trzeszczalo, jakby lada chwila mial rozleciec sie w kawalki.

Charles spiesznie przestawil potencjometr na pozycje zerowa, ale zaklocenia nie ustaly. Impuls zakloceniowy spowodowal na ekranie oscylografu znaczne odchylenia, i to juz po ustawieniu przez Ennila normalnej dlugosci fal. Zaklocenia przybraly nawet na sile.

Charles zawolal Chrisa, zapoznajac go z tym dziwnym zjawiskiem. Nie powiedzial mu jednak, dlaczego wlaczyl aparature poza ustalonym czasem lacznosci.

Chris stal przed oscylografem i intensywnie myslal. Ani on, ani Carol, ktora dolaczyla sie do obu mezczyzn tkwiacych nieruchomo przed przyrzadem, nie mieli pojecia, co maja sadzic o tych sygnalach.

Nagle Carol wydalo sie, ze ekran oscylografu stal sie jasniejszy.

– Robi sie ciemno! – krzyknela.

Chris zrozumial wszystko. Chwycil za antene i zdjal ja z masztu, wolajac przy tym: – Szybko, pakujcie sie, przymocujcie wszystko linami, pospieszcie sie! Burza!

Oboje zareagowali blyskawicznie. Ale podczas gdy Carol, idac za przykladem Chrisa, gorliwie zbierala porozrzucany dokola sprzet, Ennil zachowywal sie poczatkowo tak, jakby uwazal ostrzezenie Chrisa za przesadzone. Dopiero kiedy niebo przybralo raptownie sina barwe, a powietrze zadrgalo, Charles ozywil sie. Energicznie wzial sie do roboty.

Wszystkie swoje rzeczy spakowali do duzych workow z folii, po czym ulozyli je pod plandeka, ktora przymocowali do ziemi duzymi metalowymi bolcami.

Sciemnilo sie gwaltownie. Nagle zaczelo szumiec. Hen w gorze, na tle szarego nieba pokrytego ruchomymi strzepami chmur, wierzcholki drzew kolysaly sie, zataczajac rozlegle kregi. Ciemne liscie o niespotykanych rozmiarach przelatywaly nad ludzmi, grozac zwaleniem z nog. Za kazdym razem, kiedy przesuwaly sie tuz nad plytkim zaglebieniem, robilo sie na moment ciemno jak w grobie. Troje rozbitkow skrylo glowy.

Inicjatywe podjal Chris.

– Musimy sie stad wydostac, ten dol moze zamienic sie w jezioro! – Wczolgal sie pod plandeke i cos wyciagnal: – Trzymajcie te line! – Rzucil ja Carol, ktora nasladujac go, owinela sie nia wokol talii. Ennil chwycil pospiesznie za drugi koniec, przywiazal sie mocno.

O potrzebie tego zabiegu przekonali sie wkrotce, kiedy nie mogac jeszcze zlapac tchu, wdrapali sie na krawedz dolu. Chris, ktory pierwszy stanal na gorze, zostal przewrocony przez podmuch wiatru. Z najwiekszym wysilkiem zdolali utrzymac sie na nogach.

Obawa Chrisa przed wedrujacymi glazami okazala sie bezpodstawna: glazow juz nie bylo. Najwidoczniej porwala je ze soba szalejaca wichura.

Opierali sie burzy, jak mogli, starajac sie wykorzystac kazda najmniejsza wypuklosc terenu jako oslone.

Chris myslal z trwoga o helikopterze i o Geli. Poczul, ze sie o nia boi. Przypomnial sobie teraz, ze na skraju pniaka dostrzegl duze otwory czy tez jaskinie, wygryzione przez zwierzeta.

Kiedy pierwsze kule deszczu uderzyly o ziemie, znajdowali sie juz przy owych jaskiniach. Z trudem dotarli do miejsca, w ktorym kora byla odlupana, a wtedy ich oczom ukazala sie otchlan o dziwacznych scianach. Tuz przy krawedzi gigantyczny tunel na ksztalt szybu schodzil w dol, i na glebokosci okolo dwunastu stop skrecal, tworzac cos w rodzaju sztolni.

– To tu – dyszal Chris. – Schodzimy tedy. Opierajac sie atakom wiatru, stali nad krawedzia szybu. Olbrzymie kule deszczu zaczely padac przerazajaco blisko. Chris uwolnil sie od liny i skoczyl na dol.

– Pospieszcie sie! – krzyknal.

Prad powietrza, ktory wtargnal z zewnatrz przez szpare w scianie szybu, zakrecil Carol w kolo. Przewrocila sie na wznak, chciala sie podniesc, gdy nagle sciemnilo sie. Krawedz szybu zniknela, a z gory splynela powoli elastyczna, wygieta silnie ku dolowi sciana wody.

Carol lezala jak sparalizowana, niezdolna na razie do zadnego ruchu. Tuz nad nia niby lustro zawislo odbijajace kazdy obraz sklepienie. Przez chwile ujrzala swoje wykrzywione odbicie, upiorne w mroku.

Raptem ktos chwycil ja pod pachy i niemal bolesnie szarpnal, wciagajac do sztolni. Tu bylo jeszcze ciemniej. Jedynie krawedz wylotu sztolni rysowala sie szara plama. Nad soba Carol dostrzegla jasna czupryne Chrisa.

