musieli miec nie lada apetyt. Przysunal sobie krzeslo i usiadl obok Flanny.

– Jak poznajesz, ktory jest ktory? – zapytal.

– Jamie ma nad gorna warga niewielkie znamie. Wasza mama tez takie ma, widzialam na portrecie. Z poczatku myslalam, ze to jakis paproch, ale nie – odparla Flanna.

– Nie, to nie paproch. To znamie powtarza sie w rodzinie.

– Zatem nie masz juz watpliwosci – powiedziala Flanna cicho, spogladajac wprost na meza.

– Czy nie ustalilismy tego przed kilkoma miesiacami? – zapytal.

– Tak, lecz chcialam sie upewnic – powiedziala slodko.

– Jezu, kobieto! Obaj wygladaja dokladnie jak ja! – zaklal cicho.

– Tak sadzisz? – wymruczala falszywie niewinnym tonem.

– Nie zlagodnialas pod wplywem macierzynstwa – zauwazyl z blyskiem wesolosci w oku.

– Dzieci wkrotce beda mialy dosyc – powiedziala. – Jestes glodny?

– O, tak! – odparl, spogladajac na nia znaczaco.

– Dopilnuje, by kucharka przygotowala solidna kolacje, a potem bedziesz zapewne chcial odpoczac we wlasnym lozku – powiedziala.

– Bede chcial odpoczac w twoim lozku – sprostowal. Parsknal smiechem widzac, ze Flanna sie czerwieni. – Nadal rumienisz sie jak dziewica, choc jestes bezwstydnym, rozpustnym dziewuszyskiem, ktore ma juz wlasne dzieci.

Nie odpowiedziala, lecz kiedy skonczyla karmic, wstala i oznajmila:

– Przygotuje dla ciebie kapiel, moj panie, bo nie mysl sobie, ze wpuszcze cie do lozka cuchnacego po tak dlugiej podrozy. Dopilnuj, by ksiaze solidnie sie posilil, Angusie.

Patrick pozostal przy ogniu, przygladajac sie spiacym synom. Wreszcie wniesiono posilek i Angusowi udalo sie naklonic go, by zostawil dzieci i zasiadl do stolu.

– Dala mlodemu lordowi Brae imie po tobie – zauwazyl.

– Mysle, ze nazwala go na czesc pierwszego lorda Brae, ktory tez mial na imie Angus – odparl zarzadca.

– Nie znalem pierwszego lorda, za to znam ciebie – powiedzial Patrick. – Wole wierzyc, ze syn dostal imie po swym ciotecznym dziadku.

– Dziekuje, panie – odparl Angus. Lzy zakluly go pod powiekami.

– Usiadz przy mnie, Angusie – polecil ksiaze – i opowiedz mi, co sie tu dzialo. Dlaczego Henry tak szybko wyjechal?

– Porod byl latwy. Bratowa Flanny, Una, przybyla z Killiecairn, by pomoc i to, ze Flanna urodzila tak latwo, wrecz ja rozgniewalo – opowiadal Angus ze smiechem. – Potem nie bylo juz potrzeby, by panski brat pozostal w Glenkirk. Pani wiedziala, ze niepokoi sie o swoja rodzine i Cadby, wyprawila go wiec w droge, dajac jako eskorte oddzial zbrojnych, ktorzy mieli odprowadzic markiza do granicy.

– Lecz Una zostala? – zapytal Patrick z niepokojem.

– Tak, nie moglismy sie wrecz jej pozbyc, gdyz zakochala sie w malcach. Byla dla Flanny wielka pomoca. Udalo nam sie wyprawic ja do domu dopiero miesiac temu, gdy Aulay przybyl do Glenkirk skarzac sie, iz zona go opuscila – zakonczyl Angus ze smiechem.

Rozmawiali spokojnie, az do sali wrocila Aggie z wiadomoscia, ze kapiel ksiecia jest juz gotowa. Wstal i poszedl na gore, do apartamentow panstwa. W saloniku ustawiono przed kominkiem debowa wanne, w niej zas, ku zdumieniu Patricka, czekala Flanna. Aggie nigdzie nie bylo widac. Ksiaze usmiechnal sie z zadowoleniem i szybko zdjal ubranie, pozostawiajac je rzucone niedbale na podlodze.

– Trzeba bedzie je spalic, buty tez nie nadaja sie juz do niczego – zauwazyla Flanna z zalem. Spojrzala smialo na meza. – Zeszczuplales.

– Owsiane placki to niezbyt sycaca dieta – powiedzial, wchodzac do wanny.

– Ostroznie! – ostrzegla. – Nie chcialabym zalac podlogi.

– Wiec chodz do mnie, kobieto, bym mogl pocalowac cie jak nalezy – polecil.

– Najpierw sie umyj – odparla. Przyciagnal ja do siebie gwaltownie i woda przelala sie przez brzeg wanny. – Patricku! – pisnela.

– Odwyklas sluchac swego pana i wladcy – powiedzial. – Bede musial znow cie tego nauczyc.

Sprobowal ja pocalowac. Flanna trzepnela go myjka.

– Pan i wladca, tez mi cos! – zawolala z usmiechem. – Jezu! Ale masz brudne wlosy! Jeszcze troche i zaleglyby sie w nich wszy!

Zanurzyla dlon w sloju z mydlem i chlapnela nim na ciemna czupryne meza, a potem zaczela energicznie wcierac mydlo w jego wlosy. Patrick pochwycil ja, przyciagnal do siebie i calowal, pozostawiajac zarozowiona i bez tchu.

– Kilka ostatnich tygodni spedzilem ukryty w domu kochanki Charliego – powiedzial. – Byla bardzo goscinna.

– Charlie ma kochanke? – spytala Flanna. Zaskoczylo ja to, gdyz szwagier bardzo kochal zmarla zone. Z drugiej strony, zwazywszy na reputacje meskiej czesci jego rodziny, nie bylo czemu sie dziwic.

– Jak bardzo byla goscinna wobec ciebie, Patricku Leslie? – spytala, wpychajac mu glowe pod wode, by splukac mydlo.

Wynurzyl sie, prychajac i chichoczac. Flanna byla zazdrosna. Naprawde go kochala!

– Bardzo goscinna wobec Charliego, ledwie uprzejma wobec jego brata. Nawet mnie postrzelila – odparl.

– Postrzelila cie? A to z jakiego powodu? Spostrzegla blizne na ramieniu Patricka i natychmiast jej dotknela.

– Gdy przybylismy, bylo juz prawie ciemno, a dom polozony jest na pustkowiu – zaczal Patrick. – Nim Charlie zdazyl powiadomic ja, kim jestesmy, rozlegl sie strzal i to ja oberwalem. Na szczescie Barbara jest marnym strzelcem – zakonczyl ze smiechem.

– Mogla cie zabic! – wykrzyknela Flanna gniewnie.

– Nie mogla i nie zabila – powiedzial, obejmujac zone, by ja uspokoic. – A teraz jestem w domu, dziewczyno, bezpieczny w twych ramionach – dodal, calujac ja w czolo.

– Skad mam wiedziec, ze nie jestes duchem? – spytala.

Ujal jej dlon, zanurzyl pod wode i poprowadzil ku nabrzmiewajacej meskosci. Zacisnela wokol niej palce i czlonek jeszcze bardziej zesztywnial.

– Czy duch moglby miec tak wspaniala i twarda lance, malutka?

Piescila go, przymykajac z przyjemnosci oczy. Przesunela palce, by objac nimi dwa blizniacze klejnoty.

– Potrzebuje mocniejszego dowodu – wyszeptala, przygryzajac leciutko ucho Patricka.

Natychmiast objal dlonmi posladki zony i unioslszy ja, nabil na swa wzwiedziona meskosc. Poczul, jak zanurza sie w nia gleboko i az jeknal z rozkoszy. Ujela mokrymi dlonmi jego twarz i calowala go namietnie, a zarazem czule.

– Ach, dziewczyno – wyjeczal – jestes niemal tak ciasna, jak w noc poslubna.

A ja zaraz umre z rozkoszy, dodal w mysli.

Nie powiedziala mu, ze w trakcie wedrowek po zamku – przed narodzeniem synow i po porodzie – natknela sie na zeszycik, w ktorym zanotowano sposoby przygotowywania naparow, masci i roznego rodzaju afrodyzjakow, sluzacych uszczesliwianiu mezczyzny. Nie byla pewna, kto je zanotowal, lecz ucieszylo ja, ze sa skuteczne. Zamknela oczy, wzdychajac, i szybko osiagneli razem szczyt.

– Och – powiedziala – z pewnoscia nie jestes duchem, Patricku Leslie, gdyz zaden duch nie bylby w stanie dostarczyc mi az tyle przyjemnosci.

A potem chwycila za szczotke i zaczela meza szorowac.

Gdy byli juz czysci i wytarci do sucha, przeniesli sie na lozko i spoczeli na nim nadzy, ozloceni blaskiem ognia z kominka. Patrick pocalowal zone namietnie, a ich jezyki starly sie w milosnym pojedynku. Odkryl, ze trudno mu sie nia nasycic. Dotykal wargami jej sutkow, lizac powoli, z miloscia, az pojawily sie na nich kropelki mleka, a Flanna niemal zalkala z tesknoty i pozadania.

– Och, okrutniku! – wykrzyknela cicho, zaszokowana, ale i podniecona tym, co robil.

– Jestes doprawdy rozkoszna, kochanie – powiedzial, wchodzac w nia znowu. Tym razem nie byl juz tak gwaltowny, lecz bral ja powoli, doprowadzajac niemal na skraj rozkoszy, a potem sie wycofujac. Lajala go za to, lecz Patrick tylko usmiechal sie z rozbawieniem. Wreszcie, zdesperowana, wbila mu paznokcie w skore i

Вы читаете Nazajutrz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×