– A Jean Bertrand jest?

– Oui. Chwileczke.

Wiecej glosow. Loskot.

– Bertrand.

Przedstawilam sie i wyjasnilam, co znalazlam.

– Niezle. Co na to Bergeron?

– Jest na wakacjach az do nastepnego poniedzialku.

– Wiec pani zdaniem ten ser bedzie idealny? Cos jak z tamtymi falstartami, przy pile… A co ja mam tu do roboty?

– Znalezc kawalek pianki, takiej jakiej uzywaja do produkcji kubkow jednorazowych i kazac Tanguayowi ja nagryzc. Prosze nie wpychac mu jej zbyt gleboko w usta. Potrzebne mi tylko szesc przednich zebow. Niech ugryzie od brzegu do brzegu, tak zeby zostawil wyrazne slady, luk po obu stronach pianki. Potem chce, zeby zaniosl pan te pianke na dol do Marca Dallaira w fotografii. To jest pokoj w glebi, za balistyka. Zrozumial pan wszystko?

– Tak. Ale jak mam sklonic Tanguaya, zeby sie na to zgodzil?

– To panski problem. Niech pan cos wymysli. Jesli on twierdzi, ze jest niewinny, powinien byc zachwycony.

– A skad mam wytrzasnac taka pianke o szesnastej czterdziesci?

– Moze pan uzyc nawet bulki z Big Maca! Nie wiem. Trzeba znalezc i tyle. Ja musze zlapac Dallaira, nim wyjdzie. Niech pan zaczyna!

Dallair czekal na winde, kiedy zadzwonilam. Odebral w recepcji.

– Chcialabym, zeby wyswiadczyl mi pan przysluge.

– Oui.

– W ciagu godziny JeanBertrand przyniesie do panskiego gabinetu odciski zebow. Musze miec ich zdjecie zeskanowane do pliku Tif, ktory chcialabym miec jak najszybciej przeslany przez e-maila. Moze pan to zrobic?

Milczal przez dluzsza chwile. W wyobrazni widzialam, jak spoglada na zegar znajdujacy sie nad winda.

– Ma to cos wspolnego z Tanguayem?

– Tak.

– Jasne. Zaczekam,

– Niech pan ustawi swiatlo, zeby naprawde jak najwyrazniej bylo widac slad. I niech pan koniecznie zamiesci tam skale, linijke czy cos. I prosze, zeby zdjecie koniecznie bylo w skali jeden do jednego.

– Nie ma problemu. Wydaje mi sie, ze mam gdzies tutaj linijke ABFO.

– Idealnie. – Podalam mu swoj adres e-mailowy i poprosilam, zeby zadzwonil, kiedy wysle plik.

Potem czekalam. Sekundy wlokly sie w nieskonczonosc. Zadnego telefonu. Ani Katy. Wskazowki zegara zarzyly sie na zielono. Gdy zmienialy polozenie, slychac bylo klik, klik, klik.

Kiedy zadzwonil telefon, natychmiast go podnioslam.

– Dallair.

– Tak. – Przelknelam sline. Przerazliwie bolalo mnie gardlo.

– Wyslalem plik jakies piec minut temu. Nazywa sie Tang.tif. Jest sklepany, wiec bedzie musiala go pani zdekompresowac. Zaczekam tutaj, az pani to zrobi, zeby sie upewnic, ze nie ma problemow. Niech pani tylko przesle odpowiedz. I powodzenia.

Podziekowalam mu i odlozylam sluchawke. Podeszlam do komputera i weszlam do swojej skrzynki w McGill. Wiadomosc Poczta Czeka!!! swiecila sie jasno. Nie zwracajac uwagi na inna nie przeczytana poczte, skopiowalam plik, ktory przeslal mi Dallair, i zdekompresowalam go. Na ekranie pojawial sie luk odcisku zebow, z ktorych kazdy byl wyraznie widoczny na bialym tle. Po lewej stronie, ponizej odcisku byla linijka ABFO. Wyslalam odpowiedz do Dallaira i wylogowalam sie.

Wrocilam do edytora obrazow, przywolalam Tang.tif i kliknelam dwa razy, zeby go otworzyc. Odcisk zebow Tanguaya wypelnil ekran. Obok niego umiescilam odcisk zebow z sera z mieszkania na Berger Street.

Wtedy powiekszylam oba zdjecia, zeby moc odczytac z nich jak najwiecej informacji. Potem ustawilam jaskrawosc, kontrast i nasycenie. W koncu, wykorzystujac edytor obrazow, wyostrzylam krawedzie na odciskach na piance, tak jak wczesniej zrobilam to z serem.

Do celow porownania, ktore chcialam wykonac, oba odciski musialy byc w tej samej skali. Wyciagnelam cyrkiel i sprawdzilam linijke na zdjeciu Tanguaya. Odleglosc miedzy sladami wynosil dokladnie milimetr. Dobrze. Zdjecie bylo w skali jeden do jednego.

W zdjeciu z Berger nie bylo linijki. Co teraz?

Trzeba bedzie wykorzystac cos innego. Wroc do calego zdjecia. Musi tam byc cos, czego dlugosc bedzie znana.

Bylo. Kubek z Burger Kinga dotykajacy miseczki stojacej obok sera. Wyraznie bylo na nim widac czerwono- zolte logo firmy. Idealnie.

Pobieglam do kuchni. Zeby ciagle tu jeszcze byl! Otworzylam szafke i zaczelam grzebac w smieciach pod zlewem.

Tak! Wyplukalam fusy po kawie i wzielam kubek ze soba do komputera. Kiedy rozsuwalam cyrkiel, drzaly mi rece. Pionowa kreska w “B' z logo mierzyla dokladnie cztery milimetry.

Wybralam w edytorze komende “zmien wielkosc' i kliknelam na krawedzi “B' na kubku z rue Berger, przesunelam kursor do konca prostej nozki litery i ponownie kliknelam. Wybrawszy punkty graniczne, kazalam programowi zmienic wielkosc calego zdjecia tak, zeby kreska w “B' miala dokladnie cztery milimetry. W mgnieniu oka zdjecie dostosowalo sie.

Oba zdjecia byly teraz w tej samej skali. Patrzylam na dwa sasiadujace na ekranie komputera obrazy. Na odcisku zostawionym przez Tanguaya widac bylo wszystkie zeby, po osiem z kazdej strony plaszczyzny srodkowej.

Na serze odcisnietych bylo tylko piec. Bertrand mial racje. To bylo jak falstart. Zeby zacisnely sie, zesliznely albo zostaly cofniete, po czym odgryzly kawalek, ktorego juz nie bylo na zdjeciu.

Wpatrywalam sie we wzor wciec. Bylam pewna, ze jest to odcisk zebow gornej szczeki. Widac bylo dwie dlugie wkleslosci po obu stronach plaszczyzny srodkowej, pewnie siekacze. Po ich bokach byly dwa podobnie ulozone, ale krotsze wyzlobienia. Dalej, po lewej stronie luku byla mala, okragla wkleslosc, prawdopodobnie po kle. Inne zeby sie nie odcisnely.

Przejechalam moimi spoconymi rekoma po bokach koszuli, wygielam plecy w luk i wzielam gleboki oddech.

No, dobra. Ustawienie.

Wybralam funkcje Efekt, kliknelam na Obroc i powoli zaczelam manewrowac odciskiem zebow Tanguaya, chcac ustawic go w takiej samej pozycji, w jakiej byly slady na serze. Klikniecie po kliknieciu, obracalam siekacze zgodnie z ruchem wskazowek zegara. Do przodu, potem do tylu, potem znowu do przodu, po kilka stopni na raz. Moj niepokoj i nieporecznosc przedluzaly cala procedure. Zajelo mi to mnostwo czasu, ale w koncu bylam usatysfakcjonowana. Przednie zeby Tanguaya byly w takiej samej pozycji i pod takim samym katem, jak ich odpowiedniki odcisniete w serze.

Wrocilam do menu podstawowego. Funkcja Polacz. Wybralam zdjecie z serem na aktywna funkcje, a odcisk Tanguaya na nieaktywna. Ustawilam poziom przezroczystosci na 30 procent i slady zgryzu Tanguaya staly sie bardziej blade.

Kliknelam dokladnie w punkcie miedzy przednimi zebami Tanguaya i w odpowiadajacym mu miejscu w luku na serze, zaznaczajac w ten sposob miejsce do nalozenia jednego obrazu na drugi. Usatysfakcjonowana, zaktywowalam funkcje Umiesc i edytor zdjec nalozyl odcisk zebow Tanguaya na odcisk w serze. Zdjecie zebow Tanguaya okazalo sie byc jeszcze zbyt malo przezroczyste. W ogole nie bylo widac sladow na serze.

Ustawilam poziom przezroczystosci na 75 procent i patrzylam, jak kropki i kreski tworzace pianke bledna do eterycznej przezroczystosci. Teraz wyraznie widzialam wkleslosci i dziury odcisniete na serze poprzez slady zebow Tanguaya. Dobry Boze…

Natychmiast zrozumialam, ze to nie sa odciski zebow tego samego czlowieka. Obrobka, ktorej poddalam zdjecia, nie mogla zmienic ukladu tych odciskow. Usta, ktore nagryzly pianke, nie zostawily tych sladow w serze.

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×