– Tak – przyznal Claudel. – Mowi, ze przyszedl mu ten pomysl do glowy, kiedy sledzil Chantale Trottier Apartament jej ojca jest tuz za rogiem, Roy ma w klasztorze tablice, na ktorej wisi duzo roznych kluczy koscielnych, starannie opisanych. Fortier po prostu wzial ten, ktory chcial.

– Aha. Gilbert ma dla ciebie pile do miesa. Mowi, ze cala lsni… – To znowu Ryan. Musial zobaczyc cos na mojej twarzy, bo dodal: – Kiedy poczujesz sie lepiej, sama zobaczysz.

– Nie moge sie doczekac. – Probowalam, ale moj posiniaczony mozg znowu zaczal usypiac.

Weszla pielegniarka.

– Omawiamy sprawy policyjne – powiedzial Claudel. Splotla rece na piersiach i potrzasnela glowa.

– Merde.

Szybko wyprowadzila ich z sali, ale po chwili wrocila. Teraz byla z nia Kathy. Przeszla przez pokoj bez slowa i scisnela moje rece. Lzy wypelnily jej oczy.

– Kocham cie, mamo – powiedziala miekko.

Przez chwile po prostu na nia patrzylam i czulam mnostwo kipiacych we mnie emocji. Milosc. Wdziecznosc. Bezradnosc. Kochalam to dziecko, jak zadne inne stworzenie na tym swiecie. Bardzo zalezalo mi na jej szczesciu. Jej bezpieczenstwie. Czulam, ze zupelnie nie jestem w stanie jej tego zapewnic. Czulam swoje lzy.

– Ja ciebie tez kocham, skarbie.

Przystawila krzeslo i usiadla kolo mojego lozka, nie puszczajac moich rak. Jarzeniowe swiatlo tworzylo jasne halo wokol jej glowy. Odchrzaknela.

– Mieszkam u Moniki. Dojezdza na McGill na letnia szkole i mieszka w domu. Jej rodzina bardzo sie o mnie troszczy.

Zamilkla na chwile, nie wiedzac, co powiedziec, a czego nie.

– Birdie mieszka z nami.

Spojrzala w strone okna, a potem znowu na mnie.

– Jedna policjantka rozmawia ze mna dwa razy dziennie i przywozi mnie tutaj, kiedy sobie zazycze. – Pochylila sie do przodu i oparla przedramiona na lozku. – Rzadko nie spisz.

– Zamierzam sie poprawic.

Nerwowy usmiech.

– Codziennie dzwoni tata, zeby sie spytac, czy niczego mi nie trzeba i zeby zapytac o ciebie.

Wina i poczucie straty dolaczyly do kotlujacych sie we mnie emocji.

– Powiedz mu, ze czuje sie dobrze.

Niepostrzezenie wrocila pielegniarka i stanela kolo Katy, ktora zrozumiala, o co chodzi.

– Przyjde jutro.

Byl ranek, kiedy uslyszalam ciag dalszy historii Fortiera.

– Od lat mial na koncie nieprzyjemne przestepstwa seksualne. Jego kartoteka siega 1979 roku. Gdy mial pietnascie lat, przez poltora dnia trzymal jakas dziewczyne pod kluczem, ale nie wytoczono mu sprawy. To jego babcia troszczyla sie o to, zeby wyskoki wnuczka nie konczyly sie sprawami sadowymi, zeby nie byl aresztowany. Przewaznie wybieral jakas kobiete, sledzil ja i wiedzial dokladnie, co ona robi. W koncu przyskrzynili go za pobicie w l988…

– Za babcie.

Claudel poslal mi kolejne spojrzenie. Zauwazylam, ze bladofioletowy odcien jego jedwabnego krawata idealnie pasowal do koloru koszuli.

– Oui. Opinia wydana przez wyznaczonego przez sad psychiatre okreslala go jako paranoidalnego i kompulsywnego. – Odwrocil sie do Ryana: – Co jeszcze napisal tamten psychiatra? Silna agresja, moze byc brutalny, szczegolnie wobec kobiet…

– Wiec dostal szesc miesiecy i wyszedl. Typowe – stwierdzilam.

Po tym Claudel po prostu zaczal sie we mnie intensywnie wpatrywac. Zmruzyl oczy i wrocil do swojej relacji.

– Oprocz tej dziewczyny i babci, do tamtej pory Fortier nie mial na sumieniu nic wiecej, niz naprzykrzanie sie. Ale kiedy zabija Grace Damas, naprawde go to podnieca, wiec postanawia zabrac sie za powazniejsze rzeczy. Wlasnie wtedy wynajmuje swoja pierwsza kryjowke. Ta na Berger Street to byla tylko jego ostatnia.

