szanse.

Mial cel.

Gdyby sprawy nie przybraly takiego obrotu, nie mial pojecia, jak zdolalby z wlasnej woli stad wyjsc. Opuscic te cieple ramiona, to lozko, te komnaty... wiedzac, ze nigdy tutaj nie powroci. Przedluzal te chwile i przedluzal, spychajac gdzies bardzo gleboko zadanie, ktore go czekalo.

Wyczuwal na sobie sztyletujace go spojrzenie ciemnych oczu. Nienawidzil tego uczucia. Uczucia, jakby to spojrzenie rozbieralo go na kawalki. Podazalo za nim, obserwujac kazdy jego ruch, analizujac.

Ruszyl ku drzwiom, czujac zapierajace dech w piersiach pragnienie, by sie odwrocic. By spojrzec na niego po raz ostatni. By jeszcze raz przylgnac wargami do jego ust i odcisnac na nich swoj slad.

Ale nie mogl. To bylby jego koniec.

Na drzacych nogach wszedl do slabo oswietlonego salonu i z trudem odszukal swoja porzucona na podlodze rozdzke i okulary. Szybko rzucil zaklecie reperujace i zalozyl koszule na ramiona, ale w momencie, w ktorym podnosil z ziemi peleryne-niewidke, poczul swist magii, peleryna wyrwala mu sie z rak, a jego serce zatrzymalo sie gwaltownie.

Poderwal sie i spojrzal w strone sypialni.

Severus stal z uniesiona rozdzka, ubrany jedynie w czarne spodnie, trzymajac w dloni peleryne Harry'ego, a jego wzrok...

Harry przelknal sline i wciagnal gleboko powietrze, probujac uciszyc nagly atak paniki, ktory wypelnil go duszacym przerazeniem.

- Wybierasz sie dokads? - zapytal Severus doskonale opanowanym, chlodnym glosem. - To moze wydac ci sie nieprawdopodobne, Potter, ale posiadam w swych komnatach dosyc spory zapas roznego rodzaju trunkow, ktore w dostatecznym stopniu ugasilyby twoje pragnienie. Nie musisz od razu wybierac sie az nad jezioro, aby sie czegos napic. - Ironia, ktora wlozyl w ostatnie slowo, zawisla w powietrzu niczym zbyt mocno napompowany balon, ktory w kazdej chwili grozil eksplozja.

Harry czul, ze zaczyna sie dusic.

Byl idiota, jezeli sadzil, ze Severus chociaz na ulamek sekundy da sie nabrac na jego klamstwa. Ale ten jeden ulamek sekundy w zupelnosci by mu wystarczyl...

- Ja chcialem... zaczerpnac swiezego powietrza. - Tak, brnal dalej. Chociaz doskonale wiedzial, jak moze sie to skonczyc. - Nagle zrobilo mi sie duszno i...

- Doprawdy? - Glos Severusa ociekal lodem. - Jak to wiec przewidujaco z twojej strony, ze zalozyles buty... - Harry czul na sobie sztyletujacy wzrok mezczyzny. Czul, jak niemal wypala mu rany na skorze, rozcinajac ja niczym skalpelem i probujac wedrzec mu sie w dusze. - Po raz ostatni mowie, ze masz na mnie spojrzec!

Harry skulil sie, niemal wgnieciony w ziemie tonem Severusa.

Boze, niech on przestanie... niech przestanie...

Jego oczy drzaly, kiedy wpatrywal sie w podloge, zaciskajac piesci i probujac pozbierac sie do kupy.

- Co sie dzieje? - Uslyszal nagle pytanie, kiedy w zaden sposob nie zareagowal na wydany przed chwila rozkaz. I tym razem w glosie mezczyzny wyczul coraz wyrazniejsze, coraz bardziej chropowate pekniecie. - Co glupiego zrobiles, Potter? I przysiegam, ze jezeli jeszcze raz sprobujesz obrazic mnie rownie zalosnym klamstwem, to nie recze za siebie.

Harry zacisnal usta. Juz prawie nie mogl oddychac. Nie, kiedy Severus znajdowal sie tak blisko, zaledwie kilka krokow od niego, a on nie mogl...

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату