– Po moim pierwszym rozwodzie wrocilam do domu, a ona spojrzala na mnie tak, jakby mnie za to winila. I powiedziala do Delii, ze nigdy nie bede miala domu i dzieci. Ze moze Bog chce ja w ten sposob ukarac za oszustwo, za zycie w klamstwie. Juz od jakiegos czasu zle sie czula. Kiedy poszla do swoich roz, poszlam za nia. Chcialam, zeby mi to powiedziala prosto w twarz. Poklocilysmy sie strasznie i zostawilam ja tam, cala zaplakana. Chwile pozniej Tucker wyszedl do ogrodu i znalazl ja martwa. Wiec chyba ja zabilam.

– Nie, nie, oczywiscie, ze nie! To nie byla niczyja wina, Josie.

– To niczego nie zmienia. Cos we mnie narastalo. Nie bylo to dziecko – lekarze powiedzieli mi, ze nigdy go nie urodze. Ale to cos bylo jak zywa istota. Zaczelo sie od Arnette. Chciala zlapac Dwayne'a, tak jak Sissy. Myslala, ze uda jej sie mnie wykorzystac. Myslalam o tym i myslalam. Calymi nocami lezalam i myslalam. Mama zachowala tajemnice, dajac zycie. Ja zachowam swoja, zabierajac je.

Za oknem rozlegly sie okrzyki i kanonada wielkiego finalu.

– Oczywiscie, musialam miec powod. Nie jestem zwierzeciem. Morderstwo musialo miec sens. Wybralam kobiety, ktore oszukiwaly i klamaly, zeby dostac mezczyzne. Sama mialam mnostwo mezczyzn – powiedziala z usmiechem. – Nigdy jednak nie sklamalam, zeby ich zdobyc.

– Arnette… Myslalam, ze byla twoja przyjaciolka.

– Byla dziwka. – Josie wzruszyla pogardliwie ramionami. – Nie ja wybralam na poczatek. Myslalam o Susie. Zawsze myslalam, ze gdybysmy zeszli sie z Burke'em… Ale Susie nie pasowala do schematu. Nigdy nie spojrzala na innego mezczyzne poza Burke'em, wiec zabicie jej nie byloby sluszne. A musialo byc sluszne – szepnela Josie.

Caroline poczula, jak ogarnia ja chlod.

– A wiec Arnette. Upicie jej i wywiezienie nad Gooseneck Creek bylo dziecinnie latwe. Ogluszylam ja kamieniem, rozebralam i przywiazalam do drzewa. Bylo zimno, Jezu, jak zimno. Czekalam, az sie ocknie. Udawalam, ze jest moja matka, a ja moim ojcem i juz nie bylo mi zimno.

– Przez jakis czas czulam sie lepiej – powiedziala Josie sennie. – O wiele lepiej. Ale to cos znowu we mnie narastalo. Tym razem wybralam Francie. Napalila sie na Tuckera. Potem przyszla kolej na Sissy, ale sie pomylilam. Za kazdym razem bylo lepiej. Kiedy wezwali FBI, chcialo mi sie smiac i smiac. Nikt nawet o mnie nie pomyslal. Teddy zabral mnie do Eddy Lou. Na poczatku to bylo straszne, ale potem uswiadomilam sobie, ze ja to zrobilam. Ja to zrobilam i nikt sie o tym nigdy nie dowie. Teraz mialam swoja tajemnice, zupelnie jak mama. I chcialam zrobic to jeszcze raz, podczas gdy wszyscy szukali mordercy. Z Darleen wypadlo cudownie, jakby bylo to jej przeznaczenie.

– Bylas z Happy, kiedy szukali jej corki.

– Zal mi jej bylo, ze cierpi. Wydawalo mi sie, ze powinnam ja pocieszyc. Darleen jest niewarta jej lez. Zadna z nich nie byla warta, zeby po niej plakac. Tylko ty jestes inna. Szkoda, ze sobie nie odpuscilas. Chcialam dotrzymac obietnicy danej Dwayne'owi, skoro tak bardzo mu na tym zalezy. A teraz bede musiala zlamac te obietnice, przynajmniej ten jeden raz.

– Wszyscy sie dowiedza.

– Moze. Nie szkodzi. Zawsze wiedzialam, ze bede musiala skonczyc z tym pewnego dnia, na wlasnych zasadach. – Ostatnie rakiety wystrzelily jak z karabinu maszynowego. – Nie pojde do wiezienia ani do zadnego zakladu, gdzie zamyka sie ludzi, ktorzy robia cos, czego inni nie rozumieja. – Odwroc sie. Musze cie najpierw zwiazac. Obiecuje, ze zrobie to szybko.

Tucker bladzil niespokojnie w tlumie, podczas gdy kolorowe bombki pryskaly mu nad glowa. Nie wiedzial Caroline od pol godziny. Kobiety! Jakby nie mial dosc problemow z Dwayne'em i FBI! Ze tez musiala zniknac akurat teraz.

Ruchem glowy wymowil sie od piwa, ktore ktos mu podsunal pod nos, i szedl dalej.

– Niezle widowisko – powiedziala kuzynka Lulu ze swojego fotela.

– Aha.

– Skad wiesz? Nawet nie spojrzales.

Zeby sprawic jej przyjemnosc, uniosl glowe i podziwial przez chwile parasol czerwonych, bialych i niebieskich blyskow.

– Widzialas Caroline?

– Zgubiles Jankeske? – zarechotala Lulu i podpalila zimnego ognia na patyku.

– Na to wyglada. – Podniosl glos, zeby uslyszala go ponad wrzaskami tlumu. – Nie widzialam jej od chwili, gdy skonczyla grac.

– Gra naprawde dobrze. – Lulu napisala w powietrzu swoje imie zimnym ogniem. – Zdaje sie, ze niedlugo pojedzie grac dla koronowanych glow w Europie.

– Cos w tym rodzaju. – Z rekoma w kieszeniach patrzyl w tlum. – Jak mam ja tutaj znalezc?

– W ogole nie warto szukac. – Lulu odela wargi, kiedy plomien zgasl. Zamierzala poczekac, az wrzawa ucichnie i dopiero wtedy odpalic wlasne rakiety. – Widzialam, jak szla do domu.

– Po co mialaby…? Ach, chciala pewnie odlozyc skrzypce. Ale powinna juz wrocic. – Patrzyl na ciemny dom. Zawsze byl zdania, ze najlepiej nie zglebiac kobiecej psychiki. – Pojde sprawdzic.

– Przegapisz final.

– Zdaze.

Ruszyl biegiem zirytowany tym, ze musi sie spieszyc. Nie przychodzil mu do glowy zaden powod, dla ktorego Caroline mialaby sie zaszyc w domu. Moze niepotrzebnie ja naklonil do wystepu. Moze sie zdenerwowala, a moze cala ta historia wywolala jedna z jej migren. Przyspieszyl kroku i omal nie wpadl na Dwayne'a.

– Jezu! Po co siedzisz tu po ciemku?

– Nie wiem, co zrobic. – Dwayne siedzial z glowa wtulona w kolana i kolysal sie miarowo. – Musze sie zastanowic, co mam zrobic.

– Powiedzialem ci, ze sie tym zajme. Burns zwyczajnie blefuje.

– Moglbym sie przyznac – wybelkotal Dwayne. – Tak byloby najlepiej dla nas wszystkich.

– Cholera! – Tucker potrzasnal brata za ramie. – Dosc mam tych bredni. Porozmawiamy o tym pozniej, kiedy bede mial czas. Musze sprawdzic, czy Caroline jest w domu. Chodz ze mna. Lepiej, zebys dzisiaj z nikim nie gadal.

– Obiecalem jej, ze nie powiem. – Dwayne dzwignal sie na nogi. – Ale cos trzeba zrobic.

– Jasne. – Zrezygnowany Tucker otoczyl brata ramieniem i pociagnal za soba. – Zrobimy, co trzeba. Wszystko wiem.

– Wiesz? – Dwayne stanal jak wryty. – A ona mowila, ze nie wiesz. Ze nie mozemy ci powiedziec.

– O czym?

– O nozu. O nozu taty. Znalazlem go pod przednim siedzeniem jej samochodu. Chryste, Tuck, jak ona mogla? Jak mogla zrobic cos takiego? Co sie z nia teraz stanie?

Tucker doznal uczucia, ze krew przestaje mu krazyc w zylach. Stal i wsluchiwal sie w siebie, a krew krazyla coraz wolniej, az zaszumialo mu w uszach.

– O czym ty mowisz?

– O Josie. Jezu Chryste! Josie! – Dwayne zaczal plakac, jakby dopiero teraz uswiadomil sobie caly ogrom nieszczescia. – Zabila je, Tuck. Zabila je wszystkie. Nie wiem, jak bede mogl zyc ze swiadomoscia, ze wydalem siostre w rece policji.

Tucker odsunal sie od niego bardzo powoli. Dwayne chwial sie pozbawiony oparcia.

– Popieprzylo ci sie w glowie.

– Musimy to zrobic. Wiem, ze musimy. Na litosc boska, ona chciala zamordowac Sissy.

– Zamknij sie! – Oslepiony gniewem i strachem Tucker uderzyl Dwayne'a piescia w twarz. – Jestes pijany, jestes glupi. Jezeli powiesz jeszcze slowo…

– Panie Tucker! – Cyr stal na podjezdzie i patrzyl na nich szeroko otwartymi oczami.

– Co ty tu robisz, do cholery! – krzyknal Tucker. – Dlaczego nie jestes na pokazie?!

– Ja… Powiedzial pan, ze mam jej pilnowac. – Cyr trzasl sie od wewnatrz, trzasl sie ze strachu, jakiego dotad nie znal. – Ona tam weszla, ale kazala mi zostac na zewnatrz. Powiedziala, zebym nie wchodzil na gore.

– Caroline – powiedzial Tucker glucho.

Cios przywrocil Dwayne'owi przytomnosc. Chwycil Tuckera za koszule.

– Josie. Wziela noz i poszla do domu.

Tucker dyszal ciezko. Chcial walczyc, chcial zagluszyc strach, ktory paralizowal mu mozg. Ale choc zaciskal

Вы читаете Miasteczko Innocente
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату