wrocil i nie tylko objal dawne funkcje, ale w dodatku gorowal nad nim w sprawach, ktorych Cal dotad tylko probowal. I co teraz poczac?

— Przykro mi — zapewnil Alvin. — Ale moge cie uczyc. Wlasnie zaczalem.

— Nigdy nie widzialem tych kawaleczkow i o czym tam jeszcze gadales. Niczego nie pojalem. Moze nie mam takiego talentu jak ty, a moze jestem za tepy, rozumiesz? Moge robic tylko to, co sam wymysle. I nie musisz mi dowodzic, ze jestem gorszy. Martin Hill wzial cie do tej pracy, bo wie, ze zbudujesz lepsze ogrodzenie. I prosze, nawet nie korzystasz ze swojego daru, zeby przygotowywac te dragi. Bo chcesz pokazac, ze nawet bez niego potrafisz mi dorownac.

— Wcale nie dlatego! — zaprotestowal Alvin. — Zwyczajnie nie wykorzystuje swojego daru przy…

— Przy ludziach tak glupich jak ja.

— Nie najlepiej ci to tlumaczylem — zgodzil sie Alvin. — Ale jesli mi pozwolisz, Cal, naucze cie, jak zmienic zelazo w…

— W zloto — dokonczyl Cal pogardliwie. — Za kogo mnie bierzesz? Chcesz mnie nabrac na te bajke alchemika? Gdybys to potrafil, nie wrocilbys biedny. Wiesz, kiedys uwazalem cie za najwazniejszego na swiecie. Myslalem, ze jak juz Al wroci do domu, wszystko bedzie tak jak dawniej. Bedziemy razem sie bawic i pracowac, rozmawiac bez przerwy, bede ci pomagal, wszystko bedziemy robili wspolnie. Ale wyszlo na to, ze ciagle uwazasz mnie za malego chlopca i w ogole sie do mnie nie odzywasz. Najwyzej „trzymaj drag” albo „moglbys mi podac fasole”. Przejales wszystkie prace, ktore kiedys ludzie powierzali mnie, nawet takie proste, jak postawienie solidnego ogrodzenia.

— Robota jest twoja. — Alvin zarzucil mlot na ramie. Nawet gdyby Cal mogl sie czegos nauczyc, to na pewno nie od niego. — Nie bede ci wiecej zabieral czasu.

— Zabieral mi czasu! — powtorzyl Cal. — Nauczyles sie tak mowic z ksiazki, czy od tej paskudnej starej nauczycielki z Hatrack River, o ktorej wiecznie opowiada ten twoj paskudny maly mieszaniec?

Slyszac, ze brat z takim lekcewazeniem wypowiada sie o pannie Larner i Arthurze Stuarcie, Alvin az zawrzal ze zlosci. Zwlaszcza ze zdan w rodzaju „nie bede ci dluzej zabieral czasu” rzeczywiscie nauczyl sie od panny Larner. Ale nie powiedzial i nie zrobil nic, co mogloby zdradzic jego gniew. Odwrocil sie tylko i pomaszerowal wzdluz gotowego ogrodzenia. Niech Cal skorzysta ze swojego daru i sam je skonczy. Alvin nie odebral nawet zaplaty za prawie caly dzien pracy. Co innego zaprzatalo mu glowe. Troche wspominal panne Larner, ale przede wszystkim zloscil sie, ze Cal nie chcial mu pozwolic, by go uczyl. Byl moze jedyna osoba na swiecie, ktora mogla opanowac wszystko tak latwo, jak niemowle sztuke ssania, bo przeciez mial wrodzony dar… Ale nie chcial sie uczyc, w kazdym razie nie od Alvina. Alvin nigdy nie podejrzewal, ze mozna odrzucic mozliwosc nauki tylko dlatego, ze sie nie lubi nauczyciela.

Chociaz, kiedy sie nad tym zastanowic, on sam takze nie znosil lekcji z wielebnym Throwerem. Thrower zawsze sprawial, ze czul sie jakos zly, glupi albo cos w tym rodzaju. Czy to mozliwe, ze Cal nienawidzi Alvina tak samo jak Alvin nienawidzil pastora? Nie mogl zrozumiec, dlaczego Cal tak sie zlosci. Ze wszystkich ludzi na swiecie mial przeciez najmniej powodow, bo najbardziej zblizyl sie do Alvina. Ale wlasnie z tej przyczyny Cal byl zazdrosny i nigdy nie nauczy sie niczego, do czego sam krok po kroku nie dojdzie.

W tym tempie nigdy nie zbuduje Krysztalowego Miasta, bo nie zdolam nikogo nauczyc Tworzenia.

Dopiero po kilku tygodniach Alvin znowu sprobowal z kims o tym porozmawiac. Byla niedziela i razem z Arthurem Stuartem przyszli na obiad do domu Measure'a. Dzien byl goracy, wiec Delphi podala zimne dania: chleb i ser, solona szynke i wedzonego indyka. Wyszli wszyscy z domu i usiedli w cieniu kuchennej werandy na polnocnej scianie domu.

— Alvinie, zaprosilem cie z Arthurem Stuartem nie bez powodu — zaczal Measure. — Delphi i ja omowilismy juz to miedzy soba. Powiedzielismy tez mamie i ojcu.

— To musi byc cos strasznego, skoro wymagalo tylu rozmow.

— Raczej nie. Chodzi o to… Widzisz, Arthur Stuart to mily chlopak, pracowity, a w dodatku niezly kompan.

