zapiac koszule, zorientowal sie, ze przeciez Snape zerwal ja z niego i ze nie ma juz na niej ani jednego guzika.
Jak on sie teraz komus pokaze?
Zobaczyl, jak Mistrz Eliksirow wyjmuje rozdzke i jednym machnieciem sprawia, ze wszystkie guziki powracaja na swoje miejsca. Harry przelknal sline widzac, jak kolejnym machnieciem nauczyciel zdejmuje z pomieszczenia zaklecie wyciszajace, a z drzwi zaklecie zamykajace.
Czyli to juz koniec? A tak chcial z nim porozmawiac. Zapytac go o tyle rzeczy... Przeciez Snape nie moze go tak po prostu przeleciec i odeslac bez slowa wyjasnienia.
Harry zapial szate i spojrzal na mezczyzne. Otworzyl usta, ale Mistrz Eliksirow byl szybszy.
- No, Potter. Jezeli sie pospieszysz, to moze jeszcze zdazysz na obiad.
Harry nie mogl uwierzyc wlasnym uszom. JAK Snape, po tym, co przed chwila sie wydarzylo, moze myslec, ze Harry tak po prostu moglby teraz pojsc na obiad?
Jednak widzac ironiczny usmiech wykrzywiajacy wargi mezczyzny, zrozumial, ze Snape kpi sobie z niego.
- Bardzo smieszne - wymamrotal, postanawiajac jednoczesnie, ze nie wyjdzie stad, dopoki Snape nie przyzna sie, ze bylo mu przyjemnie.
Harry
Chcial tutaj zostac. Z nim.
Chcial... by Snape tez tego pragnal.
W kilku krokach znalazl sie przy nauczycielu, owinal ramiona wokol jego pasa, stanal na palcach i przycisnal wargi do jego ust, wykorzystujac zaskoczenie mezczyzny i wslizgujac sie jezykiem do cieplego wnetrza.
Jednak Snape szybko sie zreflektowal. Oderwal glowe i zlapal Harry'ego za ramiona, by go od siebie odsunac. Gryfon jednak przycisnal sie do niego jeszcze mocniej, skladajac pocalunki na jego odslonietej szyi.
Zanim jednak zdazyl sie rozkrecic, Snape odsunal go od siebie na odleglosc wyciagnietych ramion.
- Dosyc tego, Potter! - wysyczal przez zacisniete zeby, wbijajac w niego spojrzenie pelne zimnego, stalowego gniewu. - Nigdy wiecej tego nie rob. Rozumiesz, czy mam ci to przeliterowac?
Gryfon poczul, ze te slowa rozpetaly w nim burze z piorunami.
Przeciez pozwolil mu sie pieprzyc. Dal mu wszystko, a Snape nie chce dac mu nawet jednego pocalunku!
- Nie, nie rozumiem - warknal. Te slowa zaskoczyly nawet jego. Zobaczyl, jak oczy Snape'a przybieraja morderczy wyraz. Jednak Harry rozpedzil sie juz i nic nie bylo w stanie go zatrzymac. - Pragne cie i chce cie calowac! To przeciez naturalne! Dlaczego musisz byc takim dupkiem, zeby tego nie rozumiec?
Harry zobaczyl smierc czajaca sie we wbijajacym sie w niego spojrzeniu. Snape wyciagnal reke i bolesnie scisnal jego ramie.
- Jeszcze jedno slowo, Potter, a pozalujesz - wysyczal prawie bezglosnie.
Harry wiedzial, ile ryzykuje. Wiedzial, z kim rozmawia. Jednak uczucie niesprawiedliwosci i zawodu, ktore uwolnily w nim slowa Snape'a sprawily, ze byl jak slepy podazajacy waskim tunelem wprost w nieuniknione.
Przypomnial sobie, jak mezczyzna odwrocil jego glowe, zeby Harry nie