego i zaowocowalo tylko wzmozonym ruchem turystycznym. Jesli zaangazujesz sie ty sama i potencjalnie jeszcze dwie osoby, Hollow moze sie zamienic w jakis ponury lub niedorzeczny rozdzial w przewodniku turystycznym.
– Wiedziales, ze istnieje takie ryzyko, kiedy zgodziles sie ze mna porozmawiac.
Quinn szla obok niego rownym krokiem po sliskiej sciezce. Bez mrugniecia okiem maszerowala prosto w nieznane.
– I tak bys przyjechala, nawet jakbym sie nie zgodzil.
– A zatem wspolpracujesz ze mna, bo chcesz miec kontrole nad rozwojem wydarzen. – Skinela glowa. – Nie moge cie winic. Ale moze powinienes spojrzec na sytuacje z szerszej perspektywy, Cal. Im wiecej zaangazowanych w to ludzi, tym wiecej glow i wieksza szansa na wykoncypowanie, jak to wszystko powstrzymac. Chcesz polozyc kres tej sprawie?
– Bardziej niz potrafie to wyrazic slowami.
– Szukam dobrego tematu, nie zamierzam ci wmawiac, ze jest inaczej. Ale tez chce to powstrzymac, bo pomimo moich slynnych jaj sytuacja mnie przeraza. Wydaje mi sie, ze latwiej sobie z nia poradzimy, jesli bedziemy wspolpracowac i wykorzystamy wszystkie nasze atuty. Jednym z moich jest Cybil i to cholernie dobrym.
– Pomysle o tym. – Na razie dosyc jej powiedzial. – Powiedz mi, co skierowalo cie w swiat duchow?
– Proste. Zawsze lubilam przerazajace historie. Kiedy bylam mala i mialam wybor miedzy, powiedzmy „Ania z Zielonego Wzgorza” albo Stephenem Kingiem, zawsze wybieralam Kinga. Kiedys sama pisywalam horrory, przyprawiajac moich przyjaciol o histerie. Dobre, stare czasy – powiedziala z nostalgia, a Cal sie rozesmial. – Ale punktem zwrotnym byla chyba wizyta, jaka zlozylismy z przyjaciolmi w nawiedzonym domu. W Halloween. Mialam dwanascie lat i to bylo wielkie wyzwanie. Dom popadl w ruine i mial zostac zburzony. To szczescie, ze podlogi nie pozapadaly sie nam pod stopami. Myszkowalismy po katach, piszczelismy, straszylismy sie nawzajem i ogolnie mielismy dobry ubaw. I wtedy ja zobaczylam.
– Kogo?
– Ducha, rzecz jasna. – Dala mu przyjacielskiego kuksanca lokciem. – Skoncentruj sie. Nikt inny jej nie widzial, ale ja tak, jak schodzila ze schodow. Byla cala we krwi. Spojrzala na mnie. – Quinn mowila teraz cicho. – Wydawalo mi sie, ze popatrzyla prosto na mnie i poszla dalej. Poczulam chlod, ktory od niej bil.
– I co zrobilas? Jak znam zycie, to pewnie za nia podszylas.
– Oczywiscie, ze za nia poszlam. Moi kumple biegali po domu, wydajac przerazajace odglosy, ale ja poszlam za nia do walacej sie kuchni i dalej, po zrujnowanych schodach do piwnicy, ktora oswietlilam moja latarka z Kopciuszkiem. Tylko prosze sie nie smiac!
– Jakze moglbym sie smiac, skoro sam mialem latarke z Lukiem Skywalkerem?
– No dobrze. Na brudnej, betonowej podlodze znalazlam mnostwo pajeczyn, mysich bobkow i martwych robakow. I nagle beton zniknal, a ja stalam na twardej ziemi, w ktorej ktos wykopal dol – grob. Obok lezala lopata z czarnym trzonkiem. Ona weszla do srodka, znow na mnie popatrzyla i zanurzyla sie w ziemi, do diabla, tak jak kobieta zanurza sie w kapieli z piana. I znowu stalam na betonie.
– Co zrobilas?
– A jak myslisz?
– Mysle, ze razem z Kopciuszkiem wialyscie stamtad, az sie kurzylo.
– I znowu masz racje. Wypadlam z piwnicy jak burza. Powiedzialam wszystko swoim przyjaciolom, ale mi nie uwierzyli. Nie moglam zwierzyc sie nikomu innemu, bo gdyby nasi rodzice sie dowiedzieli, ze bylismy w tym domu, dostalibysmy szlaban az do emerytury. Ale gdy burzyli dom i zaczeli pruc betonowa podloge w piwnicy, znalezli ja. Lezala tam od lat trzydziestych. Zona wlasciciela domu, ktory rozpowiadal wszystkim, ze uciekla. Wtedy juz nie zyl, wiec nie mozna go bylo spytac ani jak, ani dlaczego to zrobil. Ale ja wiedzialam. Mialam sny o tym morderstwie od chwili, kiedy ja zobaczylam, az do momentu odnalezienia kosci. Widzialam, jak to sie stalo.
