w gore, lapiac jego dlon i splatajac ich palce razem, a nastepnie lagodnie odrywa ja od sciany, by przyciagnac ja do swych ust i ucalowac.
A potem znowu zaatakowal, wpijajac sie w Harry'ego zebami i palcami, niczym zwierze, ktore tylko na chwile przerwalo posilek i teraz zamierzalo nadrobic zaleglosci, po czym z warknieciem oderwal ich obu od sciany.
I Harry odkryl nagle, ze juz prawie nic nie widzi. Ze jego zmysly sa tak zajete Severusem, ze wszystko inne wydaje sie jedynie zludzeniem naszpikowanym niewidzialnymi przeszkodami.
Nie wiedzial jak ani w jaki sposob, ale nagle byl juz w sypialni i chyba po drodze uderzyl sie bolesnie reka w klamke, i znowu czul rozgrzany, sliski jezyk penetrujacy jego usta i zachlanne dlonie ugniatajace jego cialo i... i nagle poczul za plecami zimna sciane. Uderzyl w nia z calej sily, jakby Severus pragnal go w nia wgniesc, ale juz po chwili ostre szarpniecie oderwalo go od niej i Harry zostal odwrocony tylem i rzucony na nia ponownie. Jeknal, uderzajac policzkiem w chlodne kamienie i w tej samej chwili poczul dlonie Severusa na swoich plecach, unoszace jego koszule i... i goracy jezyk wedrujacy po jego kregoslupie i wargi wpijajace mu sie w skore na lopatkach i mial wrazenie, ze te usta sa wszedzie... na krzyzu, barkach, ramionach, ponownie na lopatkach i coraz wyzej, na karku, szyi... i nagle ponownie uslyszal ten goracy szept tuz przy swoim uchu:
- Chcialem... siegnac po ciebie. Byles tak blisko... przez caly czas... Wystarczylo wyciagnac reke... ale nie moglem.
- Severusie... - Z ust Harry'ego wyrwal sie udreczony jek. Sluchanie szeptu mezczyzny bylo dla niego tortura. Severus zsunal porwana koszule z jego ramion i pozwolil jej opasc na podloge i Harry poczul, jak mezczyzna przywiera do jego nagich plecow, zaciskajac jedna dlon na jego biodrze, a druga przyciskajac do brzucha i przesuwajac ja w gore, coraz wyzej, na klatke piersiowa. Ugniatal jego skore z taka sila, jakby chcial ja zedrzec, jakby chcial, aby jego dlon wniknela w cialo Harry'ego. I to bylo niemal bolesne, ale nie tak bolesne, jak doznania, ktore wywolywal ten niski, zachrypniety szept:
- Moglem jedynie obserwowac cie z daleka... i w swych wizjach... pozeralem cie... calego... az nie pozostalo w tobie niczego, co nie nalezaloby do mnie. - Dlon przesunela sie na jego szyje i policzek. - Tylko do mnie. - Twarz Harry'ego zostala odwrocona w bok. - Na zawsze.
Po tych slowach twarde, gorace wargi wpily sie w jego usta z taka sila i zachlannoscia, jakby Severus pragnal dokonac tego, o czym powiedzial. Jakby chcial go w siebie wchlonac, pozrec, zmiazdzyc. Pocalunek byl gleboki, gwaltowny i niemal bolesny. Przypominal bardziej konsumpcje niz pieszczote, jakby Severus byl drapieznikiem, ktory wgryza sie w ofiare, pragnac odebrac jej oddech i zycie. Harry jeczal w jego usta, czujac jezyk Severusa smagajacy jego policzki, podniebienie, ugniatajacy jego wlasny jezyk, docierajacy tak gleboko, ze wslizgiwal mu sie niemal do gardla.
Harry probowal nadazyc, probowal odpowiedziec, probowal przejac inicjatywe... ale przepadl. W cierpko-slodkim smaku Severusa, w jego odurzajacym zapachu, w jego nieokielznanej sile, w jego oszalamiajacej bliskosci, ktora sprawiala, ze czul mrowienie nawet w palcach u stop.
I dopiero, kiedy zaczelo krecic mu sie w glowie od braku tlenu, a wargi palily zywym ogniem... dopiero wtedy poczul, ze Severus go puszcza i niemal zachlysnal sie wdzierajacym mu sie do pluc chlodnym powietrzem, lecz zanim zdazyl chocby otworzyc oczy, dlonie Severusa oderwaly go od sciany i niecierpliwym szarpnieciem poslaly na lozko.
I upadajac na miekka posciel, Harry mial wrazenie, jakby zanurzal sie w gestej mgle, wypelnionej cisza, spokojem i biciem serca. We mgle, w ktorej istnial jedynie on i Severus. Nie bylo Voldemorta, eliksiru ani jutrzejszego dnia. Nie bylo swiata.
Dla Harry'ego... na te kilka krotkich chwil... caly swiat zawarl sie w dotyku jednego mezczyzny. I pozwolil mu...
...zapomniec.
63. The last night
Harry wyladowal na miekkim materacu, twarza do poscieli, i niemal w tej samej chwili poczul na skorze dotyk szorstkiej peleryny, opadajacej na lozko wokol niego, a jego plecy i lopatki zasypal grad opetanczych pocalunkow. Pojekujac cicho z przyjemnosci, wcisnal twarz w poduszke, ale doznania bardzo szybko staly sie zbyt intensywne, gdy Severus zaczal na przemian ssac i lizac jego skore, i Harry musial zaczerpnac tchu, aby nie odplynac. Z trudem zdolal uniesc sie na lokciach, podczas gdy wilgotne usta schodzily coraz nizej, az dotarly do krzyza, a drapiezne palce zsunely mu na uda spodnie wraz ze slipami i w tej samej chwili...
Merlinie!
Harry gwaltownie otworzyl oczy i niemal zachlysnal sie powietrzem, gdy poczul usta Severusa przyciskajace sie do jego obnazonych posladkow.
O boze, te wargi... tak gorace... i do tego te chlodne palce... tak lagodnie gladzace jego skore...