– To sie moglo zle skonczyc – przerwal milczenie Ennil.

Carol skinela glowa. Cos dlawilo ja w gardle. Potem poczula, ze odretwienie z wolna ja opuszcza.

Chris wlaczyl latarke, jedyna, jaka mieli, i oswietlil wejscie. Woda wplywala juz lukiem do sztolni.

– Musimy wejsc glebiej! – zawolal Chris, myslac z przerazeniem o tym, co by sie stalo, gdyby zwierz, ktory wygryzl te sztolnie, zaczail sie na nich w glebi.

Nagle rozlegl sie jakis spiewny dzwiek, po czym nastapilo uderzenie. Elastyczna powloka na powierzchni wody pekla, a ciecz momentalnie zostala wessana przez porowate kanaly pniaka.

Chris odetchnal z widoczna ulga.

– Najgorsze mamy juz chyba za soba – powiedzial. – Dopoki woda wsiaka w podloze, nic nam nie grozi. Gorzej bedzie, kiedy nasaczy sie nia caly pniak. Ale przy tej masie drewna… – Usiadl na wystepie sciany, zapraszajac gestem Carol i Charles'a, aby poszli w jego slady. Potem dodal: – Trzeba oszczedzac – i zgasil lampe.

Carol przysunela sie do niego. Czul drzenie jej ciala. Moze z zimna, a moze ze strachu…

I teraz, w tej gluchej ciemnosci, w warunkach przymusowego bezruchu, Chrisa znow opanowaly natretne mysli. Gela i Karl sa gdzies tam zamknieci w kabinie, od ktorej wieksza byla kazda z tych kul deszczu. Watpliwe bylo, czy zdolaja wytrzymac napor wody. Jezeli nie zdazyli schronic sie w pore przed burza i spadli na ziemie?

Chris zdawal sobie sprawe, ze upadek helikoptera na ziemie podczas burzy, ktora z pewnoscia gnala go przed soba raczej horyzontalnie niz pionowo, nie musi skonczyc sie tragicznie. Dlatego tez nie obawial sie o zycie przyjaciol. Troska napelniala go przyszlosc.

W jaki sposob mieli sie odnalezc w tym swiecie bezdrozy i gigantow? Jak unikac nieznanych i jakze licznych niebezpieczenstw? Kazde z nich zagrazalo zyciu!

Na moment wrocil mysla do poprzedniego dnia, do kapieli z Gela. Znowu widzial jej delikatne cialo. Przypuszczal, ze nawet jezeli tamci uratowali sie, helikopter z pewnoscia nie przetrzymal upadku. A moze?

W rownym stopniu dreczyla go wlasna bezsilnosc. Nie mogl nic zrobic dla ratowania swoich towarzyszy. Poszukiwania nie mialyby sensu. Zreszta wiedzial doskonale, ze przy tak niklych szansach powodzenia nie wolno mu wyruszac na poszukiwania. Oparl sie wygodniej o sciane. A wiec, pomyslal, krotkie, radosne pozegnanie i jej nieznaczne kiwniecie dlonia zza okna helikoptera mogly pozostac juz na zawsze ostatnim wspomnieniem o Geli… Moze juz jej nigdy nie zobacze…

Czul ogarniajace go zwatpienie i wyrzuty sumienia. W gardle cos go dlawilo. Zacisnal zeby i po kilku chwilach zdolal sie opanowac. Wdzieczny byl panujacym wokol ciemnosciom.

Tego tylko brakowalo, zeby obok bojazliwej Carol i zrzedzacego Charles'a w grupie znalazl sie jeszcze zrozpaczony kierownik.

Nieoczekiwanie przejasnialo, jednoczesnie poczuli chlodny powiew od strony wylotu. Woda na dnie szybu wsiakla juz w podloze.

Chris otrzasnal sie ze swych rozmyslan. Ostroznie podszedl do szybu i spojrzal w gore. Przez prawie idealnie okragly otwor dostrzegl skrawek nieco przejasnionego nieba.

Pomyslal jeszcze, ze nie powinien byl pozwalac na wymontowanie z helikoptera duzej radiostacji. Nawet gdyby ulegla uszkodzeniu w wyniku katastrofy, Karl moglby ja moze naprawic. Chris wiedzial, ze bedzie musial odpowiadac za swoje niedopatrzenia. Krzyknal do towarzyszy:

– Rozejrze sie troche – po czym ujal line i zaczal wspinac sie po stromej, ale obfitujacej w liczne wystepy i zaglebienia scianie.

VI

Karl od razu wiedzial, ze srodki, jakimi dysponowali, byly niewystarczajace, zeby przygotowac maszyne do lotu i naprawic podreczna radiostacje. Nie tylko dlatego, ze obydwa smigla, pogiete i wyrwane z lozysk, zwisaly po bokach, ale na dodatek helikopter lezal uwieziony w plataninie najprzerozniejszych zdzbel, szczatkow lisci i grud ziemi. Wokolo wznosily sie olbrzymie lodygi i podluzne, podobne do desek liscie gigantycznej trawy. Poprzez

Вы читаете Ekspedycja Mikro
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату