– Uwazam, ze morderca z Richmond doskonale sie bawi – kontynuowal Fortosis spokojnie. – Jest bardzo ostrozny, bardzo przebiegly. Nie popelnia bledow. Nie mamy tu do czynienia z jakims psychicznie uposledzonym idiota, ktory ma uszkodzony plat skroniowy mozgu. Ten facet z cala pewnoscia nie jest takze psychotykiem. To psychopatyczny seksualny sadysta, ktorego iloraz inteligencji wynosi pewnie znacznie powyzej przecietnej i ktory zapewne doskonale funkcjonuje w spoleczenstwie. Uwazam, ze jest zatrudniony gdzies w Richmond na intratnym stanowisku. Wcale by mnie nie zaskoczylo, gdyby mial prace lub hobby, dzieki ktorym moze miec staly kontakt z rannymi albo przestraszonymi ludzmi… Takimi, ktorych latwo jest mu kontrolowac.
– Jakiego rodzaju zajecie masz na mysli? – spytalam niespokojnie.
– Wlasciwie to moze byc wszystko. Zaloze sie, ze facet jest na tyle przebiegly, by robic w zyciu wszystko, co mu sie zywnie podoba.
– Moze byc lekarzem, prawnikiem albo wodzem indianskim – zacytowalam slowa Marino. – Zmieniles zdanie na jego temat – przypomnialam Fortosisowi. – Wczesniej zakladales, ze moze miec przeszlosc kryminalna albo historie choroby psychicznej. Lub tez jedno i drugie. Mowiles, ze jest prawdopodobne, by niedawno wyszedl z wiezienia albo zakladu zamknietego dla umyslowo chorych…
Spiro przerwal mi.
– W swietle tych ostatnich dwoch zabojstw, a zwlaszcza jezeli ostatnia ofiara miala byc Abby Turnbull, zmienilem zdanie. Psychotycy rzadko tak dobrze orientuja sie w otaczajacej ich rzeczywistosci, by dlugo wymykac sie policji. Uwazam, ze morderca z Richmond jest doswiadczony; prawdopodobnie zabijal kobiety juz wczesniej, w innym miescie, i uciekal wymiarowi sprawiedliwosci rownie skutecznie jak teraz.
– Twoim zdaniem on przeprowadza sie z miasta do miasta, morduje przez kilka miesiecy, a potem rusza dalej?
– Niekoniecznie – odparl. – Mozliwe, ze jest na tyle zdyscyplinowany, by przeprowadzic sie w nowe miejsce, zaaklimatyzowac, znalezc sobie dobrze platna prace… Mozliwe, ze zyje spokojnie jak kazdy inny obywatel, dopoki znowu nie wyruszy na lowy. Kiedy zacznie, nie moze sie juz powstrzymac. A z kazdym nowym terytorium potrzeba wiecej, by zaspokoic jego zadze. Robi sie coraz odwazniejszy, a jednoczesnie coraz mniej sie kontroluje. Naigrawa sie z policji, wodzi ja za nos i doskonale bawi sie skupiona na nim uwaga mieszkancow miasta… Czerpie radosc z czytania artykulow o sobie oraz z wybierania nastepnych ofiar.
– Abby – mruknelam. – Jezeli faktycznie to na nia chcial zapolowac…
Fortosis skinal glowa.
– To byloby nowe, odwazne, troche szalone… Gdyby odwazyl sie zamordowac slynna w calym miescie reporterke, zagralby wszystkim na nosie. To byloby jego najdoskonalsze zabojstwo. Moglyby byc w tym jeszcze inne skladniki, na przyklad projekcja czy przeniesienie; Abby pisze o nim, a on zaczyna uwazac, ze wywiazala sie miedzy nimi jakas osobista wiez. Uwaza, ze istnieje miedzy nimi bliski zwiazek… wiec jego zlosc oraz fantazje ogniskuja sie na jej osobie.
– Ale nawalil – odparlam z gniewem. – Jego rzekomo najdoskonalsze zabojstwo okazuje sie najwieksza klapa.
– Dokladnie tak. Mozliwe, ze nie mial pojecia, jak Abby wyglada ani ze od zeszlej jesieni mieszka z siostra. – Patrzac mi prosto w oczy, dodal: – Jest prawdopodobne, ze dopiero z gazet i telewizji dowiedzial sie, iz kobieta, ktora zabil, wcale nie byla Abby Turnbull.
Zaskoczylo mnie to; w ten sposob o tym nie myslalam.
– I to bardzo mnie martwi – dodal po chwili Spiro, pochylajac sie w fotelu.
– Co takiego? Chcesz powiedziec, ze moze sprobowac jeszcze raz? – Szczerze w to watpilam.
– Powiedzialem, ze sie martwie. – Wydawalo sie, ze mysli na glos. – Morderstwo nie poszlo tak, jak sobie zaplanowal. We wlasnym odczuciu zrobil z siebie idiote. Przez to moze stac sie jeszcze okrutniejszy.
