– Nie sadzisz, ze zmarlym nalezy sie troche wiecej szacunku?

Zawstydzila sie i na krotko odwrocila glowe.

– Jaka jest twoja opinia? – zapytal.

– Smierc z przyczyn naturalnych. W probkach krwi i moczu niczego nie wykryto. Nie znalazlam tez zadnych podejrzanych sladow na ciele w trakcie ogledzin zwlok. Miala przeciez dziewiecdziesiat osiem lat. Odeszla w spokoju podczas snu.

– To dobrze.

Przygladala sie, jak dalej cos zapisuje, w nadziei, ze w koncu dotrze do niego, ze ona nie zamierza jeszcze stad wychodzic. Mial piekny charakter pisma, ktorego pod zadnym pozorem nie mozna by sie spodziewac po bylym graczu futbolowym, a obecnie policjancie. W pewnym sensie zakochala sie w nim miedzy innymi wlasnie z powodu tego pieknego charakteru pisma.

Nerwowo przestapila z nogi na noge.

– Usiadz – zaproponowal w koncu, wyciagajac reke po raport.

Przysunela sobie krzeslo, usiadla, wyjela dokumenty z teczki i podala mu. Pospiesznie przebiegl je wzrokiem.

– Prosta sprawa – mruknal.

– Juz rozmawialam z jej dziecmi – odparla, czujac sie nieswojo na brzmienie tego slowa, jako ze najmlodszy syn zmarlej byl trzydziesci lat od niej starszy. – Wiedza, ze ich podejrzenia byly bezzasadne.

– Dobrze – powtorzyl Jeffrey, skladajac podpis na ostatniej stronie raportu. Odlozyl go na brzeg stolu, zalozyl skuwke na pioro i zapytal: – To wszystko?

– Mama przesyla ci pozdrowienia. Z wyraznym ociaganiem zapytal:

– A co u Tess?

Wzruszyla ramionami, nie wiedzac, co odpowiedziec, gdyz jej stosunki z siostra znacznie sie pogorszyly od czasu rozwodu z Jeffreyem. Postanowila wiec spytac wprost:

– Jak dlugo zamierzasz to jeszcze ciagnac?

Na pewno zrozumial, o co jej chodzi, postukal jednak palcem w rozlozone papiery i rzekl:

– Musze sie z tym wszystkim uporac do rozprawy, ktora zaczyna sie w przyszlym miesiacu.

– Dobrze wiesz, ze nie o to pytalam.

– Nie sadze, bys miala prawo odzywac sie do mnie tym tonem.

Odchylil sie na oparcie krzesla. Widac bylo, ze jest przemeczony. Bezpowrotnie zniknal usmiech, ktory niemal zawsze widnial na jego wargach.

– Dobrze sypiasz?

– To powazna sprawa – mruknal.

Sara pomyslala jednak, ze powod niewyspania moze byc calkiem inny.

– Czego naprawde chcesz?

– Nie mozemy po prostu porozmawiac? – O czym? – Wychylil sie z krzeslem do tylu, balansujac na dwoch nogach. Nie doczekawszy sie odpowiedzi, dodal: – No wiec?

– Chcialam tylko…

– Czego? – przerwal jej i wydal wargi. – Przeciez rozmawialismy na ten temat setki razy. Nie wierze, bys mogla mi powiedziec cos nowego.

– Chcialam sie z toba zobaczyc.

– Powiedzialem juz, ze jestem zawalony robota.

– Ale kiedys ja skonczysz…

– Saro!

– Jeffreyu! – sparowala odruchowo. – Jesli w ogole nie chcesz sie ze mna widywac, powiedz to wprost i nie szukaj wymowek. Bywalismy niejednokrotnie bardziej zawaleni robota i jakos znajdowalismy czas dla siebie. Jesli dobrze pamietam, wlasnie dzieki temu latwiej przychodzilo nam to zniesc. – Wskazala pietrzace sie przed nim papierzyska.

Z hukiem postawil z powrotem krzeslo na czterech nogach.

– Nie rozumiem, do czego zmierzasz. Postanowila jeszcze raz zaryzykowac.

