– Cal, ona ma dziewiecdziesiat siedem lat. Niewazne jaka jest dziarska, to jednak dziewiecdziesiat siedem.

– Bede delikatny.

– Wiecie, zamierzam znowu porozmawiac z pania H. – Fox potrzasnal glowa. – Jest nerwowa i niespokojna. Cos przebakuje o wyjezdzie juz w przyszlym miesiacu, a nie w kwietniu. Myslalem, ze po prostu sie niecierpliwi, skoro zdecydowala sie na przeprowadzke, ale moze to cos wiecej.

– No dobrze. – Jim wypuscil powietrze. – Idzcie i robcie, co do was nalezy. Ja sie tu wszystkim zajme. Umiem kierowac kregielnia – powiedzial, zanim Cal zdazyl zaprotestowac. – Robie to juz od jakiegos czasu.

– Dobrze. Zawioze babcie do biblioteki, jesli sie tam dzisiaj wybiera. Potem wroce, zeby cie zmienic. Bedziesz mogl ja odebrac i zawiezc do domu.

Cal poszedl do Essie pieszo. Mieszkala tylko przecznice dalej, w slicznym malym domku, razem z jego kuzynka Ginger. Jedyne ustepstwo babci na rzecz swojego wieku stanowilo przyzwolenie, zeby Ginger z nia zamieszkala, zajela sie domem, zakupami, wiekszoscia gotowania i od czasu do czasu wystepowala w roli szofera podczas wypraw staruszki do lekarza czy dentysty.

Ginger byla uparta i praktyczna osobka, ktora nie wchodzila babci w droge i – jesli nie musiala – nie wsciubiala nosa w jej sprawy. Ginger wolala telewizje od ksiazek i zyla dla trzech popoludniowych telenowel. Po katastrofalnym, bezdzietnym malzenstwie nabrala szczerej awersji do mezczyzn poza telewizyjnymi lalusiami i miesniakami ozdabiajacymi okladki magazynu „People”.

Z tego, co Cal wiedzial, jego babci i kuzynce calkiem niezle zylo sie razem w domku dla lalek ze schludnym ogrodkiem i wesolym, niebieskim gankiem.

Przed domem nie zobaczyl samochodu Ginger i zastanowil sie, czy babcia nie pojechala juz na wczesna wizyte do lekarza. Ojciec mial zawsze w glowie jej rozklad dnia – tak jak wszystko – dzis rano jednak byl zaprzatniety innymi sprawami.

Najprawdopodobniej Ginger pojechala do sklepu.

Wszedl na ganek i zapukal do drzwi. Byl zaskoczony, kiedy stanely otworem. Nawet w zdenerwowaniu jego ojciec rzadko zapominal o czymkolwiek.

Ale bardzo zaskoczyl go widok Quinn na progu.

– Czesc. Wejdz. Pijemy z Essie herbate w salonie. Schwycil ja za ramie.

– Co ty tu robisz? Na dzwiek jego ostrego tonu powitalny usmiech Quinn zniknal.

– Mam prace do wykonania. A Essie sama do mnie zadzwonila.

– Dlaczego?

– Moze jesli wejdziesz, zamiast na mnie warczec, oboje sie tego dowiemy.

Nie widzac innego wyjscia, Cal wszedl do uroczego salonu babci, gdzie na parapetach kwitly afrykanskie fiolki, a zrobione przez jego ojca polki uginaly sie od ksiazek, rodzinnych zdjec i innych pamiatek. Na niskim stole przed sofa o wysokim oparciu, ktora zeszlej wiosny jego matka obila nowa tkanina, stal komplet do herbaty.

Ukochana babcia Cala siedziala niczym krolowa w ulubionym fotelu o wysokim oparciu.

– Cal. – Wyciagnela do niego reke i nadstawila policzek do pocalunku. – Myslalam, ze bedziesz zajety caly ranek, najpierw spotkanie, potem w kregielni.

– Spotkanie juz sie skonczylo, a tata pilnuje interesu. Nie widzialem samochodu Ginger.

– Mam towarzystwo, wiec pojechala po kilka sprawunkow. Quinn wlasnie nalewala herbate. Wez sobie filizanke z szafki.

– Nie, dziekuje. Dopiero co jadlem sniadanie.

– Do ciebie tez bym zadzwonila, gdybym wiedziala, ze masz czas dzis rano.

– Dla ciebie zawsze mam czas, babciu.

– Moj chlopiec. – Essie zwrocila sie teraz do Quinn, sciskajac jego dlon. Po chwili zwolnila uscisk i wziela od dziewczyny filizanke z herbata. – Dziekuje. Prosze, siadajcie. Moge rownie dobrze od razu przejsc do rzeczy. Chcialabym was zapytac, czy wczoraj na tancach cos sie wydarzylo. Krotko przed dziesiata.

Pytajac, wpatrywala sie intensywnie w Cala i widzac wyraz jego twarzy, zamknela oczy.

– A zatem cos sie dzialo. – Jej cichy glos drzal. – Nie wiem, czy czuc ulge czy strach. Ulge, bo obawialam sie, ze postradalam zmysly. Strach, bo jednak nie. W takim razie to bylo prawdziwe – powiedziala cicho. – To, co zobaczylam.

– A co widzialas?

– Czulam sie tak, jakbym patrzyla przez zaslone albo welon. Wydawalo mi sie, ze widze krew, ale nikt inny jej nie dostrzegal. Nikt nie zauwazyl ani krwi, ani stworzen, ktore rozpierzchly sie po podlodze, po stolach. – Potarla szyje. – Nie widzialam wyraznie, ale dostrzeglam jakis czarny ksztalt. Unosil sie w powietrzu po drugiej stronie zaslony. Pomyslalam, ze to smierc.

Usmiechnela sie lekko, unoszac pewna dlonia filizanke.

– W moim wieku przygotowujesz sie na smierc, lub przynajmniej powinienes. Ale ja balam sie tego ksztaltu. A potem zniknal, zaslona uniosla sie i wszystko bylo tak, jak powinno.

– Babciu…

– Dlaczego nie powiedzialam wam wczoraj? – przerwala. – Umiem czytac z twojej twarzy jak z ksiazki, Caleb. Duma, strach. Po prostu chcialam stamtad wyjsc, wrocic do domu i twoj ojciec mnie odwiozl. Musialam sie wyspac. A dzis rano musialam sie dowiedziec, czy to bylo prawdziwe.

– Pani Hawkins…

– Od teraz mow do mnie Essie – poinstruowala.

– Essie, czy kiedykolwiek wczesniej doswiadczylas czegos podobnego?

– Tak. Nigdy ci nie mowilam – wyjasnila, gdy Cal zaklal – ani nikomu innemu. Tamtego lata, kiedy miales dziesiec lat. Tego pierwszego lata. Widzialam przed domem potworne rzeczy, niemozliwe. Ten czarny ksztalt czasem przybieral postac mezczyzny, czasami psa, albo ohydnej kombinacji obu. Twoj dziadek nic nie widzial lub nie chcial zobaczyc. W tamtym tygodniu dzialy sie potworne rzeczy.

Zamknela na chwile oczy i upila kolejny lyk uspokajajacej herbatki.

– Sasiedzi, przyjaciele. To, co robili sobie i innym. Po drugiej nocy zastukales do naszych drzwi. Pamietasz, Cal?

– Tak, babciu, pamietam.

– Dziesiec lat. – Essie usmiechnela sie do Quinn. – Byl tylko malym chlopcem, on i jego dwaj przyjaciele. Tak bardzo sie bali. Widzialam i czulam ich przerazenie, a takze… mestwo, tylko tak moge to nazwac, ktore promieniowalo z nich niczym swiatlo. Powiedziales mi, ze musimy sie spakowac, dziadek i ja. Ze musimy zamieszkac u was, bo w miescie nie jest bezpiecznie. Nigdy sie nie zastanawiales, dlaczego nie stawilam oporu ani nie poklepalam cie po glowie i nie odeslalam do domu?

– Nie. Chyba za duzo sie dzialo. Chcialem tylko, zebyscie byli z dziadkiem bezpieczni.

– I co siedem lat pakowalam rzeczy swoje i dziadka, a gdy umarl, juz tylko swoje, a nastepnego lata spakuje jeszcze Ginger. Lecz tym razem jest silniejszy i przyszedl wczesniej.

– Zaraz spakuje ciebie i Ginger, babciu.

– Och, mysle, ze na razie jestesmy bezpieczne – powiedziala. – Gdy nadejdzie czas, Ginger i ja zbierzemy to, co najpotrzebniejsze. Chce, zebys zabral pamietniki. Wiem, ze oboje czytalismy je niezliczona ilosc razy, ale musielismy cos przeoczyc. A teraz mamy wsrod nas swiezy umysl.

Quinn popatrzyla na Cala zwezonymi oczami.

– Pamietniki?

ROZDZIAL 13

Fox poszedl do banku. Byla to kompletnie niepotrzebna wycieczka, bo dokumenty, ktore mial w teczce, mogl podrzucic kazdego dnia – lub klient mogl podpisac je w kancelarii.

Ale chcial sie przejsc, zaczerpnac powietrza, opanowac zdenerwowanie.

Do dzisiaj wciaz mial nadzieje, ze Alice Hawbaker jednak zmieni zdanie albo ze uda mu sie ja przekonac. Moze i myslal samolubnie, ale co z tego? Polegal na niej, przyzwyczail sie do jej obecnosci. I kochal ja.

A to oznaczalo, ze nie mial innego wyjscia, niz pozwolic jej wyjechac. I zrobilby wszystko, zeby moc cofnac

Вы читаете Bracia Krwi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату