smak krwi w ustach.

– Nie masz nic do powiedzenia? No dobra, porozmawiamy pozniej.

Kiedy mowil, robil cos dziwnego ze swoimi wargami, slinil je, a potem zasysal do zebow.

– Przynioslem ci cos.

Poczulam, ze jego cialo sie skreca i zdejmuje mi reke z ust.

– Prezent.

Uslyszalam metaliczny dzwiek, po czym pociagnal moja glowe do przodu i przesunal mi cos zimnego po twarzy, az do szyi. Nim zdazylam zareagowac, mocno szarpnal i nagle w mojej glowie eksplodowala jasnosc, zaczelam sie krztusic i dusic. Wtedy moglam juz tylko lokalizowac zrodlo bolu, obserwujac jego ruchy.

Puscil mnie, po czym jeszcze raz mocno pociagnal za lancuch, miazdzac mi gardlo, wykrecajac mi szczeke i kregoslup. Bol byl nie do wytrzymania.

Wymachiwalam rekoma i lapczywie lapalam oddech. Okrecil mnie, zlapal moje rece i owinal je innym lancuchem. Jednym gwaltownym szarpnieciem sciagnal lancuch, po czym polaczyl go z lancuchem, ktory mialam na szyi, i podniosl konce obu wysoko nad swoja glowe. W plucach czulam ogien, a mozg blagal o powietrze. Walczylam, zeby nie stracic przytomnosci, a po twarzy sciekaly mi lzy.

– O, bolalo? Przepraszam.

Poluznil lancuch, a moje zmasakrowane gardlo zaczelo lapczywie chwytac powietrze.

Stalam teraz twarza do niego, jego oczy byly zaledwie kilka centymetrow od moich. Z powodu bolu malo do mnie docieralo. Mogla to byc jakakolwiek twarz, nawet twarz zwierzecia. Kaciki jego ust drzaly, jakby uslyszaly sobie tylko znany dowcip. Koncem noza zatoczyl okrag wokol moich warg.

Mialam tak sucho w ustach, ze kiedy usilowalam cos powiedziec, jezyk przykleil mi sie do podniebienia. Przelknelam jakos sline.

– Chci…

– Zamknij sie! Zamknij swoja pieprzona gebe! Wiem, co bys chciala. Wiem, co o mnie myslisz. Wiem, co wy wszyscy o mnie myslicie. Myslicie, ze jestem jakims genetycznym mutantem, ktorego trzeba wyeliminowac. Coz, jestem rownie dobry, jak kazdy inny. Ja tutaj dowodze.

Scisnal noz z taka sila, ze az zadrzala mu reka. Wygladala trupio blado w panujacych wokol ciemnosciach. Nabrzmiale kostki byly biale. Rekawiczki chirurgiczne! To ich zapach czulam. Ostrze wpilo sie moj policzek i poczulam na brodzie ciepla struzke. Zupelnie stracilam nadzieje.

– Nim skoncze, bedziesz zdzierala z siebie majtki, tak bedziesz mnie pragnela. Ale to pozniej, doktor Brennan. Na razie bedziesz mowic tylko wtedy, kiedy ci kaze.

Oddychal ciezko, a jego biale nozdrza drzaly. Lewa reka ponownie bawila sie lancuchem zacisnietym na mojej szyi, zawijal i odwijal jego kolka wokol dloni.

– No, teraz mi powiedz. – Znowu byl spokojny. – Co sobie myslisz? Jego oczy patrzyly na mnie zimno i bezwzglednie, jak slepia jakiegos mezozoicznego ssaka.

– Myslisz, ze jestem szalony?

Nic nie mowilam. Deszcz dudnil w okno za moimi plecami. Szarpnal za lancuch, przyciagajac moja glowe blisko swojej. Czulam jego oddech na spoconej twarzy.

– Martwisz sie o corke?

– Co wiesz o mojej corce? – wykrztusilam.

– Wiem wszystko o tobie, doktor Brennan.

Jego glos ponownie byl niski i gleboki. Sprawial, ze mialam wrazenie, ze cos sprosnego wpelza mi do ucha.

Przelknelam bolesnie, wiedzac, ze musze mowic, nie chcac go prowokowac. Jego nastroj byl niestabilny jak hamak w czasie huraganu.

– Wiesz, gdzie ona jest?

– Moze.

Znowu podciagnal lancuch, tym razem powoli, maksymalnie podnoszac moja brode, po czym powoli przejechal nozem po moim gardle. Blysnelo i jego reka podskoczyla do gory.

– Wystarczajaco ciasno? – spytal.

– Prosze…- wykrztusilam.