Nikomu nic nie powiedzialam. Za bardzo sie balam. Od tamtej pory zawsze sprawdzam to, co wiem, potwierdzam albo demaskuje. Moze po czesci jako zadoscuczynienie dla Mary Bines – tak sie nazywala. A moze tez dlatego, ze nie mam juz dwunastu lat i nikt nie moze dac mi szlabanu.
Cal milczal przez dluga chwile.
– Zawsze widzisz to, co sie wydarzylo?
– Nie wiem, czy widze, czuje intuicyjnie czy po prostu sobie wyobrazam – moja wyobraznia jest rownie slynna jak wyzej wspomniane jaja. Ale nauczylam sie ufac temu, co czuje, i nie walczyc z tym.
Cal zatrzymal sie i wskazal reka.
– Tutaj krzyzuja sie drogi. Wtedy przyszlismy z tamtej strony i skrecilismy tedy. Bylismy obladowani. Moja mama spakowala kosz piknikowy, myslac, ze bedziemy siedziec w ogrodzie Foxa. Nieslismy tez radio, zakupy ze sklepu i plecaki pelne rzeczy, bez ktorych – jak sadzilismy – absolutnie nie damy rady przezyc. Wciaz mielismy dziewiec lat, bylismy dzieciakami, ktore prawie niczego sie nie baly. To wszystko sie zmienilo, kiedy wyszlismy z lasu.
Ruszyl przed siebie, ale Quinn polozyla mu dlon na ramieniu i scisnela.
– To drzewo krwawi czy w tej czesci swiata macie naprawde dziwna zywice?
Cal odwrocil sie. Z pnia starego debu saczyla sie krew i wsiakala w wilgotna ziemie.
– Czasami tak sie dzieje. Odstrasza spacerowiczow.
– Nie watpie. – Quinn patrzyla, jak Klusek obwachal niedbale drzewo i potruchtal dalej. – Dlaczego go to nie obchodzi?
– Dla niego to nic nowego. Quinn zaczela obchodzic drzewo wielkim lukiem, ale nagle stanela.
– Poczekaj, poczekaj. To jest to miejsce. Tutaj widzialam lanie na sciezce. Jestem tego pewna.
– On za pomoca magii wezwal niewinnosc i czystosc. Quinn zaczela cos mowic, ale popatrzyla na twarz Cala i zamknela usta. Oczy mu pociemnialy, policzki zbladly.
– Krew tworzy wiezy. To krew, jego krew, krew ciemnej istoty. Wyl z zalu, podrzynajac zwierzeciu gardlo, a krew chlusnela w jego dlonie i do kielicha.
Cal poczul, ze kreci mu sie w glowie i zgial sie wpol. Modlil sie, zeby nie zwymiotowac.
– Daj mi chwile na zlapanie oddechu.
– Spokojnie. – Quinn szybko sciagnela plecak i wyjela butelke wody. – Napij sie troche.
Mdlosci prawie minely, gdy wziela go za reke i wcisnela mu w dlon butelke.
– Widze to, czuje. Juz wielokrotnie przechodzilem kolo tego drzewa, nawet gdy krwawilo, ale jeszcze nigdy nie widzialem tak jak dzis. Ani tak nie czulem.
– Tym razem jest nas dwoje, moze dlatego. Cal pil powoli. Nie chodzilo tylko o to, ze byli we dwojke, pomyslal. Przechodzil ta sciezka z Foxem i Gagiem. Bylo wazne, ze to wlasnie ich dwoje, on i Quinn.
– Lania zostala zlozona w ofierze.
– Wpadlam na to. Devotio. Powiedzial to po lacinie. Krwawa ofiara. Biala magia takich nie wymaga. Musial przekroczyc granice, dotknac czarnej magii, zeby zrobic to, co musial. Czy to Dent? Czy ktos, kto tu byl na dlugo przed nim?
– Nie wiem. Quinn dostrzegla, ze na policzki Cala wracaja kolory i jej serce takze przestalo bic jak oszalale.
– Widzisz, co sie dzialo przedtem?
– Fragmenty, urywki. Nie wszystko. Zwykle potem jest mi troche niedobrze. Jesli sprobuje zobaczyc wiecej, bedzie duzo gorzej.
– W takim razie nie probuj. Mozesz isc dalej?
– Tak, tak. – Wciaz czul lekkie mdlosci, ale przestalo mu sie krecic w glowie. – Zaraz dojdziemy do Stawu Hester.