Nadal jednak dyszala.
- Mam ja! - Severus uslyszal pelen uniesienia glos mlodego Notta. - Trafilem ja, tato!
Ublocona dlon zlapala go za szate. Severus zerknal w dol w tej samej chwili, w ktorej z mgly wylonili sie dwaj Nottowie, a zaraz za nimi osmioro innych Smierciozercow.
- Witaj, Severusie - powital go Nott, przeciagajac sylaby. Severus zerknal na trzymana przez niego rozdzke. Cala jego dlon pokryta byla krwia. Wciaz swieza. Splywala po uniesionym ramieniu, wsiakajac w rekaw szaty. - Musze przyznac, ze znakomicie wyszkoliles mojego syna. Dzieki jego umiejetnosciom, udalo nam sie rozbic cala grupe tych pelzajacych wszedzie malych larw. - Wskazal rozdzka na lezaca na ziemi dziewczyne.
- Rozwalilismy ich na kawalki. - Glos mlodego Notta ociekal samozadowoleniem. - Jeszcze tylko ona. - Podszedl blizej, wyciagajac rozdzke. Severus widzial na jego twarzy msciwa, pozbawiona skrupulow satysfakcje. Wiedzial, ze dziewczyna zyje jeszcze tylko dlatego, ze chlopak nie moze sie zdecydowac, ktorego zaklecia uzyc, aby zadac jej jak najwiecej cierpien. A znal ich wiele. Severus sam go ich nauczyl.
- Gratulacje - odparl chlodnym, doskonale opanowanym tonem. - Czarny Pan z pewnoscia doceni wasz wklad w bitwe. Zabicie kilkoro niewyszkolonych dzieciakow to juz niemal zwyciestwo. Jestem pewien, ze zostaniecie za to odpowiednio wynagrodzeni.
Widzial, jak Nott marszczy brwi w umyslowym wysilku, ale w tej samej chwili uslyszal uradowany glos jego syna.
- Juz wiem!
Pociagniecie za szate skierowalo jego wzrok ponownie w dol, wprost na wpatrujace sie w niego, szeroko otwarte oczy. Wypelnione cichym, pozbawionym nadziei blaganiem.
- Profes...
- Scindite! - wysyczal Nott i powieki dziewczyny opadly, zatrzaskujac jej swiadomosc w agonii cierpienia, a cialo zamieniajac w rzucany drgawkami ochlap.
Severus znal to zaklecie. Rozrywalo powoli narzady wewnetrzne, doprowadzajac do tego, ze ofiara wykrwawiala sie.
Tylko wycwiczona przez lata do perfekcji blokada, ktora zakladal juz tak wiele razy, wiazac wszelkie uczucia gleboko na dnie duszy, utrzymala jego sciskajaca rozdzke dlon na miejscu i nie pozwolila mu jej uniesc.
Ale spetane emocje uwolnily sie w inny sposob.
Ujrzal przed oczami zaspana twarz. Potargane, czarne wlosy rozrzucone na poduszce i rozgrzane od snu policzki. Powieki uniosly sie, odslaniajac krystaliczna zielen. Na wargi wyplynal senny usmiech.
Dzien dobry, Severusie...
Uderzenie bylo tak silne, ze niemal zwalilo go z nog. Zachwial sie, powracajac do rzeczywistosci i czujac gryzacy dym, wdzierajacy mu sie do pluc. Obraz przed jego oczami wyostrzyl sie i Severus skierowal je wprost na stojacego kilka metrow dalej Notta.
- Gdzie jest Potter? - zapytal najbardziej opanowanym tonem, na jaki go bylo stac.
Zobaczyl lodowaty rozblysk w oczach Smierciozercy. Zakrwawiona dlon jeszcze mocniej scisnela rozdzke.
- Czarny Pan mial racje - powiedzial stalowym glosem. - Wiedzial, ze bedziesz go szukal. - Na jego twarzy pojawil sie krzywy usmieszek. - Ale nigdy go nie znajdziesz. Tylko jedna osoba zna miejsce pobytu Czarnego Pana i gdy nadejdzie czas, sama cie odszuka.
- W takim razie mozecie powiedziec tej osobie, ze mam to, czego potrzebuje Czarny Pan - odparl Severus, patrzac prosto w zimne oczy Notta. - I ze jestem