– Na przyklad do seksu.

– Wszedzie moge sobie znalezc partnerke.

Sara uniosla brwi, ale powstrzymala sie od zlosliwego komentarza. To, ze Jeffrey faktycznie mogl sobie w kazdej chwili znalezc inna partnerke, bylo jedna z podstawowych przyczyn rozwodu.

Siegnal po pioro, zeby wrocic do robienia notatek, lecz gwaltownym ruchem wyrwala mu je z reki. Probujac stlumic desperacje w swoim glosie, syknela:

– Uwazasz, ze tylko powtorny slub umozliwilby nam powrot do normalnosci?

Odwrocil szybko glowe, najwyrazniej rozbawiony jej reakcja.

– W koncu bylismy juz malzenstwem – przypomniala – i omal nie skonczylo sie to dla nas katastrofa.

– Owszem. Pamietam.

Zdecydowala sie zgrac swoja karte atutowa.

– Moglbys wynajac swoj dom na przyklad studentom z college’u.

Zamyslil sie na chwile i zapytal:

– Niby dlaczego mialbym to robic?

– Zeby sie przeprowadzic do mnie.

– I zyc z toba w grzechu? Zasmiala sie.

– Od kiedy to stales sie taki religijny?

– Od czasu, gdy twoj ojciec zasial we mnie lek przed kara boska – odparl natychmiast z calkiem powazna mina. – Zrozum, Saro, ja chce miec zone, a nie tylko kogos do lozka.

Zaklulo ja to okreslenie.

– Tak o mnie myslisz?

– Sam juz nie wiem – baknal, jakby dopadlo go poczucie winy. – Zmeczylo mnie to szamotanie sie na koncu smyczy, za ktora pociagasz tylko wtedy, kiedy czujesz sie samotna.

Otworzyla juz usta, ale odpowiedz nie przeszla jej przez gardlo.

Jeffrey pokrecil glowa i mruknal pojednawczo:

– Przepraszam. Nie chcialem cie urazic.

– Zatem myslisz, ze przyszlam tu robic z siebie idiotke, bo dokucza mi samotnosc?

– Powiedzialem przeciez, ze niczego juz nie jestem pewien poza tym, ze naprawde mam kupe roboty. – Wyciagnal reke. – Czy moglabys mi oddac pioro?

Jeszcze mocniej zacisnela je w palcach.

– Naprawde chce byc z toba.

– Przeciez wlasnie jestes. – Wyciagnal dlon jeszcze dalej.

Zlapala go lewa reka za nadgarstek.

– Tesknie za toba – powiedziala. – Bardzo mi ciebie brakuje.

Wzruszyl lekko ramionami, ale nie cofnal reki. Pospiesznie przycisnela do swoich warg jego palce pachnace atramentem i owsianym kremem nawilzajacym, ktorego uzywal w tajemnicy przed wszystkimi.

– Brak mi dotyku twoich dloni. Wpatrywal sie w nia nieruchomym wzrokiem. Przeciagnela jego palcami po swoich wargach i zapytala:

– A ty nie tesknisz za mna?

Przekrzywil nieco glowe i ponownie lekko wzruszyl ramionami.

– Zrozum, ze naprawde chce byc z toba. Zalezy mi… – Zerknela szybko przez ramie, zeby sie upewnic, ze w korytarzu nikogo nie ma, po czym szeptem przedstawila mu propozycje tego, za co szanujaca sie prostytutka naliczylaby podwojna stawke.

Jeffrey az rozdziawil usta i oczy rozszerzyly mu sie ze zdumienia. Zacisnal palce na jej dloni i rzekl z ociaganiem:

– Nie robilas tego od naszego slubu.

– No coz… – usmiechnela sie skapo. – Teraz znow nie jestesmy malzenstwem, prawda?

Zastanawial sie wciaz nad kuszaca propozycja, gdy rozleglo sie donosne pukanie w futryne otwartych drzwi. Zareagowal tak, jakby tuz nad uchem ktos wypalil mu z rewolweru. Wyszarpnal reke z jej uscisku i poderwal sie z

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×