Arthur Stuart wyszczerzyl zeby.

— I jeszcze mocno sypiam — dodal.

— I spioch — zgodzil sie Measure. — Ale mama i tato nie sa juz mlodzi. Mama jest przyzwyczajona do rzadzenia kuchnia po swojemu.

— To prawda — westchnela Delphi.

Miala wiele okazji, by sie przekonac, ze Faith Miller lubi stawiac na swoim.

— A ojciec szybko sie meczy. Kiedy wraca z mlyna, musi sie polozyc. Potrzebuje spokoju i ciszy.

Alvin mial wrazenie, ze wie, dokad zmierza ta rozmowa. Moze jego rodzina nie nalezala do tej samej klasy co Peg Guester czy Gertie Smith. Moze nie potrafia przyjac mieszanca do swego domu i serca. Posmutnial, ale wiedzial, ze nie bedzie ich przekonywac. Razem z Arthurem Stuartem spakuja rzeczy i rusza w droge bez konkretnego celu. Moze do Kanady… Gdzies, gdzie serdecznie powitaja mieszanca.

— Naturalnie, oni nic takiego nie mowili — zastrzegl sie Measure. — To ja im powiedzialem. Widzisz, mamy z Delphi dom troche wiekszy niz nam potrzeba. A przy trojce maluchow Delphi przyda sie taki chlopak jak Arthur Stuart. Pomoze w kuchni i w ogole.

— Umiem sam upiec chleb — pochwalil sie Arthur Stuart. — Znam na pamiec przepis mamy. Ona nie zyje.

— No widzisz — ucieszyla sie Delphi. — Gdyby czasem upiekl chleb albo chociaz pomogl mi przy ciescie, w koncu tygodnia nie bylabym taka zmeczona.

— A juz niedlugo Arthur Stuart moglby mi pomagac w polu — dodal Measure.

— Ale nie mysl, ze chcemy go wynajac na sluzbe — zaznaczyla Delphi.

— Nie, nie! Myslimy o nim jak o jeszcze jednym synu, tylko wiekszym niz moj najstarszy, Jeremiasz. On ma dopiero trzy i pol roku i jako istota ludzka jest wlasciwie bezuzyteczny. Tyle ze przynajmniej nie probuje bez przerwy rzucac sie do strumienia i tonac, jak jego siostra Shiprah… albo ty, kiedy byles maly, jesli wolno przypomniec.

Arthur Stuart rozesmial sie glosno.

— Mnie tez kiedys Alvin chcial utopic — oswiadczyl. — Wsadzil mnie do Hio.

Alvin zawstydzil sie — z powodu wielu rzeczy. Ze nie opowiedzial Measure'owi, jak ocalil Arthura Stuarta przed odszukiwaczami. I ze nawet przez chwile sadzil, ze mama, tato i Measure chca sie pozbyc chlopca, kiedy w istocie spierali sie, kto go wezmie do siebie.

— To Arthur Stuart zdecyduje, czy zechce sie do was przeniesc — stwierdzil. — Przybyl tu ze mna, ale nie dokonam za niego wyboru.

— Naprawde moge tu mieszkac? — upewnil sie Arthur Stuart. — Cal nie bardzo mnie lubi.

— Cal ma wlasne klopoty — odparl Measure. — Ale lubi cie, na pewno.

— Dlaczego Al nie przywiozl do domu czegos pozytecznego, na przyklad konia? — powiedzial Arthur Stuart. — Ty jesz jak kon, a zaloze sie, ze nie pociagniesz nawet dwukolki.

Measure i Delphi wybuchneli smiechem. Wiedzieli, ze Arthur Stuart slowo w slowo powtarza wypowiedz Cala. Robil to czesto i ludzie podziwiali jego absolutna pamiec. Ale Alvin posmutnial. Wiedzial, ze ledwie kilka miesiecy temu chlopiec przemowilby glosem Cala i nawet mama musialaby spojrzec, zeby rozpoznac, kto sie odezwal.

— Czy Alvin tez bedzie tu mieszkal? — zapytal Arthur Stuart.

— Tak wlasnie myslelismy. Dlaczego sie do nas nie przeprowadzisz, Alvinie? Na razie moglbys spac w duzym pokoju. A kiedy skonczymy letnie prace, wzielibysmy sie za stara chate. Wciaz jest w dobrym stanie, przeciez wyprowadzilismy sie z niej dopiero dwa lata temu. Wtedy moglbys byc samodzielny. Jestes chyba za duzy, zeby sypiac w domu taty i jadac przy maminym stole.

Alvin nigdy by sie tego nie spodziewal: nagle mial oczy pelne lez. Moze z czystej radosci, bo ktos zauwazyl, ze nie jest juz tym samym dawnym Alvinem Millerem Juniorem. A moze dlatego, ze Measure troszczyl sie o niego jak dawniej. W kazdym razie dopiero w tej chwili naprawde poczul, ze wrocil do domu.

— Pewnie, przeprowadze sie, jesli mnie przyjmiecie — powiedzial.

— Nie musisz plakac z tego powodu — zauwazyla Delphi. — Mam juz trojke dzieciakow, ktore placza, kiedy tylko sobie o tym przypomna. Nie chce wycierac ci oczu i nosa, jak malej Keturah.

— Przynajmniej nie nosi pieluch — mruknal Measure.

On i Delphi zasmiali sie tak glosno, jakby w zyciu nie slyszeli lepszego zartu. Ale naprawde smiali sie, bo

Вы читаете Uczen Alvin
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×