– Niby jak to zdefiniujesz, co? Co to znaczy „okrutniejszy”?! – wypalilam z wsciekloscia. – Przeciez wiesz, co zrobil Lori… A teraz Hennie…
Jego mina powstrzymala mnie.
– Zadzwonilem do Marino na krotko przed twoim przyjsciem, Kay.
Wiedzial.
Wiedzial, ze wymazy z pochwy Henny Yarborough byly negatywne.
Morderca prawdopodobnie nie zdazyl. Wiekszosc spermy zdjelam z przescieradla i tylnych powierzchni ud. Wlasciwie jedynym narzedziem, jakie udalo mu sie w nia wepchnac, byl noz. Posciel pod cialem byla sztywna i czarna od zakrzeplej krwi. Gdyby jej nie udusil, zmarlaby pewnie z uplywu krwi.
Siedzielismy naprzeciw siebie w milczeniu, zastanawiajac sie nad potwornoscia umyslu osoby, ktora moze czerpac przyjemnosc z zadawania innym tak straszliwych tortur.
Kiedy podnioslam wzrok, zobaczylam smutne oczy Fortosisa i jego zmeczona twarz. Chyba dopiero wtedy zdalam sobie sprawe, jak wiele okropnosci widzial w zyciu. Jeszcze dokladniej niz ja potrafil wyobrazic sobie to, co wydarzylo sie w sypialni Henny. Widzial takich potwornosci znacznie wiecej niz ja.
Oboje wstalismy w tym samym momencie.
Poszlam do mego samochodu okrezna droga przez campus; w oddali widzialam masyw gorski Blue Ridge. Dlugie cienie rozciagaly sie na trawnikach, nadal rozgrzanych od slonca; w powietrzu unosil sie zapach kwitnacych drzew.
Mijaly mnie grupki studentow, smiejacych sie i rozmawiajacych. Nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Kiedy przechodzilam pod ogromnym rozlozystym debem, nagle uslyszalam za soba tupot stop i serce podeszlo mi do gardla. Gwaltownie obrocilam sie na piecie i ze zdumieniem zobaczylam mlodego mezczyzne w czerwonym dresie. Biegl spokojnie brzegiem chodnika; przez chwile przygladal mi sie ciekawie, pewnie zdziwiony moim zachowaniem, po czym skrecil i zniknal za drzewami.
Rozdzial trzynasty
Nastepnego ranka przyjechalam do biura juz o szostej. Oprocz mnie w calym budynku nie bylo nikogo, a telefony w recepcji nadal byly podlaczone do centrali automatycznej.
Czekajac, az kawa zaparzy sie w ekspresie, poszlam do gabinetu Margaret; tryb automatycznego przyjmowania zgloszen nadal necil hakera, jednak nikt zeszlej nocy nie usilowal dostac sie do bazy danych.
To nie mialo sensu. Czyzby wlamywacz wiedzial, ze odkrylismy jego robote, kiedy w zeszlym tygodniu usilowal wyciagnac dane na temat sprawy Lori Petersen? Czyzby sie przestraszyl? A moze podejrzewal, ze nie wprowadzilismy od tamtej pory zadnych nowych danych?
Mozliwe, ze byl i inny powod. Wpatrywalam sie w ciemny monitor. Kim jestes? – zastanawialam sie. – Czego ode mnie chcesz?
Przy frontowych drzwiach odezwal sie telefon; zadzwonil trzy razy, a potem nastapila cisza, gdy automatyczna centrala przelaczyla polaczenie.
„Jest bardzo ostrozny i bardzo przebiegly…”
Fortosis nie musial mi tego mowic.
„Nie mamy tu do czynienia z jakims psychicznie uposledzonym idiota…”
Nie spodziewalam sie, ze bedzie podobny do nas; ale z drugiej strony mogl byc.
Moze byl?
„…doskonale funkcjonuje w spoleczenstwie… jest zatrudniony gdzies w Richmond na intratnym stanowisku…”
Moze byc dostatecznie kompetentny, by pracowac w kazdym zawodzie, jaki tylko sobie wymarzy. Mogl uzywac do pracy komputera lub miec go w domu dla wlasnej przyjemnosci.
Mogl chciec wniknac do mego umyslu, dokladnie tak jak ja chcialam wniknac do jego. Bylam jedynym realnym polaczeniem miedzy nim a jego ofiarami. Kiedy zbadalam obrazenia, polamane kosci i glebokie ciecia w tkance miekkiej, zdalam sobie sprawe z tego, jak strasznej sily i brutalnosci trzeba bylo uzyc, by zadac podobne rany. U mlodych, zdrowych ludzi zebra sa gietkie i wytrzymale; dran strzaskal zebra Lori, uderzajac w nie kolanem od gory, z calej sily. Lezala wtedy na plecach; zrobil to juz po tym, jak wyrwal ze sciany kabel telefoniczny.
Uszkodzenia jej palcow powstaly na skutek wygiecia, brutalnego wykrecenia kosci ze stawow. Zakneblowal ja i zwiazal, a potem polamal jej palce jeden po drugim. Nie mial zadnego powodu, by to robic, z wyjatkiem sprawienia