– Niczego nie jestem pewien.
– A moze to plazma w bardzo niskich temperaturach?
– Plazma jest gazem. Coz wiec ja utrzymuje?
– A ta pulapka magnetyczna? Pole magnetyczne wytwarza konieczna zapore.
– Nonsens, kolego. Dlaczego rozdrobniony efemeryczny gaz nie rozpada sie ani nie rozsnuwa pod naporem tego pola? Przeciez to pole silowe musi dazyc do zmiany ksztaltu.
– Jak w takim razie, waszym zdaniem, wytwarzaja pole magnetyczne obloki gazu miedzygwiezdnego?
– To pytanie nalezy zadac autorom hipotezy plazmowej. A wiec waszym zdaniem i samolot, i czlowiek po prostu sploneli w strumieniu gazowym, w magnetycznej „butelce”?
Pierwsze rzedy znowu sie rozesmialy.
– To jakas mistyka. Nieprawdopodobne!
– Nie potrzeba mistyki, by uznac prawdopodobienstwo nieprawdopodobnego. Wystarczy matematyka.
– To paradoks. Wy jestescie jego autorem?
– Nie, Frisch. Matematyk przydalby sie tu bardziej niz wy, fizycy. Jego praca bylaby efektywniejsza.
– Ciekawe co by on z tym poczal?
– Nie musialby robic doswiadczen. Zdjec mamy dosyc. A co na tych zdjeciach zobaczy matematyk? Figury geometryczne przeksztalcane dowolnie bez podzialow i polaczen. Zadanko z uniwersyteckiej topologii.
– Przepraszam, a kto w takim razie wyjasni nam sklad tej rozowej biomasy?
– Sadzicie, ze to biomasa?
– Na podstawie tych kolorowych obrazkow nie moge jej uznac za istote myslaca.
– Widac nie ulegajace watpliwosci opracowywanie informacji.
– Opracowywanie informacji nie jest rownoznaczne z mysleniem.
Wymiana uwag trwala nadal. Zwlaszcza lodowa symfonia podniecila sale. Te obloki-pily, te gigantyczne tafle lodu w blekicie nieba…
Skonczyl sie film, zapalono swiatlo, wszyscy zamilkli, jak gdyby wraz z zapaleniem sie swiatel odzyskali wlasciwa im ostroznosc w formulowaniu sadow. Czlonek Akademii Osowiec, ktory przewodniczyl posiedzeniu, wyczul to natychmiast.
– Nie jest to sympozjum, towarzysze, nie jest to takze zebranie o charakterze akademickim – przypomnial spokojnie zebranym – wszyscy, jak tu jestesmy, stanowimy komitet specjalny powolany decyzja rzadu. Zadania tego komitetu sa nastepujace: okreslic nature rozowych oblokow, cel, w jakim pojawily sie na Ziemi, stwierdzic, czy ich zamiary sa agresywne, czy pokojowe, a jezeli sa to myslace, rozumne istoty – nawiazac z nimi kontakt. Wszelako to, co zobaczylismy, nie stanowi jeszcze dostatecznej podstawy do wysnucia konkretnych wnioskow czy tez podjecia jakichkolwiek uchwal.
– Dlaczego? – przerwal Osowcowi z sali czyjs znajomy juz bas. – A film? Wniosek pierwszy: zademonstrowano nam tu doskonaly film naukowy. To bezcenny material umozliwiajacy podjecie badan. A nasza pierwsza uchwala powinna brzmiec:’ spopularyzowac ten film wszedzie, gdzie to bedzie mozliwe, u nas, i na Zachodzie.
Musze przyznac, ze wysluchalem tego z ogromna radoscia. Rownie dla mnie mila byla takze odpowiedz przewodniczacego:
– Czlonkowie rzadu podobnie ocenili ten film. Uchwala taka zostala juz podjeta. Co zas do towarzysza Anochina to wszedl on w sklad grupy roboczej naszego komitetu. Mimo wszystko jednak – ciagnal czlonek Akademii – film ten nie udziela odpowiedzi na wiele nurtujacych nas pytan. Nie mowi, skad, z jakiego zakatka wszechswiata przybyli do nas nasi goscie, jakie formy zycia reprezentuja – bo watpie, by to byly formy bialkowe – jaka jest ich struktura fizykochemiczna, czy sa to zywe rozumne istoty, czy tez bioroboty o funkcjach zaprogramowanych w okreslony sposob. Mozna by zadac wiele jeszcze pytan, na ktore nie otrzymamy w tej chwili odpowiedzi. Przynajmniej w tej chwili. Mozna juz jednak wyrazic pewne domysly, mozna wysunac pewne robocze hipotezy i wystapic z nimi w prasie. Nie tylko w prasie naukowej. Ludzie we wszystkich krajach na swiecie chcieliby uslyszec o rozowych oblokach cos, co nie bedzie jedynie pogloska i wrozeniem z fusow, ale naukowa informacja, chocby ta informacja miala sie ograniczac tylko do tego, co juz wiemy na pewno i czego mozemy sie domyslac. Mozemy wiec na przyklad powiedziec im o mozliwosciach i projektach nawiazania kontaktu, o zmianach klimatu Ziemi zwiazanych ze zniknieciem masywow lodowych, a przede wszystkim mozemy przeciwstawic wypowiadanym tu i owdzie pogladom o agresywnych zamiarach tej nie znanej nam jeszcze cywilizacji fakty i dowody swiadczace o jej lojalnym stosunku do czlowieka.
– Nawiasem mowiac do wszystkiego, co juz zostalo powiedziane w prasie – korzystajac z tego, ze Osowiec na chwile zamilkl powiedzial uczony, ktory siedzial obok Ziernowa – dodac mozna jeszcze jedno. Zawartosc ciezkiego wodoru w zwyklej wodzie jest bardzo nieznaczna, lod jednak i woda, ktora uzyskujemy z roztopionego lodu, zawieraja go jeszcze mniej niz zwykla woda, to znaczy sa aktywniejsze biologicznie. Wiadomo takze, ze woda, na ktora dzialamy polem magnetycznym, zmienia swoje podstawowe wlasciwosci fizykochemiczne. A przeciez lodowce Ziemi to woda, ktora zostala juz poddana oddzialywaniu pola magnetycznego naszej planety. Kto wie, byc moze, ze to rzuci jakies swiatlo na cele przybyszow?
– Prawde mowiac aczkolwiek jestem glacjologiem, to jednak bardziej interesuje mnie ich drugi cel – wtracil Ziernow. Mozna zrozumiec, dlaczego modeluja wszystko, co napotkaja – takie modele przydadza im sie do badan nad zyciem na Ziemi. Dlaczego jednak niszcza te modele?
– Zaryzykuje odpowiedz na to pytanie. – Osowiec rozejrzal sie po audytorium jak wykladowca, ktory dostal kartke z sali. – Przypuscmy, ze zabieraja ze soba nie sam model, ale jedynie zapis jego struktury. I ze dla sporzadzenia takiego zapisu nieodzowne jest zniszczenie samego modelu, a mowiac scislej – zdemontowanie go na czasteczki, a moze nawet i na atomy. Nie chca wyrzadzac szkody ludziom, nie chca unicestwiac ani ludzi, ani tworow naszych rak. Wiec syntetyzuja model, wyprobowuja go, a nastepnie niszcza, czy tez, mowiac scislej, rozbieraja na czasteczki skladowe.
– Zatem sa to przyjaciele a nie agresorzy? – zapytal ktos.
– Sadze, ze tak. W kazdym razie nie szkodza ludziom – ostroznie odpowiedzial czlonek Akademii. Przyszlosc pokaze.
Padalo wiele pytan. Niektorych nie zrozumialem, innych juz nie pamietam. Zapamietalem pytanie, ktore zadala Irena, pytanie skierowane do Ziem owa:
– Powiedzieliscie, profesorze, ze oni modeluja wszystko, co napotkaja. Skad wiedza, ze cos napotkali? Czy maja oczy? W jaki sposob widza?
Odpowiedzial jej nie sam Ziernow, ale fizyk, ktory siedzial obok niego.
– Nie musza miec oczu – wyjasnil. – Moga postrzegac dowolny obiekt na zasadzie fotografii. Przypuscmy, ze wytwarzaja powierzchnie swiatloczula, podobnie jak wytwarzaja pole magnetyczne czy inne i ze rzutuja na taka powierzchnie swiatlo odbite od owego obiektu. I juz. To, oczywista, tylko domysl, jeden z mozliwych wariantow. Rownie dobrze mozemy przyjac, ze maja „instalacje” akustyczna podobnego typu albo analogiczna „instalacje” wechowa.
– Jestem przekonany, ze widza, slysza i czuja wszystko znacznie lepiej od nas – dziwnie uroczyscie powiedzial Ziernow.
Tym razem nikt na sali sie nie rozesmial. Replika Ziernowa stanowila jak gdyby podsumowanie wszystkiego, cosmy zobaczyli i uslyszeli, ukazywala zebranym wage tego, co powinni teraz przemyslec i zbadac.
LIST MARTINA
Po wyjsciu Tolka dlugo siedzialem przy oknie wpatrzony w zasniezona alejke asfaltowa, ktora prowadzila do mojej klatki schodowej od wiodacej na ulice bramy. Mialem nadzieje, ze przyjdzie Irena. Teoretycznie mogla przyjsc, nie w ramach milosci blizniego, oczywiscie, ale po prostu po to, by zakomunikowac mi nowiny i przekazac polecenia – nie mogla tego zrobic przez telefon, bo telefonu jak dotad nie mialem. A laczyly nas liczne sprawy sluzbowe – byla sekretarzem komitetu specjalnego, ja bylem jednym z referentow tegoz komitetu. Ponadto czekal nas wspolny wyjazd do Paryza na miedzynarodowa konferencje naukowa poswiecona podniecajacemu caly swiat niepojetemu fenomenowi rozowych oblokow. Na czele delegacji stanal czlonek Akademii Nauk Osowiec, Ziernow i ja jechalismy jako naoczni swiadkowie, Irena zas miala wystapic w roli skromniejszej, ale bez watpienia