Harry pedzil przez korytarze Hogwartu, tak, jakby chcial uciec przed samym soba. Wbiegl do pierwszej lazienki, jaka napotkal, pochylil sie nad umywalka i zwymiotowal. Dopiero, kiedy torsje przestaly wstrzasac jego cialem, oplukal twarz i spojrzal na swoje odbicie w lustrze. W miare, jak obserwowal swa blada twarz, echo jego wlasnych slow powracalo do niego z coraz wieksza sila.
Harry mimowolnie zacisnal dlonie na brzegu umywalki.
Piesc Gryfona trafila w jego odbicie w lustrze, roztrzaskujac je na kawalki, a cisze rozdarl ochryply krzyk. Odlamki szkla wbily sie w dlon chlopaka i zasypaly cala powierzchnie wokol niego. Harry, nie zwazajac na krew i bol, osunal sie po umywalce na lodowata podloge, gdzie skulil sie i zaczal rozpaczliwie szlochac.
Przed oczami Harry'ego pojawila sie twarz nauczyciela, rownie zaskoczonego, jak on sam, ale chlopak szybko oddalil te wizje.
Harry skulil sie jeszcze bardziej, opierajac glowe o swoje kolana.
Nie chce go widziec. Nie chce go znac! Nigdy wiecej nie spojrzy mu w twarz! Wszyscy to widzieli... Alez musieli miec ubaw. Harry Potter - Chlopiec Ktory Przezyl, ktorego najglebszym pragnieniem jest znienawidzony przez wszystkich, tlustowlosy Mistrz Eliksirow. Moze nawet opublikuja to w [i]Proroku Codziennym[/i]? Znajac Malfoya, juz pewnie popedzil opowiedziec o tym kazdemu Slizgonowi, swojemu tatusiowi i wszystkim reporterom.
Harry poczul, jak znowu zbiera mu sie na wymioty.
Chlopak zapatrzyl sie w martwy punkt na scianie, a jego wzrok byl nieobecny. Po chwili na jego twarzy pojawil sie cien smutnego usmiechu.
Harry w gescie rozpaczy zaslonil uszy rekoma, pragnac zagluszyc to echo, ktore bez ustanku powracalo do niego i nie dawalo mu spokoju.
Wtedy uslyszal kroki na korytarzu.
Lekcje sie skonczyly i uczniowie tlumnie opuszczali klasy, a ich smiechy i gwar przywrocily Harry'ego do rzeczywistosci. Chlopak zerwal sie z podlogi, szybko ocierajac dlonia lzy.
Spojrzal ze strachem na drzwi.
Nie pozwoli, zeby go dopadli. Ukryje sie gdzies, gdzie nikt go nie znajdzie!
Rozejrzal sie rozpaczliwie po pomieszczeniu, po czym slizgajac sie na rozbitym szkle, dotarl do jednej z kabin i zamknal sie w niej od srodka; akurat w chwili, gdy drzwi do lazienki uchylily sie z cichym skrzypieniem i ktos wszedl do pomieszczenia.
- Harry, jestes tutaj? - byl to glos Hermiony.