— Kazala mi! Co moglem zrobic, panie? To calkiem jak ty i kobiety, panie! Jaki wybor ma czarny niewolnik? Musialem posluchac. Jak te kobiety ciebie!

Cavil potrafil rozpoznac diabelskie podszepty, wiec nie zwracal na nie uwagi.

— Zdejmij ubranie i zrob to jeszcze raz — rozkazal.

Tlusty Lis jeczal, Tlusty Lis wyl, ale kiedy Cavil dzgnal go lufa w zebra, wykonal polecenie. Zamknal oczy, zeby nie widziec, co zrobila z Dolores strzelba Cavila, i zrobil, co mu kazano. Wtedy Cavil wypalil po raz drugi.

Po chwili z pola przybiegl Lashman, spocony i przestraszony. Uslyszal strzaly i nie mial pojecia, co sie stalo. Cavil wyszedl mu na spotkanie.

— Zamknijcie niewolnikow, Lashman, i sprowadzcie mi tu szeryfa.

Kiedy przyjechal szeryf, Cavil zaprowadzil go na gore i wszystko pokazal. Szeryf zbladl.

— Boze swiety! — wyszeptal.

— Czy to morderstwo, szeryfie? Ja to zrobilem. Zamkniecie mnie do wiezienia?

— Nie. Nikt nie nazwie tego morderstwem. — Szeryf spojrzal na Cavila i skrzywil sie. — Co z was za czlowiek?

Przez sekunde Cavil nie rozumial pytania.

— Ze pokazaliscie mi wasza zone taka… Wolalbym umrzec, niz pozwolic komus ogladac swoja zone w takim stanie.

Szeryf odjechal. Lashman dopilnowal, zeby niewolnicy posprzatali pokoj. Zadne z tych dwojga nie doczekalo sie pogrzebu. Oboje pochowano obok miejsca, gdzie spoczela Salamanda. Cavil byl pewien, ze kilka kurczat zginelo nad ich grobami, ale nic go to nie obchodzilo. Konczyl dziesiata butelke bourbona i szeptal dziesieciotysieczna modlitwe do Nadzorcy, ktory w tej ciezkiej chwili zachowal calkowita obojetnosc.

Jakis tydzien potem, moze troche pozniej, zjawil sie szeryf w towarzystwie ksiedza i kaznodziei baptystow. Wszyscy trzej rozbudzili Cavila z pijackiego snu i pokazali mu czek na dwadziescia piec tysiecy dolarow.

— Wszyscy wasi sasiedzi sie zlozyli — wyjasnil ksiadz.

— Nie potrzebuje pieniedzy — burknal Cavil.

— Wykupuja was — wyjasnil kaznodzieja.

— Plantacja nie jest na sprzedaz.

Szeryf pokrecil glowa.

— Nie rozumiecie, Cavilu. To, co sie wydarzylo, bylo zle. Ale pozwolic, zeby inni widzieli wasza zone…

— Tylko wam ja pokazalem.

— Nie jestescie dzentelmenem, Cavilu.

— Jest tez sprawa niewolniczych dzieci — dodal kaznodzieja. — Maja zadziwiajaco jasna skore, a przeciez wasi reproduktorzy sa wszyscy czarni jak noc.

— To Bog sprawia cuda. Bog rozjasnia czarna rase.

Szeryf podsunal Cavilowi dokument.

— To jest dowod przekazania praw do waszej wlasnosci: niewolnikow, budynkow, ziemi… Trafia pod zarzad towarzystwa zlozonego z waszych bylych sasiadow.

Cavil przeczytal.

— Stoi tu napisane: wszyscy niewolnicy na plantacji. Mam jeszcze prawo do zbieglego chlopca na polnocy.

— To nas nie interesuje. Nalezy do was, jesli zdolacie go odszukac. Zauwazyliscie, mam nadzieje, ze jest tam rowniez paragraf mowiacy o tym, ze do konca swego naturalnego zycia nie powrocicie do tego ani zadnego z sasiednich okregow.

— Widzialem.

— I zapewniam was, ze jesli zlamiecie te umowe, bedzie to naprawde koniec waszego naturalnego zywota. Nawet taki uczciwy, ciezko pracujacy szeryf, jak ja, nie zdola was ochronic przed tym, co sie stanie.

— Obiecaliscie, ze nie bedzie zadnych grozb — mruknal ksiadz.

— Cavil musi wiedziec, co go czeka.

— Nie wroce — oswiadczyl Cavil.

— Modl sie, zeby Bog ci wybaczyl — dodal kaznodzieja.

— Tak uczynie.

Cavil podpisal dokument.

Tej samej nocy wyjechal konno. W kieszeni mial czek na dwadziescia piec tysiecy dolarow, a juczny kon wiozl zmiane ubrania i prowiant na tydzien. Nikt go nie zegnal. Niewolnicy w swoich chatach spiewali radosne piesni. Kon zanieczyscil wylot alejki. A Cavil myslal tylko o jednym: Nadzorca mnie nienawidzi, inaczej to by sie nie stalo. Tylko w jeden sposob moge odzyskac jego milosc. Musze znalezc tego Alvina, zabic go i odebrac swojego chlopca, ostatniego niewolnika, ktory jeszcze jest moja wlasnoscia.