Poluznil lancuch, pozwalajac mi opuscic brode. Przelknelam i wzielam gleboki oddech. Gardlo mnie palilo, a szyja byla posiniaczona i spuchnieta. Podnioslam rece, zeby ja pomasowac, ale on pociagnal w dol za drugi lancuch. Jego usta ponownie zadrzaly jak u gryzonia.

– Nie masz nic do powiedzenia?

Wpatrywal sie we mnie czarnymi oczyma ze strasznie duzymi zrenicami. Dolne powieki mu drzaly, jak wargi.

Przerazona, zastanawialam sie, co robily inne. Co robila Gabby.

Uniosl lancuch nad moja glowe i zaczal coraz bardziej go zaciesniac, jak dziecko torturujace kotka. Dziecko o morderczych sklonnosciach. Przypomnialam sobie o Alsie. Co powiedzial J.S? Jak moglabym to wykorzystac?

– Prosze, chcialabym z toba porozmawiac. Dlaczego nie pojdziemy gdzies na drinka i…?

– Suka!

Szarpnal i lancuch zgniotl mi gardlo. Plomienie ogarnely moja glowe i szyje. Odruchowo podnioslam rece, ale byly zimne i nieprzydatne.

– Wielka doktor Brennan przeciez nie pije, prawda? Wszyscy o tym wiedza…

Przez lzy widzialam, ze jego wargi skacza dziko ku gorze. Zbliza sie koniec. O, Boze! Pomoz mi!

– Jestes taka, jak wszyscy inni. Myslisz, ze jestem glupcem, prawda?

Mozg wysylal dwie wiadomosci: Uciekaj! Znajdz Katy!

Trzymal mnie tak, a wiatr zawodzil i deszcz smagal okna. Gdzies daleko uslyszalam dzwiek klaksonu. Zapach jego potu mieszal sie z moim. Jego szkliste od szalenstwa oczy przyblizyly sie do mojej twarzy. Serce walilo mi jak mlotem.

Wtedy jakis dzwiek zmacil panujaca w sypialni cisze. Zesztywnial, a jego powieki zamarly. W drzwiach pojawil sie Birdie i wydal z siebie odglos miedzy piskiem a jekiem. Fortier przeniosl wzrok na bialy cien.

Zaryzykowalam.

Kopnelam go miedzy nogi, starajac sie zawrzec w tym ciosie caly przepelniajacy mnie strach i nienawisc. Moja noga uderzyla go mocno w krocze. Krzyknal i zgial sie wpol. Wyszarpnelam mu z rak konce lancucha, obrocilam sie i pobieglam do przedpokoju, gnana przerazeniem i desperacja. Mialam wrazenie, ze poruszam sie na zwolnionych obrotach.

Szybko doszedl do siebie, a krzyk bolu przeksztalcil sie w ryk wscieklosci.

– Suko!

Bylam juz w waskim przedpokoju, o malo co nie potykajac sie o ciagnacy sie za mna lancuch.

– Jestes martwa, suko!

Slyszalam go za soba, biegnacego przez ciemnosc, sapiacego jak zdesperowane zwierze.

– Jestes moja! Nie uciekniesz!

Chwiejnym krokiem skrecilam za rog, wykrecajac rece, starajac sie poluzowac lancuch sciskajacy moje nadgarstki. Krew szumiala mi w uszach. Bylam robotem – moj wspolczulny uklad nerwowy przejal kontrole.

– Cipo!

Znalazl sie miedzy mna a drzwiami wejsciowymi, zmuszajac mnie do drogi przez kuchnie! Bylam opanowana jedna mysla: dostac sie do drzwi balkonowych!

Uwolnilam prawa reke z lancucha.

– Kurwo! Jestes moja!

Po dwoch krokach w glab kuchni poczulam potworny bol i pomyslalam, ze pekla mi szyja. Lewa reka wystrzelila mi do gory, a glowa cofnela sie gwaltownie. Zlapal koniec lancucha obwiazanego wokol mojej szyi. Poczulam, jak wnetrznosci unosza mi sie do gory i ze znowu odcieto mi doplyw powietrza.

Wolna reka probowalam zerwac peta z gardla, ale im mocniej odciagalam lancuch, tym on mocniej go ciagnal. Obrocilam sie i pociagnelam, ale lancuch tylko wpil sie glebiej w szyje.

Powoli zaczal nawijac sobie lancuch na dlon, przyciagajac mnie ku sobie. Czulam toczaca go wscieklosc, czulam, ze trzesie sie na calym ciele. Ogniwo po ogniwie skracal moja smycz. Zaczelo mi sie krecic w glowie i

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×