– Nie chcial dzielic sie swoim hobby z zona. – To Ryan.

– Skad bral pieniadze na wynajem, skoro pracowal tylko na pol etatu?

– Jego zona niezle zarabia. Pewnie wyciagal kase od niej, wymyslal jakies klamstwa. A moze mial inne hobby, o ktorym nie wiemy. Na pewno to odkryjemy.

Claudel ciagnal dalej mowiac tym swoim matowym, zdystansowanym glosem, ktorym omawia sie policyjne przypadki.

– W nastepnym roku zabiera sie za sledzenie na powaznie, zaczyna robic to systematycznie. Z tym metrem tak bylo naprawde. Ma cos na punkcie szostki. Najpierw jedzie szesc przystankow, a potem zaczyna sledzic kobiete, ktora mu odpowiada. Pierwsza ofiara wybrana na chybil trafil to Francine Morisette-Champoux. Nasz pacjent wsiada do metra na Berri-UQAM, wysiada na Georges-Vanier i idzie za nia do domu. Siedzi ja przez kilka tygodni, a potem zaczyna dzialac.

Przypomnialam sobie jej slowa i poczulam wzbierajacy we mnie gniew. Chciala sie czuc bezpieczna. Nietykalna w swoim wlasnym domu. Najwieksze kobiece marzenie.

Claudel mowil dalej.

– Ale samo sledzenie jest zbyt ryzykowne i nie zaspokaja jego potrzeby dominacji. Widzac przy domu Morisette-Champoux znak oglaszajacy, ze jest na sprzedaz, wpada na pomysl, zeby to wykorzystywac. Gwarantuje wejscie do mieszkania…

– Stad Trottier? – Bylo mi niedobrze.

– Trottier. Tym razem jedzie zielona linia szesc stacji i wysiada na Atwater. Chodzi po okolicy, az napotyka znak. Apartament jej ojca. Obserwuje, nie spieszy mu sie, widzi, jak Chantale przychodzi i wychodzi. Mowi, ze na jej mundurku zauwazyl logo Sacre Coeur, kilka razy nawet poszedl do szkoly. Potem zasadzka.

– Wtedy mial juz tez bezpieczniejsze miejsce do zabijania – dodal Ryan.

– Klasztor. Idealne miejsce. Jak udalo mu sie sklonic Chantale, zeby z nim poszla?

– Pewnego dnia czekal tak dlugo, az sie upewnil, ze jest sama, po czym dzwoni do drzwi i mowi, ze chcialby obejrzec apartament. Jest potencjalnym kupcem i… Ale ona go nie wpuszcza. Kilka dni pozniej zatrzymuje sie kolo niej, kiedy wychodzi ze szkoly. Coz za zbieg okolicznosci. Powiedzial, ze ma umowione spotkanie z jej ojcem, ktory sie jednak nie pojawil. Chantale wie, jak bardzo zalezy jej staruszkowi na sprzedazy tego apartamentu, wiec zgadza sie pojsc tam z nim. Ciag dalszy znamy…

Jarzeniowka nade mna bzyczala cicho.

Claudel kontynuowal.

– Fortier nie chce ryzykowac umieszczania nastepnego ciala na terenie klasztoru, wiec jedzie z nia az do St. Jerome. Ale tam tez mu sie nie podoba. Za dlugo sie jedzie. Co by bylo, jesli by zostal zatrzymany? Widzial seminarium i pamieta, jaki to klucz. Nastepnym razem wymysla nawet cos lepszego.

– Gagnon.

– Uczy sie.

– Voila.

W tym momencie zjawila sie pielegniarka, mlodsza i delikatniejsza w porownaniu z ta, ktora zajmowala sie mna w ciagu tygodnia. Przyjrzala sie mojej karcie chorobowej, dotknela mojej glowy i zmierzyla tetno. Pierwszy raz zauwazylam, ze juz nie mam wenflonu w rece.

– Czuje sie pani zmeczona?

– Nie. Dobrze sie czuje.

– Moze pani dostac jeszcze jedna tabletke przeciwbolowa, jesli jej pani potrzebuje.

– Zobaczmy na razie, jak bedzie bez tego – odparlam.

Usmiechnela sie i wyszla.

– A co z Adkins?

– On jest mocno podkrecony, kiedy ma mowic o Adkins – odezwal sie Ryan. – Nie chce mowic. Tak jakby byl

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×