Czy wtedy, Nadzorco, wybaczysz mi i uleczysz te straszne rany, jakie zadal Twoj bat mojej duszy?

ROZDZIAL 21 — ALVIN CZELADNIK

Cale lato Alvin mieszkal w domu w Vigor Kosciele i na nowo poznawal rodzine. Zmienili sie, i to bardziej niz troche: Cally byl juz mezczyzna, Measure mial zone i dzieci, blizniaki Wastenot i Wantnot pozenili sie z para siostr, Francuzek z Detroit, a mama i tato calkiem posiwieli i poruszali sie wolniej. Nie wszystko uleglo zmianie — w rodzinie panowala dawna wzajemna zyczliwosc. A mrok, ktory ogarnal Vigor Kosciol po masakrze nad Chybotliwym Kanoe, moze nie zniknal, ale przemienil sie w rodzaj cienia, ktory padal na wszystko. Prawem kontrastu jasne chwile zycia wydawaly sie przez to jeszcze jasniejsze.

Od razu polubili Arthura Stuarta. Byl tak mlody, ze mogl wysluchac wszystkich mezczyzn w miasteczku, gdy po kolei opowiadali mu historie Chybotliwego Kanoe. Zareagowal jedynie tak, ze opowiedzial im wlasna historie, bedaca wlasciwie mieszanina dziejow jego prawdziwej matki, historii Alvina i opowiesci o tym, jak zlapali go odszukiwacze i jak jego biala mama zabila jednego z nich, zanim sama zginela.

Alvin nie poprawial wersji Arthura Stuarta. Troche dlatego, ze nie chcial wytykac mu bledow, skoro chlopak tak lubil o tym opowiadac. Troche z zalu, gdyz zdal sobie sprawe, ze Arthur Stuart juz nigdy nie przemowi glosem innym niz wlasny. Ludzie sie nie dowiedza, jak to jest, kiedy sie slyszy Arthura Stuarta nasladujacego ich akuratnie. Mimo to lubili go sluchac, poniewaz nadal pamietal, co mowia, wszystko, co do slowa. Dlaczego Alvin mialby podawac w watpliwosc to, co pozostalo jeszcze z jego daru?

Alvin wiedzial rowniez, ze czego nie opowie, tego nikt nie powtorzy. Istnial, na przyklad, pewien owiniety workiem pakunek, ktorego nikt jeszcze nie widzial rozwinietego. Nic dobrego nie przynioslaby plotka, ze w Vigor Kosciele widziano pewien zloty przedmiot. W miasteczku, od czasu masakry nad Chybotliwym Kanoe odwiedzanym tylko przez nielicznych, zjawiloby sie nagle wiecej gosci. A wszyscy z najgorszego gatunku, poszukujacy zlota i nie dbajacy o to, kogo moga skrzywdzic po drodze. Dlatego nawet zywej duszy nie powiedzial o zlotym plugu. Jedyna zas osoba, ktora wiedziala, ze ukrywa jakis sekret, byla jego malomowna siostra Eleanor.

Alvin wybral sie do sklepu, ktory ona i Armor-of-God prowadzili przy miejskim rynku od dnia, kiedy w ogole powstal miejski rynek. Kiedys, jeszcze w czasach, gdy puszcza porastala ziemie od Mizzipy po Dekane, bylo to miejsce, gdzie goscie, Czerwoni i Biali, przybywali po mapy i wiesci. Teraz nadal klientow bylo sporo, ale wszyscy miejscowi. Przychodzili po zakupy i plotki, po wiesci ze swiata poza miastem. Jako ze Armor-of-God byl w Vigor Kosciele jedynym doroslym mezczyzna, ktorego nie dotknela klatwa Tenska-Tawy, on jeden mogl podrozowac daleko, kupowac towar i sluchac, co sie dzieje w swiecie. Tak sie zlozylo, ze tego dnia Armor-of-God wyjechal po szklo i cienka porcelane do miasta Mishy-Wacka. Alvin zastal wiec tylko Eleanor i jej najstarszego syna, Hektora.

Przez te lata troche sie tu zmienilo. Eleanor, ktora potrafila kreslic heksy prawie tak dobrze jak Alvin, nie musiala juz ich ukrywac wsrod odpowiednio ulozonych koszy z kwiatami czy w ziolach wiszacych w kuchni. Niektore byly teraz calkiem na widoku, co znaczylo, ze sa tez czystsze i mocniejsze. Armor-of-God musial troche zlagodniec w swej nienawisci do darow i ukrytych sil. To dobrze; dawniej az przykro bylo patrzec, jak Eleanor udaje, ze jest kims innym niz jest, albo ze nie wie tego, co wie.

— Przynioslem cos — poinformowal ja Alvin.

Вы читаете Uczen Alvin
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату